środa, 28 marca 2012

4. My head turns to face the floor....

Nie będę przeciągać. Obiecałam, że dziś będzie to jest. Mi się nie podoba. Wręcz mnie korci by zaznaczyć wszystko i nacisnąć Backspace. Ale co tam. Dziś nic więcej nie naskrobię, tzn. nie wyklikam.
Dedzików będzie kilka, bo wczoraj Daria poleciła u siebie na fb mój blok za co Jej serdecznie dziękuję i jakieś laski go polubiły xD Więc:
Przede wszystkim Wyjebibek! A raczej ColorowaGyel (Ada), która specjalnie założyła meila by komentować. Kocham Cię za to <3
Daria K. - za polecenie i w ogóle za motywacje ^^
Daria D. - za polubienie chyba xD No bo się już dopytywała, o!
Ada T. i Ania Z. od Darii K. - nowe czytelniczki!
More than this - i się własnie poryczałam przy teledysku bo puaczą. A zwłaszcza mój biedny blond-włosy Misiaczek Niall <3
----------
.....
Czułam się fatalnie po tym małym wypadku, dlatego nie mogłam okazywać mojego podniecenia tym wszystkim. Harrym, jego wodą, jego opiekuńczością i ogólnie całym One Direction.
Weszłyśmy do domu, zdjęłyśmy buty, Angela powiesiła swój płaszczyk i poszłyśmy do kuchni. Była tam moja mama.
- I jak było? - zapytała.
- Świetnie! - odpowiedziałam z radością. Niestety, ból przeszkodził mi w okazaniu większego entuzjazmu dlatego złapałam się za głowę.
- Boli cię coś? - dopytywała moja rodzicielka.
- Głowa. Miałam mały wypadek. Jakaś dziewczyna mnie popchnęła i upadłam na podłogę, uderzając się w próg.
- Jak się czujesz?
- Jest ok...-zakręciło mi się w głowie i upadłam znowu tracąc przytomność.
Po kilku sekundach, może minutach ocknęłam się. Leżałam na kanapie. Na czole miałam zimny okład.
- Myślę, że powinnyśmy pojechać do szpitala.
- Nie, nic mi nie jest. Po prostu to po upadku. Kręci mi się w głowie i zbiera mi się na wymioty, ale przeżyję..
- Możesz mieć wstrząs mózgu!
Moja matka poszła do przedpokoju, a po chwili wróciła ubrana. Przyniosła moje buty, a także rzeczy Angeli.
- Jess, gdzie twoja kurtka? - zapytała.
Do oczu znów napłynęły mi łzy.
- Po moim upadku Harry zabrał mnie za scenę, a stamtąd po zjedzeniu pizzy udaliśmy się do tourbusu. Kurtka została na sali. Obiecali jej poszukać.
- Aha. Ubierajcie się. Jedziemy.
Z niechęcią i ociąganiem wsunęłam na nogi swoje czarne conversy. Mama przyniosła mi z szafy moją skórzaną czarną kurtkę.
Po chwili siedziałyśmy już w aucie. O wiele bardziej wolałabym położyć się do łóżka i zasnąć. Było po dwudziestej trzeciej. Byłam zmęczona, bolała mnie głowa, było mi słabo i mdliło mnie.
Około czterdziestu minut później byłyśmy na izbie przyjęć w szpitalu. Czułam się jakbym oglądała jakiś film. Nie czułam jak prowadzili mnie do gabinetu, jak badał mnie lekarz, nie docierały do mnie żadne słowa.... Po prostu byłam tam tylko ciałem. Ocknęłam się na słowa lekarza:
- ...na kilka dni w szpitalu.
- Słucham? Mam tu zostać?
- Spokojnie, jutro, najpóźniej za dwa dni cię wypiszemy. Musimy się przekonać, że nic ci nie jest i nie masz wstrząsu mózgu.
Jakaś młoda pielęgniarka zaprowadziła mnie do sali. Pokój był biały. Stały w nim dwa łóżka, na jednym leżała jakaś dziewczyna.
- Cześć - powiedziała i posłała mi uśmiech.
- Hej - mruknęłam.
- Zaraz przywiozę ci twoje rzeczy. Nie martw się, to tylko dwa dni.
Ta! Nie martw się! Łatwo jej powiedzieć. Wiosna, ładna pogoda, jeszcze niedawno koncert 1D, moja przyjaciółka u mnie...a ja w szpitalu! Zajebioza, po prostu.
Położyłam się. Dobrze, że wzięłam swoją torbę, w której miałam telefon i słuchawki. Moja mama wraz z Angelą wyszły a ja włączyłam muzę. Chciało mi się ryczeć. Przez zgubioną kurtkę, przez ból głowy i ogólnie fatalne samopoczucie, przez szpital...przez wszystko.
Godzinę później przyjechała moja rodzicielka z moimi rzeczami. Wzięłam piżamę i poszłam do łazienki się przebrać.
Pożegnałam się z mamą i wróciłam do pokoju. Dziewczyna z łóżka obok już spała. Ja też się położyłam. Włożyłam słuchawki w uszy i obróciłam się w stronę ściany. Słuchając "More than this" usnęłam.
Rano obudziłam się niewyspana. Nie lubię spać na obcych łóżkach. Moja sąsiadka już nie spała więc powiedziałam:
- Cześć.
- Cześć. Jak tam pierwsza noc?
- Niedobrze. Tęsknię za moim łóżkiem.
- Hahaha - zachichotała. - Na początku miałam to samo. A teraz przywykłam. Jestem Alex a Ty?
- Jess. Miło mi.
- Mi również.
- Długo tu jesteś?
- Od jakiegoś tygodnia.
- O mój Boże! Żartujesz?!
- Nie. Mam dużo badań.
- A co ci jest?
- Mam...tzn...no, bo...hmm...podejrzewają u mnie raka i robią mi badania.
Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Przykro mi. - odezwałam się w końcu. - Ja miałam mały wypadek wczoraj na koncercie. Fanka mnie popchnęłam i uderzyłam się w głowę.
- Ou! A na jakim koncercie?
- One Direction.
- Ach! Zazdroszczę. Też chciałam iść ale niestety wylądowałam tu.
- To straszne.
Pogadałyśmy jeszcze chwilę. Potem poszłyśmy do łazienki doprowadzić się do porządku i poszłyśmy na śniadanie. Kwadrans później znów byłyśmy w naszej sali. Położyłam się i nadal gadałam z Alex. W pewnej chwili dostałam smsa. Odblokowałam klawiaturę. Na widok nadawcy uśmiechnęłam się. Był od....
------------
Ta daaaam, szmaciane coś zwane notką powstało...
Nie wiem kiedy kolejna. Nic nie obiecuję... ;p

1 komentarz:

  1. Był od....? Urywasz w takich momentach. Weź noo ;)

    OdpowiedzUsuń