poniedziałek, 16 kwietnia 2012

16. Darling, I forgive you after all...

Z góry przepraszam za długość, ale kurde, no! Kuba mnie rozpraszał <3 I w ogóle muszę jeszcze Czarną Mszę w Jego intencji odprawić. I w ogóle ma mi poczyyyytać później więc wieeeeecie xD
A tak w ogóle to... poznałam Go dzięki One Direction, wiecie?! Przepraszam Niallku, jesteśmy tylko kumplami xD
Dedyki:
Daruuuuśkiii Wy moje kochane <3
Oraz Wyjebibek <3 Mam nadzieję, że jutro zobaczymy się w szkole <3
Evanescence - Lithium <3
-------
...
****J*E*S*S****


Bocznymi drzwiami opuściłam halę, w której wszystko się zaczęło i skończyło.  Po chwili byłam na dworze. Mimo późnej godziny było ciepło jak na tę porę roku. Spojrzałam w niebo. Poczułam jak pierwsze krople deszczu spadają na moją twarz. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nie chciałam w takim stanie wracać do domu.
Stojąc na chodniku czułam jak drżą mi ręce, a po policzkach spływają słone łzy. Obejrzałam się do tyłu. Spojrzałam na drzwi, z których przed chwilą wyszłam. Nie było tam nikogo. Ruszyłam powoli przed siebie. Po chwili usłyszałam za sobą tak dobrze znany mi głos, krzyczący:
- Jess, błagam! Zaczekaj!
Spojrzałam na niego. Widziałam, że płakał. Nie chciałam go widzieć. Nie chciałam z nim rozmawiać. Nie miałam na to sił. To nie miało sensu. Zaczęłam biec, a on biegł za mną, dalej mnie wołając. W pewnym momencie chciałam przebiec na drugą stronę wbiegając wprost na ulicę. Usłyszałam wielki huk oraz krzyk Nialla:
- Nie!
Poczułam wielki ból przeszywający moje ciało oraz zauważyłam nachylającego się nade mną blondyna. Płakał i gładził mnie po głowie. Po chwili była już tylko ciemność. 


****N*I*A*L*L****


Byłem załamany tym zdarzeniem. jestem idiotą. Tak bardzo ją kocham, a przez moją głupią zazdrość wszystko zepsułem. Myślałem, że wyjaśnimy sobie wszystko po koncercie i będzie happy end jak w filmach. Ale tak się nie stało. Zostawiła torbę i wyszła. Widząc to nie wytrzymałem. Rozpłakałem się, ale na szczęście Zayn przywrócił mnie do życia:
- Idioto! Zamiast tu stać i płakać biegnij za nią! Jeżeli ją kochasz to walcz o nią. 
Wybiegłem. Stała na chodniku. Spojrzała w niebo, a ja poczułem jak zaczyna padać deszcz. Krzyknąłem do niej. Wiedziałem, że nie mogę pozwolić jej odejść. Biegłem w jej kierunku błagając by zaczekała. Nie słuchała mnie. Wbiegła na ulicę wprost pod nadjeżdżający samochód. Leżała na ziemi. Patrzyłem na nią. Podniosłem delikatnie jej głowę. Po jej twarzy spływała krew. Głaskałem jej twarz, a deszcz zmywał wszystko z jej poranionej twarzy. Ona umierała w moich ramionach, a ja nie robiłem nic by ją ratować. Jakiś mężczyzna stojący obok zachował zimną krew i wezwał karetkę. Po chwili poczułem na ramieniu czyjąś dłoń. Spojrzałem w górę. Zobaczyłem Zayna. Po kilku minutach usłyszałem charakterystyczny dźwięk nadjeżdżającej karetki. Ja gładziłem moją dziewczynę ciągle po włosach, które były mokre od deszczu i krwi. Mówiłem do niej:
- Nie zostawiaj mnie, błagam. Przepraszam za dziś. Przepraszam za wszystko. Nie zostawiaj mnie.
Po jakimś czasie jakiś dwóch medyków sprawdzało czynności życiowe Jess. Była nieprzytomna. Włożyli ją na nosze i po chwili na sygnale odjechali. Ja nadal klęczałem na ulicy płacząc. Miałem gdzieś ludzi otaczających nas. Miałem gdzieś, że jutro w gazecie ukażą się moje zdjęcia. Wszystko było mi obojętne. Z wyjątkiem mojej dziewczyny. Klęczałem w kałuży krwi zmieszanej z deszczem. Nie miałem na nic sił. W końcu Zayn powiedział:
- Wstawaj, Niall.
Pomógł mi wstać.
- Zayn, bo ja...ona... - byłem roztrzęsiony. - Ona...biegła...
- Wiem, Niall. Ciii - uspokajał mnie. Wtuliłem się w niego.
Zacząłem błagać go by zawiózł mnie do szpitala. 
- Niall, uspokój się. Musisz się przebrać. Chodź do środka.
- Ale Zayn! Błagam! Ja muszę...
- Chodź... - pociągnął mnie lekko acz stanowczo...
Weszliśmy do środka i poszliśmy do reszty. Gdy Paul mnie zobaczył zapytał od razu:
- Chłopaki, co się stało? Gdzie Jess?
- Jess została potrącona przez samochód. Jest nieprzytomna. Zabrali ją do szpitala - wyjaśnił Malik.
- Ona umrze! - zacząłem znowu.
Lou i Harry siedzieli zamurowani. Liam przytulił Angelę, która zaczęła płakać. Szybko pojechaliśmy do domu. Przebrałem się. Zayn zawiózł mnie, Liama i kuzynkę Jess do szpitala. Spytaliśmy się w recepcji o numer sali gdzie leży moja dziewczyna, a po chwili byliśmy już pod drzwiami sali, w której leżała. Delikatnie nacisnąłem klamkę i na widok, który zastaliśmy znów się rozpłakałem.
Dziewczyna leżała nieprzytomna. Nie wiem, może tylko spała. Głowę miała zabandażowaną, tak jak prawą rękę, a w drugiej ręce był wenflon przez który miała podawaną kroplówkę. Jej twarz była cała podrapana.
Podszedłem do łóżka i usiadłem na krześle stojącym obok. Głaskałem delikatnie jej policzek, a z oczu płynęły mi słone łzy. Zayn wyszedł i poszedł do Alex. Angela się rozpłakała i Liam wyprowadził ją na korytarz. Siedziałem przy łóżku modląc się w duchu by z tego wyszła oraz obwiniając się o wszystko.
Kwadrans później do sali weszła matka mojej dziewczyny. Na widok jej córki również uroniła kilka łez.
- To moja wina. Przepraszam - wyszeptałem patrząc na jej zmartwioną twarz. 
- To nie jest teraz ważne. Najważniejsze jest by szybko wyzdrowiała.
Teraz jej mama gładziła ją po głowie. A ja siedziałem ze spuszczoną głową. Trzymałem Jess za rękę. Czułem, że jestem tam niepotrzebny jednak nie potrafiłem wyjść. W tej samej chwili usłyszeliśmy pukanie i do sali wszedł Zayn. 
- Dobry wieczór - powiedział. 
- Dobry wieczór - odpowiedziała mama Jess. 
- Niall, myślę, że powinniśmy już jechać.
- Nie, proszę. Chcę tu zostać.
- Niall, jesteśmy po koncercie. Przecież ona tu będzie. Jutro już się obudzi. Chodź, jedziemy.
- Proszę! - rozpłakałem się jak małe dziecko. 
- Niall, jedź. Napiszę ci wiadomość - matka dziewczyny posłała mi uśmiech.
- Dziękuję. 
- Chodźmy, Niall - Zayn mnie pociągnął. - Dobranoc.
Przytuliłem jeszcze moją dziewczynę i poddałem się Malikowi.
- Dobranoc - powiedziałem.
- Dobranoc - odpowiedziała kobieta a my wyszliśmy.
Pół godziny później byliśmy w domu. Nie gadałem z nikim. Nawet jeść mi się nie chciało. Jedyne na co miałem ochotę to przytulić się do Jess. Poczuć jej perfumy PlayBoy i usłyszeć dwa magiczne słowa. Ech... Przebrałem się w dres nawet nie biorą prysznica i położyłem się na łóżku. Leżałem po ciemku i czekałem na wiadomość. Łzy znowu mimowolnie spływały mi po policzkach. Przytuliłem poduszkę, na której jeszcze dziś leżała Jess...
....
---------

2 komentarze: