One Direction - Moments <3 - ach ta solówka mojego męża ;3
----
...
****H*A*R*R*Y****
Po przebudzeniu przypomniałem sobie wczorajszą rozmowę z Jess. Miałem ochotę pojechać wczoraj wieczorem do Rose by jeszcze raz z nią porozmawiać, ale przypomniało mi się, że nie chce mnie widzieć. Nie mogę skrzywdzić tej dziewczyny. Ona już wiele przeszła w swoim życiu.
Dzisiaj muszę coś wymyślić by się z nią spotkać. Nie mogę tego tak zostawić. Muszę z nią porozmawiać.
Spojrzałem na zegarek, który wskazywał 12. Wstałem i poszedłem pod prysznic. Pół godziny później siedziałem już na dole w kuchni jedząc śniadanie. Louis od rana był z Eleanor na zakupach.
Dokończyłem jeść płatki i przeniosłem się do salonu przed telewizor. Przeskakiwałem ze znudzeniem z kanału na kanał. Moje myśli ciągle krążyły wokół Rose. Nie wytrzymałem i wyłączyłem sprzęt. Poszedłem na górę. Wsunąłem na nogi trampki, wziąłem kurtkę i chwyciłem komórkę. Prędko zbiegłem na dół i po chwili byłem już w drodze do dziewczyny. Nie wiedziałem co będzie gdy już będę na miejscu. Nie wiedziałem czego mam się spodziewać. Czy mi w ogóle otworzy?
Na miejsce dotarłem w niecałe 30 minut. Zaparkowałem i wziąłem głęboki oddech. Wysiadłem z samochodu i poszedłem w stronę drzwi do domu. Zadzwoniłem i czekałem co się wydarzy. Czułem jak przyśpiesza mi tętno oraz serce zaczyna mocniej bić. Po chwili drzwi się otworzyły i zobaczyłem Rose:
- O nie! - powiedziała tylko i zamknęła mi drzwi przed nosem.
Zadzwoniłem jeszcze raz, bo wiedziałem, że nie mogę się poddać. Tym razem musiałem z nią porozmawiać. Chciałem jeszcze raz usłyszeć, że mnie nienawidzi i nie chce mnie widzieć. Otworzyła i powiedziała:
- Po co tu przyszedłeś? Powiedziałam ci, że masz zniknąć.
- Rose, przepraszam - powiedziałem błagalnie i chwyciłem ją za rękę. Szybko ją zabrała naciągając rękaw swojej cienkiej bluzki. - Możemy porozmawiać? Nie odejdę dopóki nie porozmawiamy.
- Nie mamy o czym.
- Mamy. Mogę wejść?
Otworzyła szerzej drzwi nie mówiąc nic. Wszedłem do środka. Do korytarza przybiegła Maya. Na jej widok uśmiechnąłem się. Była taka radosna.
- Cześć - powiedziałem biorąc ją na ręce. Po chwili postawiłem ją na podłodze i spojrzałem na Rose.
Wyminęła mnie i poszła do salonu. Poszedłem za nią. Dziewczyna usiadła na sofie krzyżując ręce. Usiadłem obok niej. Nie wiedziałem jak zacząć rozmowę, co powiedzieć. Nastolatka milczała patrząc przed siebie. Traktowała mnie jak powietrze co doprowadzało mnie do szału.
- Nadal się gniewasz? - zapytałem w pewnej chwili. Spojrzała na mnie.
- Niby dlaczego mam się gniewać? Przecież nas nic nie łączy. Ja mam swoje życie, ty masz swoje. Możesz spotykać się i spędzać noce z kim chcesz, a mi nic do tego. Ja jedynie chcę tylko spokoju i abyś zniknął z mojego życia - mówiąc to ostatnie zdanie znów skierowała wzrok na ścianę.
Była smutna. Widziałem po niej, że nie spała dobrze ostatniej nocy. Jej podkrążone oczy zdradzały to. Podeszła do nas Maya i zaczęła wchodzić Rose na kolana więc nastolatka posadziła ją. W tej samej chwili podsunął jej się rękaw i zauważyłem, że na ręce ma bandaż.
- Coś ci się stało? - zapytałem.
- Nie - odpowiedziała krótko.
- Przecież widzę.
Złapałem ją za rękę i podsunąłem rękaw. To co ujrzałem przeraziło mnie. Jej ręka była cała w bliznach po cięciu się. Teraz wiem dlaczego nosiła zawsze bluzki z długim rękawem.
- Boże, Rose, co to jest?! - zapytałem przerażony.
- Nic - warknęła zabierając rękę.
- Dlaczego zadajesz sobie ból? - zapytałem znowu łapiąc ją za rękę.
- Życie jest jednym wielkim bólem. A ból psychiczny jest gorszy niż ten fizyczny. Wolę czuć prawdziwy ból niż czuć się pusta i niepotrzebna. To są małe rany w stosunku do ran jakie mam w sercu. A zresztą, ja już nie mam serca. Ono się wykrwawiło już dawno.
Maya zeszła z jej kolan i usiadła na podłodze oglądając bajkę, która puszczona była w telewizji. Zauważyłem, że Rose delikatnie otarła łzę spływającą po jej policzku.
- Zamknij drzwi. Wyrzuć klucz. Nie chcę być wspomnieniem. Nie chcę być widziany. Nie chcę być bez ciebie. Mój rozsądek jest zachmurzony jak niebo dzisiejszej nocy - wyszeptałem cytując naszą piosenkę.
Spojrzała na mnie. Przytuliłem ją.
- Przepraszam cię. I uwierz mi, że między mną a tą blondynką naprawdę nic nie było. Nie jestem taki. Po prostu za dużo wypiłem. Wybaczysz mi?
- To ja przepraszam. Zachowałam się podle nie dając ci dojść do słowa.
- Ciii - uciszyłem ją. - To moja wina. Obiecaj mi, że już nigdy nie zrobisz tego - podniosłem jej rękę dotykając bandażu.
- Harry, ja... ja...ja już nie wytrzymuję. Twoje fanki wyzywają mnie na Twitterze, gdzie się nie pojawię słyszę wyzwiska typu "dziwka" czy jeszcze gorsze. Boję się. O siebie, o Mayę.
- Nie bój się. Nikt wam krzywdy nie zrobi. A co do wyzwisk.... mam pomysł. Ubierajcie się.
Rose spojrzała na mnie zdziwiona.
- Zaufaj mi - szepnąłem.
- Harry, ja... nie chcę nigdzie iść. Nie chcę by ktokolwiek zobaczył mnie z tobą. Wtedy będzie jeszcze gorzej.
- Nie będzie, zaufaj mi. I nie przejmuj się obcymi ludźmi.
Nastolatka przebrała się, a potem Mayę i wyszliśmy. W czasie jazdy Rose zapytała:
- Gdzie jedziemy?
- Niespodzianka.
Pół godziny później parkowałem już przed ZOO.
- Harry, zwariowałeś? ZOO?
- Tak, zwariowałem. Idę szukać swojej podobizny.
Słysząc moje słowa roześmiała się. Wreszcie byłem szczęśliwy. Wysiedliśmy i wyjąłem Mayę. Wziąłem ją na ręce i poszliśmy do kasy kupić bilety. Zaczęło się. Fanki zaczęły szaleć. W tej chwili zaczęło mi się to ponownie podobać. Ostatnio denerwowało mnie to, ale dziś było wręcz przeciwnie. Rozdałem kilka autografów, zrobiono kilka zdjęć ze mną i Mayą w roli głównej.W pewnej chwili chwyciłem Rose za rękę i skierowaliśmy się do klatek ze zwierzętami. Czas mijał szybko. Bawiliśmy się świetnie. Maya widząc różne zwierzęta również była szczęśliwa. Sam poczułem się jak dziecko.
2 godziny później jechaliśmy do domu. W drodze powrotnej Maya usnęła. Zaparkowałem przed domem dziewczyn i wysiedliśmy. Wyjąłem śpiące dziecko i zaniosłem ją do domu. Położyłem ją w jej pokoju, a potem zszedłem na dół.
- Dziękuję za wszystko - powiedziała Rose gdy siedzieliśmy w salonie pijąc herbatę.
- Nie ma za co. To ja wam dziękuję. Jesteście wspaniałe. I mamy pamiątki ze zwierzętami. Wieczorem prześlę ci na meila te zdjęcia.
Dziewczyna zamówiła pizzę. Już po kilkunastu minutach jedliśmy ją. Byłem szczęśliwy oglądając wspólnie z Rose zdjęcia zrobione dzisiaj. Dziewczyna śmiała się.
Czas mijał szybko. W pewnej chwili usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Do domu weszła Alice. Serce podeszło mi do gardła.
- Rose, jesteś? - usłyszeliśmy.
- Tutaj! - odpowiedziała dziewczyna. Alice przyszła do salonu. Widząc uśmiechniętą siostrę również uśmiechnęła się. Cały mój strach minął. Dziewczyna powiedziała:
- Idę zrobić kawę. Napijecie się też?
- Ja dziękuję. Muszę już iść - powiedziałem lekko speszony. Wstałem i poszedłem do przedpokoju. Rose szła za mną.
- Mam nadzieję, że niedługo to powtórzymy - powiedziałem.
- Ja też. Jeszcze raz dziękuję.
- To ja dziękuję - przytuliłem ją. - I pamiętaj co mi obiecałaś - przejechałem palcem po jej bandażu.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj tylko obiecaj.
- Tak, tak. Obiecuję.
- Pa.
Dałem jej całusa w policzek i wyszedłem. Pół godziny później byłem już w swoim domu. Louisa jeszcze nie było. Poszedłem do kuchni. Wziąłem colę i chipsy i poszedłem do siebie. Położyłem wszystko na biurku i usiadłem na krześle. Uruchomiłem laptopa i wgrałem zdjęcia z dzisiejszego wypadu do ZOO. Przeglądając je zacząłem się śmiać. Były naprawdę świetne. Wybrałem 4 najlepsze. Na jednym ze zdjęć całuję Rose w policzek, na innym trzymam na rękach Mayę i obejmuję za szyję nastolatkę. Dwa pozostałe były podobne. Wrzuciłem je na Twittera podpisując "moje dziewczyny <3". Po chwili obserwowałem zamieszanie związane ze zdjęciami. Miałem tryumfującą minę.
Dodałem jeszcze status:
Ach, jak ja Was kocham <3 Dziękuję za dziś. I mam nadzieję na powtórkę <3
Po czym wyłączyłem Twittera. Wysłałem jeszcze zdjęcia dla Rose i wyłączyłem laptopa. Położyłem się na łóżku i włączyłem tv. Tak minęła mi reszta dnia....
kocham tego bloga ;*
OdpowiedzUsuńgenialnie .! zazdroszczę jej no ale cóż ..:*
OdpowiedzUsuńNie musisz obiecywać .. wiem ze to nie takie łatwe i będe cierpliwie czekać i cię nie ponaglać .:*!