I mam prośbę.... Czytasz - komentujesz, bo chcę zobaczyć ilu Was jest, ok? Bo nie dodam już!
Aaaaaaaaaaaa, dziś moja ulubiona piosenka. To znaczy, jedna z wielu xD
Metallica - Nothing Else Matters <3 - kocham to... I moja Mama też xD Ciekawe ile osób przewinie ten cudny początek ;p
-----
...
****J*E*S*S****
Leniwym krokiem wzięłam ubrania przygotowane na pierwszy dzień pracy i poszłam do łazienki. Prysznic zmył zmęczenie oraz resztki snu. Wytarłam się i ubrałam krótką czarną spódnicę i tunikę z długim rękawem do kompletu. Dzisiaj musiałam pożegnać się z glanami. Ich miejsce zajęły czarne szpilki. Będę pracować w prestiżowym wydawnictwie więc muszę wyglądać porządnie.
Wzięłam swoją torebkę, komórkę i zeszłam na dół. Moja bratowa siedziała w kuchni i piła kawę. Byłam bardzo zestresowana pierwszym dniem pracy więc nie mogłam nic przełknąć.
- Jedziemy? - zapytała posyłając mi uśmiech.
- Tak. Jestem gotowa.
Obie pożegnałyśmy się z Jacobem, który bawił się z opiekunką. Po chwili byłyśmy już w drodze do mojego nowego miejsca pracy. Milczałyśmy całą drogę. Jakiś czas później Anna zaparkowała przed wydawnictwem.
- Powodzenia! - powiedziała.
- Dziękuję - mruknęłam wysiadając.
Spojrzałam na budynek, w którym za chwilę rozpocznę pracę. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam przed siebie. Weszłam po schodach i po chwili stanęłam przed szklanymi drzwiami. Kilka sekund później byłam już w środku. Głównym holem ruszyłam w stronę biura mojej nowej szefowej. Miałam różnych ludzi, którzy zaczynali pracę dzisiejszego dnia. Zapukałam i nacisnęłam klamkę. Kobieta siedząca za biurkiem przywitała mnie uśmiechem. Gestem ręki poprosiła mnie bym usiadła. Porozmawiałyśmy chwilę po czym wstałyśmy i wyszłyśmy z jej biura. Po chwili byłyśmy w pomieszczeniu gdzie stały cztery biurka. Przy dwóch siedziały jakieś kobiety, a przy trzecim młody mężczyzna. Szefowa przedstawiła nas sobie. Podeszłyśmy do ostatniego wolnego biurka.
- To jest twoje nowe miejsce pracy. Jeżeli miałabyś z czymś problemy to pytaj Tonego - ruchem głowy wskazała na mężczyznę siedzącego naprzeciwko. - Witamy w pracy. Życzę miłego dnia.
- Dziękuję.
Po chwili zostałam sama przy swoim nowym miejscu pracy. Włączyłam komputer i zaczęłam przeglądać dokumenty. Kobiety siedzące niedaleko rozmawiały między sobą, a Tony wpatrzony był w monitor swojego komputera.
Co jakiś czas spoglądałam na zegarek wiszący na ścianie. Czas płynął bardzo szybko. Gdy zegar wybił dwunastą kobiety wstały i wyszły. Wiedziałam, że poszły na lunch. Chłopak nadal pracował. Zdziwiło mnie to. Był jakiś dziwny. Taki typowy laluś. Żel na głowie, różowa koszula i rurki. Gdyby był choć trochę opalony to wyglądałby jak Ronaldo.
Szefowa poinformowała mnie o kawiarence znajdującej się na parterze oraz o tym, że o dwunastej mamy czas na lunch.
Chłopak również wstał i zaczął kierować się w stronę wyjścia.
- A ty ognista nie idziesz? - zapytał jeszcze zanim wyszedł.
- Do mnie to było? Ja mam imię.
Zapisałam dokument, który właśnie edytowałam i również skierowałam się w stronę kawiarenki. Idąc na dół wspominałam wczorajszą rozmowę z Harrym. Poczułam tęsknotę za nim, za dziewczynami. Do Nialla czułam nienawiść. Wiem, że do końca życia moje blizny będą przypominały mi o nim.
Zamówiłam kawę i ciasto czekoladowe, bo brak śniadania dawał mi się we znaki. Idąc z moim zamówieniem do stolika nadal myślałam o Harrym. W pewnej chwili wpadłam na Tonego. Mój czekoladowy tort wylądował na jego koszuli. Spojrzałam na niego przerażona. Był wściekły.
- Jak nie potrafisz chodzić w takich butach to je zdejmij! - powiedział podniesionym głosem wycierając serwetką swoje ubranie. - Zobacz co narobiłaś!
- Przepraszam.
- Co mi po twoim cholernym "przepraszam"?!
Skierował się ku wyjściu. Usiadłam przy stoliku i skryłam twarz w dłoniach. Pierwszy dzień w pracy i taka wpadka. To przez Harrego. Tak trudno mi wyrzucić go ze swojej głowy.
Wzięłam łyk kawy. Rozkoszowałam się jej delikatnym smakiem.
W pewnym momencie przypomniało mi się jak Harry udawał wampira gdy byliśmy w kinie. Może on już wtedy wiedział o Stelli? Może dlatego tak się zachowywał? Ale to już nieważne. To przeszłość.
Teraz dręczyły mnie myśli o Tonym. On mnie nienawidzi już od pierwszego dnia. Świetnie.
Szybko wypiłam swoją kawę i wróciłam na górę. Tony też był. Siedział za swoim biurkiem i pracował. Nie miał na sobie różowej koszulki. Jej miejsce zajął t-shirt z logiem Nirvany. Podeszłam do niego mówiąc:
- Naprawdę cię przepraszam. To nie było zamierzone. To był wypadek.
- Naucz się, ognista, chodzić. Założyłaś szpilki, w których nie potrafisz się poruszać.
- Mylisz się.
- Ja się nigdy nie mylę. Zawsze mam rację.
Wiedziałam, że nie mam z nim o czym dyskutować więc wróciłam na swoje miejsce pracy. Dokończyłam to, co zaczęłam wcześniej i wzięłam się za kolejne papiery.
Czas mijał bardzo szybko. Co jakiś czas zerkałam na Tonego. Udawał obrażonego. A może naprawdę się obraził?
Po pracy prędko wyszłam z biura. Zauważyłam auto należące do mojej bratowej, które stało na parkingu. Wsiadłam do niego. Mój wzrok przykuł Tony wsiadający do BMW.
- Przystojniak z pracy? - zapytała Anna.
- Nie pytaj. Obrażony na mnie. Poczęstowałam jego koszulę czekoladowym tortem.
Moja bratowa słysząc to roześmiała się. Kilkanaście minut później byłyśmy nareszcie w domu.
Pomagając Annie przygotowywać obiad opowiadałam jej o moim incydencie z Tonym. Obie śmiałyśmy się z tego.
Po obiedzie razem z Jacobem, tak jak wcześniej mu obiecałam oglądaliśmy "Gdzie jest Nemo?". Potem rozmawiałam jeszcze z mamą.
Szybko poszłam spać, bo byłam zmęczona pierwszym dniem pracy.
Następnego dnia obudziłam się wypoczęta. Wyłączyłam budzik i poszłam do garderoby by wziąć ubrania do pracy. Przypomniały mi się słowa Tonego na temat moich szpilek. Dzisiaj ich nie ubiorę. Wzięłam czarne shorty oraz koszulkę z Guns N' Roses. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, zrobiłam makijaż i ubrałam się. Na ręce założyłam masę bransoletek by choć trochę zakryć blizny, które i tak tuszowałam pudrem. Wstydziłam się ich.
Zeszłam na dół gdzie była już moja bratowa. Zjadłam śniadanie, a pół godziny później byłam już w pracy. Wchodząc do biura zauważyłam, że Tony już był. Byliśmy tylko we dwoje. Usiadłam za swoim biurkiem i włączyłam komputer. Spojrzałam w stronę mężczyzny.
- Mógłbyś się tak nie patrzyć? - zapytałam.
- No wiesz.... Ognista nie poznaję cię.
Nie wytrzymałam słysząc "ognista". Wstałam i podeszłam do niego.
- Widzisz te buty?! - wskazałam na swoje glany. - Jeśli jeszcze raz powiesz na mnie "ognista" to obiecuję ci, że poczujesz je na swojej pięknej twarzyczce.
W tym momencie chłopak uniósł obie ręce do góry w geście poddania się i powiedział:
- Nie wiedziałem, że jesteś taka ostra. Przepraszam.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.
- Zabiłaś kogoś? I teraz się ukrywasz?
- Nikogo nie zabiłam. Ale dla ciebie mogę zrobić wyjątek i będziesz pierwszą osobą na mojej liście.
Po tych słowach odwróciłam się na pięcie i wróciłam na swoje miejsce. Poczułam ulgę.
Czas mijał szybko i przyjemnie. Zauważyłam, że Tony co chwilę na mnie zerkał. Chyba przestraszył się moich słów. Mam nadzieję, że nie będzie nazywał mnie już "ognista".
Po lunchu do naszego biura przyszła szefowa. Podeszła do Tonego i zaczęli rozmawiać. Ja wróciłam do wykonywania swojej pracy. Zerknęłam na mężczyznę. On w tym samym momencie wychylał się zza kobiety i patrzył na mnie przerażonym wzrokiem. Zignorowałam to i wróciłam do pracy. Gdy znów zostaliśmy sami do mojego biurka podszedł Tony mówiąc:
- Zbieraj się. Jedziesz ze mną.
- Żartujesz?
- Nie, naprawdę. Jedziesz ze mną - powtórzył.
- Niby gdzie?
- Musimy zrobić artykuł. To znaczy dokończyć go.
- Jeden artykuł mają robić dwie osoby. Biedactwo nie poradzi sobie samo? - zapytałam z ironią.
- Mam przekazać szefowej, że odmawiasz? Okey, ale możesz się już pakować.
- Okey, to już się pakuję.
W tym momencie wzięłam swoją torebkę i wrzuciłam do niej swoje rzeczy.
- Przestań - powiedział chłopak. - Szybko się uwiniemy i jesteś wolna. Część mam już napisane dlatego musimy jechać do mnie.
- Do ciebie? Nie możemy zrobić tego w miejscu neutralnym? Na przykład w kawiarni?
- Ja nikogo nie chcę zabić. W przeciwieństwie do ciebie. To ja powinienem się bać, a nie ty. Ty mi groziłaś.
Prychnęłam. Wzięłam swoje rzeczy i wyszliśmy. Wsiedliśmy do jego auta i kwadrans później byliśmy już u niego w domu.
Tony musiał być pedantem, bo było bardzo czysto jak na mieszkanie faceta. Wszystko równo poukładane, zero kurzu.
Wskazując białą skórzaną sofę mężczyzna powiedział:
- Siadaj. Napijesz się czegoś?
- Nie, dzięki. Nie chcę sprawiać problemu.
- Żaden problem.
Po tych słowach zniknął w kuchni. Zaczęłam rozglądać się po salonie. Stała komoda oraz kilka regałów z książkami i płytami. Tony musiał uwielbiać muzykę. Wskazywał na to sprzęt stojący w kącie. Na ścianie wisiał telewizor plazmowy, a pod nim stało wielkie akwarium.
Wyjęłam swoją komórkę i napisałam do Anny by nie przyjeżdżała dziś po mnie, bo wrócę później.
W tej samej chwili do salonu wrócił Tony niosąc dwie filiżanki z kawą. Postawił je na szklanym stoliku i wziął swojego laptopa. Uruchomił go i usiadł obok mnie. Otworzył dokument z zapisanym artykułem. Po chwili wstał i podszedł do wieży. Włączył Nirvanę mówiąc:
- Wybacz, ale nie potrafię pracować w ciszy.
- To miło, bo ja też nie. I przyznam ci się, że uwielbiam tę płytę, a gdy ujrzałam twoją koszulkę byłam pewna, że masz ją tylko dla szpanu.
Tony słysząc to, roześmiał się i po chwili powiedział:
- I tu się, ognista, mylisz. Muzyka to moje życie. Moje oddalenie.
Słysząc ponownie moją nową ksywkę nie wytrzymałam. Wstałam i powiedziałam:
- Sam sobie pisz ten artykuł. Ja wychodzę.
- O co ci znowu chodzi?
- O twoją głupią ksywkę.
- O moją? Chyba o twoją.
- Nieważne. Ostatni raz mnie tak nazwałeś - po tych słowach skierowałam się do wyjścia.
Chłopak dogonił mnie i złapał mnie za nadgarstek mówiąc:
- Nie wygłupiaj się. Przepraszam.
- Nie dotykaj mnie.
- Dobrze. Przepraszam. Zacznijmy wreszcie pisać.
Wróciliśmy na kanapę.
- To o czym piszemy? - zapytałam.
- O jakimś zespole Highway to Dreams. Liczę, że mi pomożesz, bo ja go nie znam.
- Ja znam ten zespół. Jest świetny. Składa się z trzech dziewczyn...
Naświetliłam mu kim dokładniej są osoby z HtD oraz jaką muzykę grają. Tony zaczął pisać. Szybko uwinęliśmy się z naszą pracą.
- Pomożesz mi jeszcze z jednym artykułem? - zapytał chłopak.
- O czym on jest?
- Zaraz ci wszytko powiem, ale musimy opić tamten. W końcu dzięki niemu dogadaliśmy się.
- Chyba coś ci się pomyliło. Ja tylko wykonuję swoją pracę.
W tym momencie Tony wyciągnął butelkę wina i dwie lampki. Nalał i podał mi.
- Chcesz mnie upić, a potem wykorzystać? Od razu ci mówię, że nie uda ci się.
- Nie musisz się obawiać. Nie pociągasz mnie.
Zaczęłam się śmiać.
- Dziękuję. To miłe - powiedziałam.
Wzięłam pierwszy łyk trunku. Z każdym kolejnym łykiem czułam nić sympatii do chłopaka. On z każdym dokończonym kieliszkiem dziwnie się zachowywał. Chwilami wydawało mi się, że jest kobietą. Alkohol uderzył mi do głowy i pewnie przez to pojawiły się takie myśli.
- Miałeś pokazać mi ten drugi artykuł - powiedziałam.
- Chwilka. Muszę go znaleźć.
Zaczął szukać artykułu jednocześnie nalewając wino. Po chwili otworzył go, a mi w oczy rzucił się tytuł brzmiący "Nowe odkrycie na rynku muzycznym - One Direction". Widząc to poczułam jak coś w środku mnie ściska.
- Przepraszam, ale nie mogę ci pomóc. Powinnam już wracać - powiedziałam wstając i biorąc torebkę.
- Przecież obiecałaś, że mi pomożesz.
- Wybacz, ale ja nie mogę.
Odwróciłam się, a Tony w tym momencie złapał mnie za rękę.
- Ej, co się stało? - zapytał.
- Nic - powiedziałam trochę za ostro. Nie chciałam by tak to zabrzmiało. Samo tak wyszło.
Wstał nadal trzymając mnie. Teraz złapał mnie za drugą rękę i spojrzał w oczy.
- Powiedziałem coś nie tak? - zapytał.
- Nie. Ja po prostu... nie mogę ci pomóc.
Chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść, bo czułam, że zbiera mi się na łzy.
Tony spojrzał na nasze złączone ręce. W tym momencie coś przykuło jego uwagę.
- Boże, Jess, co to ma być?! - spojrzał na moje blizny. - Ty się cięłaś?! Robiłaś to dla szpanu?
- Nigdy niczego nie robiłam dla szpanu.
- Próbowałaś odebrać sobie życie?
- Nie pytaj mnie o to. Nigdy. Pamiętaj: nigdy.
Poczułam jak po moim policzku spływa łza. Chłopak przytulił mnie i powiedział:
- Wybacz, ale nie wiem jak pocieszać dziewczyny.
- Ja nie chcę żebyś mnie pocieszał.
- A lubisz mnie?
- Dlaczego pytasz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Bo chcę żebyś wypiła ze mną to wino do końca.
- Dziwna prośba. Okey, wypije. Ale obiecaj mi, że nigdy o nic nie będziesz mnie pytał. Chodzi mi o moją przeszłość.
- Jasne.
Usiadłam z powrotem na sofie, a Tony zamknął laptopa i podał mi kieliszek z winem.
- Za naszą przyjaźń. I za artykuł - stuknęliśmy się lampkami.
--------
Jak zmuszasz to komentuję. TO JEST KOMENTARZ. Całkiem normalny komentarz. Komentarz, w którym chcę napisać, że po przeczytaniu całego "AYNIL" stwierdzam, że było wspaniałe.... i będzie ♥
OdpowiedzUsuńNo Dlugo musiałam na niego czekac .. Zaraz zrobie ci Reklamę na TT ;* .. Jest genialne .. może też wyśle do dziewczyn na Fb żeby opublikowała go jakas Strona :* Jest Świetny :*
OdpowiedzUsuńSuper! Mam nadzieję, że po wakacjach znów będziesz dodawała rozdziały codziennie, bo jestem uzależniona od Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńnie mogłam się doczekać ;L
OdpowiedzUsuńjesteś genialna :D
Supeeer ! Czekam na kolejny. ^^
OdpowiedzUsuńJestem i czytam na bieżąco i czekam na kolejny :D:D:D
OdpowiedzUsuńsuper ;) a jak tam książka ? redakcja się odezwała coś czy nie ? ;p
OdpowiedzUsuńbłagam pisz dalej bo kocham ten blog ♥♥♥♥ i napisz czy redakcja się odezwała i co z wydaniem książki ;) pozdrawiam i trzymam kciuki ♥♥
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 dodaj jak najszybciej kolejny błaaaagam :D
OdpowiedzUsuńomgomg, cudne. ;3 nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :3
OdpowiedzUsuńZAJEBISTE.
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz nowy rozdział ?
OdpowiedzUsuńBoskie to jest nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ^^
OdpowiedzUsuń. ( komentarz)
OdpowiedzUsuń