A ten odcinek taki długi jest... Coś mi się należy za to ;)
Dedykacja? Dla wszystkich czytelników. A zwłaszcza dla Zuzi, która zna tą książkę na pamięć <3
Adam Lambert - Never Close Our Eyes <3 - to jest amaZAYN <3
-------
****H*A*R*R*Y****
Obudziłem się o dziesiątej. Spałem tylko trzy godziny. W nocy nie mogłem usnąć, bo cały czas myślałem o Jess i o tym, że dziś ją zobaczę. Wyobrażałem sobie jak będzie wyglądać nasze spotkanie. Już nie mogłem się doczekać.
Zszedłem na dół do kuchni. Widząc mamę uśmiechnąłem się. Gdyby nie ona to nie dowiedziałbym się gdzie jest Jess. Podszedłem do niej i dałem jej całusa w policzek mówiąc:
- Dziękuję.
- Za co? - zapytała zdziwiona przygotowując śniadanie.
- Za to, że jesteś.
- Harry, dobrze się czujesz? - zapytała z troską.
- Tak, bardzo dobrze!
Podszedłem do okna i spojrzałem na fanów, którzy stali przed moim domem. Wróciłem do swojego pokoju i przebrałem się po czym zszedłem na dół i wyszedłem na dwór. Zaczęły się piski i płacz. Zrobiło mi się szkoda tych wszystkich dziewczyn, które stały tu przez całą noc. Rozdałem im autografy i zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcia. Poprosiłem je by opuściły moje podwórko i wróciły do siebie. Powiedziałem im, że chciałbym odpocząć, a po skończeniu trasy spotkam się z nimi. Poprosiłem również każdą z nich o nazwę Twittera i obiecałem, że jeśli dadzą mi dzisiaj spokój to każdą z nich będę follować. Zgodziły się. Pożegnaliśmy się, a ja z kartkami wróciłem do domu. Przez okno obserwowałem jak tłum sprzed mojego domu rozchodzi się. Usiadłem przy stole i zacząłem jeść śniadanie. W tej samej chwili z góry zeszła Gemma.
- A tu co taka cisza? Gdzie te twoje fanki? - zapytała.
- Poprosiłem aby dały mi spokój.
Po śniadaniu Gemma poszła do koleżanki
- To teraz, Harry, powiedz mi tak szczerze co się stało, że jesteś taki uśmiechnięty? - zapytała moja mama bawiąc się moimi lokami. Lubiłem gdy tak robiła. Przypominało mi to dzieciństwo.
- Umówiłem się z Jess - powiedziałem.
- Naprawdę?
- Yhym. Powiedziałem jej, że wiem gdzie jest i zgodziła się na spotkanie.
- Nawet nie wiesz jak cieszę się z twojego szczęścia. Muszę jechać na zakupy do sklepu. Pojedziesz ze mną? - zapytała zmieniając temat.
- Mogę jechać sam. Odpocznij sobie. Tylko zrób mi listę zakupów.
- Mój kochany synek.
Poszedłem na górę by zabrać telefon, dokumenty i kluczyki. Zszedłem na dół i wziąłem od mamy listę. Chwilę później byłem już w drodze do sklepu.
Zszedłem na dół do kuchni. Widząc mamę uśmiechnąłem się. Gdyby nie ona to nie dowiedziałbym się gdzie jest Jess. Podszedłem do niej i dałem jej całusa w policzek mówiąc:
- Dziękuję.
- Za co? - zapytała zdziwiona przygotowując śniadanie.
- Za to, że jesteś.
- Harry, dobrze się czujesz? - zapytała z troską.
- Tak, bardzo dobrze!
Podszedłem do okna i spojrzałem na fanów, którzy stali przed moim domem. Wróciłem do swojego pokoju i przebrałem się po czym zszedłem na dół i wyszedłem na dwór. Zaczęły się piski i płacz. Zrobiło mi się szkoda tych wszystkich dziewczyn, które stały tu przez całą noc. Rozdałem im autografy i zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcia. Poprosiłem je by opuściły moje podwórko i wróciły do siebie. Powiedziałem im, że chciałbym odpocząć, a po skończeniu trasy spotkam się z nimi. Poprosiłem również każdą z nich o nazwę Twittera i obiecałem, że jeśli dadzą mi dzisiaj spokój to każdą z nich będę follować. Zgodziły się. Pożegnaliśmy się, a ja z kartkami wróciłem do domu. Przez okno obserwowałem jak tłum sprzed mojego domu rozchodzi się. Usiadłem przy stole i zacząłem jeść śniadanie. W tej samej chwili z góry zeszła Gemma.
- A tu co taka cisza? Gdzie te twoje fanki? - zapytała.
- Poprosiłem aby dały mi spokój.
Po śniadaniu Gemma poszła do koleżanki
- To teraz, Harry, powiedz mi tak szczerze co się stało, że jesteś taki uśmiechnięty? - zapytała moja mama bawiąc się moimi lokami. Lubiłem gdy tak robiła. Przypominało mi to dzieciństwo.
- Umówiłem się z Jess - powiedziałem.
- Naprawdę?
- Yhym. Powiedziałem jej, że wiem gdzie jest i zgodziła się na spotkanie.
- Nawet nie wiesz jak cieszę się z twojego szczęścia. Muszę jechać na zakupy do sklepu. Pojedziesz ze mną? - zapytała zmieniając temat.
- Mogę jechać sam. Odpocznij sobie. Tylko zrób mi listę zakupów.
- Mój kochany synek.
Poszedłem na górę by zabrać telefon, dokumenty i kluczyki. Zszedłem na dół i wziąłem od mamy listę. Chwilę później byłem już w drodze do sklepu.
****J*E*S*S****
Pierwsza noc w nowym domu była dziwna. Czułam się jakbym była obserwowana. Nic dziwnego. Jestem sama w tak dużym domu, nie wspominając o ogromnym łóżku.
Spojrzałam na zegarek. Wskazywał wpół do jedenastej. Zeszłam na dół by zrobić sobie kawę. Przejrzałam wszystkie szafki z nadzieją, że ją znajdę. Niestety kawy nie było. Były tylko różnego rodzaju herbaty. Widocznie właściciel tego domu jest miłośnikiem herbaty.
Usiadłam przy stole, westchnęłam i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Muszę wybrać się do sklepu. Nie mam kawy. Lodówka też jest pusta więc nie mam innego wyjścia. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i zeszłam na dół. Zastanawiałam się co mam zrobić. Iść na pieszo czy wziąć auto Petera? Nie mam jeszcze prawka więc druga opcja odpada. Wyszłam z domu i rozejrzałam się po okolicy. Był dziwny spokój.
Nagle w mojej głowie pojawiła się pewna myśl. Jeśli pójdę pieszo będę musiała przejść obok domu Harrego. O nie! Nigdy w życiu. Przecież on jest w domu. W każdej chwili może wyjść.
Ostatecznie postanowiłam pojechać samochodem. Wróciłam do domu i odnalazłam kluczyki. Będąc w garażu zaniemówiłam. Nie znałam się na samochodach, ale to poznałam. Był to Mercedes SL R230. Zayn chciał kupić takie dla Alex, ale ona odmówiła. Powiedziała, że nie ma prawa jazdy i nie potrzebuje auta. Chłopak jednak nie poddawał się i postawił na swoim. Obiecał jej, że kupi jej takie gdy zda egzamin.
Bałam się wsiąść do tego samochodu. Jednak nie miałam innego wyjść.
Powoli wyjechałam z garażu i odetchnęłam z ulgą, że nic nie zarysowałam. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam dalej. Jadąc ciągle myślałam by nie uszkodzić samochodu. Nie wypłaciłabym się za jego naprawę i za ten lakier.
Dwadzieścia minut później parkowałam przed supermarketem. Wzięłam wózek i zaczęłam zakupy. Jako pierwsze wzięłam kawę, bo nie umiem bez niej żyć. Potem wzięłam kilka produktów do jedzenia i zastanawiałam się co jeszcze muszę kupić stojąc przy regale z artykułami chemicznymi.
****H*A*R*R*Y****
Wrzucałem do wózka wszystkie produkty z listy. Kierując się do kasy zauważyłem dziewczynę podobną do Jess. Była w dziale chemicznym. Poczułem jak moje serce przyśpiesza, a kąciki ust unoszą się do góry. Podszedłem do niej po cichu i przytuliłem ją od tyłu. Przestraszyła się, bo aż się wzdrygnęła.
- Mam cię! - szepnąłem.
Ze strachu wypadła jej komórka z rąk. Podniosłem ją i podałem jej.
- Harry... co ty tu robisz?
- A ty?
- Pierwsza zapytałam.
- Robię zakupy dla mamy.
Delikatnie dotknąłem jej policzku. Nie mogłem uwierzyć, że ją spotkałem. Wreszcie. Po tylu miesiącach... Staliśmy i patrzyliśmy na siebie. Przypomniało mi się, że zawsze przy sobie mam pierścionek. Złapałem się za kieszeń. Była pusta.
- Cholera - zakląłem pod nosem.
- Coś się stało? - zapytała.
- Nie - szepnąłem przytulając ją. - Pachniesz jak wtedy - wziąłem głębszy oddech wciągając powietrze nosem.
- Harry przestań.
W tej samej chwili podeszła do nas jakaś mała dziewczynka prosząc o autograf.
- Suzie, chodź. Nie rób mi wstydu - podszedł do nas jakiś nastoletni chłopak i pociągnął dziewczynkę za ramię.
- Oj, wyluzuj, kolego - powiedziałem.
- Suzie, chodź. Nie rób mi wstydu - podszedł do nas jakiś nastoletni chłopak i pociągnął dziewczynkę za ramię.
- Oj, wyluzuj, kolego - powiedziałem.
****J*E*S*S****
W momencie gdy Harry dawał autograf i pozował do zdjęcia ja szybko skierowałam się do kasy. Zapłaciłam za zakupy i wyszłam ze sklepu. Pakując reklamówki do samochodu zauważyłam idącego w moim kierunku Stylesa.
- Oooo, ładne auto - uśmiechnął się. - Zdałaś prawo jazdy?
- Za tydzień mam egzamin. A auto nie jest moje. Jest mojego przyjaciela.
- Przyjaciela?
- Tak.
- A mi nie pozwoliłaś zostać twoim przyjacielem.
- Harry, stop - wyprostowałam się. - Nie wracajmy do tego, dobrze?
- Wiesz jak mi ciebie brakuje?
Milczałam.
- Liam myślał, że biorę narkotyki - ciągnął dalej chłopak. Zauważyłam, że zrobił się smutny. - Ja nie potrafię żyć bez ciebie. Każdy dzień to wegetacja. Gdyby nie chłopaki to nie wiem co bym zrobił.
- Harry, zacznij żyć tak jakbyś nigdy mnie nie poznał.
- Chyba żartujesz!
- Nie, Harry - powiedziałam i chciałam wsiąść do auta.
- Poczekaj chwilę! Dziś o dwudziestej to aktualne, prawda?
- Nie, Harry. Przepraszam, ale to był błąd, że się zgodziłam. Zresztą, twoje pięć minut właśnie minęło. Teraz zniknij z mojego życia tak jak obiecałeś.
- Jess, błagam. To nie fair. To spotkanie jest przypadkiem! Nie liczy się - powiedział błagalnie.
Rozbawiła mnie jego mina małego szczeniaczka, ale nie dałam tego po sobie poznać.
- Okey, niech ci będzie - uległam.
- No. Dziękuję - ucieszył się jak małe dziecko.
Wsiadłam do auta i odjechałam. W lusterku widziałam Harrego, którzy ciągle patrzył w moim kierunku. Jadąc ciągle zerkałam w lusterko, bo bałam się, że chłopak mnie śledzi.
Pół godziny później rozpakowywałam zakupy w swoim nowym domu. Po drodze kupiłam jeszcze ciasto w cukierni. Zaproszę Andreasa, Annę i Jacoba później. Mimo iż minął dopiero jeden dzień od mojej wyprowadzki to już się za nimi stęskniłam.
Wreszcie zrobiłam sobie upragnioną kawę i lekkie śniadanie. Brakowało mi radosnego biegania mojego bratanka. Aby zagłuszyć denerwującą ciszę włączyłam radio stojące na półce. Kuchnię wypełniła muzyka. W pewnej chwili usłyszałam słowa:
"
Chciałbym, aby ta noc nigdy się nie skończyła
Będzie pełno czasu na sen, kiedy umrzemy
A więc bądź przytomny póki się nie zestarzejemy
Gdybym miał wybór, nigdy byśmy nie zamykali naszych oczu
Naszych oczu
Nigdy"
Będzie pełno czasu na sen, kiedy umrzemy
A więc bądź przytomny póki się nie zestarzejemy
Gdybym miał wybór, nigdy byśmy nie zamykali naszych oczu
Naszych oczu
Nigdy"
Uwielbiałam tą piosenkę. Kojarzyła mi się z Tonym, bo usłyszałam ją po raz pierwszy na imprezie u niego. Zaczęłam wspominać to wydarzenie. Wspomnienia te wywoływały uśmiech na mojej twarzy. Nigdy nie spodziewałam się, że chłopak, który jest gejem tak dobrze mnie zrozumie i zostanie moim przyjacielem.
Moje rozmyślania przerwał dzwoniący telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Andreas. Odebrałam mówiąc:
- Hej, braciszku. Już się stęskniłeś?
- Bardzo! Co tam? Radzisz sobie?
- Jasne. Wątpiłeś we mnie?
- Nigdy w ciebie nie wątpiłem. Zawsze wiedziałem, że mam mądrą siostrzyczkę.
- Co robicie dzisiaj po południu? - zapytałam zmieniając temat.
- Nie mamy jeszcze planów.
- Więc już macie plany. Wpadnijcie do mnie o piętnastej na kawę! Zobaczysz jak mieszkam i jakie mam auto.
- Auto? Przecież nawet nie masz prawa jazdy.
- Oj przestań. Znowu zaczynasz mnie pouczać?
- Nie.
- To przyjedziecie, prawda?
- Pewnie.
- To ja czekam. Pa
- Pa.
Rozłączyłam się po czym odłożyłam telefon na stół i zaczęłam sprzątać po śniadaniu.
Po skończeniu sprzątania nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Chodziłam bez celu po domu i odkrywałam jego wszystkie zakątki. Nie mogłam z głowy wyrzucić Harrego. Ostatecznie postanowiłam zadzwonić do Angeli, bo dawno z nią nie rozmawiałam.
Zeszłam do kuchni gdzie zostawiłam swoją komórkę i wybrałam numer mojej kuzynki. Czekając aż odbierze poszłam do salonu i usiadłam na sofie. Po chwili usłyszałam jej głos:
- Hej, Jess! Jak miło, że dzwonisz.
- Hej. Co u ciebie?
- Liam przyjechał!
- Ooo, to świetnie. Pozdrów go.
- Okey. A co u ciebie?
- Mam dziś spotkanie z Harrym.
- Co? - moja kuzynka podniosła głos z niedowierzania. - Jak?
Opowiedziałam jej wszystko. Angela cieszyła się bardziej ode mnie.
- Ja wiedziałam, że to kiedyś nastąpi. Wy jesteście dla siebie stworzeni!
- Nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego po jednym spotkaniu. Spotkamy się tylko na kilka minut. Nic więcej. Obiecał mi, że potem zniknie z mojego życia na zawsze.
- Ty zawsze wszystko psujesz. Dlaczego odrzucasz swoje szczęście i miłość?
- Czy kłamstwo nazywasz miłością? Kończy się zaufanie, kończy się związek. W naszym przypadku kończy się przyjaźń. Angela, zrozum, że ja nie chcę się z nikim wiązać.
- Okey, okey - powiedziała, bo wiedziała, że nie chcę dalej ciągnąć tego tematu.
Opowiedziałam jej o moim nowym domu. Usłyszałam te same słowa co od Tonego.
- Tylko księcia ci brakuje.
- Tak, tak. Ciekawe jakiego.
- Książę Harry.
- Zamknij się, pani Payne.
Zaczęłyśmy się śmiać.
- Okey, kończę. Nie zabieram wam więcej czasu. Nacieszcie się sobą. Pa.
- Pa.
Rozłączyłam się. Odłożyłam telefon na stolik i sięgnęłam po pilota. Włączyłam TV i przeskakiwałam z kanału na kanał. W końcu zostawiłam na jakimś filmie. Nie należał do najciekawszych ale nie miałam innej rzeczy do roboty. Chciałam tylko zabić czas i myśli o Harrym. Bałam się wieczornego spotkania. Bałam się, że zacznę za nim tęsknić oraz, że nie będę potrafiła wyrzucić go ponownie ze swojego życia. Nie chcę by stał się moim narkotykiem jak kiedyś Niall.
Wróciły wszystkie wspomnienia. Przed moimi oczami pojawił się uśmiechnięty Horan, który przytulał mnie i zapewniał o miłości. Przypomniały mi się te wszystkie plany na przyszłość. Po chwili te piękne wspomnienia zostały zagłuszone przez wspomnienia z moich ostatnich dni w Londynie. Dzień kiedy blondyn powiedział, że kocha inną.
Spojrzałam na swoje ręce. Blizny były bardzo widoczne. Patrząc na nie przypomniało mi się jak moja mama rwała koszulkę Nialla by obwinąć mi rany. W tym momencie po moich policzkach spłynęły słone łzy.
Moje myśli przerwał dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek. Minęła piętnasta. O nie! To Andreas! Szybo otarłam łzy, bo nie chciałam by zobaczył, że miałam chwilę słabości. Wzięłam głęboki oddech, uśmiechnęłam się i poszłam otworzyć.
- Ciocia! - krzyknął Jake rzucając mi się na szyję.
Zaprosiłam ich do środka. Gdy razem z Anną przygotowywałam kawę, a Andreas i Jacob oglądali mój dom opowiedziałam mojej bratowej o tym, że Harry dowiedział się o mnie, że jestem w Holmes Chapel i wymusił spotkanie. Gdy to usłyszała, uśmiechnęła się.
- Nie ciesz się tak - mruknęłam. - Obiecał, że zniknie z mojego życia.
Nie odpowiedziała nic. Nadal tylko uśmiechała się, a mnie ten jej uśmiech denerwował.
- No, no, siostrzyczko. Mieszkasz jak królewna - usłyszałyśmy Andreasa, który wszedł do kuchni.
- To jeszcze nic! - powiedziałam. - Idź do garażu.
Wyszedł, a po paru minutach był już z powrotem.
- WOW - tylko tyle udało mu się wydusić z siebie.
Czułam jak duma mnie rozpiera. Pijąc kawę opowiedziałam im kim jest właściciel tego domu. Rozmawialiśmy również na inne tematy. Andreas przeprosił mnie za wczorajszą sytuację w kuchni. Powiedział mi również, że dzwoniła mama, ale nie wspomniał jej o mojej wyprowadzce. Wiedziałam, że muszę zrobić to sama.
Siedząc w salonie przypomniało mi się, że szukając kawy znalazłam kilka rodzajów alkoholu. Wyciągnęłam butelkę wina mówiąc:
- Mam nadzieję, że Peter nie liczy butelek - uśmiechnęłam się. Po chwili przynosząc dwie lampki dodałam: - Tak mi przykro braciszku - udałam smutną nalewając wino i podając Annie.
- To niesprawiedliwe.
- Łap - rzuciłam mu pilota. - Włącz sobie mecz i jesteśmy kwita.
Żeby nie przeszkadzać Andreasowi poszłyśmy z Anną do kuchni. Pijąc wino zaczęłyśmy rozmawiać o facetach. Powiedziałam jej o Tonym i jego związku z Samem. Z każdym łykiem trunku coraz bardziej się śmiałyśmy. Moja bratowa też zaczęła opowiadać o swoich chłopakach, z którymi była zanim poznała mojego brata. Gdy kończyłyśmy już butelkę wina do kuchni wszedł mój brat.
- Dochodzi dwudziesta. Myślę, że macie już dość tego picia - powiedział. - Ja jeszcze muszę przygotować się do pracy.
- Dwudziesta?! O cholera. Umówiłam się! Podwieziesz mnie do parku?
- Pojedziesz w takim stanie? - zapytał mój brat.
- Nie martw się. Mam spotkanie służbowe. No chyba, że wolisz, żebym pojechała moim autem...
- Wykończą nas te kobiety, prawda? - zapytał Jacoba. - Jedziemy do domu. Jeszcze podwieziemy ciocię do parku.
Przebrałam się i kwadrans później byłam już w parku. Czułam, że alkohol lekko daje mi się we znaki. Usiadłam na ławce i czekałam na Harrego. Czułam się pewna siebie.
W pewnej chwili grupka dziewczyn podeszła do mnie.
- Ja cię znam! - powiedziała jedna.
- Naprawdę? Ciekawe skąd.
- Najpierw rzuciłaś Nialla, a teraz spotykasz się z Harrym? Obrócisz całe One Direction?
- Chyba coś ci się pomieszało, koleżanko.
- Widziałam cię dziś z Harrym. To auto też ci kupił? Jesteś zwykłą dziwką.
- Skąd ty możesz wiedzieć kim jestem?
W tym momencie wszystkie dziewczyny zaczęły mnie wyzywać.
- Odpierdol się od Harrego. To przez ciebie chce odejść z zespołu. Ty jesteś nikim. On zasługuje na kogoś lepszego. Obiecuję ci, że jeżeli on odejdzie z One Direction to cię znajdę i zajebię, zrozumiałaś? - powiedziała nachylając się nade mną. Nasze twarze dzieliło jedynie kilka centymetrów.
- Możesz mnie jedynie... cmoknąć - powiedziałam wolno. - I wiesz dobrze gdzie - dodałam.
Dziewczyna wściekła się. Żeby to ukryć wybuchła śmiechem. Po chwili zaczęła śmiać się głośniej razem ze swoimi przyjaciółkami.
- On i tak cię nie kocha - powiedziała. - On woli nas. Fanki, a nie jakieś zwykłe dziwki.
W tym momencie zauważyłam Harrego, który szedł w naszą stronę. Wstałam z ławki i skierowałam się w jego stronę. One widząc co robię ruszyły za mną. Podeszłam do Harrego, złapałam go za twarz i zaczęłam go całować. Chłopak był zdezorientowany jednak po chwili zaczął odwzajemniać pieszczotę. Oderwałam usta od niego i powiedziałam:
- Żegnaj. Należysz do nich. Właśnie mi to powiedziały.
Po tych słowach odwróciłam się i odeszłam. Skierowałam się w stronę ulicy. Zaczął kropić deszcz. Słyszałam pisk fanek, a także krzyk Harrego.
Poczułam się bezsilna i cała pewność siebie opuściła mnie. Na moich policzkach poczułam łzy. A może to nie były moje łzy tylko łzy z nieba?
- Jess, zaczekaj! - usłyszałam za sobą krzyk Stylesa.
Odwróciłam się i krzyknęłam:
- Nienawidzę cię! Niszczysz mnie i moje życie! - mój głos zaczął się łamać.
Zaczęłam biec by jak najszybciej opuścić park. Moje oczy były pełne łez co utrudniało mi bieg. W pewnej chwili zatrzymałam się. Spojrzałam w niebo. Tak samo było wtedy, gdy Niall myślał, że mam romans z Zaynem. A potem był wypadek. Mogłam wtedy umrzeć. Ale Bóg kazał mi żyć. Ale po co? By jeszcze bardziej cierpieć?
Wiedziałam, że muszę uważać, by dzisiejszego wieczoru nic mi się nie stało. Obiecałam to mojej rodzinie. Nie mogę ich zawieźć.
Poczułam nagle jak ktoś łapie mnie za rękę i mocno ściska.
- Nie pozwolę ci odejść - usłyszałam tak dobrze znany mi głos.
Harry mocno mnie przytulił, a ja się rozpłakałam.
- Zostaw mnie. Odejdź. Zniknij na zawsze - powiedziałam ale nie robiłam nic żeby wyrwać się z tego uścisku.
- Zamknij się chociaż ten jeden raz - złapał mnie za podbródek i szepnął po czym zaczął mnie całować.
Nie opierałam się. Czułam jak na moją twarz spadają ogromne krople deszczu. Jednak nam to nie przeszkadzało.
W pewnej chwili Harry podniósł głowę do góry i spojrzał w niebo.
- Dziękuję ci, Boże! - krzyknął. - Jess, pamiętasz? - dodał po chwili patrząc mi w oczy.
Nie odpowiedziałam nic.
- Gdy po raz pierwszy poczułem smak twoich ust, gdy był nasz pierwszy pocałunek też padał deszcz.
Ja nadal milczałam. Styles złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę swojego auta. Wyrwałam swoją dłoń z jego dłoni.
- Harry, ja wracam do domu - powiedziałam.
- Odwiozę cię. Wiem. Nie tak miało wyglądać nasze spotkanie.
- Ale chociaż wiesz dlaczego nie mogę być z tobą. Widziałeś tamte fanki.
- Nie mów nic tylko wsiadaj - pociągnął mnie i otworzył przede mną drzwi swojego auta.
Posłusznie wsiadłam nie opierając się.
- Powiedz gdzie mieszkasz.
- Nie powiem, bo nie dasz mi spokoju.
- Jess, nie zachowuj się jak dziecko.
- Mówisz jak Andreas - mruknęłam.
- Kto?
- Mój brat.
Zauważyłam uśmiech na ustach Harrego.
- To powiesz mi gdzie mieszkasz?
- Nie, nie powiem.
- Okey... - powiedział tajemniczo ruszając.
Jechaliśmy w milczeniu. Bałam się na niego spojrzeć dlatego patrzyłam za okno. W głowie ciągle słyszałam głosy dziewczyn z parku.
Po kilkunastu minutach Harry zaparkował przed swoim domem mówiąc:
- Idziesz do mnie.
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Nie chcesz mi powiedzieć gdzie mieszkasz, a ja nie zostawię cię na ulicy.
- Harry, ja wracam do domu. Do siebie.
- To powiedz mi wreszcie gdzie mieszkasz to cię odwiozę! - krzyknął na mnie. - Przecież nie jestem żadnym mordercą czy kimś podobnym.
Spojrzałam na niego przerażona. On nigdy nie podniósł na mnie głosu. Po chwili jednak otrząsnął się i przytulił mnie.
- Przepraszam - szepnął. - Ja tak bardzo martwię się o ciebie.
Wytłumaczyłam mu gdzie mieszkam.
- Przez cały czas jesteśmy sąsiadami, a ja o tym nie wiem?!
- Nie. Od wczoraj.
Chwilę później staliśmy przy moim nowym domu.
- Jess, dasz mi te pięć minut? - zapytał gdy miałam już wejść do środka.
Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Ostatecznie postanowiłam wpuścić go do siebie. Otworzyłam szerzej drzwi, a chłopak uśmiechnął się.
- Napijesz się herbaty? - zapytałam.
- Z chęcią.
Poszłam do kuchni. Harry chodził za mną jak pies. W pewnej chwili podszedł do mnie i zaczął całować mnie po szyi.
- Harry, to, że wypiłam alkohol nie oznacza, że jestem łatwiejsza - powiedziałam.
- Wiem. Nigdy nie sądziłem, że jesteś łatwa.
Chwilę później siedzieliśmy w salonie. Opowiadał mi o trasie. Temat Nialla pomijał. W pewnym momencie złapał mnie za rękę i powiedział:
- Pamiętasz co powiedziałem na dworcu?
- Pamiętam.
Po chwili z kieszeni wyjął ten sam pierścionek, który chciał dać mi w dzień mojego wyjazdu.
- On zawsze jest ze mną. Wtedy czuję się jakbyś to ty była ze mną.
- Harry, przestań... - szepnęłam błagalnie.
Zmieniłam temat pytając o Alex i Angelę oraz o ich chłopaków. Zauważyłam, że Styles nie chce rozmawiać o ich związkach.
Naprawdę miło nam się rozmawiało, a zwłaszcza jak opowiadał o swojej mamie. To dzięki niej odnalazł mnie.
- Wrócisz do Londynu? - zapytał w pewnej chwili.
- Nie. Ja mam tu pracę, przyjaciół, dom.
- A jeśli ja odejdę z zespołu i wrócę tutaj to będziemy razem?
- Nie. Widziałeś co było w parku. Ja naprawdę chcę mieć spokojne życie i tobie życzę tego samego. Proszę cię żebyś nie przychodził tutaj. Jeśli naprawdę mnie kochasz to daj mi spokój i pozwól mi normalnie żyć. Wtedy będę naprawdę szczęśliwa.
Po tych słowach wstałam i poszłam do kuchni pod pretekstem ukrojenia ciasta. Tak naprawdę to nie chciałam żeby chłopak widział moje łzy. Wiedziałam jednak, że to jedyne wyjście by żyć normalnie jak inni.
Po chwili wróciłam do pokoju.
- Obiecałem ci, że po spotkaniu dam ci spokój i, że zniknę z twojego życia. Jest mi ciężko, ale jeżeli to cię uszczęśliwi to zrobię to dla ciebie. Dziękuję za ten wieczór. I przepraszam za te fanki w parku.
Po tych słowach wstał i skierował się do drzwi.
- Chciałbym żeby ta noc nigdy się nie skończyła... - dodał po czym wyszedł z domu. Te słowa od razu skojarzyły mi się z piosenką "Never Close Our Eyes" Adama Lamberta.
Opadłam na kanapę i rozpłakałam się. Wiedziałam, że to była słuszna decyzja. Wiem też, że Harry da mi spokój....
--------
niech ona będzie z Harrym bo się normalnie popłaczę ;( :P . kocham to ♥
OdpowiedzUsuńBożee.. Boożee.. To jest moim narkotykiem *.* Niech oni będą już razem noo .. bo ja się popłakałam przy końcówce :cc ;( @Roxana_166
OdpowiedzUsuńchce kolejny już.! ♥♥♥ :D
OdpowiedzUsuńJak mogłaś tak zakończyć? :p Cudowne, nie mogę się doczekać nexta <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńNieeeeeeeeeeeeeeee!!! Jess musi być z Harrym. I to już! Chcę już nastepny i chce żeby w końcu byli razem <333
OdpowiedzUsuńKocham!!! Zresztą pisałam Ci na Twitterze! Ona muuusi być z Harrym choć przez chwilkę! Plisss
OdpowiedzUsuńU mnie też nowa notka
http://dirctionowezycie.blogspot.com/
MAMO!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńGIWW MI MORRR!
KOCHAM TO! <3 *____________*
Ja pierdziele .. Popłakałam sie .!;(
OdpowiedzUsuńTo jest genialne naprawde .!:* nawet jakbyś kiedykolwiek skończyła pisac to ja to bede cały czas czytać .. ehh..;( jesteś genialna :*
Co za dziewczyny ;/ nie no poryczałam się jak głupia :) prosze nie rób tego niech oni wreszcie będą razem błaaagam <33
OdpowiedzUsuńmamoo, poryczałam sie przy końcówce ! wspaniały rozdział !
OdpowiedzUsuńale się zdziwiłam nieźle jak zobaczyłam że jest nowy rozdział ! odruchowo wpisałam nazwe Twojego bloga i już chciałam wyłączyć bo sb przypomniałam że przecież dopieor co dałaś nowy , pacze ,a tu kolejny!! <33
jejuu. poryczałam się .. ;(
OdpowiedzUsuńJa chce kolejny!!!!
OdpowiedzUsuńświetny *_*
Jeszcze 3 komentarze i nowy rozdział :D
OdpowiedzUsuńBoskie <3
OdpowiedzUsuńja chcę już następny! świetnie piszesz :)
OdpowiedzUsuń