niedziela, 11 marca 2012

1. I'll be here, by your side...


Drogi pamiętniku....
Tak, tak, taaaak! To już jutro! Już jutro zobaczę moich pięciu Bogów z One Direction! Jestem tak podekscytowana, że....ymmmm....mogłabym góry przenosić. Mama pojechała po Angelę, a ja skaczę po całym pokoju śpiewając „Gotta be you”. W całym domu, w każdym zakamarku słychać głosy chłopaków. W tej samej chwili do mojego pokoju weszła Angela, moja przyjaciółka i kuzynka w jednym.
    - It's gotta be youuuu...!
    - Only youuuu! - dokończyła.
    Przytuliłyśmy się i zaczęłyśmy skakać i piszczeć. Wtedy wpadła moja mama i podchodząc do wieży ściszyła ją i powiedziała:
    - Nie przesadzacie trochę?
    I wyszła.
    - To już jutro. Nie mogę uwierzyć! Już jutro zobaczę Nialla, Louisa, Zayna, Harrego...
    - Ehem, ehem.
    - No tak, sorry. Harry jest twój... A co najważniejsze... zobaczę Liama!
    I znów zaczęłyśmy piszczeć. Potem usłyszałyśmy matkę, która mnie woła i musiałyśmy zejść na dół.
    - Jadę na zakupy. Chcecie coś? - zapytała.
    - Ymmm... Tylko coś słodkiego. A, marchewki się skończyły.
    - Okey króliku.
    - Mamoooo! - nie lubię gdy mnie tak nazywa.
    - Oj dobrze, już nie będę.
    Bez zbędnego słowa wróciłam na górę. Moja rodzicielka wyszła więc znów włączyłam 1D na full. Zaczęłyśmy śpiewać i skakać. Byłyśmy podniecone jutrzejszym koncertem.
    Około godziny później wróciła moja matka więc musiałam ściszyć. Nadszedł wieczór więc zrobiłyśmy sobie tosty na kolację. Potem oglądałyśmy koncert One Direction, który już i tak znałyśmy na pamięć. Gdy dobiegł końca, dochodziła dwudziesta trzecia. Poszłam wziąć prysznic. Po mnie zrobiła to Angela. Potem leżałyśmy w moim łóżku śpiewając „What Makes You Beautiful”.
    - Jessico wyjdź za mnie. Zostań moją Panią Styles – zaczęła ironizować Angela.
    Wybuchłyśmy śmiechem.
    - Angeliko, Aniele zostań matką małych Liamków. Zostań Panią Payne!
    - Och, oczywiście kochanie!
    Klękłam przed nią na łóżku. Zaczęła się śmiać. Ja z poważną miną zdjęła z palca obrączkę i wsunęłam jej na serdeczny palec.
    W tym momencie obie znowu zaczęłyśmy się śmiać.
    - OMG. Ja dziś nie usnę – powiedziałam kładąc się obok.
    - Weeeeź. Ja też. Liam by się przydał.
    - Pfffff. Hazza mógłby mnie przytulić na dobranoc.
    - Myślę, że pomieścilibyśmy się w czwórkę.
    - Ale byłoby....gorąco!
    Znów zaczęłyśmy się śmiać.
    - Ejjjj, Jeeeeess poszłabyś.... do łóżka z Harrym po koncercie?
    - No coś ty! Jestem jego wielką fanka, ale mam swoją godność. Czułabym się jak dziwka. A ty z Liamem?
    - Też nie. Chciałabym przeżyć swój pierwszy raz z nim, ale to.... chce by było romantycznie. Płatki róż, wino, muzyka i my w łóżku... Nie taki szybki numerek po koncercie.
    - Nie wiem czemu, ale cieszę się, że ich trasa kończy się i będą już ciągle w Londynie. Jaram się tym, choć i tak wiem, że moje marzenie, by się z nimi za kumplować się nie spełni.
    - Oj, no skąd wiesz? Przecież wiesz, że jak się czegoś mocno pragnie to się spełni.
    - Yhym... jasne – zironizowałam.
    - No tak! Ale teraz dobranoc. Musimy być wypoczęte jutro. Idziemy na jakieś zakupy? Ja nie wytrzymam do szesnastej w domu.
    - Yeah! Pewnie.
    - Super! To dobranoc. I directionerowych.
    - Dzia. Dla ciebie też.
    Odwróciłam się na bok, a po około piętnastu minutach byłam w objęciach Harrego :)
    śniło mi się, że zostawiłam na koncercie swoją ulubioną bejsbolówkę z napisem „Styles”. W domu się rozpłakałam, bo czekałam na nią długo, nie wspominając już o długich poszukiwaniach. Jednak kurtka po kilku dniach odnalazła się. A przyniósł ją sam Harry Styles! Ach... potem zaprosił mnie na spacer. Gdy już zrobiło się strasznie romantycznie, zbliżyliśmy swoje usta do siebie. Gdy już mieliśmy się pocałować.... obudziłam się! I to mnie zdenerwowało totalnie. Odechciało mi się spać dalej. Więc wstałam z łóżka i poszłam do garderoby. Wzięłam rurki i tunikę. Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Pół godziny później byłam z powrotem w pokoju. Angela już nie spała. Wybierała ciuchy do ubrania na dziś.
    - Cześć – powiedziałam.
    - Hej. Jak się spało? - zapytała.
    - Świetnie. Ale miałam dziwny sen. trochę głupi, ale jednocześnie fajny.
    - Haha. Ja miałam świetny. A teraz idę pod prysznic.
    - Mhmm.
    Wzięła ubrania i poszła. Ja spojrzałam na zegarek. Wskazywał 11:23. Poprawiłam łóżko i zeszłam na dół do kuchni. W tej samej chwili zeszła Angela. Zaczęłyśmy sobie robić śniadanie.
    - To co ci się śniło? - zapytała, gdy już jadłyśmy.
    Opowiedziałam jej mój sen. na koniec zaczęła się śmiać.
    - Ou.... Przykro mi, że do niczego nie doszło. Mi się śniło, że za kumplowałyśmy si z 1D i oni przyjechali po na do szkoły. I w ogóle taki szpan. Potem zamieszkaliśmy wspólnie....
    - Chce tak!
    Znów wybuchłyśmy śmiechem. Szybko dokończyłyśmy śniadanie.
    - Idziemy? - zapytałam.
    .....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz