Ech, jak obiecałam tak jest. Jakiś taki totalny niewypał dziś. Nie stać mnie na nic lepszego ostatnio. Ale wiem, że sama nie wytrzymam by nic nie czytać, a Daria czyta tylko to więc niech ma xD
Poryczałam się jak idiotka przy pisaniu tego, Was na pewno nie wzruszy, bo ja ryczę przez byle co ostatnio -.-
Dedyk oczywiście dla Darii za poganianie mnie i za motywację słowami, że czyta tylko mojego bloga (dobrze zrozumiałam?) i, że moje opowiadanie jest zajebista, jak to napisała.
Drugi dedyk - Daria K. - bo... bo po prostu chce xD
I mój kochany Wyjebibek, za to że po prostu jest i daje mi siłę by przetrwać to wszystko nazywane "życiem".
Ostatnio dodałam notkę 31.03, czyli w ważną dla mnie datę. I kurde zapomniałam o czymś, co chodziło za mną przez cały dzień. Napiszę to teraz :D WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO GEORG <3
A teraz nie przedłużam. Liczę na komenty i dobicie dziś do 1000 wyświetleń ^^
My immortal - czyli to co kocham <3
-----------
.....
Pogadałyśmy chwilę o szkole, ciuchach i innym bzdetach. Około godziny później wrócili chłopaki z jakąś torbą. Tym razem był z nimi Liam.
- Witamy ponownie - powiedział Lou.
- Liam, to Alex, Jess i Angela - wskazał na nas Tomlinson.
- Cześć, cześć - podaliśmy sobie ręce.
- Mówiłem, że nam się uda - powiedział Zayn wyciągając z torby dwa pudełka z pizzą i kubki z shake'ami. - Musicie zacząć wierzyć w moje możliwości.
- Hahah - zaczęłam się śmiać. - Niech teraz wparuje tu lekarz albo pielęgniarka to zobaczymy.
- Nie wparuje. Ochrona obstawia drzwi - posłał nam szeroki uśmiech, odsłaniając rząd bieluśkich, prostych zębów.
Rozsiedliśmy się wygodnie, zajmując oba łóżka i zaczęliśmy jeść pizzę. Niall miał największy apetyt i w czasie gdy któraś z nas zjadła jeden kawałek, on kończył drugi. Zawsze zastanawiało mnie gdzie on to wszystko mieści. Przecież do otyłych osób nie należał.
Alex była jakaś blada i niezbyt głodna. Siedziała jakaś zamyślona i nieobecna. W pewnej chwili, gdy ostatni karton został opróżniony, Zayn powiedział:
- Ej, Alex. Mam coś dla ciebie - wyjął z torby jakiś pakunek i podał go dziewczynie.
- Dzięki - rozpakowała go i wyjęła bejsbolówkę. - Dziękuje. Naprawdę.
Popłynęły jej łzy więc szybko się odwróciła. Wzruszyła się głupią kurtką? Malik od razu to zauważył i usiadł obok. Ja przeszłam na swoje łóżko, bo tu było już dość ciasno.
- Ej! Co jest? Chodzi o kurtkę? - dopytywał.
- Nie. Z nią wszystko okey. Chodzi o to...bo...ja... przepraszam - rozpłakała się na dobre.
- Eeej! - teraz ja do niej podeszłam. - Alex, co się stało?
- Dziś rano dowiedziałam się, że.... Boże! Ja mam białaczkę, rozumiesz?!
Ledwie ją zrozumieliśmy przez jej łzy. Nie wiedziałam co mam zrobić. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji.
- Ale to już pewne? - dopytywałam.
- Tak! Dziś rano lekarz mi przedstawił moje wyniki.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej? Nie powinnaś tego trzymać dla siebie.
Razem z Zaynem mocno ją tuliliśmy. Nie wiedziałam jak ją pocieszyć, co powiedzieć.
- Będzie dobrze - mówił do niej Malik.
- Nie. Czuję, że coś jest nie tak, że to są moje ostatnie miesiące. Dlatego dziękuję, że was poznałam. To było moje największe marzenie.
- Przestań tak mówić, rozumiesz?! Nie myśl tak!
Podszedł do nas Niall i też się rozpłakał.
-Kurde, Niall. Przestań! - Harry go objął.
Spojrzałam na resztę. Wyglądali jakby byli na pogrzebie.
- Zostaw mnie! - warknął blondyn do Hazzy.
Byliśmy zdziwieni jego zachowaniem. Przecież Styles nic złego mu nie zrobił. Nic co mogło go urazić.
Horan wpadł jakby w jakiś trans. Chodził po sali płacząc, każdego kto próbował go pocieszyć odpychał, a w pewnej chwili podchodząc do okna, powiedział:
- Jeżeli ona nie przestanie płakać to ja skacze! - zaczął otwierać okno. - Ona nie umrze! Powiedzcie, że nie!
- Boże! Niall, ona nie umrze, no! Weź się uspokój! - Liam do niego podszedł.
Niall się w niego wtulił i wybuch spazmatycznym płaczem, jak dziecko.
- Ej, chłopaki zabierzcie go do domu. Raczej się tutaj nie przyda - powiedział Zayn.
Lou pozbierał wszystkie kartony i kubki i wrzucił je z powrotem do torby.
- Będzie dobrze. Zobaczysz - Liam podszedł do Alex i dał jej całusa w czoło.
Reszta chłopaków też tak zrobiła. Gdy mieli już wychodzić Lou zapytał Angelę:
- Odwieść cię?
- Mmm...Ech, dobra. Pa kochanie - dała całusa w policzek Alex.
Wyszli, a Harry wyprowadził Nialla.
Zostałam sama z Zaynem i moją nową przyjaciółką, którą ciągle tuliliśmy.
....
---------
W końcu się zmotywowałam i stwierdziłam, że napisze tego komenta. "- Jeżeli ona nie przestanie płakać to ja skacze!" - gdy to przeczytałam to chciałam krzyknąć: Skacz!... tutaj ukazuje się oblicze Chamskiej i Bezczelnej ;P Mogę pisać różne opcje dalszych wydarzeń? Bo mam kilka xD
OdpowiedzUsuńBoże. Poryczałam się! Nie wiem czy to jest plus czy minus.. ale moja wyobraźnia jest strasznie wielka .. + też byłam w szpitalu, więc wiem jak to mniej więcej ..
OdpowiedzUsuńjak ty pięknie piszesz!Aż się poryczałam!
OdpowiedzUsuńDopiero teraz znalazłam twojego bloga i jestem w szoku!
A witam nowego czytelnika! Życzę miłej lektury i już szczerze współczuję, bo wiem ile masz do przeczytania XD
UsuńA jak wpadłaś na bloga?