niedziela, 27 maja 2012

55. As much as I'd like the past not to exist....

 Jupi! Już ponad 7000 wejść. To wychodzi... około... 1000 wejść tygodniowo o.O Nieźle! Jestem taka szczęśliwa <3
Ale bohaterzy to niezbyt szczęśliwi jak to wszystko się toczy ;p
Jak myślicie, co będzie z Harrym i Rose? :D
Evanescence - Lost In Paradise <3 - nowość <3
----
...
****H*A*R*R*Y****


Zadzwoniłem jeszcze raz. W końcu drzwi się otworzyły i zobaczyłem Alice. 
- Jezu, Alice, nic ci nie jest - odetchnąłem z ulgą. Przytuliłem dziewczynę. 
- A co ma być? - zapytała odpychając mnie.
- Nie, nic. Nieważne. Jest Rose?
- Jest.
- To mogę się z nią zobaczyć?
- Słuchaj Harry. Naprawdę myślałam, że jesteś inny. Jak widać myliłam się. I to bardzo. Zniknij z naszego życia tak prędko jak się w nim pojawiłeś. 
Zamurowało mnie. 
- Słucham? - jedynie tyle zdołałem z siebie wydusić. 
- Zostaw nas w spokoju. Jesteś kolejnym facetem, przez którego płacze moja siostra. Nie pozwolę by kolejny dupek ją skrzywdził, rozumiesz? Nie po to opowiadała ci to wszystko, żebyś to teraz wykorzystał przeciwko niej. 
- Ale ja nic nie zrobiłem!
- Harry, nie kłam, ok? Widziałam zdjęcia. 
- Jakie zdjęcia? O co tu chodzi?
- Kto przyszedł? - zapytała Rose stając na szczycie schodów. - O nie! - powiedziała widząc, że to ja. 
- Rose! - powiedziałem. - Błagam cię, porozmawiajmy. 
- Wynoś się stąd! 
- Daj mi 5 minut - powiedziałem wchodząc do domu. 
- Nienawidzę cię! Jesteś jak wszyscy! Pieprzona gwiazdka! - usłyszałem z góry. Płakała. Słyszałem to w jej głosie. 
Wbiegłem po schodach na górę i skierowałem się do pokoju gdzie zamknęła się dziewczyna. Zamknęła mi drzwi przed nosem. Uderzyłem w nie pięścią i powiedziałem:
- Rose, porozmawiajmy! 
- Nie mamy o czym. Idź, prześpij się z kolejną. 
- O co ci chodzi?!
Otworzyła drzwi i rzuciła we mnie jakąś gazetą, która spadła na podłogę. Podniosłem ją. Na pierwszej stronie były moje zdjęcia z klubu, jak wchodzę z blondynką do hotelu oraz jak wychodzę stamtąd nad ranem . 
- Rose, to nie tak! - jęknąłem. - Jesteśmy przyjaciółmi więc pozwól mi wyjaśnić. 
- Byliśmy przyjaciółmi, Harry. Zresztą, tylko przyjaciółmi. Więc nie musisz się z niczego tłumaczyć. Ale po prostu czuję do ciebie obrzydzenie.
- Rose, ja....
Ponownie otworzyła drzwi. 
- Nienawidzę cię. Idź już, bo obudzisz Mayę. 
- Porozmawiajmy, błagam - spojrzałem na nią. Włożyłem nogę między drzwi, a próg, tak, że nie mogły zostać zamknięte. 
- Nie mamy o czym. Idź już - powiedziała pełna nienawiści. Płakała.
- Mamy o czym. Między mną a tą blondynką do niczego nie doszło. Byłem tak pijany, że usnąłem w tym hotelu. Uwierz mi. 
- Coś jeszcze? - udawała twardą.
- Możemy porozmawiać na spokojnie?
- Nie. Żegnam.
- Słuchaj - złapałem ją za ramiona. - Między mną, a tamtą dziewczyną naprawdę do niczego nie doszło. Jeżeli nie wierzysz mi, że byłem totalnie pijany to zadzwoń do Jess - wyjąłem komórkę podając jej.
- Kolejna z którą się zabawiałeś? - zapytała kpiąco. 
- Dziewczyna Nialla, którą kocham nad życie i nigdy bym nie pozwolił jej skrzywdzić. Ciebie też nie pozwolę skrzywdzić, rozumiesz?! - potrząsnąłem ją.
- Puść mnie - powiedziała tylko. Zrobiłem to o co prosiła, a ona dodała: - Widząc twoje zdjęcia przypomniało mi się jak potraktował mnie Randall. Chcę być sama więc idź sobie. Nie chcę patrzeć jak krzywdzisz inne dziewczyny. 
- Ja nie chcę nikogo skrzywdzić. Te zdjęcia to jakieś głupie nieporozumienie. Między mną, a nią naprawdę do niczego nie doszło.
- Idź już, Harry. 
Spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem. Była cała rozmazana od łez.
- Nigdzie się nie ruszam - powiedziałem siadając na łóżku.
Dziewczyna nie odpowiedziała nic. Wyszła z pokoju. Zdziwiło mnie to więc wyszedłem za nią. Widziałem z góry jak zakłada buty i bierze kurtkę.
- Gdzie idziesz? - zapytała Alice.
- Wychodzę - mruknęła.
- Rose... - spojrzała na nią ze wzrokiem dorosłego, który wie, że jego dziecko ukrywa prawdę. 
- Nie wiem kiedy wrócę. Pa.
Dziewczyna wyszła, a Alice spojrzała na mnie. Zbiegłem ze schodów.
- Przepraszam za wszystko - rzuciłem do dziewczyny i wybiegłem z domu. Rose szła w nieznajomym kierunku. Szybko ją dogoniłem. Znowu płakała.
- Rose, porozmawiajmy, proszę - powiedziałem błagalnym głosem, łapiąc ją za ramiona. 
- Harry, jedź do domu. Chcę zostać sama. 
- Pojadę do domu dopiero gdy mi uwierzysz i będzie już okey.
- Czyli nigdy.
- Nie wierzysz mi, tak? Nie wybaczysz mi? 
- Harry, ja nie chcę być jakąś twoją zabawką. To, że jesteś sławny nie oznacza, że możesz traktować mnie jak przedmiot. Tupniesz nogą i już biegnę. Nie ma tak. Nie można mieć wszystkiego.
- Ja tak wcale nie myślę. 
Rose stanęła, spojrzała mi w oczy i powiedziała:
- Zostaw mnie. Ja nie chcę być na pierwszych stronach gazet, nie chcę czytać jakiś plotek o sobie. Chcę mieć życie jakie miałam przed poznaniem ciebie. Ja już mam dość cierpienia. Chcę spokoju.
- Proszę wróćmy do domu. Chcę być pewien, że nic ci się nie stanie. Wtedy się odczepię. Zniknę z twojego życia, obiecuję. 
Złapałem ją za rękę. Próbowała wyrwać się jednak mój uścisk był mocny. Mocno ją przytuliłem. Broniła się.
- Zostaw mnie - powiedziała.
- Uwierz, jesteś dla mnie ważna. Bardzo ważna. Ale zrobię to, czego pragniesz.
Po tych słowach puściłem ją. Odwróciła się i skierowała w stronę domu. Szedłem za nią w milczeniu. Gdy byliśmy już przy drzwiach,  odwróciła się i powiedziała:
- Mam nadzieję, że już nigdy się nie spotkamy, bo nie lubię rozdrapywać starych ran. 
Nie dała mi nic odpowiedzieć, bo zamknęła drzwi. Stałem wpatrzony w nie. Nie wiedziałem co mam robić dalej. Nie mogłem tak tego zostawić. Usiadłem na ławce stojącej na werandzie. Zacząłem rozmyślać o najbliższej przyszłości. Nie chcę kończyć znajomości z Rose. Ona jest świetną dziewczyną. Lubię ją. Bardzo. 
Wstałem i poszedłem do swojego auta. Spojrzałem w okno Rose ostatni raz po czym westchnąłem. Przekręciłem kluczyk w stacyjce i ruszyłem do domu. Kilkanaście minut później byłem już na miejscu. Poszedłem od razu do swojego pokoju, bo nie chciałem gadać z Louisem. Zauważyłby, że coś jest nie tak. 
Położyłem się na łóżku i włączyłem wieżę. Po moim pokoju rozległy się dźwięki Coldplay. Skuliłem się i wtuliłem w poduszkę. Miałem podły nastrój przez tamte zdjęcia. Nigdy więcej nie pójdę do klubu. Ale i tak na pewno Louisowi uda się mnie namówić...
Poczułem na swoich policzkach gorące łzy. Dałem upust emocjom i po chwili byłem już mokry. Po jakimś czasie zasnąłem....

9 komentarzy:

  1. To jest ŚWIETNE .!
    Szczerze aż miałam łzy w Oczach >!
    Jesteś Genialna .!
    Widzisz ponad 7000 osób.
    masz dla kogo pisać .!:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Ja i tak cały czas mam nadzieje i czekam aż Harry będzie z Jass <3

    OdpowiedzUsuń
  3. żałosne, jak ty ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. Author17 jeśli ci się nie podoba nie musisz tego czytać . My się nim Jaramy .. ty nie musisz .. ;d

    OdpowiedzUsuń
  5. to jest fajne jeśli wam się nie podoba to tego nie czytajcie proste. Kocham to.
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  6. zapomniałam napisać że się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :p
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  7. No hej hej hej.. wchodze tu co chwile .i czekam ... czekam .... czekam ... [..] .. czekam i NIC .!!!
    Co się dzieje .! No ja tu tęsknie no. z tego wszystkiego dwa razy przeczytalam ostatni rozdział jak nie więcej ;d...CZEKAM I BĘDĘ CZEKAĆ .!!.. Pozdrawiam .. :*

    OdpowiedzUsuń
  8. a tym Author17 to się nie przejmujcie,.. wcale nic ciekawego nie ma na swoim blogu
    Ja to kocham i kochać bede a on niech się wypcha watą cukrową < jak to mówi moja przyjaciółka > :*

    OdpowiedzUsuń