Dzisiaj dedyk jest tylko dla jednej osoby (ale i tak wszystkim dedykuję)
Dla ADY <3
Tak, tak, Miśku. Dla Ciebie. Za to, że jesteś taka zajebista <3 Kocham Cię <3 I już niedługo... Mrrr <3
Od razu mam prośbę: Nie hejtujcie mnie za dzisiejszą piosenkę, ale robię to tylko dla Nialla. On lubi Biebera także wiecie. Ja też polubiłam tą piosenkę <3
Justin Bieber - Love Me <3
-----------
...
****J*E*S*S****
Spakowałam się i wróciliśmy do domu chłopaków. To tam spędziłam noc, bo o 11 mieliśmy samolot do Irlandii. Nie mogłam w nocy spać. Bałam się wizyty u rodziny Nialla. Nawet nie wyobrażałam sobie jej. Zaskoczył mnie tym wyjazdem, ale nie potrafiłam mu odmówić.
Co chwilę spoglądałam na zegarek, który wyświetlał czas. Spoglądałam na śpiącego Nialla. Spał tak spokojnie. W tym momencie zazdrościłam mu tego snu. Obracałam się z boku na bok. W pewnym momencie blondyn obudził się i mocno mnie przytulił. Wtedy poczułam się bezpieczna i udało mi się zasnąć.
O 8 obudził nas budzik. Byłam zmęczona. Spałam jedynie 3 godziny. Niall pocałował mnie mówiąc:
- Wstajemy kochanie.
Otworzyłam oczy. Nad sobą ujrzałam uśmiechniętego, radosnego blondyna.
- Jeszcze 5 minut. Proszę - powiedziałam po czym nakryłam głowę kołdrą.
- Okey, ale tylko 5 minut!
Nie odpowiedziałam nic. Horan szczęśliwy wstał i poszedł po ubrania. Słyszałam jak podśpiewuje "Love Me" wychodząc z garderoby i idąc do łazienki. Udało mi się ponownie zasnąć. Chwilę później Horan wrócił do pokoju i położył się obok.
- Wstawaj już! - szepnął mi na ucho i pocałował mnie delikatnie.
- Już wstaję - powiedziałam jednak nie ruszyłam się z miejsca tylko odwróciłam się na drugi bok.
Przytulił mnie mocno i zaczął odgarniać mi kosmyki włosów z twarzy. Po chwili całował moją twarz próbując mnie obudzić.
- Niall, błagam. Jeszcze chwilka! - jęknęłam naciągając na siebie kołdrę.
- Kochanie, ale już minęła 8:30. Spóźnimy się.
- Ja jestem za - mruknęłam.
- Co? Nie chcesz jechać?
- Chcę spać!
- To ja odwołam naszą wizytę - mruknął smutno i wstał.
- Nie, no co ty! - zerwałam się z łóżka. - Już wstaję. Widzisz?
Podeszłam do niego i mocno się przytuliłam. Chwyciłam ubrania, które wieczorem przygotowałam i poszłam pod prysznic. Kwadrans później robiłam już makijaż. Spojrzałam w lustro i powiedziałam do swojego odbicia:
- Teściową czas poznać! Ale cholernie się boję.
Wróciłam do pokoju. Spojrzałam na zegarek. Minęła 9. Schowałam kosmetyczkę do torby i sprawdzałam czy wszystko spakowałam. W tym samym momencie do pokoju wszedł Niall. Podszedł do mnie, objął mnie od tyłu i szepnął:
- Kochanie, chodź na śniadanie.
Odwróciłam się, spojrzałam mu w oczy i pocałowałam. Trzymając się za ręce zeszliśmy na dół. Na stole w kuchni stały dwa talerzyki z tostami oraz kakao. Zaskoczył mnie. Usiedliśmy na przeciwko siebie i Niall zaczął jeść. Mi nic nie chciało przejść przez gardło. Piłam tylko kakao.
- Dlaczego nie jesz? - zapytał blondyn.
- Bo... bo... - nie wiedziałam co mu powiedzieć. - Nie jestem głodna.
- Proszę, zjedz chociaż trochę - usiadł obok mnie i zaczął mnie karmić jak małe dziecko.
Po 10 minutach umyłam naczynia, a Niall znosił nasze bagaże do taksówki, którą zamówił.
Pół godziny później byliśmy już na lotnisku. Nie obeszło się bez fanów. To zaczynało być męczące, ale cóż, nie mogłam narzekać. Przecież dobrze wiedziałam z kim się wiążę.
Jakiś czas później siedzieliśmy w samolocie. Niall ciągle trzymał mnie za rękę. Bałam się tej wizyty jak małe dziecko dentysty. Przytuliłam się do Horana. Po pewnym czasie zasnęłam. Gdy mieliśmy już lądować blondyn obudził mnie. Otworzyłam oczy i spojrzałam przez okno. Zrobiło mi się gorąco ze strachu. Za chwilę poznam mamę Nialla, która miała przyjechać po nas na lotnisko.
Kwadrans później wychodziliśmy już Terminalem A. Oczywiście, wokół Nialla było wielkie poruszenie i mój chłopak musiał pozować do zdjęć i rozdawać autografy. Myślałam, że zemdleję w tym czasie. Stałam zniecierpliwiona, a jednocześnie chciałam by ta chwili trwała jak najdłużej, bo odwlekała chwilę poznania pani Horan. W pewnej chwili podszedł do nas wysoki mężczyzna, który z daleka uśmiechał się. Myślałam, że to jakiś fan, ale nie. Podszedł bliżej, a Niall od razu zapytał:
- O, Gregg, a gdzie mama?
- Powiedziałem, że wyręczę ją w odebraniu jej małego synka z lotniska.
Roześmiałam się słysząc te słowa. W tym momencie cały strach minął. Niall przedstawił mnie swojemu bratu oraz na odwrót. Pożegnał się z fankami i chwytając mnie za rękę pocałował w policzek. Gregg wziął moją walizkę na co blondyn się zdenerwował:
- Ej, no! A moja?
- Bierz sam. Albo zostaw ją. Fanki będą zachwycone - wzruszył ramionami i ruszył przed siebie.
- Zapamiętam to sobie! - mruknął Horan pod nosem.
Zachichotałam i mocniej ścisnęłam jego rękę. Wyszliśmy na zewnątrz. Będąc już na parkingu Gregg włożył nasze bagaże do swojego czarnego Nissana Navary. Niall otworzył przede mną drzwi i wsiadłam. On usiadł obok mnie, a jego brat zajął miejsce kierowcy. Po chwili ruszył. Całą drogę rozmawiali, a ja myślałam jak to będzie. Pół godziny później byliśmy przed domem Nialla. Wysiadłam z auta, a w środku czułam, że wszystko mi drży. Gregg wziął nasze bagaże, a blondyn mocno ścisnął moją dłoń, pocałował i pociągnął w stronę domu. Weszliśmy do środka. Blondyn ciągnął mnie do salonu. Po chwili w salonie pojawiła się jego mama. Niall przedstawił nas sobie. Uśmiechnęłam się podając rękę matce mojego chłopaka. Po chwili kobieta z wielkim uśmiechem na twarzy przytuliła mnie. Potem przytuliła swojego najmłodszego syna. Po przywitaniu zaprosiła nas do stołu, na którym stał talerz z ciastem oraz kawa. Na początku byłam skrępowana, ale gdy usłyszałam jak Gregg żartuje z Niallem zaczęłam się śmiać. Minął mi cały strach i czułam się jak u siebie w domu. Czas mijał szybko i przyjemnie. Mama Nialla była wspaniałą kobietą. Chyba mnie polubiła. W pewnym momencie blondyn powiedział:
- Wiecie na co mam ochotę?
- Na jedzenie! - powiedziałam.
Zaczęliśmy się śmiać, a mój chłopak udawał obrażonego więc go przytuliłam i pocałowałam. Uśmiechnął się i kontynuował:
- Na grilla!
- Ale trzeba zrobić zakupy - powiedziała mama Nialla. - To który z was pojedzie?
Chłopaki spojrzeli na siebie.
- Ja nie mogę, bo nie mam prawka! - mój chłopak uśmiechnął się z cwaną miną.
- A ja muszę umyć auto! - powiedział Gregg i szybko wyszedł z salonu.
- No trudno. Ja pojadę - rzekła pani Horan.
- To ja pani pomogę - uśmiechnęłam się, a Niall się skrzywił.
- To ja jadę z wami! - blondyn wstał z fotela.
- Nie, dziękujemy. Nie chcemy ataku fanów, synku. Odpocznij sobie w końcu.
Niall się skrzywił, a my wyszłyśmy. Zdążyłyśmy zamknąć drzwi, a blondyn wybiegł z domu. Przytulił mnie mówiąc:
- Ale wróć do mnie!
- Pomyślę - zażartowałam.
- No weź, bo się przestraszę! - powiedział.
- Przestań. Wiesz, że cię kocham i nie zostawię cię.
- To świetnie.
Dał mi całusa, a jego mama wyjechała autem z garażu. Ja wsiadłam na miejsce obok kierowcy. Niall podszedł do samochodu i przez otwarte okno podał mamie swoją kartę mówiąc:
- Uważajcie na siebie.
- Oczywiście.
Dał jej całusa i wrócił do domu. Przez całą drogę rozmawiałyśmy. Nie czułam już skrępowania. Inaczej wyobrażałam sobie tą wizytę, a jednak nie było tak strasznie. Było przyjemnie. Pół godziny później robiłyśmy już zakupy. Czułam się już wyluzowana. Zero fanów, zero wyzwisk i, co najważniejsze, spokój. Gdy już wszystko miałyśmy kupione i zapłacone opuściłyśmy sklep. Skierowałyśmy się do srebrnego Volvo XC60. Zapakowałyśmy torby z zakupami do bagażnika i ruszyłyśmy w drogę powrotną. Chwilę później byłyśmy już na miejscu. Gregg właśnie kończył myć swoje auto. Pomógł nam wnieść zakupy do domu. Poszłam do salonu. Niall jak małe dziecko spał na sofie. Chciało mi się śmiać. Wróciłam do kuchni i pomogłam rozpakować torby.
- Wypijemy herbatę? - zaproponowała mama blondyna.
- Z chęcią. To ja zrobię.
Wstawiłam wodę. Mama Nialla powiedziała mi co gdzie jest więc czułam się swobodnie. Zapytałam Gregga czy również wypije z nami. Zgodził się. Wyciągnęłam z szafki 3 filiżanki. Starszy Horan poszedł do salonu i usłyszałyśmy jego śmiech, a po chwili wrócił, nalał zimnej wody do szklanki i z powrotem poszedł do salonu. Po kilku sekundach w całym domu słychać było krzyk Nialla:
- Ty dzikusie!
Gregg zaczął się śmiać, a ja spojrzałam na ich matkę. Obie miałyśmy zdziwione miny więc poszłyśmy do salonu szybkim krokiem. To co tam ujrzałyśmy sprawiło, że wybuchnęłyśmy śmiechem. Niall stał w lekkim rozkroku i patrzył na swoją koszulkę i spodnie, z których ściekała woda.
- Nie żyjesz! - mruknął Niall do brata i prędko poszedł na górę.
- Niall napijesz się herbaty? - krzyknęłam za nim.
- Nie! - odkrzyknął mi obrażonym tonem.
Zrobiło mi się przykro.
- Gregg, jak mogłeś? Zachowujesz się jak dziecko - zganiła starszego syna, pani Horan.
Wróciłyśmy do kuchni. Zalałam herbatę, a w tym samym czasie Gregg rozpalał grilla. Niall nie schodził na dół.
- Długo będzie taki obrażony? - zapytałam.
- Zaraz mu przejdzie. Idź do niego. Trzecie drzwi po prawej - wytłumaczyła mi.
Zrobiłam tak jak mówiła. Po kilkunastu sekundach stałam już przed drzwiami pokoju Nialla. Zapukałam. Milczał. Zapukałam jeszcze raz. Tym razem głośniej. Nadal nie odpowiadał nic.
- Niall, mogę wejść?
Odpowiedziała mi cisza. Zrobiło mi się przykro więc oparłam się czołem o drzwi. Po kilku sekundach słyszałam kroki więc od razu się wyprostowałam. Blondyn w samych bokserkach otworzył drzwi i wciągnął mnie do pokoju. Przytulił mocno mówiąc:
- Ty zawsze możesz.
Zaczął mnie namiętnie całować.
- Niall, chodź na dół. Tam jest twoja mama. Pijemy herbatę.
- Nawet nie wiesz jak ja mocno cię kocham... Jestem taki szczęśliwy, że jesteś tu ze mną.
- Też cię kocham. Ale chodźmy na dół.
Ubrał spodnie dresowe i jakąś koszulkę. Zeszliśmy na dół.
Siedząc na tarasie ja, pani Horan i Gregg piliśmy herbatę, a Niall pepsi.....
-------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz