Ktoś napisał, że ostatni wpis był krótki. Mam nadzieję, że dzisiejsza długość was zadowala. I mam również przykrą wiadomość, ale zbliżamy się do końca pierwszej części. Druga nie będzie publikowana na blogu.
Jutro do szkoły, ale co tam. Oceny wystawione.
A dziś to w ogóle zajebisty dzień, bo ON więc jest długi wpis xD No ON to taka chodząca wena <3
Roxette - Listen To Your Heart <3 - tym zespołem zaraziła mnie moja Mama <3
----
...
****J*E*S*S****
Obudziłam się o 10. Wzięłam prysznic, ubrałam się, zrobiłam makijaż i zeszłam na dół by przygotować sobie śniadanie. Jedząc kanapkę z Nutellą usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i leniwym krokiem poszłam otworzyć. W drzwiach ujrzałam wielki bukiet kwiatów, a za nimi Harrego. Stałam i nie wiedziałam co powiedzieć. Przypomniała mi się nocna rozmowa, jego "oświadczyny" oraz słowa, że dziś przyjedzie z pierścionkiem.
- Wejdź - powiedziałam otwierając szerzej drzwi.
- Przepraszam cię za wczorajszy dzień. Nie gniewasz się na mnie? - zapytał podając mi bukiet.
- Harry, przestań - rzuciłam idąc do kuchni. Styles szedł za mną. Nalałam wody do wazonu i wstawiłam róże. - Dziękuję. Są piękne. Napijesz się czegoś?
- Czegoś zimnego.
- Piwo? Drinka z lodem? - zażartowałam.
- Haha - powiedział ironicznie. - Padam ze śmiechu. Wiesz jaki ja jestem chory? Jeszcze tak bardzo boli mnie twarz, a ja nie wiem dlaczego.
Zrobiło mi się głupio.
- Harry, to moja wina. Po prostu zdenerwowałam się. Nie chciałam cię uderzyć.
- Uderzyłaś mnie?! - zapytał zdziwiony.
- Tak - mruknęłam spuszczając wzrok.
- Dlaczego? Coś przykrego zrobiłem?
- Wyganiałeś mnie. Kazałeś mi wracać do Nialla. Mówiłeś, że każdy cię nienawidzi, że bawimy się tobą - powiedziałam podając mu szklankę pepsi z lodem i siadając przy stole w kuchni.
W tym momencie Harry postawił szklankę na stole, uklęknął przede mną, położył mi swoją głowę na kolanach i powiedział:
- Jess, przepraszam. Możesz mnie uderzyć jeszcze raz, ale nie gniewaj się.
Pogłaskałam go po głowie i westchnęłam.
- To ja przepraszam. Nie powinnam tak ostro reagować - mruknęłam. - Harry, możesz mi coś obiecać?
Podniósł głowę i spojrzał na mnie, a ja kontynuowałam:
- Obiecaj mi, że już nigdy nie pojedziesz nad rzekę by pić.
- Obiecuję. Ja już nigdy nie tknę alkoholu. No chyba, że z tobą.
W tym momencie wstał i usiadł mi na kolanach. Wskazując na swój policzek, zrobił minę zbitego szczeniaka i powiedział:
- Ale wiesz jak mnie tu boli. Tak bardzo. Pocałujesz? To przestanie boleć wtedy.
- Harry - jęknęłam.
- Oj, nie "Harry, Harry" tylko pocałuj!
Pocałowałam go delikatnie w policzek. Miał czerwony ślad po moim uderzeniu.
- Już nie boli - wyszczerzył się. - Widzisz jakim jesteś dla mnie dobrym lekarstwem na ból?
- A możesz już zejść z moich kolan? Jesteś trochę ciężki.
- Tak, już. Przepraszam.
Wstał, a ja wzięłam głęboki oddech. Styles usiadł na krześle naprzeciwko mnie. Upił łyk pepsi i spojrzał na mnie i poważnym głosem powiedział:
- Jess, chciałbym z tobą poważnie porozmawiać.
- Mam się bać? - zażartowałam.
- Nie wiem. Rozmawiałem z Rose. Ona powiedziała mi, że powinienem o ciebie walczyć. Ale ja... ja już nie mam sił. Zaczynam się poddawać. Wiesz, że bardzo cię kocham. Chciałbym wiedzieć czy mam jakiekolwiek szanse jeszcze u ciebie. Jess, ja wiem, że ty i Niall...
Przerwał mu dzwonek do drzwi.
- Cholera, w takim momencie - mruknął Harry. - On zawsze wszystko zepsuje. Zdążyłem wypowiedzieć jego imię i już przyszedł.
- Nie przejmuj się - powiedziałam czochrając jego włosy i poszłam otworzyć.
- Ciocia! - usłyszałam radosny krzyk Jake'a, który rzucił się na mnie.
- Ale niespodziankę zrobiliście - powiedziałam. Otworzyłam szerzej drzwi i wpuściłam moich gości.
Poszliśmy do kuchni. Jacob od razu rzucił się na Harrego z krzykiem:
- Wujek Harry, wujek Harry!
Harry przywitał się z Anną podając jej rękę. Jacob nie schodził mu z kolan.
- Wujek, pójdziemy na lody? - zapytał mój bratanek.
- Jake, przestań - upomniała go Anna.
- Ale mamo....
- Jak twoja mama się zgodzi to ukradniemy ciocię Jess i pójdziemy na lody.
- Mamo mogę?
- Nie, Jake, nie możesz.
- Ale jesteś! Nie lubię cię - udał obrażonego i przytulił się do Harrego.
Styles spojrzał na Annę i powiedział:
- Pozwól nam iść na lody.
- Harry, nie. Nie będę spełniała każdej jego zachcianki.
Jacob zszedł z kolan Harrego, wziął swojego misia i poszedł w stronę drzwi wyjściowych.
- Wujek, będę mieszkał u ciebie, bo mnie nikt nie kocha.
- A ja? Przecież ja cię bardzo kocham - powiedziałam podchodząc do niego. Wzięłam go na ręce.
- Pójdziesz z nami na lody? - zapytał Jake.
- Jake, nie możesz - powiedziała stanowczo Anna.
- Proszę, pozwól mu. Ja muszę porozmawiać z Jess, a ty sobie odpoczniesz po podróży - powiedział Harry. - Może Jake pomoże mi przekonać do czegoś Jess.
Anna westchnęła i powiedziała:
- No dobrze. Ale niedługo.
Spojrzałam na Harrego. Od razu wstał i uśmiechnął się.
- Już mnie kochasz? - zapytała Anna swojego synka.
- Tak! - krzyknął Jacob i podbiegł do niej. Mocno ją objął.
- A mnie to nikt nie pyta o zdanie czy chcę iść na lody - mruknęłam.
W tym momencie Harry z Jacobem na rękach podszedł do mnie, razem mnie objęli i Styles zapytał:
- Pójdziesz z nami? My tak ładnie prosimy.
Westchnęłam. Chwilę później siedzieliśmy już w aucie Harrego. Po kilkunastu minutach siedzieliśmy w kawiarni. Styles zamówił desery lodowe i wrócił do naszej rozmowy.
- Powiedz mi. Mam jakieś szanse?
- Nie pytaj mnie o takie rzeczy. Już to kiedyś sobie wyjaśniliśmy.
- Czyli nie mam - powiedział i westchnął.
Zauważyłam, że jego twarz zrobiła się smutna.
- Harry, jesteś moim najlepszym przyjacielem.
- Nie wierzę w przyjaźń damsko-męską, bo jedna osoba zawsze kocha bardziej. W tym przypadku to jestem ja. Ale przecież też mnie kochasz....
W tym momencie kelner przyniósł nasze zamówienie. Jake ucieszył się i zaczął jeść.
- Kocham cię, ale jako przyjaciela. Kiedyś darzyłam cię inną miłością, ale nie wracajmy do tego.
- Ja i tak zawsze będę cię kochał i żył nadzieją, że kiedyś będziemy razem.
- Kochasz moją ciocię? - zapytał Jake.
- Jake, jedz te lody i nie gadaj - powiedziałam.
- A mogę spróbować twoich? - zapytał sięgając łyżeczką do mojego pucharka.
- Ja też chcę spróbować - powiedział Harry.
Zaczęli jeść moje lody.
- Moglibyście już przestać? - zapytałam widząc, że lody w szybkim tempie znikają.
Styles nabrał łyżeczką swoje lody i zbliżając mi do ust powiedział:
- Zobacz jakie moje są smaczne.
- Nie chcę. Mam swoje.
Zrobił głupią, błagalną minę więc uległam mu. Jacob zrobił to samo. Po chwili Jake biorąc lody moje i Harrego karmił nas. Zaczęłam się śmiać, bo wyglądało to dość komicznie.W pewnej chwili mój bratanek mając bitą śmietanę na łyżeczce zamiast Harremu do ust, przyłożył do nosa. Roześmiałam się ponownie. Styles słysząc mój śmiech zrobił to samo co Jacob, ale ze mną. Teraz Jake śmiał się z nas. W tym momencie Hazza mocno mnie objął za szyję i zlizał śmietanę z mojej twarzy.
- Przestań. Jeszcze ktoś zrobi zdjęcie i będziemy mieć kłopoty. Niby co ja powiem Niallowi?
- Ty się go boisz, prawda?
- Nie. Ale ja nie chcę niepotrzebnej kłótni i sprzeczek.
- Przepraszam - mruknął.
Dokończyliśmy lody. Zauważyłam, że Harry przez cały czas był smutny.
- Dobra, masz rację. Boję się Nialla. Boję się go stracić, bo wiem, że bez niego moje życie nie ma sensu - powiedziałam gdy siedzieliśmy już w samochodzie.
- Słuchaj swojego serca kiedy ono cię woła... - powiedział. Uśmiechnęłam się słysząc te słowa, bo uwielbiałam tą piosenkę. - Ale pamiętaj, że nie możesz się nikogo bać. Nie możesz również żyć w strachu, że Niall cię zostawi. Pamiętaj, że masz mnie i moją miłość.
- Wiesz, Harry. Dopóki nie poznałam was całym moim światem była muzyka. Nie liczyły się dla mnie ubrania, kosmetyki, chłopaki. Nie znałam się na tym. Niall jest moim pierwszym chłopakiem. Wiem, że to może jest dziwne, bo mam 17 lat, ale ja naprawdę żyłam tylko muzyką. Dlatego nie wyobrażam sobie teraz życia bez Nialla.
- Kiedyś powiedziałaś, że kochałaś mnie.
Prychnęłam słysząc to.
- A kto cię nie kocha? - zapytałam z ironią. - Miliony dziewczyn cię kocha. Ja byłam jedną z miliona fanek.
- Wyobrażałaś sobie kiedyś bycie ze mną? - zapytał ironicznie. - Podobno wiele fanek tak robi.
Spuściłam głowę.
- W tamtym czasie za pocałunek od ciebie oddałabym chyba wszystko. Za pocałunek? Co ja mówię? Za zwykłe przytulenie oddałabym prawie wszystko.
- Prawie wszystko? - powiedział przytulając mnie.
Kiwnęłam głową zgadzając się z jego wypowiedzią. Wziął mnie za podbródek i odwrócił w swoją stronę. Pocałował mnie w usta. Prędko się od niego oderwałam.
- W każdej chwili ktoś może zrobić nam zdjęcie! - powiedziałam przerażona.
- I co z tego? Tylko dowiedzą się jak bardzo cię kocham.
- Ale Niall...
- Co "Niall"? Dowie się jaka jest prawda. A prawda jest taka, że kocham cię bardziej niż on.
- Ale....
Przerwał całując mnie namiętnie. Nie opierałam się. Odwzajemniłam pieszczotę. Zwłaszcza, że przed oczami stanęła mi blondynka. Może Harry miał rację. Od pewnego czasu Niall jest mniej namiętny w stosunku do mnie niż wcześniej. Zrobił się jakiś oschły. Ale mimo to i tak go kocham.
Kilkanaście minut później byliśmy już przed moim domem. Pożegnaliśmy się z Harrym i razem z Jacobem poszłam do siebie. Styles odjechał, a my weszliśmy do środka. Już od progu Jake zaczął krzyczeć:
- A wujek Harry kocha ciocię Jess. I się całowali.
Myślałam, że go zamorduję.
- Jake, przestań, bo więcej cię na lody nie zabierzemy - krzyknęłam zdejmując buty.
- A będziecie mieć dzidziusia?
- Zaraz ci przyłożę!
Moja bratowa słysząc to zaczęła się śmiać.
- Jacob, nie wolno tak mówić - zganiła go. A do mnie powiedziała: - Czyli wszystko się ułożyło?
- Nie wiem o czym mówisz.
- No o tobie i o Harrym.
- Nie. Ja nadal jestem z Niallem. I z nim będę. Ja go kocham.
- To ja już nic nie rozumiem.
Moja bratowa zmieniła temat i zaczęła wypytywać co u mnie nowego. Nie poruszałyśmy już więcej tematy chłopaków. Rozmawiałyśmy o mojej przyszłej szkole oraz opowiadała co u niej.
Jakiś czas później zostałam sama, bo Anna i Jake pojechali do babci. Idąc do siebie z paczką żelek i szklanką pepsi znów usłyszałam dzwonek. Myślałam, że Anna czegoś zapomniała, ale nie. Otworzyłam i zobaczyłam Nialla.
- Co ty tu robisz? - zapytałam.
- Przecież wczoraj mówiłem, że wpadnę.
Pocałował mnie. Zaprosiłam go do środka i zamknęłam drzwi. Czułam się jakoś dziwnie. Kochałam go nad życie, a teraz przed oczami miałam obraz jak tuli się z blondynką. Chyba miałam ranę w sercu. Poszliśmy do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zaczęłam jeść żelki. Niall położył się obok mnie.
- Okłamałeś mnie - powiedziałam w pewnej chwili.
- Ja?! - zapytał zdziwiony.
- A jest tu ktoś inny? - zapytałam z ironią rozglądając się po pokoju.
- Kiedy cię okłamałem?
- Wczoraj. Powiedziałeś, że musisz załatwić jeszcze kilka spraw w związku z trasą. Czy te sprawy załatwiałeś z tą blondynką?
- Jaką blondynką?
- Tą co wczoraj tak tuliłeś w aucie.
- Aaa... To Stella.
- Nie obchodzi mnie jej imię. Bardziej obchodzi mnie to kim ona jest dla ciebie.
- To zwykła znajoma. Przecież wiesz, że to ciebie kocham - powiedział i zbliżył swoją twarz do mojej.
Wstałam i podeszłam do okna. Nie wiedziałam co myśleć. Horan wstał i objął mnie od tyłu.
- Stella pomagała mi coś wybrać dla ciebie. To miała być niespodzianka. Chcę ci to dać jeszcze przed wyjazdem. Pragnę byś miała przy sobie jakąś część mnie gdy będę w trasie. A także abyś wiedziała, że tylko ty liczysz się w moim życiu. I że tylko z tobą chcę spędzić resztę życia.
- Nie mów, że kupiłeś obrączki - powiedziałam przerażona obracając się w jego stronę.
- Obrączki nie, ale nie pytaj co kupiłem, bo i tak ci nie powiem.
Przytulił mnie mocno i pocałował w szyję.
- Wiesz? Podnieca mnie to jak jesteś zazdrosna.
Wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Chciał mnie pocałować, ale odwróciłam głowę w drugą stronę.
- Ej, co jest? Dlaczego się gniewasz?
- Nie gniewam się.
- To daj mi buziaka.
- Niech Stella ci da.
Zaczął się śmiać. A po chwili zaczął mnie łaskotać.
- Błagam, przestań - wydusiłam z siebie dławiąc się śmiechem.
Przestał i położył się obok mnie. Głaskał mnie po głowie. Przy nim czułam się teraz dobrze. Chciałam by ta chwila nigdy się nie skończyła. Rozmawialiśmy o ich wyjeździe w trasie oraz o moim wyjeździe do szkoły. Nie wyobrażam sobie tego. Zrobiło mi się jakoś smutno, bo wiedziałam, że z każdym dniem to wszystko jest coraz bliżej.
Gdy robiło się coraz później Niall zamówił sobie taksówkę i pojechał do domu. W tym samym momencie wróciła Anna z Jacobem, a po chwili moi rodzice. Porozmawialiśmy jeszcze jedząc kolację. Później poszłam do siebie. Reszta wieczoru minęła mi na zabawie z Jake'm.
- Czegoś zimnego.
- Piwo? Drinka z lodem? - zażartowałam.
- Haha - powiedział ironicznie. - Padam ze śmiechu. Wiesz jaki ja jestem chory? Jeszcze tak bardzo boli mnie twarz, a ja nie wiem dlaczego.
Zrobiło mi się głupio.
- Harry, to moja wina. Po prostu zdenerwowałam się. Nie chciałam cię uderzyć.
- Uderzyłaś mnie?! - zapytał zdziwiony.
- Tak - mruknęłam spuszczając wzrok.
- Dlaczego? Coś przykrego zrobiłem?
- Wyganiałeś mnie. Kazałeś mi wracać do Nialla. Mówiłeś, że każdy cię nienawidzi, że bawimy się tobą - powiedziałam podając mu szklankę pepsi z lodem i siadając przy stole w kuchni.
W tym momencie Harry postawił szklankę na stole, uklęknął przede mną, położył mi swoją głowę na kolanach i powiedział:
- Jess, przepraszam. Możesz mnie uderzyć jeszcze raz, ale nie gniewaj się.
Pogłaskałam go po głowie i westchnęłam.
- To ja przepraszam. Nie powinnam tak ostro reagować - mruknęłam. - Harry, możesz mi coś obiecać?
Podniósł głowę i spojrzał na mnie, a ja kontynuowałam:
- Obiecaj mi, że już nigdy nie pojedziesz nad rzekę by pić.
- Obiecuję. Ja już nigdy nie tknę alkoholu. No chyba, że z tobą.
W tym momencie wstał i usiadł mi na kolanach. Wskazując na swój policzek, zrobił minę zbitego szczeniaka i powiedział:
- Ale wiesz jak mnie tu boli. Tak bardzo. Pocałujesz? To przestanie boleć wtedy.
- Harry - jęknęłam.
- Oj, nie "Harry, Harry" tylko pocałuj!
Pocałowałam go delikatnie w policzek. Miał czerwony ślad po moim uderzeniu.
- Już nie boli - wyszczerzył się. - Widzisz jakim jesteś dla mnie dobrym lekarstwem na ból?
- A możesz już zejść z moich kolan? Jesteś trochę ciężki.
- Tak, już. Przepraszam.
Wstał, a ja wzięłam głęboki oddech. Styles usiadł na krześle naprzeciwko mnie. Upił łyk pepsi i spojrzał na mnie i poważnym głosem powiedział:
- Jess, chciałbym z tobą poważnie porozmawiać.
- Mam się bać? - zażartowałam.
- Nie wiem. Rozmawiałem z Rose. Ona powiedziała mi, że powinienem o ciebie walczyć. Ale ja... ja już nie mam sił. Zaczynam się poddawać. Wiesz, że bardzo cię kocham. Chciałbym wiedzieć czy mam jakiekolwiek szanse jeszcze u ciebie. Jess, ja wiem, że ty i Niall...
Przerwał mu dzwonek do drzwi.
- Cholera, w takim momencie - mruknął Harry. - On zawsze wszystko zepsuje. Zdążyłem wypowiedzieć jego imię i już przyszedł.
- Nie przejmuj się - powiedziałam czochrając jego włosy i poszłam otworzyć.
- Ciocia! - usłyszałam radosny krzyk Jake'a, który rzucił się na mnie.
- Ale niespodziankę zrobiliście - powiedziałam. Otworzyłam szerzej drzwi i wpuściłam moich gości.
Poszliśmy do kuchni. Jacob od razu rzucił się na Harrego z krzykiem:
- Wujek Harry, wujek Harry!
Harry przywitał się z Anną podając jej rękę. Jacob nie schodził mu z kolan.
- Wujek, pójdziemy na lody? - zapytał mój bratanek.
- Jake, przestań - upomniała go Anna.
- Ale mamo....
- Jak twoja mama się zgodzi to ukradniemy ciocię Jess i pójdziemy na lody.
- Mamo mogę?
- Nie, Jake, nie możesz.
- Ale jesteś! Nie lubię cię - udał obrażonego i przytulił się do Harrego.
Styles spojrzał na Annę i powiedział:
- Pozwól nam iść na lody.
- Harry, nie. Nie będę spełniała każdej jego zachcianki.
Jacob zszedł z kolan Harrego, wziął swojego misia i poszedł w stronę drzwi wyjściowych.
- Wujek, będę mieszkał u ciebie, bo mnie nikt nie kocha.
- A ja? Przecież ja cię bardzo kocham - powiedziałam podchodząc do niego. Wzięłam go na ręce.
- Pójdziesz z nami na lody? - zapytał Jake.
- Jake, nie możesz - powiedziała stanowczo Anna.
- Proszę, pozwól mu. Ja muszę porozmawiać z Jess, a ty sobie odpoczniesz po podróży - powiedział Harry. - Może Jake pomoże mi przekonać do czegoś Jess.
Anna westchnęła i powiedziała:
- No dobrze. Ale niedługo.
Spojrzałam na Harrego. Od razu wstał i uśmiechnął się.
- Już mnie kochasz? - zapytała Anna swojego synka.
- Tak! - krzyknął Jacob i podbiegł do niej. Mocno ją objął.
- A mnie to nikt nie pyta o zdanie czy chcę iść na lody - mruknęłam.
W tym momencie Harry z Jacobem na rękach podszedł do mnie, razem mnie objęli i Styles zapytał:
- Pójdziesz z nami? My tak ładnie prosimy.
Westchnęłam. Chwilę później siedzieliśmy już w aucie Harrego. Po kilkunastu minutach siedzieliśmy w kawiarni. Styles zamówił desery lodowe i wrócił do naszej rozmowy.
- Powiedz mi. Mam jakieś szanse?
- Nie pytaj mnie o takie rzeczy. Już to kiedyś sobie wyjaśniliśmy.
- Czyli nie mam - powiedział i westchnął.
Zauważyłam, że jego twarz zrobiła się smutna.
- Harry, jesteś moim najlepszym przyjacielem.
- Nie wierzę w przyjaźń damsko-męską, bo jedna osoba zawsze kocha bardziej. W tym przypadku to jestem ja. Ale przecież też mnie kochasz....
W tym momencie kelner przyniósł nasze zamówienie. Jake ucieszył się i zaczął jeść.
- Kocham cię, ale jako przyjaciela. Kiedyś darzyłam cię inną miłością, ale nie wracajmy do tego.
- Ja i tak zawsze będę cię kochał i żył nadzieją, że kiedyś będziemy razem.
- Kochasz moją ciocię? - zapytał Jake.
- Jake, jedz te lody i nie gadaj - powiedziałam.
- A mogę spróbować twoich? - zapytał sięgając łyżeczką do mojego pucharka.
- Ja też chcę spróbować - powiedział Harry.
Zaczęli jeść moje lody.
- Moglibyście już przestać? - zapytałam widząc, że lody w szybkim tempie znikają.
Styles nabrał łyżeczką swoje lody i zbliżając mi do ust powiedział:
- Zobacz jakie moje są smaczne.
- Nie chcę. Mam swoje.
Zrobił głupią, błagalną minę więc uległam mu. Jacob zrobił to samo. Po chwili Jake biorąc lody moje i Harrego karmił nas. Zaczęłam się śmiać, bo wyglądało to dość komicznie.W pewnej chwili mój bratanek mając bitą śmietanę na łyżeczce zamiast Harremu do ust, przyłożył do nosa. Roześmiałam się ponownie. Styles słysząc mój śmiech zrobił to samo co Jacob, ale ze mną. Teraz Jake śmiał się z nas. W tym momencie Hazza mocno mnie objął za szyję i zlizał śmietanę z mojej twarzy.
- Przestań. Jeszcze ktoś zrobi zdjęcie i będziemy mieć kłopoty. Niby co ja powiem Niallowi?
- Ty się go boisz, prawda?
- Nie. Ale ja nie chcę niepotrzebnej kłótni i sprzeczek.
- Przepraszam - mruknął.
Dokończyliśmy lody. Zauważyłam, że Harry przez cały czas był smutny.
- Dobra, masz rację. Boję się Nialla. Boję się go stracić, bo wiem, że bez niego moje życie nie ma sensu - powiedziałam gdy siedzieliśmy już w samochodzie.
- Słuchaj swojego serca kiedy ono cię woła... - powiedział. Uśmiechnęłam się słysząc te słowa, bo uwielbiałam tą piosenkę. - Ale pamiętaj, że nie możesz się nikogo bać. Nie możesz również żyć w strachu, że Niall cię zostawi. Pamiętaj, że masz mnie i moją miłość.
- Wiesz, Harry. Dopóki nie poznałam was całym moim światem była muzyka. Nie liczyły się dla mnie ubrania, kosmetyki, chłopaki. Nie znałam się na tym. Niall jest moim pierwszym chłopakiem. Wiem, że to może jest dziwne, bo mam 17 lat, ale ja naprawdę żyłam tylko muzyką. Dlatego nie wyobrażam sobie teraz życia bez Nialla.
- Kiedyś powiedziałaś, że kochałaś mnie.
Prychnęłam słysząc to.
- A kto cię nie kocha? - zapytałam z ironią. - Miliony dziewczyn cię kocha. Ja byłam jedną z miliona fanek.
- Wyobrażałaś sobie kiedyś bycie ze mną? - zapytał ironicznie. - Podobno wiele fanek tak robi.
Spuściłam głowę.
- W tamtym czasie za pocałunek od ciebie oddałabym chyba wszystko. Za pocałunek? Co ja mówię? Za zwykłe przytulenie oddałabym prawie wszystko.
- Prawie wszystko? - powiedział przytulając mnie.
Kiwnęłam głową zgadzając się z jego wypowiedzią. Wziął mnie za podbródek i odwrócił w swoją stronę. Pocałował mnie w usta. Prędko się od niego oderwałam.
- W każdej chwili ktoś może zrobić nam zdjęcie! - powiedziałam przerażona.
- I co z tego? Tylko dowiedzą się jak bardzo cię kocham.
- Ale Niall...
- Co "Niall"? Dowie się jaka jest prawda. A prawda jest taka, że kocham cię bardziej niż on.
- Ale....
Przerwał całując mnie namiętnie. Nie opierałam się. Odwzajemniłam pieszczotę. Zwłaszcza, że przed oczami stanęła mi blondynka. Może Harry miał rację. Od pewnego czasu Niall jest mniej namiętny w stosunku do mnie niż wcześniej. Zrobił się jakiś oschły. Ale mimo to i tak go kocham.
Kilkanaście minut później byliśmy już przed moim domem. Pożegnaliśmy się z Harrym i razem z Jacobem poszłam do siebie. Styles odjechał, a my weszliśmy do środka. Już od progu Jake zaczął krzyczeć:
- A wujek Harry kocha ciocię Jess. I się całowali.
Myślałam, że go zamorduję.
- Jake, przestań, bo więcej cię na lody nie zabierzemy - krzyknęłam zdejmując buty.
- A będziecie mieć dzidziusia?
- Zaraz ci przyłożę!
Moja bratowa słysząc to zaczęła się śmiać.
- Jacob, nie wolno tak mówić - zganiła go. A do mnie powiedziała: - Czyli wszystko się ułożyło?
- Nie wiem o czym mówisz.
- No o tobie i o Harrym.
- Nie. Ja nadal jestem z Niallem. I z nim będę. Ja go kocham.
- To ja już nic nie rozumiem.
Moja bratowa zmieniła temat i zaczęła wypytywać co u mnie nowego. Nie poruszałyśmy już więcej tematy chłopaków. Rozmawiałyśmy o mojej przyszłej szkole oraz opowiadała co u niej.
Jakiś czas później zostałam sama, bo Anna i Jake pojechali do babci. Idąc do siebie z paczką żelek i szklanką pepsi znów usłyszałam dzwonek. Myślałam, że Anna czegoś zapomniała, ale nie. Otworzyłam i zobaczyłam Nialla.
- Co ty tu robisz? - zapytałam.
- Przecież wczoraj mówiłem, że wpadnę.
Pocałował mnie. Zaprosiłam go do środka i zamknęłam drzwi. Czułam się jakoś dziwnie. Kochałam go nad życie, a teraz przed oczami miałam obraz jak tuli się z blondynką. Chyba miałam ranę w sercu. Poszliśmy do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zaczęłam jeść żelki. Niall położył się obok mnie.
- Okłamałeś mnie - powiedziałam w pewnej chwili.
- Ja?! - zapytał zdziwiony.
- A jest tu ktoś inny? - zapytałam z ironią rozglądając się po pokoju.
- Kiedy cię okłamałem?
- Wczoraj. Powiedziałeś, że musisz załatwić jeszcze kilka spraw w związku z trasą. Czy te sprawy załatwiałeś z tą blondynką?
- Jaką blondynką?
- Tą co wczoraj tak tuliłeś w aucie.
- Aaa... To Stella.
- Nie obchodzi mnie jej imię. Bardziej obchodzi mnie to kim ona jest dla ciebie.
- To zwykła znajoma. Przecież wiesz, że to ciebie kocham - powiedział i zbliżył swoją twarz do mojej.
Wstałam i podeszłam do okna. Nie wiedziałam co myśleć. Horan wstał i objął mnie od tyłu.
- Stella pomagała mi coś wybrać dla ciebie. To miała być niespodzianka. Chcę ci to dać jeszcze przed wyjazdem. Pragnę byś miała przy sobie jakąś część mnie gdy będę w trasie. A także abyś wiedziała, że tylko ty liczysz się w moim życiu. I że tylko z tobą chcę spędzić resztę życia.
- Nie mów, że kupiłeś obrączki - powiedziałam przerażona obracając się w jego stronę.
- Obrączki nie, ale nie pytaj co kupiłem, bo i tak ci nie powiem.
Przytulił mnie mocno i pocałował w szyję.
- Wiesz? Podnieca mnie to jak jesteś zazdrosna.
Wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Chciał mnie pocałować, ale odwróciłam głowę w drugą stronę.
- Ej, co jest? Dlaczego się gniewasz?
- Nie gniewam się.
- To daj mi buziaka.
- Niech Stella ci da.
Zaczął się śmiać. A po chwili zaczął mnie łaskotać.
- Błagam, przestań - wydusiłam z siebie dławiąc się śmiechem.
Przestał i położył się obok mnie. Głaskał mnie po głowie. Przy nim czułam się teraz dobrze. Chciałam by ta chwila nigdy się nie skończyła. Rozmawialiśmy o ich wyjeździe w trasie oraz o moim wyjeździe do szkoły. Nie wyobrażam sobie tego. Zrobiło mi się jakoś smutno, bo wiedziałam, że z każdym dniem to wszystko jest coraz bliżej.
Gdy robiło się coraz później Niall zamówił sobie taksówkę i pojechał do domu. W tym samym momencie wróciła Anna z Jacobem, a po chwili moi rodzice. Porozmawialiśmy jeszcze jedząc kolację. Później poszłam do siebie. Reszta wieczoru minęła mi na zabawie z Jake'm.
proszę pisz dalej ja nie wytrzyma bez twojego bloga :(
OdpowiedzUsuńco ja będę czytała ??
To gdzie bd dalsza czesc bloga ?
OdpowiedzUsuńno właśnie co ja będę czytać ?! ;(( gdzie będzie druga część?
OdpowiedzUsuńCo gdzie jak co ja będę czytać ? Co będę mówić rodzicom ? Zawsze mówie że musze lekcje zrobić a wchodze na twojego bloga ;D
OdpowiedzUsuń