sobota, 18 sierpnia 2012

81. I'd wait on you forever....

 Postaram dodawać częściej, ale tak jak pisałam wcześniej... nie mogę wszystkiego opublikować na blogu więc wiecie...
A tak w ogóle to wiecie... kończą się wakacje to korzystam. A zwłaszcza teraz gdy jest dobra pogoda. Spacery, spotkania z chłopakiem - wiecie jak to jest ;p
Justin Bieber - U Smile <3 - to mi się kojarzy z moją Jess <3
------

****J*E*S*S****

Ze snu wyrwał mnie dźwięk budzika. Nieprzytomna nacisnęłam przycisk "drzemka". Jednak nie zasnęłam ponownie. Cholerny ból rozsadzał mi głowę. Nawet nie mogłam otworzyć oczu. Gdy po dziesięciu minutach znów usłyszałam dźwięk budzika, wyłączyłam go i z wielkim trudem zwlekłam się z łóżka. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Widząc swoje odbicie w lustrze przeraziłam się. Miałam podkrążone oczy i rozmazany makijaż.
Myślałam, że prysznic ukoi ból, który towarzyszył mi po wczorajszym piciu z Tonym. Niestety, myliłam się. Mimo makijażu, który zrobiłam i tak wyglądałam strasznie. Ciemnie wory pod oczami nadal były widoczne więc postanowiłam ubrać okulary przeciwsłoneczne. Zeszłam na dół. W kuchni siedziała moja bratowa.
- Zrobiłam ci kawę - powiedziała.
- Nie, dziękuję. Ja potrzebuję tabletek. Masz coś na kaca?
- Nie ma nic.
- Żartujesz?
- Naprawdę. Nie ma żadnych tabletek na kaca.
- Świetnie - jęknęłam. - Ja umieram.
- To kupimy coś po drodze.
- To ja kupię coś w pracy. Na dole na pewno coś będą mieli.
- Jedziemy?
- Tak.
Kwadrans później byłam już w budynku, w którym pracowałam. Od razu skierowałam się do sklepu znajdującego się obok baru. Poprosiłam o opakowanie tabletek. Niestety nie było ich. Trudno, jakoś przeżyję. Poszłam na górę gdzie znajdowało się moje stanowisko pracy. Wchodząc do środka zauważyłam Tonego, który już pracował. Pozostałych kobiet nie było. Podobno miały dzisiaj wolne.
- Hej - powiedziałam na powitanie i zajęłam swoje miejsce.
- Dobrze się czujesz?
- Nie odzywaj się do mnie.
- Uuuu. Aż tak źle?
W tym momencie podszedł do mnie i zdjął mi z oczu okulary.
- WOW. Ale fatalnie wyglądasz.
- Oddaj mi je. Głowa mi pęka, a to światło jest takie ostre.
- Oj, ognista, nie nadajesz się dzisiaj do pracy.
- Zaraz ci przywalę.
- Nie bądź taka ostra. Zaraz ci pomogę.
Po tych słowach wyszedł zostawiając mnie samą. Włączyłam komputer, ale ból głowy przeszkadzał mi w skupieniu się na pracy. Twarz schowałam w dłonie i głośno jęknęłam. Boże, jeszcze tyle godzin przede mną. Nie dam rady.  Zamknęłam oczy mając nadzieję, że to pomoże mi w bólu.
- Masz. Wypij to - powiedział Tony stając przede mną. Nawet nie słyszałam kiedy wszedł do biura.
Spojrzałam na niego. Podawał mi szklankę wody i tabletki przeciwbólowe.
- Dziękuję dobry człowieku.
Zaczął się śmiać.
- Już nie chcesz mnie zabić.
- Powinnam. Za ten wczorajszy wieczór powinieneś już nie żyć. To wszystko przez ciebie.
- Dobra, ja muszę oddać artykuł o Highway to Dreams, a potem pogadamy.
Wziął wydrukowany wcześniej artykuł i wyszedł. Ja czułam jak tabletki zaczynają powoli działać. Gdy poczułam ulgę zrobiłam kawę sobie i Tonemu. Nie mogłam wyjść z biura, bo nie mogło zostać puste. Po kilkunastu minutach chłopak wrócił i widząc kubek stojący na swoim biurku uśmiechnął się  i powiedział:
- Polepszyło się?
- Tak. Dziękuję.
- To dobrze, bo mam dla ciebie dobrą wiadomość.
- O! Już się boję.
- Nie musisz. Szefowa zadowolona jest z artykułu. Powiedziałem jej, że to twoja zasługa i dzięki temu awansowałaś.
- Co? Ja? - zapytałam zdziwiona.
- Tak, ty. Od dziś, to znaczy od teraz, pracujemy razem jako redaktorzy.
- No ale ja jestem sekretarką.
- Już nie. Mamy następny artykuł do przygotowania, ale to jeszcze nie teraz.
- Jaki to artykuł?
- Związany z Igrzyskami Olimpijskimi. Ty i ja będziemy musieli pojechać na zakończenie.
- O kurwa - przeklęłam pod nosem. - Ja tam nie mogę być.
- Coś się stało?
- Wiesz kto tam będzie?
- Nie, nie wiem. Kto?
- On.
- On czyli.... czyli kto?
- Jezu, jaki ty jesteś niedomyślny. Harry. I pozostali.
- Czym ty się przejmujesz? Musisz mi jeszcze pomóc w artykule o nich.
- Mówiłam, że nie mogę tego zrobić. Nie potrafią.
- Jess, to już przeszłość. Błagam cię. Pomóż mi. Wiesz, że od tego artykułu wiele zależy. Już dzisiaj miałem pytania o niego. Błagam cię jako przyjaciółkę.
Wzięłam głęboki odddech.
- Okey, spróbuję - powiedziałam po chwili zastanowienia.
- Dziękuję. A pamiętasz o sobocie?
- O jakiej sobocie? - zapytałam zdezorientowana.
- No o imprezie u mnie.
Próbowałam przypomnieć sobie wczorajszy wieczór, ale miałam wielką pustkę w głowie. Po chwili jednak nie chciałam wyjść na idiotkę więc skłamałam:
- Aaa, już wiem. To o której?
- O 6. Jeżeli chcesz to Sam może po ciebie przyjechać. 
- Nie wiem czy uda mi się wyrwać z domu - skrzywiłam się.
- A co? Masz małe dziecko? - zażartował.
- Nie! Ale mam nadopiekuńczego brata, u którego mieszkam. Ale postaram się przyjść.
- No to Sam po ciebie przyjedzie i odwiezie do domu. Będziesz bezpieczna.
Reszta dnia w pracy minęła w miłej atmosferze. Tony na pendrive dał mi artykuł o One Direction, bo powiedziałam, że skończę go sama. Ucieszył się.
Będąc w domu pomogłam Annie w domowych czynnościach, a potem bawiłam się z Jacobem. Robiłam wszystko aby nie myśleć o artykule, który na mnie czekał.
Wieczorem będąc już w swoim pokoju wiedziałam, że muszę w końcu wziąć się za pisanie. Moje zadanie nie było trudne. Lekkie poprawki i dopisanie kilku zdań o chłopakach i tyle. A może aż tyle? Przecież każde zdanie o nich otwierało moje stare rany i przywracało wspomnienie. Włączyłam laptopa i wgrałam plik z artykułem. Otworzyłam go i zaczęłam czytać. W tym momencie usłyszałam pukanie do pokoju. Po chwili w moim pokoju siedział Andreas. Widząc jego minę przełknęłam ślinę.
- Jess, musimy porozmawiać - powiedział.
Oj, mam kłopoty.
- Co ty taki groźny? - zapytałam. Chciałam jakoś rozluźnić atmosferę.
- Nie żartuj sobie. Dobrze wiesz o co mi chodzi. Gdzie byłaś wczoraj? Przecież wiesz, że jestem za ciebie odpowiedzialny!
- Oj, wiem. Wiem, że jesteś moim bratem i troszczysz się o mnie. Ale wyluzuj trochę. Nie jestem małym dzieckiem. Byłam u kolegi. Kolegi z pracy - dodałam prędko. - Pisaliśmy artykuł.
- Jak ja i Anna mamy się o ciebie nie bać skoro wiemy co przeszłaś?
- Zrozum, że to już przeszłość. I żadnego błędu nie powtórzę.
- Obiecujesz?
- Tak, obiecuję.
- Następnym razem jak wrócisz w takim stanie to...
- To co? - przerwałam mu. - Odeślesz mnie do Londynu? - zapytałam z ironią.
- Nie. Wrzucę cię do wanny wypełnioną zimną wodą.
- Och, już się boję - powiedziałam ironicznie. - To następnym razem jak będę w takim stanie to nie wrócę do domu.
- Tylko spróbuj.
- Zobaczysz!
- Jess, mnie to naprawdę nie śmieszy.
- Okey, skończmy temat. Mam tu trochę pracy.
- Dobrze, nie będę ci przeszkadzał.
Nie odpowiedziałam nic. Wróciłam do czytania artykułu, a mój brat wyszedł. Trudno było mi czytać, o czymś co było częścią mojego życia. Zamyśliłam się. W głowie miałam obrazy wspólnych chwil spędzonych z chłopakami.



****H*A*R*R*Y****


Obudziłem się i pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to "Mam numer Jess. Mogę do niej zadzwonić". Sięgnąłem po telefon i spojrzałem jeszcze raz na numer. Po ostatniej rozmowie z dziewczyną zapisałem jej numer. Jednak nie jako "Jess". Bałem się by ten ciąg liczb nie wpadł w niepowołane ręce. Zapisałem jako drugi numer mojej mamy. Miałem stuprocentową pewność, że żaden z chłopaków nie zadzwoni pod ten numer, ani nie odbierze.
Wziąłem głęboki oddech i jeszcze raz spojrzałem na wyświetlacz. Tak, to ten moment. Muszę do niej zadzwonić. Już miałem naciskać zieloną słuchawkę gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Dobra, zadzwonię za chwilę. Poszedłem otworzyć.
- Harry, spóźnimy się - zobaczyłem Paula po otworzeniu drzwi.
- Gdzie?
- Musimy jechać na próbę, bo potem jest wywiad!
- Przepraszam. Zapomniałem. Nie wiedziałem, że jest tak późno.
- Masz pół godziny na przygotowanie się.
- Dziękuję - powiedziałem zamykając drzwi.
Spojrzałem na telefon leżący na łóżku. Do Jess zadzwonię wieczorem. Przed koncertem. Mam nadzieję, że jakoś uda mi się wymknąć od chłopaków. Muszę przekonać tą dziewczynę by wróciła do mnie. Ja bez niej nie umiem żyć.
Wziąłem szybki prysznic, ubrałem się i zszedłem na dół gdzie czekała na mnie reszta.
- Wszystko w porządku? - zapytał Liam.
- Jasne. A dlaczego pytasz?
- Jesteś dzisiaj inny.
- Ja? Wydaje ci się - posłałem mu szeroki uśmiech.
- Harry - szepnął Payne odciągając mnie na bok. - Bierzesz coś?
- Oszalałeś?!
- Przecież widzę - złapał mnie za podbródek. - Masz jakieś dziwne oczy!
- Wszystko okey, tatusiu. Po prostu jestem szczęśliwy. A gdzie Niall? - zapytałem by zmienić temat.
- Od rana jest na zakupach ze Stellą. Ma przyjechać na próbę.
- Cześć! Jestem Stella, a moja karta kredytowa to Niall Horan - powiedziałem piskliwym głosem jak dziewczyna.
- Harry, przestań - jęknął Liam.
Dwadzieścia minut później byliśmy już w hali gdzie miał odbyć się nasz wieczorny koncert. Niall już czekał. Ta jego blondynka też była. Dzisiaj nie obchodziła mnie ta para. Miałem ich gdzieś. Byłem szczęśliwy, bo mam numer Jess.
Próba przeciągnęła się, bo były problemy z nagłośnieniem. Potem od razu pojechaliśmy do studia na wywiad. Przez cały dzień spieszyliśmy się. Po wywiadzie poszliśmy na obiad, a potem wróciliśmy do hotelu. Wreszcie miałem chwilę by zadzwonić do Jess. Po wejściu do pokoju od razu wyjąłem komórkę i wybrałem jej numer. W tej samej chwili znów usłyszałem pukanie do drzwi. Zdenerwowany odłożyłem telefon i poszedłem otworzyć.
- Co znowu? - warknąłem widząc Zayna.
- Możemy porozmawiać?
- Musimy teraz?
- Dla mnie to bardzo ważne. Chciałbym żebyśmy porozmawiali teraz.
Bez słowa otworzyłem szerzej drzwi, wpuszczając Malika do środka. Usiadł na kanapie i zaczął:
- Wiesz... razem z Alex mamy do ciebie prośbę. Chcielibyśmy żebyś został moim świadkiem na ślubie.
Zaniemówiłem.
- Zgodzisz się?
- Ja?! Ja się nie nadaję do takich rzeczy!
- Wiem, że to miało wyglądać inaczej. Już dawno planowaliśmy ten dzień. Już wtedy gdy wyjechałem na wakacje z Liamem, Angelą, Alex, Niallem i.... - przerwał, ale wiedziałem czyje imię chciał wypowiedzieć. - Już wtedy ustaliliśmy, że ty będziesz naszym świadkiem. To znaczy jeżeli w ogóle zgodzisz się.Wiem, że do ślubu jest jeszcze kilka miesięcy, ale myśl, że mógłbyś nie zgodzić się nie daje mi spokoju. Za każdym razem gdy ciebie widzę mam ochotę zapytać czy zostaniesz moim świadkiem. Rozmawiałem wczoraj z Alex i wspólnie postanowiliśmy nie czekać dłużej i zapytać cię dziś.
Milczałem, bo nie wiedziałem co odpowiedzieć.
- A kto będzie drugim świadkiem? - zapytałem w pewnej chwili. Miałem nadzieję, że usłyszę "Jess".
Chłopak nie odpowiedział mi od razu co sprawiało, że płomyk nadziei stawał się większy.
- Alex wspominała coś o swojej dawnej przyjaciółce czy jakiejś tam kuzynce - powiedział Zayn na co mój płomyk nadziei całkowicie zgasł. 
- A... Jess będzie na ślubie? - zapytałem. 
- Nie. Ona chce zapomnieć o wszystkim. Chce zapomnieć o nas. Niall wyrządził jej za dużą krzywdę. Wiesz, że ona przez niego... ona chciała się zabić. 
Pokiwałem głową. Dobrze o tym wiedziałem. Spuściłem wzrok i zacząłem bawić się swoją bransoletką. Nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. Nie powinienem mu odmówić, bo w końcu jest moim przyjacielem. Ale z drugiej strony.... a może uda mi się namówić Jess? Mam jej numer więc porozmawiam z nią. 
Na mojej twarzy znów pojawił się uśmiech. 
- To zgadzasz się? - zapytał Zayn. 
Spojrzałem na niego. Widząc jego smutne oczy nie umiałem mu odmówić. 
- Tak, zostanę twoim świadkiem. To dla mnie zaszczyt.
- Nie przesadzaj już - zażartował Malik. - Dziękuję. Zaraz powiem Alex. Na pewno się ucieszy. 
Przytuliłem się do niego. W tej samej chwili znów ktoś zapukał, a ja poszedłem otworzyć. 
- Musimy już jechać - powiedział Paul. 
- Paul czy ty nigdy nie umiesz się przywitać?
- Przecież już się widzieliśmy. 
- Rano też nie powiedziałeś "dzień dobry" - powiedziałem z wyrzutem.
- Oj, przepraszam. Po koncercie powiem ci "dobranoc". 
Trzydzieści minut później byliśmy już w miejscu gdzie miał odbywać się nasz kolejny koncert. Nie udało mi się zadzwonić do Jess, bo cały czas chodził za mną Liam, który podejrzewa, że biorę narkotyki. Jak nie Liam to Zayn ciągle mówił, że dzwonił do Alex. A potem Paul pytał czy dobrze się czuję... Ja to się z nimi mam. Ale mimo wszystko kocham ich. A najbardziej Jess. I wiem, że za kilkanaście godzin zrobię wszystko by porozmawiać z nią. Nikt mi w tym nie przeszkodzi, bo będę czekał na ciebie zawsze...
----

4 komentarze:

  1. MAJ FEJWRYT, MAJ FEJWRYT, MAJ FEJWRYYYYT GOOOORRRRRLL! XD

    Kocham to! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. CUDOWNE!!! Nie mogę się już doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudne :D dodaj szybko następny

    OdpowiedzUsuń
  4. ten był nudny strasznie

    OdpowiedzUsuń