Przygotowani do szkoły? Ha. Ja... też nie xD
Wczoraj była dla mnie ważna data. Jestem fanką Tokio Hotel :D A więc... WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO BILL I TOM KAULITZ <3
Jeżeli chcecie być powiadamiani o nowych notkach to podajcie swoje Twittery!
Birdy - Skinny Love <3
-----
****J*E*S*S****
Rano obudził mnie Jake wbiegając do mojego pokoju i rzucając się na łóżko.
- Ciocia wstawaj!
- Jake przestań! Jest wcześnie. Daj mi spać. Proszę.
- Ja chcę iść się bawić.
- Później pójdziemy - mruknęłam przewracając się na drugi bok.
Jacob zaczął skakać po moim łóżku ciągle krzycząc:
- Ciocia, ciocia!
Wiedziałam, że już nie zasnę. Poleżałam jeszcze chwilę po czym zwlokłam się z łóżka i razem z moim bratankiem zeszłam na dół. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał dziesiątą.
Zrobiłam śniadanie sobie i Jacobowi. Anna jeszcze spała, a Andreas pojechał do Londynu. Na myśl o tym, że mój brat jedzie do naszego rodzinnego domu poczułam tęsknotę za miastem, w którym się wychowałam. Jednak szybko z zamyślenia wyrwał mnie mój bratanek mówiąc:
- Idziemy?
- Jake, ja muszę zrobić zakupy. Jak chcesz możesz pójść ze mną i pójdziemy na lody.
- Tak, chcę.
Pół godziny później byliśmy oboje gotowi do wyjścia. Po cichu weszliśmy do sypialni Anny by poinformować ją o naszym wyjściu. Jake podszedł do łóżka, pocałował swoją mamę w policzek i szepnął:
- Mamo... my idziemy na lody.
Anna otworzyła oczy i zapytała:
- Z kim?
- Ze mną - powiedziałam. Po chwili dodałam jeszcze: - Mnie to budzi krzykiem i skakaniem po łóżku, a do ciebie to po cichu.
Kobieta uśmiechnęła się słysząc to. Jacob podbiegł do mnie, złapał mnie za rękę i wyszliśmy zamykając drzwi. Skierowaliśmy się do centrum miasta. Mijając jeden sklep z odzieżą przypomniało mi się o dzisiejszej imprezie u Tonego.
- Chodź - powiedziałam po czym pociągnęłam Jake'a do sklepu.
Przeglądając ubrania zastanawiałam się w czym dzisiaj pójdę. Nie mogłam na nic się zdecydować. Nic nie było w moim guście. Ostatecznie postanowiłam, że wybiorę coś ze swoich ubrań w domu.
Wyszliśmy ze sklepu i poszliśmy do kawiarni. Zamówiliśmy lody i usiedliśmy przy stoliku na zewnątrz. Siedząc tak, przypomniał mi się Harry i ten dzień gdy wchodził do lodziarni z mamą. O mały włos, a przez Jake'a wszystko wydałoby się.
Jedząc zimny deser Jacob jak zwykle musiał spróbować mój. Przyzwyczaiłam się do tego. Zaczęło mi się to podobać, bo naprawdę kochałam to dziecko.
Zaczęłam zastanawiać się nad dzisiejszą imprezą. W co ja się ubiorę? Myślami przeglądałam swoją garderobę.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu. Wyjęłam komórkę z torebki i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła Angela. Uśmiechnęłam się i odebrałam mówiąc:
- Hej.
- Jess, ja od wczoraj skaczę z radości! Wiesz jak bardzo tęskniłam? Zrobiłaś mi najlepszą niespodziankę w życiu!
- Dobra, wiem. Ale przestań już. Wszystko powiedziałaś mi wczoraj.
- Nie powiedziałam! - obruszyła się. - Wczoraj po naszej rozmowie zadzwoniłam do Alex. Gdy powiedziałam jej o rozmowie z tobą, rozpłakała się. Powiedziałam jej, że jutro będziemy miały konferencję na Skype. Nawet nie wiesz jak się ucieszyła. A tak poza tym to co nowego?
- Wszystko opowiedziałam ci wczoraj.
- Ale od wczoraj minęło już tyle godzin! Co robisz?
- Jem lody z Jacobem. A wieczorem idę na imprezę do Tonego.
- Do tego... Tonego? - zapytała Angela dławiąc się śmiechem.
- Naucz się tolerancji, a nie się śmiejesz. To mój przyjaciel.
- Och, jakie to słodkie. Mam nadzieję, że kiedyś go poznam.
- A ja mam nadzieję, że nie.
- Jesteś wredna.
- Wiem. Ale przecież i tak mnie kochasz.
- Bardzo. Zresztą nie tylko ja. Harry też.
- Mogłabyś przestań o nim mówić? To jest koniec, rozumiesz?
- Czyli nigdy nie będziecie razem?
- Nie. Nigdy - mruknęłam.
- Nigdy nie mów nigdy.
- Jezu, czy ty się nigdy nie zmienisz? Zawsze taka optymistka.
- Wiesz jak bardzo brakowało mi rozmowy z tobą? Tych naszych głupich żartów, sprzeczek...
- Nie tylko tobie.
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę po czym rozłączyłam się. Dokończyliśmy jeść lody i poszliśmy do supermarketu. Zrobiliśmy drobne zakupy, zapłaciłam i wyszliśmy. Kierując się w stronę domu mijaliśmy kolejne sklepy z odzieżą. Postanowiłam, że wejdziemy do jednego z nich. Może uda znaleźć mi się coś odpowiedniego na dzisiejszy wieczór.
Zaczęłam przeglądać ubrania na wieszakach. Mój wzrok przykuła czarna tunika. Od razu mi się spodobała i wiedziałam, że będzie odpowiednia na wieczór. Kierując się do przymierzalni kazałam Jacobowi grzecznie stać i czekać aż wrócę. Ubrałam tunikę i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Uśmiechnęłam się do siebie. Może być - stwierdziłam w myślach po czym przebrałam się w swoje ubrania. Wyszłam z przymierzalni i skierowałam się do kasy.
- Jake, chodź tu - zawołałam mojego bratanka. Jednocześnie płaciłam za tunikę.
Chwyciłam torbę, którą podała mi sprzedawczyni oraz torbę z zakupami. W tym momencie Jacob biegnąc z drugiego końca sklepu wpadł na jakąś kobietę i wytrącił jej zakupy z ręki. Zakupy rozsypały się. Podeszłam do kobiety i zaczęłam ją przepraszać. Kobieta uniosła głowę i z uśmiechem powiedziała:
- Nic się nie stało. To tylko dziecko. Harry jak był mały też ciągle biegał.
Widząc kto to jeszcze bardziej zmieszałam się. Pomogłam kobiecie pozbierać zakupy, przeprosiłam ją jeszcze raz wymuszając uśmiech na swojej twarzy. Chciałam jak najszybciej opuścić sklep. Było mi gorąco z wrażenia. Moje drogi znów skrzyżowały się z mamą Harrego. Boże, jakiego ja mam pecha.
Chwyciłam Jake'a za rękę i czym prędzej opuściliśmy sklep.
To miasto ciągle przynosi mi jakiegoś pecha. Gdy chcę kupić sobie jakieś nowe ubranie zawsze wpadnę na tę kobietę. Ona mnie prześladuje. Całe One Direction ostatnio mnie prześladuje. Najpierw artykuł, teraz to spotkanie. I jeszcze wspomnienie o Harrym. Ale słysząc to imię wypowiadane z ust jego mamy poczułam tęsknotę za nim oraz zrobiło mi się żal, że tak go potraktowałam.
Pół godziny później byliśmy już w domu. Anna już nie spała. Siedziała w kuchni pijąc kawę i czytając gazetę.
- I jak było? - zapytała gdy weszliśmy do kuchni.
Jake zaczął opowiadać o naszym wyjściu. Ja w tym czasie robiłam sobie kawę. Z kubkiem gorącego napoju usiadłam naprzeciw mojej bratowej.
- Wiesz na kogo wpadłam?
- Nie wiem. Mów.
- Na mamę Stylesa. To wszystko przez Jacoba.
- Na mamę Harrego? Tego twojego Harrego?
- On nie jest mój! Ale tak. Na jego mamę. Jake wpadł na nią i rozsypały jej się zakupy.
Anna słysząc to zaczęła się śmiać. Mi do śmiechu nie było. Dokończyłyśmy kawę rozmawiając o moich planach na wieczór. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła trzynasta. Postanowiłyśmy zacząć robić obiad. Jake siedział w salonie i oglądał bajkę.
O piętnastej byliśmy już po obiedzie i siedziałyśmy w salonie oglądając powtórnie "Trzy metry nad niebem".
Oglądałyśmy i płakałyśmy. Wzruszająca historia. Oglądając ten film przez głowę przebiegła mi myśl by opisać całą moją historię. Zresztą, kiedyś już usłyszałam, że powinnam to zrobić. Ale czy dam radę? Ten film rozbił mnie. Nie miałam ochoty na nic. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła siedemnasta. Poszłam do siebie by przygotować się na wieczór. Czterdzieści minut później byłam już gotowa. Zeszłam na dół do Anny. Siedziała z koleżanką pijąc kawę. Po chwili zauważyłam, że przed domem parkuje auto Sama. Pożegnałam się z Jacobem i jego mamą i wyszłam z domu. Przywitałam się z mężczyzną wsiadając do samochodu.
- Ciocia wstawaj!
- Jake przestań! Jest wcześnie. Daj mi spać. Proszę.
- Ja chcę iść się bawić.
- Później pójdziemy - mruknęłam przewracając się na drugi bok.
Jacob zaczął skakać po moim łóżku ciągle krzycząc:
- Ciocia, ciocia!
Wiedziałam, że już nie zasnę. Poleżałam jeszcze chwilę po czym zwlokłam się z łóżka i razem z moim bratankiem zeszłam na dół. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał dziesiątą.
Zrobiłam śniadanie sobie i Jacobowi. Anna jeszcze spała, a Andreas pojechał do Londynu. Na myśl o tym, że mój brat jedzie do naszego rodzinnego domu poczułam tęsknotę za miastem, w którym się wychowałam. Jednak szybko z zamyślenia wyrwał mnie mój bratanek mówiąc:
- Idziemy?
- Jake, ja muszę zrobić zakupy. Jak chcesz możesz pójść ze mną i pójdziemy na lody.
- Tak, chcę.
Pół godziny później byliśmy oboje gotowi do wyjścia. Po cichu weszliśmy do sypialni Anny by poinformować ją o naszym wyjściu. Jake podszedł do łóżka, pocałował swoją mamę w policzek i szepnął:
- Mamo... my idziemy na lody.
Anna otworzyła oczy i zapytała:
- Z kim?
- Ze mną - powiedziałam. Po chwili dodałam jeszcze: - Mnie to budzi krzykiem i skakaniem po łóżku, a do ciebie to po cichu.
Kobieta uśmiechnęła się słysząc to. Jacob podbiegł do mnie, złapał mnie za rękę i wyszliśmy zamykając drzwi. Skierowaliśmy się do centrum miasta. Mijając jeden sklep z odzieżą przypomniało mi się o dzisiejszej imprezie u Tonego.
- Chodź - powiedziałam po czym pociągnęłam Jake'a do sklepu.
Przeglądając ubrania zastanawiałam się w czym dzisiaj pójdę. Nie mogłam na nic się zdecydować. Nic nie było w moim guście. Ostatecznie postanowiłam, że wybiorę coś ze swoich ubrań w domu.
Wyszliśmy ze sklepu i poszliśmy do kawiarni. Zamówiliśmy lody i usiedliśmy przy stoliku na zewnątrz. Siedząc tak, przypomniał mi się Harry i ten dzień gdy wchodził do lodziarni z mamą. O mały włos, a przez Jake'a wszystko wydałoby się.
Jedząc zimny deser Jacob jak zwykle musiał spróbować mój. Przyzwyczaiłam się do tego. Zaczęło mi się to podobać, bo naprawdę kochałam to dziecko.
Zaczęłam zastanawiać się nad dzisiejszą imprezą. W co ja się ubiorę? Myślami przeglądałam swoją garderobę.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu. Wyjęłam komórkę z torebki i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła Angela. Uśmiechnęłam się i odebrałam mówiąc:
- Hej.
- Jess, ja od wczoraj skaczę z radości! Wiesz jak bardzo tęskniłam? Zrobiłaś mi najlepszą niespodziankę w życiu!
- Dobra, wiem. Ale przestań już. Wszystko powiedziałaś mi wczoraj.
- Nie powiedziałam! - obruszyła się. - Wczoraj po naszej rozmowie zadzwoniłam do Alex. Gdy powiedziałam jej o rozmowie z tobą, rozpłakała się. Powiedziałam jej, że jutro będziemy miały konferencję na Skype. Nawet nie wiesz jak się ucieszyła. A tak poza tym to co nowego?
- Wszystko opowiedziałam ci wczoraj.
- Ale od wczoraj minęło już tyle godzin! Co robisz?
- Jem lody z Jacobem. A wieczorem idę na imprezę do Tonego.
- Do tego... Tonego? - zapytała Angela dławiąc się śmiechem.
- Naucz się tolerancji, a nie się śmiejesz. To mój przyjaciel.
- Och, jakie to słodkie. Mam nadzieję, że kiedyś go poznam.
- A ja mam nadzieję, że nie.
- Jesteś wredna.
- Wiem. Ale przecież i tak mnie kochasz.
- Bardzo. Zresztą nie tylko ja. Harry też.
- Mogłabyś przestań o nim mówić? To jest koniec, rozumiesz?
- Czyli nigdy nie będziecie razem?
- Nie. Nigdy - mruknęłam.
- Nigdy nie mów nigdy.
- Jezu, czy ty się nigdy nie zmienisz? Zawsze taka optymistka.
- Wiesz jak bardzo brakowało mi rozmowy z tobą? Tych naszych głupich żartów, sprzeczek...
- Nie tylko tobie.
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę po czym rozłączyłam się. Dokończyliśmy jeść lody i poszliśmy do supermarketu. Zrobiliśmy drobne zakupy, zapłaciłam i wyszliśmy. Kierując się w stronę domu mijaliśmy kolejne sklepy z odzieżą. Postanowiłam, że wejdziemy do jednego z nich. Może uda znaleźć mi się coś odpowiedniego na dzisiejszy wieczór.
Zaczęłam przeglądać ubrania na wieszakach. Mój wzrok przykuła czarna tunika. Od razu mi się spodobała i wiedziałam, że będzie odpowiednia na wieczór. Kierując się do przymierzalni kazałam Jacobowi grzecznie stać i czekać aż wrócę. Ubrałam tunikę i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Uśmiechnęłam się do siebie. Może być - stwierdziłam w myślach po czym przebrałam się w swoje ubrania. Wyszłam z przymierzalni i skierowałam się do kasy.
- Jake, chodź tu - zawołałam mojego bratanka. Jednocześnie płaciłam za tunikę.
Chwyciłam torbę, którą podała mi sprzedawczyni oraz torbę z zakupami. W tym momencie Jacob biegnąc z drugiego końca sklepu wpadł na jakąś kobietę i wytrącił jej zakupy z ręki. Zakupy rozsypały się. Podeszłam do kobiety i zaczęłam ją przepraszać. Kobieta uniosła głowę i z uśmiechem powiedziała:
- Nic się nie stało. To tylko dziecko. Harry jak był mały też ciągle biegał.
Widząc kto to jeszcze bardziej zmieszałam się. Pomogłam kobiecie pozbierać zakupy, przeprosiłam ją jeszcze raz wymuszając uśmiech na swojej twarzy. Chciałam jak najszybciej opuścić sklep. Było mi gorąco z wrażenia. Moje drogi znów skrzyżowały się z mamą Harrego. Boże, jakiego ja mam pecha.
Chwyciłam Jake'a za rękę i czym prędzej opuściliśmy sklep.
To miasto ciągle przynosi mi jakiegoś pecha. Gdy chcę kupić sobie jakieś nowe ubranie zawsze wpadnę na tę kobietę. Ona mnie prześladuje. Całe One Direction ostatnio mnie prześladuje. Najpierw artykuł, teraz to spotkanie. I jeszcze wspomnienie o Harrym. Ale słysząc to imię wypowiadane z ust jego mamy poczułam tęsknotę za nim oraz zrobiło mi się żal, że tak go potraktowałam.
Pół godziny później byliśmy już w domu. Anna już nie spała. Siedziała w kuchni pijąc kawę i czytając gazetę.
- I jak było? - zapytała gdy weszliśmy do kuchni.
Jake zaczął opowiadać o naszym wyjściu. Ja w tym czasie robiłam sobie kawę. Z kubkiem gorącego napoju usiadłam naprzeciw mojej bratowej.
- Wiesz na kogo wpadłam?
- Nie wiem. Mów.
- Na mamę Stylesa. To wszystko przez Jacoba.
- Na mamę Harrego? Tego twojego Harrego?
- On nie jest mój! Ale tak. Na jego mamę. Jake wpadł na nią i rozsypały jej się zakupy.
Anna słysząc to zaczęła się śmiać. Mi do śmiechu nie było. Dokończyłyśmy kawę rozmawiając o moich planach na wieczór. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła trzynasta. Postanowiłyśmy zacząć robić obiad. Jake siedział w salonie i oglądał bajkę.
O piętnastej byliśmy już po obiedzie i siedziałyśmy w salonie oglądając powtórnie "Trzy metry nad niebem".
Oglądałyśmy i płakałyśmy. Wzruszająca historia. Oglądając ten film przez głowę przebiegła mi myśl by opisać całą moją historię. Zresztą, kiedyś już usłyszałam, że powinnam to zrobić. Ale czy dam radę? Ten film rozbił mnie. Nie miałam ochoty na nic. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła siedemnasta. Poszłam do siebie by przygotować się na wieczór. Czterdzieści minut później byłam już gotowa. Zeszłam na dół do Anny. Siedziała z koleżanką pijąc kawę. Po chwili zauważyłam, że przed domem parkuje auto Sama. Pożegnałam się z Jacobem i jego mamą i wyszłam z domu. Przywitałam się z mężczyzną wsiadając do samochodu.
****H*A*R*R*Y****
W sobotni poranek obudziły mnie krzyki dochodzące zza ściany. Ktoś w pokoju Nialla się kłócił. Nawet w weekend nie można dłużej pospać. Spojrzałem na zegarek. Wskazywał dziesiątą. O czternastej mamy sesję zdjęciową więc miałem zamiar spać co najmniej do dwunastej.
Kłótnia nie ustawała. A wręcz przeciwnie, było coraz głośniej. Po głosie rozpoznałem Zayna, który wykrzykiwał coś o Stelli. Miałem dosyć tego wszystkiego. Wstałem i postanowiłem iść by ich uciszyć. Już po chwili stałem przed drzwiami do pokoju Horana. Drzwi nie były zamknięte więc bez problemu wszedłem do środka. To co ujrzałem odrzuciło mnie do tyłu.
- Nie wierzę - powiedziałem, ale i tak nikt nie usłyszał mnie.
- Ona ma się stąd wynosić, rozumiesz?! - krzyknął Malik do blondyna wskazując na Stellę.
- Nie wpieprzaj się w moje życie!
- Co tu się dzieje? - krzyknąłem by mnie usłyszeli. Nagle wszyscy zamilkli. - Możecie być ciszej? Jesteśmy w hotelu! Nie jesteście sami.
- Niall, ona ma wrócić do domu. Obiecaliśmy sobie, że w tej trasie skupimy się na koncertach i fanach. Dosyć już namieszałeś - powiedział nieco spokojniej Malik.
- Wiesz, Niall? Kiedy patrzę na ciebie to bierze mnie na wymioty. Zniszczyłeś mi całe życie. Zniszczyłeś życie Jess. Teraz chcesz rozwalić nasz zespół - powiedziałem z pogardą patrząc na chłopaka.
- Wynoście się z mojego pokoju! Nikt nie będzie mówił mi co mam robić!
Chwyciłem Zayna za koszulę i pociągnąłem w stronę drzwi.
- Daj spokój, Zayn. To nie ma sensu.
Poszliśmy do pokoju Malika. Zamówiliśmy sobie śniadanie do pokoju. Gdy nasze zamówienie zostało dostarczone i zaczęliśmy jeść, chłopak opowiedział mi, że Jess zadzwoniła do Angeli. Po chwili dodał jeszcze:
- Wiesz... Alex próbuje namówić Jess by przyjechała do Londynu.
- Gdzie ona jest?
- Tego nie wiem, ale wiem, że jest w Wielkiej Brytanii.
- Przyjedzie do Londynu? Ja muszę się z nią spotkać. Niedługo mamy wolne...
- Harry - przerwał mi. - Nic więcej nie wiem. Jak czegoś się dowiem to od razu ci powiem.
- A może ona przyjedzie z jej nowym chłopakiem? Będzie chciała przedstawić go rodzinie? A może oni chcą razem zamieszkać w Londynie?
Chłopak złapał mnie za ramiona i delikatnie mną potrząsnął.
- Harry, opanuj się! Ona chce się tylko spotkać z dziewczynami.
W tym momencie przez głowę znów przebiegła mi myśl, że to kolejna szansa by jakoś zatrzymać dziewczynę przy sobie. Ale jeśli ona przyjedzie w czasie, gdy my będziemy grali koncerty? Nie, nie mogę tak myśleć. Jak pojedziemy na zakończenie Igrzysk Olimpijskich to muszę dowiedzieć się gdzie ona jest.
Dokończyliśmy śniadanie, porozmawialiśmy jeszcze trochę i poszedłem przygotować się do sesji. Wziąłem prysznic, wysuszyłem włosy i czterdzieści minut później byłem gotowy do wyjścia. Usiadłem na kanapie i włączyłem TV by zabić jakoś czas, który mi pozostał. Zacząłem oglądać program rozrywkowy, którego zupełnie nie rozumiałem. W pewnej chwili usłyszałem pukanie do drzwi. Wyłączyłem telewizor i poszedłem otworzyć.
Dokończyliśmy śniadanie, porozmawialiśmy jeszcze trochę i poszedłem przygotować się do sesji. Wziąłem prysznic, wysuszyłem włosy i czterdzieści minut później byłem gotowy do wyjścia. Usiadłem na kanapie i włączyłem TV by zabić jakoś czas, który mi pozostał. Zacząłem oglądać program rozrywkowy, którego zupełnie nie rozumiałem. W pewnej chwili usłyszałem pukanie do drzwi. Wyłączyłem telewizor i poszedłem otworzyć.
- Gotowy? - zapytał Paul.
- Mhmm - mruknąłem.
Wróciłem do pokoju po telefon po czym wyszedłem. Poszliśmy jeszcze po Zayna i razem zeszliśmy na dół gdzie czekała już reszta. Jadąc do studia gdzie mieliśmy mieć sesje nasz manager zaczął robić nam wykład:
- Obsługa hotelu przekazała nam, że goście skarżyli się na poranne krzyki. I to wasze krzyki. Zrozumcie, że nie jesteśmy tu sami. To ma być ostatni raz, jasne?
Spojrzałem na Nialla. Pisał do kogoś SMSa. Pewnie znów do tej swojej lali. Miałem ochotę się na niego rzucić. Sama jego obecność działała mi na nerwy.
Pół godziny później byliśmy już na miejscu. Zostaliśmy przygotowani do sesji, która trwała do dziewiętnastej.
Byliśmy padnięci po tym wszystkim. Zjedliśmy coś, a potem rozeszliśmy się do swoich pokoi. Od razu rzuciłem się na swoje łóżko. W tej samej chwili usłyszałem dźwięk nadejścia wiadomości. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i odczytałem SMSa od Lou.
Nie ma obijania się! Trzeba jakoś odreagować. Masz 10 minut na przygotowanie się i idziemy na imprezę xoxo"
Zgodziłem się odpisując tylko
OK. xoxo
Przebrałem się i pół godziny później byliśmy w pobliskim klubie. Nie powiedzieliśmy Paulowi, że wychodzimy, bo chcieliśmy się zabawić. Wielu fanów rozpoznało nas, ale nam to nie przeszkadzało. Robiliśmy sobie z nimi zdjęcia, rozdawaliśmy autografy. Alkohol lał się litrami. Czułem jak zaczyna szumieć mi w głowie z każdym kolejnym drinkiem. Nie broniłem się przed przytulaniem fanek oraz przed ich pocałunkami. Nie miałem nikogo więc podobało mi się to. Wśród dziewczyn zacząłem szukać podobnej do Jess. Wiem, że była to wina alkoholu.
W pewnej chwili jakaś brunetka pociągnęła mnie na parkiet. Zacząłem z nią tańczyć, ale nie mogłem utrzymać równowagi. Zacząłem ją całować. Brakowało mi tego. Zamknąłem oczy by rozkoszować się tą chwilą. Szepnąłem:
- Jess.
Dziewczyna pociągnęła mnie przez tłum w stronę wyjścia z klubu. Po kilku sekundach staliśmy już na chodniku przy bocznym wyjściu. Znów złączyłem swoje usta z ustami nieznajomej. Jednak po chwili odepchnąłem ją cytując piosenkę Manchester:
- Smak w ustach mam, nawet gdy wkładasz swój język. Choć starasz się tylko jej pragnę bez przerwy. Pragnę ust Jess. Nie twoich - dodałem.
Spojrzałem jej w oczy po czym wróciłem do klubu. Zacząłem szukać chłopaków. Udało mi się znaleźć Louisa, który siedział przy barze.
- Chcę już wracać, Lou - powiedziałem. Miałem łzy w oczach.
- Harry, co się stało?
- Żadna z tych dziewczyn, które całowałem nie ma takich ust jak Jess. Tylko jej smak ust kocham.
Odszukaliśmy Zayna, który gadał z DJ'em. Chwilę później opuściliśmy już lokal. Nie odzywałem się całą drogę do hotelu.
Lou zaprowadził mnie do pokoju. Rzuciłem się na łóżko. Leżąc w ciemnym pokoju myślałem o Jess. Tak bardzo chciałem poczuć smak jej ust. Wyciągnąłem telefon i wybrałem jej numer. Chciałem usłyszeć chociaż jej głos.
****J*E*S*S****
Na początku imprezy byłam nieco spięta, ale po kilku drinkach rozluźniłam się. Oprócz mnie zaproszonych było jeszcze kilka osób. Poznałam Maxa, Dannego, Toma, Isabell, Amy. Tony na zmianę z Samem nie odstępowali mnie na krok.
Piłam już trzeciego drinka z Samem i czułam, że zaczyna szumieć mi w głowie. W rozmowie z nim dowiedziałam się, że prowadzi studio tatuaży.
- Ja boję się igieł - powiedziałam.
- Tatuaż nie boli.
- Nie wierzę ci.
W tym momencie podszedł Tony i zapytał:
- O czym gadacie?
- Jess nie wierzy mi, że robienie tatuażu nie boli.
- Uwierz. To naprawdę nie boli. Sam też mi robił i wiesz co? Ty też musisz sobie zrobić.
- Co? Nigdy w życiu!
- Chcesz zmianę życia? Więc zrób pierwszy krok.
Sam razem z Tonym zaczęli mnie namawiać. Alkohol wpłynął na moją decyzję. Uległam.
- Okey, okey. Zgadzam się.
- To w poniedziałek Sam zrobi ci tatuaż.
Wspólnie wypiliśmy kolejne drinki oblewając moją nową decyzję. Czas mijał bardzo szybko, a ja z każdą chwilą byłam pod większym wpływem.
W pewnej chwili, gdy Tony wnosił za mnie toast zadzwonił mój telefon. Przyciskając zielony przycisk rozmawiałam z chłopakiem:
- Jasne, kochanie, przekonałeś mnie! Tony jesteś wielki!
- Wiem, że mnie kochasz!
Zaczęłam się śmiać słysząc to. Przyłożyłam telefon do ucha i powiedziałam:
- Słucham?
Nikt mi nie odpowiedział więc powtórzyłam. W telefonie po chwili usłyszałam:
- Jess, pragnę cię - rozpoznałam ten głos. Uśmiech zszedł z mojej twarzy.
- Harry, ja ci powiedziałam, że to koniec i że masz nie dzwonić.
- Dzisiaj pragnąłem poczuć smak twoich ust, ale żadna dziewczyna tak nie smakuje.
- Wiem, że jesteś pijany. Ja zresztą też.
Tony podszedł do mnie, zabrał mi telefon i zapytał:
- Z kim ty tak rozmawiasz?
- Z Harrym.
- My sobie coś wyjaśniliśmy, kolego - powiedział chłopak do Stylesa po czym rozłączył się.
Rzuciłam telefon na półkę i wróciłam do zabawy. Godzinę później wracałam taksówką do domu. Cieszyłam się, że Andreas jest w Londynie, bo miałabym piekło na ziemi.
Z trudem otworzyłam drzwi i powlokłam się na górę. Starałam się nikogo nie obudzić. Mam nadzieję, że mi się udało. Rzuciłam się na łóżko nie mając siły się przebrać. Kręciło mi się w głowie. Szybko zasnęłam.
****H*A*R*R*Y****
Słysząc w oddali męski głos przypomniała mi się rozmowa z chłopakiem Jess. Teraz byłem pewien, że ma kogoś. I jest szczęśliwa. Słyszałem jej śmiech oraz jak mówi do kogoś "kochanie". Tak bardzo chciałbym być na miejscu tego chłopaka. Co ma on czego ja nie mam? Dlaczego mówi do niego "kochanie", a nie do mnie? To przy mnie powinna być.
Rozpłakałem się jak małe dziecko. Gdy zza ściany usłyszałem jęki Stelli oraz jej krzyk "Niall" walnąłem z całej siły pięścią w ścianę krzycząc:
- Zamknijcie się, kurwa!
Miałem ochotę wstać i iść do nich. Chciałem zabić Nialla. Znów się rozpłakałem. W końcu zmęczony usnąłem.
-------
omomomoo.. zajebisty czekam na następny .. ^^ Mój tt @RoxanaKulka :)
OdpowiedzUsuńTo jest Swietne :* czekam na nn:*:* ..
OdpowiedzUsuńMój TT: @vashappenin_xo_ :*
Hi! Its me :D
OdpowiedzUsuńThis story is amazing! <3
Świetny :D czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńZarąbisty! Czekam na następny! ;* Oby był szybko....♥
OdpowiedzUsuńkocham twój blog! Jestem twoją wielką fanką, tak samo jak i one direction, (o tak kocham cie harry)Zaczeęłam go czytać przedwczoraj wieczorem i czytałam całą noc, nie mogłam się oderwać! Przecfzytanie zjęlo mi nie cale 24 godziny a ja nadal chce wiecej! blagam cie pisz dalej bo to jest genialne, a i w przyszlosci mam nadzieje przeczytac to jeszcze raz w ksiazce!!!
OdpowiedzUsuńMogłabyś mnie powiadamiać o nowych notkach na twitterze? oto mój link @WikiLukasiewicz
ps mam nadzieje ze jess bedzie z harrym <3