Bywa. Dobra, nie zanudzam. CZYTASZ - KOMENTUJESZ! Chcę zobaczyć ilu Was jest <3
Dedykacja dla Tuptolka i Zuzy, za to pisanie na facebooku. Rozwalacie mnie!
A, i dla Piotra!
A. Wszystkiego najlepszego Chłopaki <3
Nickelback - Far Away <3 - uwielbiam <3
-----
****J*E*S*S****
Następne dni mijały podobnie. Praca - dom, praca - dom. Jednak najbardziej skupiłam się na swoim prawo jazdy. Chciałam je jak najszybciej zdobyć. Brałam kilkugodzinne jazdy by jak najszybciej mieć dokument w ręku.
W końcu nadeszła upragniona sobota i miałam wolne. Mogłam odespać cały tydzień. Niestety nie było mi to dane, bo Jake zrobił mi pobudkę o dziesiątej. Ale nie wstawałam z łóżka. Chciałam poleniuchować. Włączyłam bajkę na laptopie i oglądaliśmy ją razem leżąc w moim łóżku.
Skończyliśmy oglądać przed południem. Za oknem mocno grzało słońce.
Wzięłam prysznic i założyłam krótkie shorty oraz bokserkę. Zeszłam na dół. Andreas pomagał Annie rozpakowywać zakupy. Zrobiłam sobie kawę i razem z Jacobem jadłam kanapki z Nutellą. Patrząc na mojego brata poczułam tęsknotę za domem, za Londynem. Muszę później zadzwonić do mamy.
Gdy myłam talerze po śniadaniu Andreas zapytał:
- I jak tam nauka jazdy?
- Świetnie. Za tydzień mam egzamin. Zaliczyli mi godziny kursu w Londynie więc mogę już zdawać.
- To życzę powodzenia.
Podszedł i złapał mnie za szyję przytulając do siebie.
- Jeszcze niedawno byłaś taka malutka - szepnął.
- A ty to co? Starzejesz się, braciszku.
Anna zaczęła się śmiać, a mój brat z uśmiechem na ustach powiedział:
- Ty też się starzejesz.
- Dzięki - mruknęłam udając obrażoną.
- Oj, nie gniewaj się - pogłaskał mnie po głowie, a potem odgarnął mi włosy z pleców na bok. - Jess, co to jest?! - krzyknął.
W mojej głowie zapaliła się czerwona lampka. Ups, mam problem. Zapomniałam o moim tatuażu.
- Tatuażu nie widziałeś? - rzuciłam jakby od niechcenia by rozładować atmosferę panującą w kuchni.
- Widziałem. Ale dlaczego on jest na twoim karku?!
- Przyjechałam tu by zmienić swoje życie. Krok pierwszy za mną.
- Jess, nie poznaję cię! Imprezy, alkohol, tatuaż. Co jeszcze? Nie masz prawa bez uprzedzenia mnie robić takich rzeczy! Może następny twój krok to będzie zajście w ciążę?! W jakim ty towarzystwie się obracasz?! Geje i Bóg wie kto jeszcze!
- Przestań! - krzyknęłam łamiącym się głosem. - Mam tego dość! Nie będę tłumaczyć się z każdego mojego kroku. To moje życie!
- Mylisz się! Będziesz się tłumaczyć! Jestem za ciebie odpowiedzialny!
- Nie masz prawa obrażać moich przyjaciół! Jestem dorosła więc decyduję o sobie!
- Dopóki mieszkasz u mnie...
Nie pozwoliłam mu dokończyć.
- Okey! Wyprowadzę się! Ulżyło?!
- Nigdzie się nie wyprowadzisz! Nie pozwolę ci.
- Nienawidzę cię! - wykrzyczałam mu w twarz. - Mam dosyć twoich zakazów, twojego sprawdzania mnie! Mogło to auto mnie wtedy zabić! Albo to moje pocięcie się! Byłby spokój!
Andreas złapał mnie za nadgarstek mówiąc:
- Uspokój się. Nie zachowuj się jak małe dziecko.
Wyrwałam swoją rękę z jego uścisku i pobiegłam na górę. Chwyciłam swoją torebkę, telefon i słuchawki. Zbiegłam na dół i wybiegłam z domu. Za sobą usłyszałam jeszcze głos Anny:
- Jess!
Miałam dość wszystkiego. Miałam dość lekcji mojego brata. Przyjechałam do Holmes Chapel po to, by zacząć nowe życie, by zapomnieć o przeszłości. Wiedziałam, że muszę znaleźć jakieś mieszkanie. Miałam stałą pracę więc mogłam sobie na to pozwolić. Skierowałam się do parku i usiadłam na najbliższej ławce. Siedziałam i myślałam co będzie dalej. Moja komórka ciągle dzwoniła. Wiedziałam, że w końcu będę musiała odebrać. Nie mogę pozwolić by ktoś się martwił. Spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła Anna. Odebrałam mówiąc:
- Nie martw się o mnie. Nie popełnię żadnego głupstwa. Chcę tylko chwilę odetchnąć. Niedługo wrócę.
Rozłączyłam się zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć. Wiedziałam, że po powrocie do domu będę mieć istne piekło. Muszę jak najszybciej znaleźć jakiekolwiek mieszkanie i wyprowadzić się.
W tej samej chwili przypomniały mi się słowa Tonego, że zawsze mi pomoże. Wybrałam jego numer i połączyłam się. Po kilku sygnałach odebrał mówiąc:
- Hej, Jess.
- Cześć, Tony - mruknęłam smutno.
- Coś się stało, tak? Słyszę to w twoim głosie.
- Kiedyś powiedziałeś mi, że mogę zawsze na ciebie liczyć.
- Jasne, że możesz.
- Pomożesz mi znaleźć mieszkanie? Chciałabym zamieszkać sama.
- Jasne, że ci pomogę. Ale musisz dać mi czas.
- Dzięki.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę o mojej nauce jazdy oraz o Igrzyskach Olimpijskich. Dowiedziałam się również, że za chwilę Tony i Sam idą do solarium. Zaczęłam się śmiać słysząc to ponieważ dzisiaj była taka piękna pogoda, że można było się opalać. Po kilkunastu minutach pożegnaliśmy się. Schowałam komórkę do torebki. Oparłam się wygodnie o oparcie ławki i skierowałam głowę do słońca. Moje myśli nadal krążyły wokół sytuacji sprzed kilku godzin. Moje rozmyślanie przerwał dzwoniący telefon. Wyjęłam go i spojrzałam na wyświetlacz. Zayn. Nie odebrałam. Nie miałam ochoty rozmawiać z nikim. Żałowałam, że pozwoliłam by mój numer trafił do niego i do Harrego. Debilka ze mnie. Zmieniam numer, a po jakimś czasie i tak każdy go ma.
Wstałam z ławki i ruszyłam w kierunku domu. Malik nie poddawał się. Postanowiłam odebrać.
- Cześć Zayn - powiedziałam.
- Hej Jess. Muszę z tobą porozmawiać. Ostatnia rozmowa nie daje mi spokoju. Masz chwilę?
- Właśnie wracam do domu.
- Będziesz miała wolną chwilę?
- Tak. A o co chodzi?
- Powiem ci o wszystkim jak wrócisz do domu. To za ile mogę zadzwonić?
- Za pół godziny będę u siebie.
- Okey to do później.
- Pa.
Rozłączyłam się. Podłączyłam słuchawki i włączyłam ulubioną muzykę. Po drodze do domu kupiłam gazetę z ogłoszeniami.
Bałam się wrócić do domu. Z jednej strony Andreas miał rację. Rozumiem, że się martwi gdy późno wracam do domu. Ale z drugiej strony jestem już dorosła. Nie może traktować mnie jak dziecko.
Chwilę później przekręcałam klucz w drzwiach. Weszłam do domu i zdjęłam Conversy. Anna widząc mnie powiedziała:
- Jess przepraszam cię za niego. Wiem, że nie powinien tak reagować, ale on bardzo cię kocha i martwi się o ciebie. Czasami wydaje mu się, że będziesz chciała zrobić to samo co wtedy.
- Boże, jaki on jest głupi. Przecież tamto to przeszłość. Nie popełniam dwa razy takich samych błędów.
Anna przytuliła mnie mocno. Uśmiechając się dodała zmieniając temat:
- Jedziemy do kina. Pojedziesz z nami?
- Zostanę w domu. Chcę odpocząć.
Uśmiechnęłam się i poszłam na górę do swojego pokoju. Wyciągnęłam z torebki telefon i rzuciłam się na łóżko. Zdążyłam pomyśleć o Zaynie gdy moja komórka zaczęła dzwonić. Co za telepatia. Odebrałam mówiąc:
- Właśnie myślałam o tobie. Jestem już w domu.
- Świetnie. I miło wiedzieć, że ktoś o mnie czasami myśli.
- Widzisz. To o czym chciałeś porozmawiać?
- Masz zamiar wrócić do Londynu?
- Kiedyś tam pojadę, ale nie chcę tam mieszkać.
- A Harry? To przez niego nie chcesz?
- Nie. To wszystko jest zakończone. Tutaj mam pracę, spokój, przyjaciół. I dlatego chcę tutaj zostać.
- Ale przecież kochasz Harrego.
- Zayn, ale to wszystko jest już zakończone. Ja i Harry nigdy nie będziemy razem.
- Wiesz, że on odejdzie z zespołu? Pozwolisz żeby przez ciebie zniszczył swoje marzenia?
- Nie obwiniaj mnie. To jego decyzja. Ja nie mam z nią nic wspólnego. Jeszcze wiele koncertów przed wami więc może zmieni zdanie.
- Wątpię. On już podjął decyzję. Czy wy nie możecie być chociaż przyjaciółmi?
- A widziałeś przyjaciół którzy się okłamują? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Harry cię nie okłamał. Nie powiedział ci o tamtej wiadomości, bo Niall mu powiedział, że tak bardzo go kochasz, że nie uwierzysz Harremu.
- Mógł chociaż spróbować - nie dawałam za wygraną. - Nie oszukuje się ludzi, na których nam zależy.
- Czyli podjęłaś już decyzję?
- Tak.
- Czyli nie spotkamy się już nigdy wszyscy razem jak kiedyś?
- Niestety nie. I proszę cię żebyś nigdy nie zaczynał tego tematu ponownie.
- Ja jednak mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy. Dziękuję ci za szczerość.
- A tak poza tym to co u ciebie nowego?
- Mamy wolne kilka dni. Mam zamiar spędzić je z Alex. Liam pojechał do Angeli, a El przyjechała do Lou. A Harry poleciał do Holmes Chapel.
Słysząc to poczułam jak robi mi się słabo.
- To kiedy kontynuujecie trasę? - zapytałam z trudem zachowując spokój.
- We wtorek.
- To życzę miłego wypoczynku.
- Dziękuję. Tobie też miłego weekendu. Okey, ja kończę, bo muszę się spakować.
- Okey. Pa.
- Pa.
Rozłączyłam się po czym zeszłam na dół biorąc gazetę z ogłoszeniami. Zrobiłam sobie kawę i usiadłam w salonie.
Harry jest w Holmes Chapel. Boże, przecież ja w każdej chwili mogę na niego wpaść. Nie mogę na razie wychodzić z domu. On nie może dowiedzieć się, że ja też tu jestem.
Otworzyłam gazetę i zaczęłam czytać ogłoszenia dotyczące mieszkań. Kilka z nich zaznaczyłam zielonym zakreślaczem. Wzięłam telefon i zaczęłam dzwonić pod wskazane numery. Część ofert była nieaktualna. Odłożyłam gazetę i westchnęłam. Moja jedyna nadzieja jest w Tonym.
Moje rozmyślanie o chłopaku przerwał dzwoniący telefon. Wzięłam go w dłoń i uśmiechnęłam się widząc kto dzwoni. Odebrałam mówiąc:
- Właśnie o tobie myślałam przeglądając gazetę.
- Mam dla ciebie dobrą wiadomość! Znalazłem mieszkanie dla ciebie.
- Świetnie. A co to za mieszkanie
- Mój przyjaciel wyjechał do Stanów Zjednoczonych, a ja opiekuję się jego mieszkaniem. Rozmawiałem z nim dzisiaj. Zgodził się byś tam zamieszkała. To kiedy chcesz obejrzeć?
- Biorę w ciemno!
- To kiedy chcesz w nim zamieszkać.
- Jak najszybciej! A kiedy mogę?
- Nawet teraz.
- Najpierw muszę się spakować. Tak za trzy godziny będę gotowa.
- Okey. To ja przyjadę po ciebie. A ty się pakuj.
- Dziękuję.
Poszłam na górę i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Nie żałuję mojej decyzji. W końcu naprawdę zacznę nowe życie.
Kończąc pakowanie usłyszałam pukanie do drzwi. Po chwili w swoim pokoju zobaczyłam Andreasa z gazetą, którą zostawiłam w salonie.
- Naprawdę chcesz się wyprowadzić? - zapytał.
- Tak. Właśnie się pakuję. Tony znalazł mi mieszkanie. A po drugie nie mogę wam ciągle siedzieć na głowie.
- Jess, przestań. Przecież nie przeszkadzasz nam. A ja obiecałem rodzicom, że będę się tobą opiekował.
- Andreas, ja nie wyprowadzam się na koniec świata. Będę w Holmes Chapel. Ja muszę to zrobić. Zrozum cię.
- Wcale nie musisz.
- Wiem, że się martwisz braciszku ale ja nie popełnię już żadnego głupstwa. Nie zrobię tego dla mojej rodziny i dla moich przyjaciół.
- Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. I zawsze możesz tu wrócić - powiedział przytulając mnie.
- Będę często do was wpadać. Obiecuję.
- Mam nadzieję.
Naszą rozmowę przerwał dzwoniący telefon. Wiedziałam, że to Tony. Odebrałam mówiąc:
- Już schodzę.
- Okey. Ja czekam.
Rozłączyłam się. Andreas pomógł znieść mi bagaże. Przytuliłam Annę i Jacoba. Obiecałam im, że niedługo wpadnę do nich.
Kilka minut później razem z Tonym byliśmy w drodze do mojego nowego mieszkania. Nie mogłam doczekać się gdy je zobaczę.
Mijając kolejne domy byłam zdziwiona, że przed jednym z nich był tłum nastolatków. Zatrzymaliśmy się kilka budynków dalej.
- To tu - powiedział Tony wskazując na wielki dom.
- Żartujesz sobie? Ja chciałam mieszkanie, a nie apartament.
- Mówiłaś, że bierzesz w ciemno.
Weszliśmy do środka. Widząc wnętrze domu zaniemówiłam.
- Kim jest właściciel? - zapytałam.
- Moim przyjacielem. Peter jest właścicielem kliniki chirurgicznej w USA.
- No to masz fajnych przyjaciół - mruknęłam.
- Masz tu klucze. Jakby co to dzwoń. Ja spadam.
- Tony... A kto mieszka kilka domów wcześniej? Tam był taki tłum.
- Rodzina Stylesów. Dobra, ja spadam. Pa.
- Co? - krzyknęłam za nim. Jednak on już wyszedł zostawiając mnie samą.
Boże, czy ja kiedykolwiek uwolnię się od Stylesów?!
Poszłam na górę i zaczęłam rozpakowywać swoje rzeczy. Ta wielka garderoba przerażała mnie. Ale mieszkanie było miłe. Cieszyłam się, że mogę tu mieszkać.
Wstałam z ławki i ruszyłam w kierunku domu. Malik nie poddawał się. Postanowiłam odebrać.
- Cześć Zayn - powiedziałam.
- Hej Jess. Muszę z tobą porozmawiać. Ostatnia rozmowa nie daje mi spokoju. Masz chwilę?
- Właśnie wracam do domu.
- Będziesz miała wolną chwilę?
- Tak. A o co chodzi?
- Powiem ci o wszystkim jak wrócisz do domu. To za ile mogę zadzwonić?
- Za pół godziny będę u siebie.
- Okey to do później.
- Pa.
Rozłączyłam się. Podłączyłam słuchawki i włączyłam ulubioną muzykę. Po drodze do domu kupiłam gazetę z ogłoszeniami.
Bałam się wrócić do domu. Z jednej strony Andreas miał rację. Rozumiem, że się martwi gdy późno wracam do domu. Ale z drugiej strony jestem już dorosła. Nie może traktować mnie jak dziecko.
Chwilę później przekręcałam klucz w drzwiach. Weszłam do domu i zdjęłam Conversy. Anna widząc mnie powiedziała:
- Jess przepraszam cię za niego. Wiem, że nie powinien tak reagować, ale on bardzo cię kocha i martwi się o ciebie. Czasami wydaje mu się, że będziesz chciała zrobić to samo co wtedy.
- Boże, jaki on jest głupi. Przecież tamto to przeszłość. Nie popełniam dwa razy takich samych błędów.
Anna przytuliła mnie mocno. Uśmiechając się dodała zmieniając temat:
- Jedziemy do kina. Pojedziesz z nami?
- Zostanę w domu. Chcę odpocząć.
Uśmiechnęłam się i poszłam na górę do swojego pokoju. Wyciągnęłam z torebki telefon i rzuciłam się na łóżko. Zdążyłam pomyśleć o Zaynie gdy moja komórka zaczęła dzwonić. Co za telepatia. Odebrałam mówiąc:
- Właśnie myślałam o tobie. Jestem już w domu.
- Świetnie. I miło wiedzieć, że ktoś o mnie czasami myśli.
- Widzisz. To o czym chciałeś porozmawiać?
- Masz zamiar wrócić do Londynu?
- Kiedyś tam pojadę, ale nie chcę tam mieszkać.
- A Harry? To przez niego nie chcesz?
- Nie. To wszystko jest zakończone. Tutaj mam pracę, spokój, przyjaciół. I dlatego chcę tutaj zostać.
- Ale przecież kochasz Harrego.
- Zayn, ale to wszystko jest już zakończone. Ja i Harry nigdy nie będziemy razem.
- Wiesz, że on odejdzie z zespołu? Pozwolisz żeby przez ciebie zniszczył swoje marzenia?
- Nie obwiniaj mnie. To jego decyzja. Ja nie mam z nią nic wspólnego. Jeszcze wiele koncertów przed wami więc może zmieni zdanie.
- Wątpię. On już podjął decyzję. Czy wy nie możecie być chociaż przyjaciółmi?
- A widziałeś przyjaciół którzy się okłamują? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Harry cię nie okłamał. Nie powiedział ci o tamtej wiadomości, bo Niall mu powiedział, że tak bardzo go kochasz, że nie uwierzysz Harremu.
- Mógł chociaż spróbować - nie dawałam za wygraną. - Nie oszukuje się ludzi, na których nam zależy.
- Czyli podjęłaś już decyzję?
- Tak.
- Czyli nie spotkamy się już nigdy wszyscy razem jak kiedyś?
- Niestety nie. I proszę cię żebyś nigdy nie zaczynał tego tematu ponownie.
- Ja jednak mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy. Dziękuję ci za szczerość.
- A tak poza tym to co u ciebie nowego?
- Mamy wolne kilka dni. Mam zamiar spędzić je z Alex. Liam pojechał do Angeli, a El przyjechała do Lou. A Harry poleciał do Holmes Chapel.
Słysząc to poczułam jak robi mi się słabo.
- To kiedy kontynuujecie trasę? - zapytałam z trudem zachowując spokój.
- We wtorek.
- To życzę miłego wypoczynku.
- Dziękuję. Tobie też miłego weekendu. Okey, ja kończę, bo muszę się spakować.
- Okey. Pa.
- Pa.
Rozłączyłam się po czym zeszłam na dół biorąc gazetę z ogłoszeniami. Zrobiłam sobie kawę i usiadłam w salonie.
Harry jest w Holmes Chapel. Boże, przecież ja w każdej chwili mogę na niego wpaść. Nie mogę na razie wychodzić z domu. On nie może dowiedzieć się, że ja też tu jestem.
Otworzyłam gazetę i zaczęłam czytać ogłoszenia dotyczące mieszkań. Kilka z nich zaznaczyłam zielonym zakreślaczem. Wzięłam telefon i zaczęłam dzwonić pod wskazane numery. Część ofert była nieaktualna. Odłożyłam gazetę i westchnęłam. Moja jedyna nadzieja jest w Tonym.
Moje rozmyślanie o chłopaku przerwał dzwoniący telefon. Wzięłam go w dłoń i uśmiechnęłam się widząc kto dzwoni. Odebrałam mówiąc:
- Właśnie o tobie myślałam przeglądając gazetę.
- Mam dla ciebie dobrą wiadomość! Znalazłem mieszkanie dla ciebie.
- Świetnie. A co to za mieszkanie
- Mój przyjaciel wyjechał do Stanów Zjednoczonych, a ja opiekuję się jego mieszkaniem. Rozmawiałem z nim dzisiaj. Zgodził się byś tam zamieszkała. To kiedy chcesz obejrzeć?
- Biorę w ciemno!
- To kiedy chcesz w nim zamieszkać.
- Jak najszybciej! A kiedy mogę?
- Nawet teraz.
- Najpierw muszę się spakować. Tak za trzy godziny będę gotowa.
- Okey. To ja przyjadę po ciebie. A ty się pakuj.
- Dziękuję.
Poszłam na górę i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Nie żałuję mojej decyzji. W końcu naprawdę zacznę nowe życie.
Kończąc pakowanie usłyszałam pukanie do drzwi. Po chwili w swoim pokoju zobaczyłam Andreasa z gazetą, którą zostawiłam w salonie.
- Naprawdę chcesz się wyprowadzić? - zapytał.
- Tak. Właśnie się pakuję. Tony znalazł mi mieszkanie. A po drugie nie mogę wam ciągle siedzieć na głowie.
- Jess, przestań. Przecież nie przeszkadzasz nam. A ja obiecałem rodzicom, że będę się tobą opiekował.
- Andreas, ja nie wyprowadzam się na koniec świata. Będę w Holmes Chapel. Ja muszę to zrobić. Zrozum cię.
- Wcale nie musisz.
- Wiem, że się martwisz braciszku ale ja nie popełnię już żadnego głupstwa. Nie zrobię tego dla mojej rodziny i dla moich przyjaciół.
- Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. I zawsze możesz tu wrócić - powiedział przytulając mnie.
- Będę często do was wpadać. Obiecuję.
- Mam nadzieję.
Naszą rozmowę przerwał dzwoniący telefon. Wiedziałam, że to Tony. Odebrałam mówiąc:
- Już schodzę.
- Okey. Ja czekam.
Rozłączyłam się. Andreas pomógł znieść mi bagaże. Przytuliłam Annę i Jacoba. Obiecałam im, że niedługo wpadnę do nich.
Kilka minut później razem z Tonym byliśmy w drodze do mojego nowego mieszkania. Nie mogłam doczekać się gdy je zobaczę.
Mijając kolejne domy byłam zdziwiona, że przed jednym z nich był tłum nastolatków. Zatrzymaliśmy się kilka budynków dalej.
- To tu - powiedział Tony wskazując na wielki dom.
- Żartujesz sobie? Ja chciałam mieszkanie, a nie apartament.
- Mówiłaś, że bierzesz w ciemno.
Weszliśmy do środka. Widząc wnętrze domu zaniemówiłam.
- Kim jest właściciel? - zapytałam.
- Moim przyjacielem. Peter jest właścicielem kliniki chirurgicznej w USA.
- No to masz fajnych przyjaciół - mruknęłam.
- Masz tu klucze. Jakby co to dzwoń. Ja spadam.
- Tony... A kto mieszka kilka domów wcześniej? Tam był taki tłum.
- Rodzina Stylesów. Dobra, ja spadam. Pa.
- Co? - krzyknęłam za nim. Jednak on już wyszedł zostawiając mnie samą.
Boże, czy ja kiedykolwiek uwolnię się od Stylesów?!
Poszłam na górę i zaczęłam rozpakowywać swoje rzeczy. Ta wielka garderoba przerażała mnie. Ale mieszkanie było miłe. Cieszyłam się, że mogę tu mieszkać.
****H*A*R*R*Y****
Cieszyłem się, że mamy kilka dni wolnego. Nie chciałem zostawać sam w hotelu więc przyjechałem do Holmes Chapel. Byłem szczęśliwy, że ten czas spędzę z rodziną. Najgorsze jednak było to, że fanki nie dawały mi odpocząć. Oblegały mój dom całą dobę.
Siedziałem w kuchni, a moja mama przygotowywała obiad. Cały czas pytała o trasę. Dowiedziała się również, że odchodzę z zespołu. Nie mogła w to uwierzyć. I miała rację. Przecież to było moje marzenie. Dla mnie świat się zawalił. Nie mam już marzeń. Oprócz jednego. Chciałbym być z Jess. Wiem, że to jest niemożliwe, ale nikt nie zabroni mi marzyć.
Chwyciłem swoją komórkę i zacząłem przeglądać zdjęcia Jess w swojej galerii. Była na nich uśmiechnięta. Szkoda, że ona nie wie, że zawsze przy sobie noszę pierścionek z nadzieją, że pewnego dnia ją spotkam i dam jej go.
Zrobiło mi się bardzo smutno.
- Harry co się dzieje? - zapytała moja mama wyrywając mnie z zamyślenia.
- Nic - skłamałem. Nie lubiłem jej okłamywać.
- Przecież widzę, że coś cię gryzie. Powiedz mi. Przecież jestem twoją matką.
- Naprawdę wszystko w porządku.
- Mnie nie oszukasz - powiedziała po czym podeszła do mnie i przytuliła mnie. - Co to za dziewczyna? - zapytała spoglądając na wyświetlające się zdjęcie w moim telefonie.
- To osoba, którą kocham i dla której zrobiłbym wszystko. Straciłem ją. Nie wiem gdzie jest. Kilka dni temu widziałem ją na Skype ale połączenie zostało przerwane. Zrobiłbym wszystko by ją odnaleźć.
- Wiele dla ciebie znaczy, prawda?
Pokiwałem głową i westchnąłem. Mama wzięła telefon do ręki i zaczęła przyglądać się Jess.
- Harry... ja ją chyba widziałam kilka dni temu.
Na te słowa zerwałem się.
- Co? - zapytałem. - Gdzie ją widziałaś?
- Masz jakieś inne zdjęcia?
Wziąłem telefon i otworzyłem galerię pokazując inne zdjęcia dziewczyny.
- Tak, to na pewno ona. Spotkałam ją kilka razy. Wydaje mi się, że ona tu mieszka.
- Gdzie ją widziałaś? - powtórzyłem pytanie.
- W centrum. Była na zakupach z takim małym chłopcem, który wpadł na moje zakupy. Dziewczyna przepraszała mnie za niego.
- Jake!
- O! Chyba tak na niego mówiła. Wołała go, bo biegał po sklepie.
- Jesteś pewna, że to ona?
- Myślę, że tak. Ale ona miała inny kolor włosów.
- Jaki?
- Rudy.
W tym momencie zrobiło mi się słabo. Jak byłem tu ostatnim razem to widziałem dziewczynę podobną do Jess i miała rude włosy. Wiedziałem, że słyszałem Jacoba! A ja myślałem, że zwariowałem.
- Dziękuję. Kocham cię mamo - powiedziałem ubierając buty.
- A ty dokąd?
- Muszę ją znaleźć!
Wybiegłem z domu i rozejrzałem się. Nie wiedziałem gdzie mam ją szukać.
Chodziłem po mieście, po parku, po sklepach. Niestety nigdzie jej nie było. Gdy zrobiło się ciemno postanowiłem wrócić do siebie. Fani nadal oblegali mój dom więc rozdałem im kilka autografów po czym poprosiłem by dali mi spokój, bo chciałbym odpocząć.
Zjadłem późny obiad po czym poszedłem do siebie, bo byłem zmęczony poszukiwaniami. Położyłem się na łóżku i myślałem o Jess. Męczyła mnie myśl, że ona przez cały czas była tak blisko mnie.
Wziąłem telefon. Wiem, że zabroniła mi kontaktować się z nią, ale ja nie miałem już nic do stracenia. Wiedziałem, że muszę z nią porozmawiać. Wybrałem jej numer i z szybkim biciem serca czekałem aż odbierze.
****J*E*S*S****
Leżąc w łóżku oglądałam TV. Cieszyłam się z mojego nowego domu. W końcu czułam się naprawdę dorosła.
W pewnej chwili moja komórka dała o sobie znać. Odszukałam ją na dużym łóżku i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Tony. Z uśmiechem na twarzy odebrałam mówiąc:
- Jak miło, że dzwonisz.
- Jak tam w nowym domu? Odnalazłaś się?
- Tak jakby. Ale jest świetnie! Dziękuję.
- Nie ma za co. Zapomniałem ci o czymś powiedzieć. Peter powiedział, że w garażu stoi jego auto więc możesz śmiało brać. Kluczyki w szufladzie w holu.
- Żartujesz?
- Nie. Ja tylko przekazuję co mówił.
- Boże, czuję się jak w bajce. Mieszkam w pałacu i jeszcze mam limuzynę w garażu.
- Tylko księcia brakuje.
- Nie brakuje. Jestem samowystarczalna.
Zaczęliśmy się śmiać. Pożegnaliśmy się i rozłączyliśmy. Nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje. Ciesząc się moim szczęściem, usłyszałam ponownie dzwoniący telefon. Ciekawe o jakiej kolejnej niespodziance zapomniał Tony. Nie patrząc na wyświetlacz odebrałam mówiąc:
- Jeszcze jakieś niespodzianki?
- Tak. Mam dla ciebie niespodziankę - usłyszałam głos Harrego.
Spojrzałam na wyświetlacz. Harry. Świetnie.
- Cześć Harry - powiedziałam. - Miałeś do mnie nie dzwonić.
- Wiem gdzie jesteś.
- Co? - zapytałam jakby mówił po chińsku.
- Moja mama rozpoznała cię na zdjęciu. To kiedy się spotykamy?
- Co? - zapytałam ponownie.
- Jutro?
- Co? - zapytałam. Nic do mnie nie docierało.
Usłyszałam tak dobrze znany mi śmiech.
- Jess, ja i tak cię znajdę. Choćbym miał całe Holmes Chapel przekopać. Nie uciekniesz mi już więcej. Nie pozwolę na to. Proszę cię tylko o jedno spotkanie. Jedno! Jedno niezobowiązujące spotkanie. Chcę cię tylko zobaczyć i być pewnym, że wszystko z tobą w porządku.
- Żyję. Więc wszystko okey.
- Jess, proszę cię. Tylko na chwilę. Pięć minut - błagał. - Na kolanach będę prosił o ostatnią szansę - zaczął śpiewać. Dobrze wiedział, że uwielbiałam tą piosenkę.
- Harry, obiecaj mi jedno - przerwałam mu.
- Obiecuje! - powiedział szybko przez co na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Spotkam się z tobą tylko na pięć minut ale potem dajesz mi spokój na całe życie.
- Obiecuję. To kiedy?
- Jutro o dwudziestej.
- To mam wpaść do ciebie, tak? - przerwał mi. - Daj mi adres.
- Nie tak szybko! O dwudziestej w parku.
- Okey.
Rozłączyłam się bez żadnego pożegnania. Książę się pojawił. Zaczęłam się śmiać. Po co ja się zgodziłam? Wymyślę coś żeby nie iść na to spotkanie. Wyłączę telefon i po sprawie. Nie, nie jestem tchórzem. Nie mogę zrobić tego Harremu. Dotarło do mnie, że nadal kocham ten jego śmiech. On zawsze wiedział jak mnie rozbawić.
Myśląc o tym wszystkim, a zwłaszcza o jutrzejszym spotkaniu udało mi się zasnąć dopiero o trzeciej w nocy.
KOCHAM CIĘ ZA TO.. AWWW.. I WANT NEXT! ;33 CZEKAM .. <3
OdpowiedzUsuńJAPIERNICZĘONAWKOŃCUSPOTKASIĘZHARRYM! *____________*
OdpowiedzUsuńB-O-S-K-I-E! TYLE W TEMACIE. DZIĘKUJĘ, DOBRANOC.
Zajebista nota ♥
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać nn ja chcę, żeby się w końcu spotkali <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział :D
OdpowiedzUsuńJezu.. Jak ty Bosko piszesz :)
OdpowiedzUsuńHarry, Jess Awww. Kocham
Aaa... Świetne, świetne i jeszcze raz świetne. Spotkają się, wreszcie <3
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAA Chcę już nastepny rodział!!!!!!! Jesttem uzależniona <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńaaaaw ile komentarzu .!!! Love <3
OdpowiedzUsuńJa wierze ze oni beda razem ;d
ale Fajnie jest żyć w niepewności :* Chce następny :*:*
Nie mogę się doczekać następnego.. Oni muszą być razem <333
OdpowiedzUsuńJa chcę następny chcę, aby Jess była z Haroldem :D
OdpowiedzUsuńPrzed chwilą dostałam link na twitterze i muszę przyznać brak mi słów Bosko piszesz dodaj następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńDodaj nowy rozdział Proszę :)
OdpowiedzUsuńNowy rozdział !!
OdpowiedzUsuńBoże dziewczyno zrób cos żeby oni wreszcie byli razem :P Proszę Cię :D ja wiem,że Jess tego chce ;) dodaj szybko kolejny :D
OdpowiedzUsuńpodoba mi się długośc notki i mały odstęp czasu od poprzedniej :D ej Ty chyba sobie sprawy nie zdajesz nawet jak to człowiek sie teraz jara że sie w końcu spotkają ! xd
OdpowiedzUsuńTu Mrs.Styles , tylko nie zalogowana xd