środa, 10 października 2012

89. You're my river running high, run deep run wild...

Dziś jest bardzo długa... więc... kolejna za miesiąc? :D
Tak jak obiecałam. Jest 20 komentarzy - jest notka :D
To co wymyślić teraz? ;3 No wiecie... liczę, że będzie 20 komentarzy <3
CZYTASZ - KOMENTUJESZ <3
Lykke Li - I Follow Rivers <3 - z tym mam fajne skojarzenia <3
-----
****J*E*S*S****


Udało mi się zasnąć dopiero po trzeciej w nocy. Cały czas myślałam o Harrym. Dobrze, że to wszystko zakończyło się w ten sposób. Fanki i tak mnie nienawidzą. Myśląc o tym poczułam zmęczenie i zasnęłam.
Spocona i przerażona wyrwałam się ze snu. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła czwarta. Spałam niecałą godzinę, a już miałam dosyć. Boże, jaki miałam straszny sen. Ciągle przed oczami miałam scenę nieżyjącego Harrego. Samolot, którym leciał, rozbił się. Nie wiem dlaczego to ja miałam zidentyfikować jego zwłoki. Zwykle robi to ktoś z rodziny. Twarz była idealnie zachowana. Jego oczy były otwarte i patrzył na mnie. Włosy wraz ze skórą były zdarte. Reszta ciała była zmasakrowana. Wystające kości, które przebiły ubranie... Nie, nie chcę tego wspominać. To był tylko głupi sen. A jeśli jego samolot, którym ma dzisiaj lecieć naprawdę się rozbije?
Nie chciałam o tym myśleć. Próbowałam zasnąć, ale przychodziło mi to z trudem. Patrzyłam co chwilę na zegarek. Czwarta. Za trzy godziny muszę wstać do pracy. A może nie opłaca mi się w ogóle zasypiać? Nie dam rady skupić się w pracy z powodu zmęczenia więc to nie jest dobry pomysł.
W pewnym momencie udało mi się zasnąć.
Rano ze snu wyrwał mnie przerażający dźwięk budzika niosący się po całym pokoju. Nieprzytomna nacisnęłam przycisk "drzemka" i obróciłam się na bok. Po kilku minutach budzik znów dał o sobie znać. Wyłączyłam go i wzięłam świeże ubrania po czym poszłam do łazienki. Po porannej toalecie zeszłam na dół. Byłam padnięta. Nie miałam czasu na zrobienie sobie kawy. W głowie nadal miałam sen, który mnie obudził. Chodząc po salonie czekałam aż przyjedzie po mnie Tony tak jak się umawialiśmy. Nagle mój wzrok przykuło pudełeczko leżące na stole. Podeszłam tak i podniosłam je. Spojrzałam na pierścionek. Patrzyłam na niego, a w głowie ciągle miałam obraz nieżywego Harrego. Może naprawdę powinnam założyć ten pierścionek i nosić go w dowód mojej starej miłości. Stąd ten sen?
Postanowiłam założyć prezent od Stylesa. Pasował idealnie.
W tym momencie zauważyłam podjeżdżające auto Tonego. Chwyciłam torebkę i wyszłam na zewnątrz. Zamknęłam drzwi na klucz i wsiadłam do samochodu chłopaka.
Tony widząc mnie zmęczoną zapytał:
- Dobrze się czujesz?
- Fatalnie.
- Właśnie widzę. Coś się stało?
- Wiesz... to prawo jazdy mnie stresuje. W piątek mam egzamin. Uczyłam się do późna - skłamałam.
- Nie powinnaś aż tak przejmować się tym.
- Wiem. Ale taka już jestem - posłałam mu uśmiech.
Chwilę później byliśmy już w pracy. Cały czas na komputerze miałam włączoną stronę z wiadomościami. Wiem, że to był tylko sen ale i tak bałam się. Tony zauważył, że jestem zestresowana.
Pijąc kawę podczas lunchu powiedział:
- Powinnaś wziąć kilka dni wolnego.
- Tak, jasne. Pracuję tu od niedawna i już mam brać urlop?
- Przecież wiesz, że masz względy u szefowej - posłał mi uśmiech.
- Nie wiem. Przemyślę to.
Wypiliśmy kawę i wróciliśmy do siebie. Sprawdziłam wiadomości i wróciłam do pracy. Przygotowywałam artykuł o schroniskach dla zwierząt.
Po pracy miałam kolejne godziny jazdy. Wróciłam do domu padnięta. Wzięłam prysznic i położyłam się. Włączyłam TV by obejrzeć wiadomości. Nie mówili o żadnej katastrofie lotniczej ale nie uspokoiłam się. Postanowiłam zadzwonić do Angeli. Gdy usłyszałam jej radosny głos wiedziałam, że wszystko w porządku. Mimo to zapytałam niby od niechcenia:
- A jak tam chłopaki?
- Przed chwilą rozmawiałam z Liamem. Już wszyscy razem są w hotelu. Podobno wybierają się na pizzę.
Słysząc to, ulżyło mi. Samolot nie rozbił się.
- O! To fajnie.
- Yhym. A co u ciebie?
- Przeprowadziłam się. Spotkałam się z Harrym - powiedziałam jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
- Żartujesz?! - krzyknęła.
- Nie. Mam bardzo ładny dom. Taki przestronny i duży.
- Przestań pieprzyć mi o domu! Ja tu o Harrym mówię. Jesteście razem?
- Nie, przecież on poleciał.
- Jess, przestań. Nie o to mi chodzi.
- Wiem o co ci chodzi. Nie, nie jesteśmy razem. I nie będziemy. Harry obieca, że da mi spokój. Ma na zawsze zniknąć z mojego życia. Już nigdy się nie spotkamy - mówiąc to czułam ciężar. W głębi serca nadal mocno go kochałam.
- Jesteś głupia!
- Angela, ty nic nie rozumiesz.
- Ja nic nie rozumiem?! - krzyknęła. - Przecież ty go kochasz!
- Czasami trzeba zrezygnować z miłości by móc żyć normalnie - powiedziałam spokojnie.
- Żyć normalnie?! Ty nie wiesz co mówisz!
- Wiem co mówię. I proszę cię, nie krzycz na mnie. Ja nie chcę się ukrywać. Każdego dnia budzić się w strachu, że zaatakują mnie fanki. Nie potrafię tak żyć. I nie chcę.
- Jesteś pieprzoną egoistką - powiedziała. Po chwili dodała: - Zabijasz siebie i zabijasz Harrego. Nawet nie dałaś szans temu związkowi.
- Jak mogę dać szansę osobie, która mnie okłamała?! I proszę cię, skończ ten temat!
- Nie! Nie skończę! Zasłaniasz się ciągle jednym argumentem! Przecież wiesz ile on dla ciebie by zrobił. Przypomnij sobie wszystkie miłe chwile, które z nim przeżyłaś. Przypomnij sobie co dla ciebie robił. Myślisz, że nie widziałam scenek w kinie?
- Angela, skończ! - krzyknęłam z płaczem. - Ja nie wracam do przeszłości. Ja próbuję ułożyć sobie życie od początku - szepnęłam.
- Przepraszam.
- Okey, ja muszę kończyć. Muszę jeszcze kilka spraw załatwić. Pozdrów Liama. Pa.
Nie czekałam na jej odpowiedź. Rozłączyłam się. Nie spodziewałam się, że tak mnie zaatakuje.
Wzięłam pilota i przeskakiwałam z kanału na kanał. Na jednym z kanałów reklamowano wywiad z One Direction. Na widok chłopaków coś w środku mnie ścisnęło. Prędko przełączyłam, bo nie chciałam ich widzieć. Zaczęłam oglądać film kryminalny.
W pewnym momencie poczułam senność. Wyłączyłam TV i poszłam na górę. Położyłam się na łóżku i szybko zasnęłam.
Tej nocy spałam spokojnie przez co rano nie miałam problemu ze wstaniem.
Dzisiejszego dnia postanowiłam porozmawiać z szefową o moim urlopie by móc przygotować się do egzaminu.
Po lunchu musiałam zanieść gotowy artykuł o schroniskach. Bez problemu dostałam kilka dni wolnego więc od jutra zaczynam ostrą naukę.
Po pracy znowu miałam dwie godziny kursu, a potem wróciłam do domu. Zamówiłam pizzę i uczyłam się do egzaminu. Mój brat jednak przerwał mi naukę wpadając w odwiedziny
- A ty co tak nie odzywasz się do nas? Myślałem, że coś ci się stało - powiedział gdy siedzieliśmy w salonie.
- Wzięłam wolne i zaczynam się uczyć. W piątek mam egzamin!
- Poradzisz sobie.
- Wiem.
Porozmawialiśmy o rodzicach, którzy nadal nie wiedzieli o mojej wyprowadzce. Andreas namawiał mnie bym wróciła do niego, tłumacząc, że Jacob bardzo tęskni. Uśmiechnęłam się, bo wiedziałam, że to nie jest jedynym powodem. Po prostu mój braciszek chce mieć mnie ciągle na oku.
Po jego wyjściu wzięłam długą kąpiel i leżąc w łóżku jeszcze raz czytałam materiał, który musiałam opanować. Byłam szczęśliwa, że nie muszę rano wstawać do pracy. Około północy zasnęłam.
Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła dwunasta. Byłam zła na siebie, że tak długo spałam. Wczoraj obiecałam sobie, że wstanę rano i wezmę się za naukę. A zwłaszcza, że dzisiaj nie mam jazdy.
Wzięłam szybki prysznic i w samym ręczniku zeszłam na dół aby zrobić sobie kawę. Zalewając ciemny napój usłyszałam zgrzyt zamka w drzwiach wejściowych. Przeraziłam się. Stałam i patrzyłam w kierunku korytarza. Po chwili usłyszałam otwierające się drzwi i czyjeś kroki. Chwyciłam szybko butelkę po winie i czekałam na rozwój wydarzeń. Po kilkunastu sekundach zobaczyłam wchodzącego do salonu mężczyznę. Miał około 190 cm wzrostu, szczupłą, wysportowaną sylwetkę i ciemne włosy, które były w wielkim nieładzie. Nie zauważył mnie. Postawił walizkę i odwrócił się w moją stronę. Byłam przerażona. Jakiś obcy facet wchodzi do mojego domu. Spojrzałam na siebie. Na dodatek byłam w samym ręczniku. Przeniosłam swój przerażony wzrok na osobnika ubranego w białą koszulkę, która podkreślała jego umięśnione ciało. Mężczyzna widząc mnie półnagą wyszczerzył swoje białe zęby mówiąc:
- Jestem Peter. Ty zapewne jesteś Jess.
Stałam nadal przerażona i nie wiedziałam co zrobić.
- Mam nadzieję, że Tony przekazał, że przyjadę. Będę tutaj tylko kilka dni więc nawet mnie nie zauważysz.
- Nie, Tony nic mi nie przekazywał.
Wbił we mnie niebieskie, duże oczy i z uśmiechem na twarzy powiedział:
- Nie spodziewałem się, że przywita mnie tak piękna dziewczyna i to w samym ręczniku.
- Yyy... to ja może pójdę się ubrać.
- Nie musisz. Żartuję, żartuję - dodał widząc moje zakłopotanie.
Wyminęłam go i czym prędzej poszłam na górę. Wzięłam telefon i szybko wybrałam numer Tonego. Odebrał mówiąc:
- Hej! A ty co? Pierwszy dzień na urlopie i już za mną tęsknisz?
- Ty chyba sobie ze mnie żartujesz! Nie zapomniałeś mi o czymś powiedzieć? - warknęłam.
- Ja? - zapytał zdziwiony. - Nie. Chyba nie.
- Wiesz kto jest na dole?!
- No niby skąd mogę wiedzieć?
- Peter!
- Aaaa. Zapomniałem ci powiedzieć. Dzwonił dwa dni temu, że przyjedzie i mam cię uprzedzić. Ma jakieś sprawy do załatwienia w Londynie. Ale mu nie przeszkadza, że tam mieszkasz więc o nic się nie martw.
- Dzięki, że mówisz mi o tym dopiero teraz - mruknęłam. - Właśnie przywitałam go w samym ręczniku.
Usłyszałam śmiech Tonego.
- Nie martw się. On jest grzecznym chłopcem. Nie zrobi ci krzywdy.
- Dzięki - powtórzyłam. - Okey, idę się ubrać.
Pożegnaliśmy się i rozłączyłam się. Ubrałam shorty i bokserkę. Zeszłam na dół by zabrać swoje rzeczy. Muszę chyba też wynieść się z tej sypialni. Chociaż Tony mówił, że jest wolna. Ale teraz to ja już w nic mu nie wierzę.
Będąc na dole zauważyłam, że Peter też zrobił sobie kawę i spogląda na moje materiały, które zostawiłam na stole w kuchni.
- Robisz prawko? - zapytał.
- Tak. W piątek mam egzamin. Dlatego wzięłam sobie kilka dni wolnego - powiedziałam po czym pożałowałam tego. Po chwili dodałam: - Za chwilę zabiorę wszystkie swoje rzeczy z sypialni więc będzie miał pan wolny pokój.
Chłopak podszedł do mnie i wyciągając rękę w moją stronę powiedział:
- Po pierwsze nie żaden pan, bo w takiej sytuacji czuję się jak dziadek. Jestem Peter.
- Miło mi. Jess - podałam mu swoją rękę. Uścisnął ją delikatnie.
- A po drugie ten pokój jest twój. Ja mam swoją sypialnię.
Uśmiechnął się.
- Czy możemy wspólnie wypić kawę? - zapytał.
- Okey - powiedziałam po czym zaśmiałam się.
Usiedliśmy wspólnie w salonie. Czułam się niezręcznie. Bałam się by nie zobaczył moich blizn. Mógłby pomyśleć, że jakaś psychiczna osoba mieszka w jego domu.
Zaczął opowiadać śmieszne historie by rozładować atmosferę. Udało mu się. Zauważyłam, że Peter jest wesołym człowiekiem, który jednak skrywa w sobie jakąś tajemnicę. Z jego oczu dało się wyczytać, że przeżył jakąś traumę.
Gdy wypiliśmy kawę powiedziałam:
- Pewnie jesteś głodny. Zrobię coś do jedzenia.
- Powinienem jechać na zakupy.
- Nie martw się. Coś jeszcze znajdę do jedzenia.
- To ja mam propozycję. Jeśli ty masz wolne to pojedziemy razem na zakupy. I wiesz co? Zapraszam cię na obiad.
- Nie mam czasu. Powinnam się uczyć - próbowałam się wykręcić.
- To ja ci pomogę w nauce - uśmiechnął się szeroko.
- Nie, dziękuję. Poradzę sobie sama - powiedziałam speszona.
Chciałam zabrać kubki po kawie do mycia ale Peter złapał mnie za rękę mówiąc:
- Ja umyję.
Skierowałam się w stronę stołu gdzie leżały moje materiały. Wzięłam wszystko i chciałam iść do siebie.
- Jess - usłyszałam głos mężczyzny. Obróciłam się i spojrzałam na niego. - Pojedziesz ze mną? - zapytał wycierając ręce.
- Mówiłam, że nie mogę.
Podszedł do mnie i złapał mnie za nadgarstek.
- Nie lubisz mnie, prawda?
- Lubię, ale ja naprawdę muszę się uczyć.
- Pół godziny cię nie zbawi - powiedział zabierając mi materiały do nauki. - Proszę cię, jedź ze mną. Wystarczy mi, że tam zawsze robię sam zakupy i sam jadam obiady. Jeśli w ogóle je jadam, bo czasami nie mam czasu.
Zrobiło mi się głupio.
- No okey. Ale daj mi dziesięć minut, bo muszę się przebrać.
- Nie musisz się przebierać - powiedział po czym pociągnął mnie w stronę wyjścia.
- Poczekaj! Muszę wziąć telefon.
Puścił  mnie. Pobiegłam na górę po telefon i po chwili byłam już na dole.
Parę minut później byliśmy już w drodze.
- Na co masz ochotę? Najpierw pojedziemy coś zjeść by mieć siły na robienie zakupów.
- Nie wiem. Obojętne mi to.
- No to jedziemy do jakiejś knajpki typu fast-food.
Dziesięć minut później Peter zamawiał kebaby. Jak zwykle ciągle o czymś gadał. Zjedliśmy, a potem pojechaliśmy do supermarketu.
Godzinę później rozpakowywaliśmy zakupy w kuchni.
- Zrobię kawę - zaproponował mężczyzna.
- Okey, a ja w tym czasie pokroję ciasto.
Peter zaproponował byśmy kawę wypili siedząc na tarasie. Znowu żartował bym nie była spięta. Z każdą minutą czułam się przy nim bardziej pewna siebie.
W pewnym momencie zniknął w domu. Po chwili wrócił niosąc butelkę wina i dwie lampki. Nalewając mi trunku powiedział:
- Musimy opić naszą znajomość. Przyznam się, że byłem ciekawy jak wyglądasz i kim jesteś. Tony wiele opowiadał mi o tobie.
- No ładnie, ładnie. Muszę z nim porozmawiać - uśmiechnęłam się. Po chwili dodałam: - Ale ja nie mogę pić. Muszę się uczyć.
- Wypijemy po lampce i pomogę ci.
Siedząc na tarasie zauważyłam, że zaczyna się chmurzyć. Dokończyliśmy pić pierwszą lampkę wina i wróciliśmy do środka.
Peter chciał dolać mi alkoholu, ale odmówiłam.
- Przykro mi, ale ja uciekam - powiedziałam biorąc swoje rzeczy.
- Ale jesteś - udał obrażonego.
Skierowałam się na górę. Będąc u siebie włączyłam muzykę i rzuciłam się na łóżko. Wzięłam do ręki książkę z przepisami ruchu drogowego i zaczęłam powtarzać materiał.
Czas mijał szybko. Nawet nie wiem kiedy nastał wieczór. Czułam zmęczenie i senność.
W tej samej chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi i po kilku sekundach w moim pokoju był Peter.
- Zrobiłem kolację - uśmiechnął się. - Zejdziesz?
Zrobiło mi się głupio. Pierwszy raz w życiu ktoś obcy zrobił mi kolację. Nie potrafiłam mu odmówić.
- Okey. Już schodzę - odwzajemniłam uśmiech.
Po kolacji pozmywałam naczynia, a Peter znowu nalał mi wina mówiąc:
- Mam fajny film. Obejrzymy? Zrobisz sobie przerwę od nauki.
Zgodziłam się. Usiedliśmy w salonie na sofie. Mężczyzna włączył film. Okazało się, że jest to horror. Nie lubię horrorów, bo jestem osobą, która później się boi. Podciągnęłam kolana do siebie, oplotłam je rękoma i oparłam o nie brodę.
- Boisz się? - zapytał cicho.
- Mam nadzieję, że nie będziesz mnie straszył w nocy.
- Schowam ci się pod łóżko i będę ściągał z ciebie kołdrę gdy uśniesz.
- Wariat - powiedziałam po czym pchnęłam go w ramię.
Roześmiał się. Pijąc wino coraz bardziej zaczynałam się bać. Te duchy, które nawiedzały dziewczynę w filmie były straszne. A jeśli w tym domu też są duchy? I pewnego wieczoru ujrzę taką potworną twarz w lustrze w łazience? Boże, ja już nie spojrzę w żadne lustro wieczorem. W tym momencie Peter przejechał mi palcem po karku.
Krzyknęłam ze strachu.
- Kretyn! - rzuciłam w niego poduszką.
- Bój się mnie - szepnął.
Naprawdę się przestraszyłam. Spojrzałam na niego przerażona.
- Ej, przecież żartuję - objął mnie.
- A może wyłączymy już ten film?
- Przestań się bać. To tylko film.
Wróciłam do oglądania horroru. Nie czułam już skrępowania przed Peterem więc nie przeszkadzało mi to, że mnie tulił. Traktowałam go jako fajnego kumpla. Może brakowało mi takiej koleżeńskiej bliskości, męskich ramion? Ale nic więcej. Ze strachu przytuliłam się do niego jeszcze bardziej. W pewnym momencie zrobiło mi się ciepło i miło. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Gdy Peter przykrywał mnie kocem zerwałam się jak poparzona.
- Przepraszam. Nie chciałem cię obudzić - szepnął.
- To nie twoja wina. Ja po prostu... nieważne. Idę na górę.
- Uważaj żeby cię duch nie zaatakował - szepnął.
Nie odpowiedziałam nic. W tym krótkim śnie znowu widziałam jakieś trupy. To wszystko przez ten horror. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać w swoim pokoju. Nastawiłam budzik na dziewiątą. Miałam zamiar od rana się uczyć.
Noc minęła spokojnie. Nie miałam żadnych głupich snów. Obudziłam się wyspana. Zeszłam po cichu do kuchni. Miałam nadzieję, że właściciel domu jeszcze śpi i nie zobaczy mnie w mojej ulubionej piżamie. Wstawiłam wodę na kawę i zobaczyłam kartkę na stole.

Jestem w Londynie. Mam spotkanie. Wrócę wieczorem. Zrobiłem śniadanie. Masz w lodówce. Mam nadzieję, że będzie Ci smakowało. Miłego dnia. 
P.

Ulżyło mi wiedząc, że jestem sama. Mogłam spokojnie się uczyć. Otworzyłam lodówkę, bo byłam ciekawa co przygotował mi Peter. Zobaczyłam naleśniki. Zdziwiło mnie, że zdążył usmażyć naleśniki. A może gdzieś kupił? Nie miałam ochoty na jedzenie więc zamknęłam lodówkę. Wzięłam kawę i poszłam do swojego pokoju. Włączyłam muzykę i zaczęłam powtarzać materiał. Bałam się jutrzejszego egzaminu. A co jak nie zdam? Nie, nie mogę tak myśleć.
Po trzech godzinach miałam już dosyć. Poszłam wziąć prysznic i przebrać się. Postanowiłam pójść na spacer. Po drodze wezmę Jacoba i pójdziemy na lody.
Wychodząc z domu wybrałam numer mojej bratowej i poinformowałam ją o moim pomyśle. Była zadowolona. Pół godziny później byłam już w domu mojego brata. Jake na mój widok ucieszył się. Ubrałam go i chwilę później byliśmy w kawiarni. Mojemu bratankowi jak zwykle nie zamykała się buzia. Miał również nowy nawyk. Ciągle dawał mi buziaki mówiąc, że są słodkie. Uwielbiałam go.
Po zjedzeniu deseru poszliśmy na plac zabaw. Bawił się z innymi dziećmi, a ja siedziałam na ławce. W pewnym momencie zauważyłam idącą chodnikiem znaną mi osobę.
---- 

20 komentarzy:

  1. Miesiąc ? : O Żartujesz sobie prawda ? W niedziele chce tu widzieć kolejny wpis kochana <3. Wspaniale piszesz . Zaczęłam dzisiaj czytać rano na lekcjach i już skończyłam . Wciąga <3. Cudowne <3. Czekam na kolejny . Pisz szybko prosze <3 .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w Niedziele chyba jutro ewentualnie pojutrze :D
      Kocham tego bloga mam nadzieję, że Peter zakocha się w Jess będą razem, a Harry będzie zazdrosny i będzie się coś działo. A tak w ogóle nie mogę się doczekać kiedy Jess dwie się, że jest w ciąży.

      Usuń
  2. za miesiąc? noł łej. *.*
    nie mogę się doczekać następnego. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Chcę już następny.. Kocham Twojego bloga <333

    OdpowiedzUsuń
  4. TO JEST MAMA HAZZY!
    ONA DO NIEJ PODEJDZIE!
    JA WAM TO MÓWIĘ!
    JEZDEM PROROKIEM, I WJEM WSZYSTKO!

    OGÓLNIE, TO MIAŁAM SIĘ ROZPISAĆ, ALE NIE WIEM CO MOGĘ TU NAPISAĆ, A CO JEST JESZCZE TAJEMNICĄ ^^

    BTW. OGÓLNIE BAAAARDZO MI SIĘ PODOBA! STRASZNIE! <3

    I CZEKAM NA KOLEJNE NOTKI! *__*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach.... Jak zwykle kończysz w takim okropnym momencie.... wzdrygnęłam się, gdy czytałam to o Hazzie... mam nadzieję, zę jess się opamięta bo ciękżo będzie mi przebrnac przez jej ewentualny romans z kimś innym ;( oj było mi ciężko wtedy gdy Hazza prawie kręcił z Rose... błagam nie rób mi czegoś takiego raz jeszcze... I please więcej Harry'egow nexcie <3 I jak zwykle świetnie <3

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny kolejny rozdzial ;3 czekam na nasteppne <3

    LUDZIE OKOMENTUJCIE!

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział.. <3 Czekam na next <333 ONI MUSZĄ BYĆ RAZEM!

    OdpowiedzUsuń
  9. ej ej ej .. bez żadnych mi tu miesięcy ;d najpuźniej za tydzień .!! ;d widzisz il jest już komentarzy .!?;d Zajebista notka ;d

    OdpowiedzUsuń
  10. sprobuj tylko miesiac , a Cie znajdee . ;p
    zajebiozaa <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział =D I czekam na nowego bloga ;D Mam nadzieję ,że szybko dodasz XD Sara xxx

    OdpowiedzUsuń
  12. jak zwykle zajebisty rozdział <3 i nie ma żądnego miesiąca ! wybije 20 komentarzy i ma być nast. rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Boże... dlaczego kończysz w takim momencie ;d nie ma żadnego miesiąca jutro najpóźniej pojutrze ma być rozdział bo dłużej nie wytrzymam :D <3

    OdpowiedzUsuń
  14. świetne.. już nie mogę się doczekać następnego <33

    OdpowiedzUsuń
  15. Unga.! Dlaczego w takim momEcie ,dlaczegooo. Pisz, pisz dalejjj :D

    OdpowiedzUsuń