---------------
...
Tydzień później...
****J*E*S*S****
Wczoraj wyszłam ze szpitala. Na mojej twarzy widać było jeszcze niewielkie zadrapania po wypadku. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 17. Za chwilę miałam jechać do chłopaków. Spojrzałam na biurko. Stało tam moje wspólne zdjęcie z Niallem. Wybaczyłam mu to całe zajście w barze. Choć jeszcze chwilami miałam do niego żal, że zachował się jak dupek i mnie zdradził. Na szczęście potrafiłam zachować to dla siebie i nie okazywałam nic blondynowi. Tak bardzo się kochaliśmy i nic nie mogło zniszczyć naszego uczucia. Moje rozmyślania przerwał dźwięk klaksonu. Wyjrzałam przez okno. Zauważyłam auto Liama więc chwyciłam swoją torebkę, wrzuciłam do niej telefon i zbiegłam na dół. Szybko ubrałam trampki i swoją bejsbolówkę i wyszłam z domu. Zajmując miejsce z tyłu przywitałam się z Payne'm i moją kuzynką. Kwadrans później byliśmy już w domu chłopaków. Cała szczęśliwa weszłam do salonu gdzie siedziała już reszta. Mój wzrok zatrzymałam na Horanie. Uśmiechnęłam się do niego i usiadłam mu na kolanach. Pocałowaliśmy się, a Harry jęknął:
- Jeeeeny. Może nie tak na widoku, co?!
- A co, zazdrościsz? - wystawiłam mu język.
- Może - mruknął. Zamurowało mnie więc nie odpowiedziałam nic.
Po chwili Zayn zaczął mówić o jutrzejszym dniu. Dowiedziałam się, że jutro o 11 mają wstawić się w szpitalu w celu badań. Byłam zaskoczona. Dlaczego mi nic nie powiedzieli?!
- Dlaczego mi nic nie powiedzieliście? - zapytałam.
- Nie chcieliśmy cię martwić - powiedział Niall.
- Martwić?! Tu chodzi o moją przyjaciółkę! - odpowiedziałam z wyrzutem.
- Oj, przepraszamy. Po prostu tak wyszło.
- Tak wyszło?! Okłamaliście mnie! Nic mi nie powiedzieliście! - podniosłam głos. - Ciągle dowiaduję się czegoś nowego. Ciekawe czego dowiem się następnym razem. Jak nie zdrada to oszukiwanie mnie o stanie zdrowia mojej przyjaciółki! - miałam łzy w oczach. Oni mi nie ufają. Wstałam i podeszłam do drzwi prowadzących na taras. Otworzyłam je i wyszłam na dwór. Nie mogłam się uspokoić. W pewnej chwili przyszedł do mnie Zayn. Wyciągnął papierosa, odpalił go i zaciągając się wypuścił dym i powiedział:
- Nie mieliśmy zamiaru ciebie oszukiwać. Po prostu nie chcieliśmy cię martwić jak byłaś w szpitalu. Chcieliśmy byś jak najszybciej wyzdrowiała. To moja wina. Nie gniewaj się.
- Każdą winę bierzesz na siebie, a przecież dobrze wiem, że jesteś niewinny. To, że Niall mnie zdradził to też twoja wina? - zapytałam ironicznie.
- Jak cię zdradził? Kiedy?
- No...wtedy w barze. Tydzień temu.
- Co?! Przecież ta fanka się do niego dopadła, a on był tak napity, że zupełnie nie kontaktował. Nie mógł cię zdradzić, bo ochrona klubu zareagowała. Wezwała Paula, bo Niall zasnął przy barze.
-Co?! No a te fotki? Z tą koszulką? - nic nie rozumiałam.
- Eee tam. Ona tylko zerwała z niego koszulkę. Nic między nimi nie było. Może go tylko pocałowała. Mówię ci, on był tak napity, że nawet nie był w stanie wstać. Ciągle powtarzał "ona nie żyje, ona nie żyje". Z nim się nie szło dogadać!
Zamurowało mnie. Niall mi o tym nie powiedział. Czyli znów ukrył prawdę. Zdenerwowana wróciłam do salonu.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi, że ta fanka z klubu wszytko zmyśliła?! - krzyknęłam do niego. Wiem, że zareagowałam zbyt ostro, ale byłam zdenerwowana.
- Ja...ja... Ja nic nie pamiętałem. Paul mi opowiedział potem. Myślałem, że to już nieważne skoro i tak mi wybaczyłaś.
Nie wytrzymałam.
- Zawsze dowiaduję się ostatnia. Zawsze mnie pomijacie w tak ważnych decyzjach! Okłamaliście mnie! Nie powiedzieliście mi, że mogę pomóc mojej przyjaciółce - głos mi się łamał więc wzięłam tylko torebkę i opuściłam ich dom.
Niall pobiegł za mną. Dogonił mnie i przytulił. Ja jednak powiedziałam:
- Niall chce zostać sama. Proszę. Muszę pomyśleć.
- Ale pamiętaj, że cię kocham!
- Mhmm. Pa.
Wolnym krokiem ruszyłam przed siebie, a blondyn wrócił do domu. Zdążyłam opuścić podwórko gdy znów usłyszałam, że ktoś za mną biegnie. Wiedziałam, że to Horan. Westchnęłam i się odwróciłam. Zobaczyłam Harrego. Zdziwiło mnie to.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam.
- Po prostu chcę wiedzieć, że bezpiecznie dotrzesz do domu. Wiesz, jesteś częścią zespoły, tak jakby, więc wiesz... fanki i w ogóle.
- Harry przestań... O czym ty w ogóle mówisz?
- No boję się o ciebie. Na pewno słyszałaś, że Liam kiedyś zgubił buta przez fanki, bo się rzuciły. Nie chcę by coś ci się stało.
Tak, pamiętałam to jak Liam zgubił buty we Francji. Było wtedy tak bardzo głośno o tym incydencie.
- A tak naprawdę to o co ci chodzi? - nie dawałam za wygraną.
- No przecież ci mówię!
-Ech... niech ci będzie. Powiedzmy, że uwierzyłam.
Szliśmy w milczeniu. Zaczęło się ściemniać. Nie chciałam wracać do domu. Było ciepło więc szłam nad jezioro. A Harry jak piesek za mną. Po kwadransie usiadłam pod drzewem w moim ulubionym miejscu. To tutaj przyszłam po kłótni z Niallem.
- Fajnie tutaj! - powiedział.
- To miejsce to taka moja Narnia. Przychodzę tu z moimi smutkami czy rozterkami. Tu mi się najlepiej myśli.
- Klimatyczne miejsce.
Posłałam mu uśmiech, a potem utkwiłam wzrok w tafli wody. Myślałam o tym wszystkim co wydarzyło się w moim nastoletnim życiu odkąd poznałam chłopaków oraz Alex. Te rozmyślenia przerwał Styles słowami:
-Muszę ci coś powiedzieć.
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. Uśmiechem zachęciłam go do kontynuacji.
- Od pewnego czasu... w związku moim i Caroline się psuje. Wiem, że jest duża różnica wieku między nami, ale przecież się kochamy! A miłość pokona wszystkie przeciwności losu. Przynajmniej tak myślę. Próbowałem rozmawiać z nią o przyszłości...ale... no ona nie bierze niczego na serio. Nie chce mieć dzieci jak na razie... a czas leci! Mam dziwne przeczucie, że... że się rozejdziemy.
- Oj Harry. Porozmawiaj z nią.
- Próbowałem, ale to na nic. Ale tak naprawdę to... nie chodzi mi o nią tylko.... chodzi mi o ciebie!
- O mnie? - zdziwiłam się.
- Któregoś dnia zrozumiałem, że.... Jezu, Jess! Ja się w tobie zakochałem!
- Co?! - nie mogłam w to uwierzyć.
- Przepraszam, ale to jest silniejsze ode mnie. Musiałem ci to powiedzieć. Nie potrafię ukrywać uczuć.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Nie mogłam skłamać.
- Wiesz? Tak naprawdę.... Na samym początku...to ty byłeś moim idolem. To twoje zdjęcie miałam na tapecie. Na twój widok serce mi stawało, nie mogłam oddychać ani wydusić z siebie słowa. To tobie posłałam uśmiech na koncercie. To na tobie najbardziej mi zależało. Cierpiałam gdy dowiedziałam się, że jesteś z Caroline. Zawsze marzyłam by chodzić z tobą za rękę czy tulić cię jako dziewczyna a nie fanka. To z tobą chciałam się całować w strugach deszczu. Niestety nie zawsze dostajemy to czego naprawdę pragniemy.
----------
A teraz proszę włączcie tą stronę *kliknij tu*, odczekajcie 5 sekund i czytajcie dalej.
---------
----------
A teraz proszę włączcie tą stronę *kliknij tu*, odczekajcie 5 sekund i czytajcie dalej.
---------
Tu mi przerwał kładąc palca na moje usta. Powoli się zbliżał i w końcu nasze usta się złączyły. Nie opierałam się. Poddałam się całkowicie dotykowi jego ust. Ust, które tak bardzo kiedyś mnie podniecały.
Zaczął padać deszcz. Spojrzeliśmy oboje w niebo. Przytulił mnie. Całował mnie w czubek głowy, a ja bawiłam się jego loczkiem.
- Muszę wracać do domu. Harry my nigdy nie będziemy razem. Po prostu nie jesteśmy sobie przeznaczeni. - powiedziałam. Byłam przemoczona do suchej nitki. Ale bardzo dobrze, że padał deszcz, bo w tej chwili popłynęły mi łzy.
- Wiem, kochasz Nialla. Ale przepraszam. Musiałem wyznać co czuję, bo czułem się fatalnie kryjąc to w sobie. Przepraszam, że tak mieszam w waszym związku. I tak będę cię kochał niezależnie od tego jak....
- Też cię kocham. Kocham was dwóch.
- Cieszę się.
Poszliśmy w stronę mojego domu. Około 20 minut później byliśmy już pod moimi drzwiami. Miałam już wchodzić do domu jednak Hazza mnie zatrzymał. Pociągnął mnie lekko za rękę, mocno przytulił i pocałował. Ja znowu zatopiłam się w jego delikatnych ustach. Po chwili jednak oprzytomniałam i oderwałam się od niego.
- Myślę, że nie powinniśmy. Ty masz Caroline, ja mam Nialla. My nie możemy...
Znów mi przerwał mówiąc:
- Wiem, ale nie mogłem się powstrzymać. Tak bardzo cię kocham. Jestem bardzo szczęśliwy, że wreszcie wyznałem ci co czuję.
- Może wejdziesz chociaż na chwilę by się ogrzać - zaproponowałam otwierając drzwi.
- Nie. Chcę pospacerować w deszczu. Kocham to. Kocham deszcz, bo w deszczu nie widać łez.
- Nie mów tak. Proszę.
- Pa. Mam nadzieję, że nadal będziemy kumplami i nie jesteś zła.
- Nie, no coś ty!
- To dobrze. Pa.
- Pa.
Dał mi przyjacielskiego całusa w policzek. I poszedł. Ja weszłam do domu. Zdjęłam przemoczoną kurtkę i trampki. Byłam rozdarta. Usłyszałam z kuchni wołanie mamy jednak zbyłam ją mówiąc:
- Jestem cała przemoknięta. Muszę się przebrać.
Poszłam szybko na górę ocierając łzy. Nadal nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Nacisnęłam klamkę i weszłam do mojego pokoju. Przestąpiłam próg i zamarłam. Na moim łóżku leżał Niall i oglądał jakieś czasopismo dla nastolatek.
- Niall? Co ty tu robisz? - zapytałam zdezorientowana....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz