niedziela, 22 kwietnia 2012

22. 30 minutes to alter our lives...

Hahaha dzisiejszy odcinek wymiata <3
I jeszcze pisany przy widoku Harrego z Emmą. Ech, Styles, kiedyś zginę przez Ciebie. Tak, Zayn, możesz mu to przekazać.
A teraz mrrr...dedyki ^^
Daria! - która musiała lecieć na MBTM xD
Daria! - bo jutro do Tozambiku!
Paulina! - która mnie kocha! Ze wzajemnością <3 Nie martw się, Hazza zajęty tylko przez Jess xD
Wyjebibek! Dobra, Ada! - bo tak! Kocham <3
I pozostali czytelnicy! Kocham Was wszystkich <3
t.A.T.u - 30 minutes <3
-------
...

****H*A*R*R*Y****

Jess nie odbierała. Rozłączyłem się i wybrałem numer ponownie. Nadal przywitała mnie sekretarka. W tamtej chwili miałem ochotę rzucić telefonem o podłogę. Jednak spróbowałem ostatni raz i nagrałem się:
- Jess, muszę ciebie usłyszeć. Odezwij się - miałem zapłakany głos także nie wiem ile z tego zrozumie. Nacisnąłem czerwoną słuchawkę i schowałem telefon do kieszeni. Wstałem, zapłaciłem za lunch i wyszedłem. Nie wiedziałem gdzie mam iść. Wtedy przypomniało mi się o tajemniczym miejscu gdzie zabrała mnie Jess. Poszedłem tam. 20 minut później już siedziałem pod drzewem nad rzeką. 



****J*E*S*S****


Siedząc na lekcji czułam, że dzwoni mi telefon. Wyjęłam go i na wyświetlaczu ujrzałam zdjęcie Harrego. Nie miałam jak odebrać więc schowałam komórkę. Potem telefon dzwonił kilka razy, ale w końcu się uspokoił. W tym momencie miałam najgorsze myśli. Może coś się stało, ktoś miał wypadek, może stan zdrowia Alex się pogorszył. Pół godziny później mając przerwę odsłuchałam wiadomość od Hazzy. Miał zapłakany głos co jeszcze bardziej mnie przeraziło. Szybko wybrałam jego numer i gdy odebrał, powiedziałam:
- Co się stało Harry?
- Jess, muszę się z tobą spotkać. Muszę cię zobaczyć.
- Jeszcze mam zajęcia. Będę wolna za godzinę. Ale powiedz co się stało.
- To nie jest rozmowa na telefon.
- Coś z Niallem? Z Alex?
- Nie. Z nimi wszystko okey.
- To gdzie się spotkamy?
- Jestem nad rzeką. W twoim miejscu. Przyjdziesz tu?
- Okey. Ale dopiero za godzinę.
Wtedy usłyszałam dzwonek na kolejną lekcję.
- Harry ja muszę kończyć - powiedziałam.
- Pa - mruknął smutno. - To do później. 
- Pa.
Rozłączył się, a ja z moją kuzynką weszłyśmy do klasy gdzie miałyśmy ostatnią lekcję. Przez cały czas nie mogłam się na niczym skupić, bo moje myśli krążyły ciągle wokół Harrego i jego smutnego głosu. Wiedziałam, że płakał. Przez to rozmyślanie kilka razy byłam złapana przez nauczyciela, że nie uważam. 


****H*A*R*R*Y****


Cieszyłem się, że oddzwoniła. Kilka sekund rozmowy z nią podniosło mnie na duchu. I byłem szczęśliwy, że się spotkamy. Szkoda, że dopiero za godzinę. Posiedziałem chwilę nad jeziorem, a potem już nie wytrzymałem i postanowiłem powoli iść w stronę jej szkoły. Spojrzałem na zegarek. Miałem ponad 30 minut więc szedłem powoli. Jakiś czas później byłem już przed wielkim budynkiem z czerwonej cegły. Przypomniały mi się czasy gdy ja też chodziłem do szkoły. Nie lubiłem tego. Nienawidziłem porannego wstawania, odrabiania zadań domowych, a także nauczycieli. Przypomniał mi się incydent, gdy usnąłem na lekcji, a jakiś głupek przykleił mi rękę taśmą do ławki. Byłem przerażony, bo nauczyciel w każdej chwili mógł to zauważyć, a ja nie mogłem się uwolnić. 
Były też i dobre momenty. Chociażby granie w White Eskimo. 
Na to wspomnienie się uśmiechnąłem. Spojrzałem na zegarek. Do końca lekcji pozostało 5 minut. Usiadłem na ławce i przez telefon zalogowałem się na Twittera. Właśnie zorientowałem się, że ja nawet nie wiem jaką nazwę tt ma Jess. Będę musiał się zapytać. 
Dodałem wpis:

Nie wiedziałem, że życie jest takie trudne. Chciałbym wrócić do czasów gdy moim jedynym zmartwieniem było to, ile lodów mogę sobie kupić za kieszonkowe oraz to czy mama nie będzie zła za mój wybryk. Kocham Cię, mamo <3

Wyłączyłem tt i schowałem telefon do kieszeni. Przypomniało mi się Caroline i to, że nazwała mnie szczeniakiem. To zabolało mnie najbardziej. Ja nigdy nie zwracałem uwagi na różnicę wieku w naszym związku, a ona teraz to zrobiła. 
Nie chciałem się rozpłakać więc zacisnąłem oczy. Posiedziałem chwilę i w pewnej chwili zadzwonił dzwonek obwieszczający koniec lekcji. Zerwałem się na równe nogi. Naciągnąłem kaptur na głowę by nikt mnie nie rozpoznał. Poszedłem bliżej wyjścia. Ludzie patrzyli na mnie jak na wariata. W pewnej chwili jakaś dziewczyna podeszła i powiedziała:
- Cześć Harry.
Spojrzałem na nią. Miała lekko bezczelny uśmiech, mówiący: "Myślałeś, że cię nie poznam?"
- Cześć - mruknąłem. - Bądź cicho, błagam.
- Spokojnie. Chcę tylko autograf - uśmiechnęła się. 
Szybko nabazgrałem jej swoje imię na kartce. 
- Pa Styles! - dała mi całusa w policzek i poszła. 
Czekałem na Jess i wreszcie zaważyłem ją. Wychodziła ze szkoły gadając z Angelą. Nie mogłem się powstrzymać więc poszedłem i stanąłem przy schodach. Od razu mnie zauważyła i rozpoznała mimo kaptura na głowie. 
- No siemanko panie Styles - uśmiechnęła się.
Przytuliła mnie. Poczułem się jak małe dziecko. W tej samej chwili kaptur mi się zsunął i inne dziewczyny narobiły krzyku na mój widok. Byłem wściekły, bo chciałem pozostać nierozpoznany. Ludzie zaczęli robić mi zdjęcia. Miałem ochotę podejść do nich i wyrwać im telefony z rąk. Nie dość, że tuliłem się z Jess to jeszcze miałem zapłakane oczy. 
- Ja lecę. Pa - powiedziała Angela. Dała nam całusy i poszła w stronę swojego domu. 
Piski dziewczyn doprowadzały mnie do rozpaczy i roztrzęsienia. 
- Chodź - Jess pociągnęła mnie za rękę. 
Zaczęliśmy biec i w pewnej chwili wbiegliśmy w jakąś ciemną uliczkę. 
- Dlaczego tu przyszedłeś? Miałeś czekać nad rzeką! - powiedziała z wyrzutem.
- Przepraszam. To mnie przerosło! Musiałem cię zobaczyć! - mruknąłem i znów poczułem, że wilgotnieją mi oczy. 
- Chodźmy do mnie. Będzie bliżej.
Poszliśmy. Kwadrans później siedziałem w jej pokoju pijąc sok. 
- No to teraz powiedz mi co się stało.
Opowiedziałem jej całą historię. To, że mogę być dawcą, że chcę nim być, a także to, że Caroline mnie rzuciła. Ona poradziła mi:
- Zadzwoń do niej! Przecież byliście parą więc nie można tak po prostu tego popsuć.
Wyjąłem telefon i zrobiłem tak jak powiedziała. Wątpiłem, że Caroline odbierze, ale jednak to zrobiła. Niestety, w telefonie usłyszałem krzyk zamiast miłego powitania jak za każdym razem:
- Nie zrozumiałeś szczeniaku, że z nami koniec? Myliłam się, jeżeli chodzi o ciebie! Myślałam, że dla ciebie jestem najważniejsza, a tymczasem ty wybrałeś poświęcenie! Mówiłam ci, że masz nie wydzwaniać!
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Popłakałem się jak małe dziecko, a ona rozłączyła się. Wybuchłem płaczem. Jess mnie przytuliła. Gładziła mnie po głowie. Uwielbiałem to. Kojarzyło mi się z Lou. Wtuliłem się w nią. Czułem się jak kilkanaście lat temu gdy przychodziłem do mamy.
- Nie martw się. Przejdzie jej - próbowała mnie pocieszyć. Spojrzałem na nią. Oparła się czołem o moje czoło. Patrzeliśmy sobie w oczy i milczeliśmy. Po chwili nasze usta złączyły się. Niewinny pocałunek zamienił się w pocałunek pełen namiętności i pożądania. Jess wsunęła swoje dłonie pod moją koszulkę. Poczułem jej delikatny dotyk na swojej klatce i plecach. Przez moje ciało przeszły dreszcze. Były to dreszcze pożądania i podniecenia.



****J*E*S*S****

Czując jego usta na swoich nie mogłam się oprzeć. Wróciły wspomnienia i to uczucie, którym go darzyłam. Gdy poczułam jego nagie ciało zapomniałam o świecie. Ten pocałunek, tak bardzo namiętny i gorący pocałunek był przeniesieniem do innego świata. Świata gdzie nie ma problemów, łez, a jest jedynie prawdziwa miłość. Czując gorący oddech Harrego na swojej szyi w głowie miałam tylko jedną myśl, którą nieświadomie wypowiedziałam na głos:
- Pragnę cię. 
- Ja ciebie też - usłyszałam. 
W tym momencie wziął mnie na ręce i położył delikatnie na łóżku. Nadal nasze usta połączone były gorącym pocałunkiem. Nasze ciała coraz bardziej były rozpalone. Ściągnęłam mu koszulkę i poczułam jego gorące, umięśnione ciało. 



****Z*A*Y*N****

Byłem szczęśliwy, że Harry zgodził się zostać dawcą. Naprawdę wierzyłem w niego i wiedziałem, że nie zmieni zdania. Był prawdziwym przyjacielem, na którego zawsze można było liczyć. 
Cały dzień przesiedziałem u Alex. W pewnej chwili spojrzałem na zegarek. Dochodziła 18. Wiedziałem, że dzisiaj  mamy jeszcze spotkanie z menagerem więc musiałem wracać już do domu. 
- Muszę już wracać, kochanie - powiedziałem. - Mamy jeszcze spotkanie z Paulem.
- Okey. I podziękuj jeszcze raz Harremu.
- Pewnie. Już niedługo wrócimy razem. Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Pocałowaliśmy się. Potem opuściłem salę, a w tym czasie wyjąłem telefon i wybrałem numer Hazzy. Chciałem by przyjechał po mnie, ale on nie odbierał. Spróbowałem ponownie. W końcu odebrał.
- Harry przyjedź po mnie. 
- Nie ma mnie w domu - powiedział. Miał jakiś taki zsapany i zmęczony głos. 
- Co ty biegasz?!
- Nie. No tak - poprawił się.
- To tak czy nie?
- Nie mogę przyjechać, okey?!
- Ech... wezmę taxi. A tak w ogóle to wiesz, że dzisiaj mamy spotkanie z Paulem? I to zaraz!
- Cholera! Zapomniałem. Zaraz będę. 
Rozłączył się. Byłem zdziwiony jego zachowaniem. To jest niemożliwe, żeby on biegał. Pewnie uprawiał seks z Caroline, a ja im przerwałem. Zachichotałem wychodząc ze szpitala. Pół godziny później byłem już w domu gdzie czekała reszta One Direction, wraz z menagerem. Harrego jeszcze nie było.
...
---------

1 komentarz:

  1. O ja hahaha...ależ się porobiło. Czekam na nn i zapraszam do siebie http://turn--back--time.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń