piątek, 27 kwietnia 2012

27. Strangelove That's how my love goes

Myryry  xD Dzisiaj poszło mi lepiej, bo miałam zajebisty dzień. Nawet mimo tego, że trzeba było iść do szkoły. Ale wiecie co? Nie mogę doczekać się poniedziałku. A dzisiejszy dzień był zajebisty z jednego powodu. Żywego powodu.... ON <3
I wgl spotkanie z Adą <3 I przyszła mi płyta, o! I tak cudnie w ogóle... Awww!
ON, ON, ON.... Chociaż tych "On" jest wielu, to ten dzisiejszy ON jest dla mnie szczególnie ważny <3 Nanana..... Don't worry *tututut* be happy.... I'm sooooooo happy xD - nie wiem co mnie wzięło na to, ale tak jakoś z Adą dziś śpiewałam xD
Wesołego weekendu szajbusiątka! <3
Ja chce poniedziałek! <3 o.O Gorzej ze mną o.O
Dziś jaram się nie tylko notką. Notka jak notka, ale kur** ta muza! Awww! Odpadam przy samej piosence <3 Geniusze!
Depeche Mode - Strangelove <3
----
...
****J*E*S*S****

Dni w Holmes Chapel mijały nieubłaganie szybko. Było mi tam świetnie. Niestety, nastała niedziela i musiałam wracać do Londynu, bo w poniedziałek miałam egzaminy. 
O 15 byłam już w swoim domu. Przywitałam się z rodzicami, chwilę porozmawialiśmy i poszłam na górę do siebie. Wzięłam luźny dres i poszłam wziąć prysznic. Po wyjściu z łazienki usłyszałam znaną mi melodię. Dzwonił mi telefon. Szybko wróciłam do pokoju i spojrzałam na wyświetlacz: Niall. Odebrałam i usłyszałam od razu pytanie zamiast przywitania:
- Kiedy będziesz w domu? Tęsknie nooo!
- Już jestem.
- Co?! Czemu mi nie powiedziałaś?!
- To teraz ci mówię.
- Zaraz będę u ciebie.
- Nie! - krzyknęłam. - Muszę się przygotować na jutro. Jestem zmęczona podróżą.
- Błagam! Tylko 5 minut! Muszę cię przytulić! Naprawdę, tylko chwilka!
- Ech... - jęknęłam poddając się. - Dobra, niech ci będzie.
- Super! To zaraz będę!
Rozłączyłam się i rzuciłam się na łóżko. Nie chciało mi się nic. Liczyłam, że poleniuchuję sobie w ostatni dzień weekendu i poczytam coś na egzamin, a tu Niall.... 
Po 20 minutach usłyszałam pukanie do drzwi i do pokoju wszedł Niall. I od razu do mnie podszedł i mnie przytulił. 
- A ty jak się tu znalazłeś? - zapytałam.
- Twoja mama mnie wpuściła i powiedziała, że tu jesteś. Boże, jak ja za tobą tęskniłem!
- Ja też.
Przytulił mnie mocniej.
- Niall, udusisz mnie - powiedziałam
- Ojej, przepraszam. Ale ja tak tęskniłem! - powtórzył. - Czemu wyjechałaś? - zapytał.
- Chciałam odpocząć przed egzaminami - skłamałam. Nie mogłam mu powiedzieć prawdy. 
- Cieszę się, że już jesteś.
Pocałował mnie. Tak bardzo mi tego brakowało. 
- Jedziemy do mnie?
- Do Irlandii?! - zażartowałam. 
Blondyn roześmiał się. 
- Jeżeli chcesz... Może innym razem. Tym razem jedziemy do reszty. 
- Nie chce mi się - wystawiłam mu język i położyłam się na łóżku. - Jestem padnięta.
- No błagam! - Niall rzucił się na łóżko obok mnie. - Bo cię zniosę do samochodu gdzie czeka Zayn i zawieziemy siłą. Porwiemy cię.
- Haha. Już to widzę - ironizowałam. 
W tym momencie Horan wstał i wziął mnie na ręce. 
- Jezy, Niall, puść mnie!
- Mówiłem, że wezmę siłą. Jedziesz dobrowolnie?
- Tak! Ale już mnie zostaw!
Postawił mnie na podłodze. Poszłam do garderoby i wzięłam rurki i t-shirt. Szybko się przebrałam, zrobiłam makijaż i wróciłam do mojego chłopaka. 
- No. I to mi się podoba!
Jęknęłam. Wzięłam telefon i zeszliśmy na dół. Ubrałam trampki. Chwyciłam swoją bejsbolówkę i spojrzałam na jej tył. Mrs. Styles. Zawahałam się. W końcu to nazwisko Harrego, ale ostatecznie i tak ubrałam ją. 
W tym momencie zorientowałam się, że w domu czeka Harry. Nie chciałam go widzieć. Jeszcze nie teraz. 
- Niall, wiesz? - zaczęłam kręcić. - Ja chyba zostanę w domu. Jakoś źle się poczułam - skłamałam. 
- Przejdzie ci. To pewnie po podróży! - pociągnął mnie za rękę i wyszliśmy na dwór. Przed domem stało auto Malika. Wsiedliśmy i przywitałam się z Zaynem. W drodze wypytywałam jeszcze o Alex i o przeszczep. Kwadrans później byliśmy już przed domem One Direction. Gdy Malik zaparkował i wysiedliśmy czułam, że trzęsą mi się nogi. Nie chciałam by Niall cokolwiek zauważył więc posłałam mu uśmiech. Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę domu. Weszliśmy do środka. Od razu usłyszałam głos Harrego. Głos, który kochałam i jednocześnie nienawidziłam. Poszliśmy do salonu gdzie siedział Styles, Lou, Liam i Angela. Moja kuzynka podbiegła do mnie i się przywitałyśmy. To samo zrobiłam z resztą. Niechętnie podeszłam do Hazzy i się z nim przywitałam dając mu całusa w policzek. W tym momencie on szepnął:
- Tak bardzo tęskniłem. 
Nogi ugięły mi się. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Na szczęście Niall pociągnął mnie na kanapę. Usiadłam mu na kolanach. 
- Wiesz co? Mam coś dla ciebie.
- Dla mnie?!
Wstał i poszedł na górę. Po chwili wrócił dając mi pakunek. Otworzyłam. W środku była czarna sukienka, elegancka sukienka. Wyjęłam ją. 
- Niall co to jest?! - skrzywiłam się. 
- Pani Horan musi ładnie wyglądać na egzaminach - wyszczerzył się. 
- Ja nigdy w życiu nie ubiorę tego! Nie ma mowy!
- No weź! Przymierz przynajmniej. Tak się starałem. Sam wybierałem!
- Mam taką samą. Od Liama - powiedziała moja kuzynka.
Spojrzałam się na blondyna.
- Sam wybierałeś, powiadasz?
- No dobra. Z Liamem. Ulżyło?
Zachichotałam i dałam mu całusa. 
- To przymierz chociaż!
Znów krzywo spojrzałam się na ubranie, które miałam w ręce.
- Nie przymierzę. Z przymierzaniem sukienek mam złe wspomnienia.
W tym momencie spojrzałam się na Harrego, który nie spuszczał ze mnie wzroku. 
- A co się stało?
- Długa historia. Może kiedyś się dowiecie. 
- Ech, no okey. A przymierzysz? Proszę! - zrobił maślane oczy. Poddałam się. Wstałam z jego kolan i poszłam do łazienki. Ubrałam sukienkę i spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak przykładny uczeń. Fuu. Wróciłam do salonu. 
- No i widzisz jak ładnie? - blondyn się wyszczerzył. 
- Czy ja wiem... - kręciłam nosem. 
W tej samej chwili podszedł do mnie Harry i uklęknął przede mną mówiąc:
- Zostanie pani moją żoną!
Zaczęłam się śmiać. Reszta też. Tylko Styles posłał mi uśmiech, a Niall rzucił w niego poduszką.
- Ona jest moja, Harry! - blondyn nieźle się zdenerwował. - Nie możesz tak robić! To moje! - jego oczy zrobiły się wilgotne. 
Podeszłam do niego. Usiadłam mu na kolanach i pocałowałam. Po chwili powiedziałam:
- Dziękuję za sukienkę. Jest piękna. 
- A ubierzesz ją jutro?
- Muszę?
- Chciałbym. Bardzo mi na tym zależy.
- Zastanowię się. Myślałam nad czarnymi rurkami, ale....
- Ubierzesz. Ja to wiem! - wyszczerzył się.
- No dobrze.
- No! - pocałował mnie. 
Poszłam się przebrać i po chwili znów siedziałam w salonie. Louis poszedł na górę, bo zadzwoniła Eleanor. 
- Jestem głodny! - powiedział Horan. 
- Pff, norma. Jak zawsze. Zamawiamy pizzę? - zaproponował Zayn. 
- Chcę coś z Nandos!
- To kto jedzie? - zapytał Liam. 
- Niall chce, to Niall jedzie! - Harry się wyszczerzył. 
- To nie fair! Znęcacie się, bo ja nie mam prawka! Nie fair! Głodny jestem! - jęknął. 
- My się nie znęcamy. Ale mógłbyś w końcu sobie zrobić prawo jazdy, bo nie jesteśmy taksówkarzami. 
- Ale mi się nie chce uczyć!
- To twój problem. 
- Kto mi pojedzie po jedzenie? - Niall zmienił temat. 
- Ech, nie kłóćcie się już. Ale z was dzieciaki. Chodź, jedziemy - Zayn zachował się najbardziej dojrzale. 
- Jedź sam. Mi się nie chce! - Niall mnie przytulił. 
- Pff, idę sobie zrobić kanapkę. A ty musisz obejść się bez Nandos. 
- Zayn, proszę! Ja chcę Nandos! - blondyn zachowywał się jak dziecko. 
- Ja nie jadę sam, rozumiesz?! Niby jak ja się zabiorę z jedzeniem dla tylu osób?
- To weź sobie... na przykład... - Horan patrzył na każdego.
- Jedziesz czy obejdziesz się bez Nandos?
- Ech, jadę!
Zaczęliśmy się śmiać. Niall wstał i wyszedł z Zaynem. W pewnej chwili Liam wziął Angelę za rękę i poszli na górę. Do mnie dosiadł się Styles. W tym momencie żałowałam, że nie pojechałam z chłopakami. Harry spojrzał na mnie. A ja powiedziałam:
- Proszę, nic nie mów.
Bałam się by we mnie coś nie pękło. Bałam się, że w pewnej chwili rzucę się na niego i zacznę zachowywać się jakby Niall nie istniał. 
- To przeze mnie wyjechałaś prawda? - zapytał.
- Nie. Ja po prostu chciałam poukładać wszystko w swojej głowie.
- Jess, wiem, że wybrałaś Nialla. Pogodziłem się z tym. Ale chcę byś wiedziała, że zawsze możesz na mnie liczyć i zawszę ci pomogę gdy będziesz potrzebowała pomocy. 
- Dziękuję. Ty też możesz na mnie liczyć. Przecież jesteśmy przyjaciółmi. Tylko błagam. Zrób coś dla mnie...
- Tak?
- Nigdy więcej nie mów, że mnie kochasz. Tym tylko pogarszasz moją psychiczną sytuację. Jestem rozdarta. Nie chcę kochać i ranić was obu. A te słowa nie pomagają mi w poukładaniu sobie wszystkiego. 
- Przepraszam. I obiecuję, że nie powiem więcej. 
Dalsza rozmowa przeniosła się na temat przeszczepu. Opowiedział mi, że szpik pobiorą z jego kości biodrowej. Byłam przerażony gdy tego wszystkiego słuchałam. On mówił to tak spokojnie.
W tej samej chwili do domu wrócili Zayn i Niall. Na dół zeszła moja kuzynka wraz z Liamem, wzięli swoje jedzenie i wrócili na górę. To samo zrobił Louis. Harry posiedział chwilę. Ciągle patrzył na mnie i na Horana. Widziałam ten smutek w jego oczach. Było mi tak cholernie źle. Wiedziałam, że go ranię. A nie chciałam tego robić. Styles w pewnej chwili wstał i, biorąc swoją porcję, poszedł do siebie. Wtedy miałam ochotę iść za nim, jednak ostatkiem sił powstrzymałam się od tego. 
Około 20 wróciłam do domu. Nie byłam głodna więc odpuściłam sobie kolację i poszłam od razu do siebie. Pouczyłam się jeszcze trochę po czym poszłam spać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz