Także ja Was błagam. Bądźcie silne. A za Natalię i Demizę jest nam bardzo przykro. Nie są jedynymi ofiarami takich debili. Niech spoczywają w pokoju, a tych dupków trzeba... Ech, dokończcie sami...
Natalia[*] <3 Demiza [*] <3
Coldplay - Paradise <3 - słoniki! <3
------
...
****H*A*R*R*Y****
Zostałem w domu sam. Niall, Liam i Zayn poszli na bal z dziewczynami, a Lou był u Eleanor. Siedziałem przed telewizorem i ze znudzeniem przeskakiwałem z kanału na kanał. Obejrzałbym coś nowego.... W końcu wyłączyłem tv i postanowiłem, że pójdę do kina. Paul byłby zły, bo zawsze powtarzał nam, że nie powinniśmy chodzić nigdzie sami i bez ochrony. Ale czego oczy nie widzą tego sercu nie żal.
Wstałem z kanapy i poszedłem na górę. Przebrałem się i 10 minut później byłem już w drodze do kina. Ruch był spory co równało się ze staniem w korku. Ale na szczęście jakiś czas później parkowałem przed budynkiem kina. Mocno naciągnąłem czapkę na głowę i założyłem okulary, bo nie chciałem żeby ktoś mnie poznał. Wysiadłem i poszedłem do środka. Zacząłem czytać repertuar na dziś. W końcu zdecydowałem się na film akcji. Kupiłem bilet, jakieś przekąski i zająłem miejsce w ciemnej sali. Udało się, nikt mnie nie rozpoznał. Kilka minut później film się rozpoczął. Zapowiadał się ciekawie. I wreszcie nie było ze mną ani rozgadanego Nialla, ani ochrony, która chodzi ze mną nawet do toalety. Byłem sam. Czułem się jak zwykły nastolatek. W pewnej chwili zdenerwowały mnie gadające nastolatki siedzące za mną. Nie było Nialla to znalazły się jego zastępczynie. Słyszałem o czym rozmawiały. I to wcale nie był temat filmu. Komentowały mnie. Przeszkadzało im to, że siedzę w czapce. Bałem się odezwać by mnie nie rozpoznały. W końcu nie wytrzymałem i się odwróciłem:
- Zamknijcie się wreszcie! - warknąłem.
Zaniemówiły. Poznały mnie. Siedziały z otwartymi buziami. Jednej z nich, siedzącej po lewej wypadł popcorn, który wysypał się na podłogę. Zaczęły piszczeć i wypowiadać moje imię. Ktoś z sali krzyknął:
- Cisza!
Dziewczyna siedząca obok mnie spojrzała na tamte dziewczyny, a potem na mnie.
Dziewczyna siedząca obok mnie spojrzała na tamte dziewczyny, a potem na mnie.
- Mogłybyście być cicho? Chciałabym obejrzeć ten film, a to że zobaczyłyście kogoś podobnego do Hazzy nie oznacza, że od razu macie piszczeć - powiedziała do dziewczyn z tyłu i odwróciła się.
- Naprawdę nie jesteś Harrym? - zapytała dziewczyna od rozsypanego popcornu.
- Nie! - odpowiedziałem. - Dlatego dajcie innym obejrzeć ten film!
- Ech, a już myślałam.... - westchnęła inna. - Chodźcie dziewczyny, niezbyt interesujący ten film.
Wyszły a ja kontynuowałem oglądanie filmu. W pewnej chwili szepnąłem do mojej "sąsiadki":
- Dziękuję ci za to. W ten sposób uratowałaś mnie przed natrętnymi fankami.
- Nie ma za co. Ale raczej nie uwierzę ci, że jesteś Harrym z One Direction. On nie rusza się nigdzie bez ochrony i kolegów.
- A co byś zrobiła gdybym nim był?
- Zaprosiłabym cię na lody - powiedziała szeptem.
- Więc czuję się zaproszony - szepnąłem z uśmiechem na twarzy. Odwróciłem się w stronę ekranu.
- Ale ja mówiłam o Hazzie a nie o jego klonie.
Rozejrzałem się.
- Ja tu klona nie widzę - uśmiechnąłem się.
- Co za idiota... - podsumowała mnie.
- Dziękuję. Bardzo mi miło. A dasz się zaprosić na lody po filmie?
- Z obcymi się nie umawiam.
- Pfff, po co ja się pytam? To ty mnie zaprosiłaś.
- O czym ty gadasz? - zdenerwowała się i podniosła głos.
- Bądźcie w końcu cicho, albo wypad! - powiedział facet siedzący przed nami.
Wstałem i pociągnąłem dziewczynę za rękę.
- Chodź, wychodzimy stąd - powiedziałem.
- Co ty wyprawiasz? Ja cię nawet nie znam! Zostaw mnie!
- Chodź, proszę.
Poddała się. Wyszliśmy z sali.
- Zepsułeś mi wieczór! - powiedziała z wyrzutem gdy wychodziliśmy.
Będąc już w holu spojrzałem na dziewczynę. Była bardzo ładna. Miała długie brązowe włosy i ciemne oczy. Uśmiechnąłem się. Wreszcie mnie poznała.
- O nie! Ty jesteś Harry. Jaki wstyd - skryła twarz w dłoniach.
- Ej, no co ty! - złapałem ją za ręce. - Żaden wstyd - przytuliłem ją.
- Nie, wcale. Przepraszam, że nazwałam cię idiotą.
- Nie ma sprawy. Wiem, że to dziwnie wyglądało, że jestem tak sam, bez ochrony, ale chłopaki.... a z resztą. Chodźmy do kawiarni. Opowiem ci tam.
Wyszliśmy z kina. Naciągnąłem czapkę na głowę i złapałem dziewczynę za rękę. Pociągnąłem w stronę parkingu gdzie stało moje auto.
- Ej, ale do kawiarni to tamtędy! - wskazała przeciwny kierunek.
- Pojedziemy autem - wyjaśniłem. Byliśmy już przed moim samochodem. Otworzyłem drzwi, a dziewczyna wsiadła.
- Ładne autko - posłała mi uśmiech gdy już zająłem miejsce kierowcy.
- Dziękuję - odwzajemniłem uśmiech.
Przekręciłem klucz w stacyjce i ruszyłem w stronę mojej ulubionej kawiarni. Dotarliśmy tam w ciągu kilku minut. Zaparkowałem i już chwilę później wchodziliśmy do środka. Zajęliśmy stolik w najdalszym kącie i zamówiliśmy sobie dwa desery lodowe. Zaczęliśmy rozmawiać. Dowiedziałem się, że moja nowa koleżanka ma na imię Rose. Mieliśmy dużo wspólnych tematów więc świetnie nam się gadało.
W pewnej chwili do kawiarni weszła grupa nastolatek. Od razu narobiły krzyku, bo rozpoznały mnie. Byłem przerażony, bo zawsze miałem ze sobą ochronę.
Od razu rzuciły się do naszego stolika. Dosiadły się i zaczęły prosić o autografy. Spojrzałem na Rose. Była przerażona.
- Harry, ja... ja już pójdę - powiedziała wstając.
- Nie! - złapałem ją za rękę. - Daj mi chwilkę.
- Nie, pójdę już. Dziękuję za miłą chwilę.
Odeszła. Nie udało mi się wstać, bo fanki mnie przytrzymywały. Zrobiliśmy sobie kilka zdjęć. Widziałem jak Rose płaci za lody i wychodzi. Było mi cholernie głupio.
- Przepraszam was. Nie gniewajcie się na mnie - powiedziałem do fanek i wybiegłem z kawiarni. Po wyjściu stanąłem na chodniku i zacząłem się rozglądać. Zaczęło się ściemniać co jeszcze bardziej wszystko utrudniało. W końcu zauważyłem, że Rose wsiada do taksówki. Szybko przebiegłem na drugą stronę gdzie stało moje auto. Już chwilę później jechałem za taksówką, która po 20 minutach zatrzymała się przed jakimś domem. Dziewczyna wysiadła. Ja zrobiłem to samo i podbiegłem do niej.
- Harry, co ty tutaj robisz? - zapytała zdziwiona.
- Przepraszam, że tak wyszło. Przyjechałem oddać ci pieniądze za lody.
- Przecież to ja ciebie zaprosiłam. Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia gdzieś, kiedyś. Może na koncercie...
Posmutniałem słysząc to. Podałem jej rękę mówiąc:
- Ja też dziękuję. Cześć.
Odwróciłem się i powolnym krokiem szedłem w stronę mojego auta. W pewnej chwili usłyszałem jeszcze:
- Harry...
Odwróciłem się.
- Tak?
- Może wejdziesz do mnie?
Uśmiechnąłem się.
- Nie chcę przeszkadzać - powiedziałem.
- Nie przeszkadzasz. Ale może chcesz się zabawić w nianię, co?
- W twoją nianię? - zapytałem z uśmiechem na twarzy podchodząc do niej.
Roześmiała się.
- Nie. Muszę zaopiekować się siostrzenicą.
Zgodziłem się. Weszliśmy do jej domu. Już od progu dało słyszeć się dziecięcy głos.
Rose zaprosiła mnie do kuchni. Siedziała tam też jakaś kobieta.
- Harry, to Alice, moja siostra. Alice to Harry.
Uśmiechnąłem się do starszej kopii Rose. Porozmawialiśmy chwilę. W pewnym momencie Alice powiedziała:
- Okey, ja muszę się zbierać. Mam nadzieję, że mała nie będzie przeszkadzać za bardzo.
Wyszła z kuchni, a 10 minut później wyszła z domu. My przenieśliśmy się do salonu. Na podłodze wśród zabawek siedziała półtoraroczna dziewczynka. Podszedłem do niej i uśmiechnąłem się.
- Jak ona ma na imię? - zapytałem Rose.
- Maya.
- Jeeeej, jak słodko - rozczulałem się.
Zacząłem się z nią bawić. Czas mijał szybko i przyjemnie. Gdy Maya poszła spać rozmawiałem z Rose. Siedzieliśmy u niej w pokoju i słuchaliśmy Coldplay. Nie czułem się jakbym rozmawiał z fanką. Przy mojej nowej koleżance czułem się jak zwykły nastolatek.
Gdy jej siostra wróciła ja pojechałem do domu.....
-------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz