HORALIKOWA! Która czeka aż do tej późnej godziny by przeczytać nexta.
Tak naprawdę to miałam dodać w dzień, a teraz kolejny, ale mi się nie chciało :D
Carly Rae Jepsen - Call Me Maybe <3 - ta piosenka mi się z Żabką i lodem Frugo kojarzy :p
--------
...
****H*A*R*R*Y****
Spojrzałem na zegarek. Dochodziła 17. Nie mogłem doczekać się już wyjścia z domu i spotkania się z Rose. Posiedziałem jeszcze chwilę w salonie. Niall, Zayn i Liam gadali o wakacjach, na które niedługo wyjeżdżają z dziewczynami. Louis siedział z laptopem na kolanach i uśmiechał się do ekranu. Ja ciągle w głowie miałem dzisiejsze spotkanie z Rose.
Poszedłem do siebie na górę, bo już nie mogłem wytrzymać na dole. Poszedłem wziąć prysznic, a potem w samym ręczniku wróciłem do swojego pokoju. Miałem jeszcze sporo czasu więc rzuciłem się na łóżku. Wziąłem komórkę i otworzyłem okienko do pisania wiadomości i napisałem do Rose:
Za godzinę mamy randkę ^^
Wysłałem i po chwili otrzymałem odpowiedź.
To nie jest randka, Harry! Ile razy mam to powtarzać?! To jest zwykłe spotkanie jako kumple, okey?
Uśmiechnąłem się na te kilka linijek. Próbowałem sobie wyobrazić jak słodko się denerwuje.
Oj, dobrze, dobrze. Nazywaj to sobie jak chcesz. Ja i tak wiem swoje ;p
Wysłałem i patrzyłem w ekran czekając na kolejną wiadomość. Nadeszła po kilku sekundach od otrzymania raportu.
Foch -.-
Posmutniałem czytając to. Prędko wybrałem jej numer. Odebrała po kilku sygnałach mówiąc:
- Mam focha, Harry!
- Ale czemu? Dobra, jeżeli wolisz określenie "spotkanie koleżeńskie" to niech ci będzie. To nie jest randka. Rozumiem. Ale powiedz, że już jest okey, bo przez twojego focha nie mogę się ubrać.
Zaczęła się śmiać i powiedziała:
- Nie mów, że jesteś nagi.
- Jeśli ręcznik mi spadnie to będę.
- To Louis musi być w raju, prawda?
- Pfff, siedzi na dole z chłopakami i robi coś na komputerze i uśmiecha się jak kretyn do ekranu.
Zachichotała, ja również.
- Okey, to idź się ubierać i niedługo się widzimy - powiedziała.
- Okey, do zobaczenia!
- Pa.
Rozłączyła się. Ja wstałem i poszedłem do garderoby. Rozejrzałem się wokoło i zastanawiałem się co ubrać. W końcu wziąłem do ręki czarne rurki i białą koszulkę z jakimś szarym nadrukiem. Wróciłem do łazienki. Ubrałem się, a potem wysuszyłem sobie włosy. Ułożyłem swoje loki i uśmiechnąłem się do swojego odbicia w lustrze. Użyłem jeszcze swoich perfum, a potem wróciłem do pokoju. Wziąłem telefon i swoją skórzaną kurtkę. Na nogi ubrałem czarne trampki i zszedłem na dół.
- Wychodzisz gdzieś? - usłyszałem pytanie Liama.
- Tak!
- A gdzie?
- A nieważne - posłałem im uśmiech. - Nie wiem kiedy wrócę.
Wyszedłem i wsiadłem do swojego auta. Włączyłem radio i przekręciłem kluczyk w stacyjce. Ruszyłem w stronę domu Rose. Miałem świetny humor i już nie mogłem doczekać się naszego spotkania. Gdy w radiu usłyszałem "Call Me Maybe" Carly Rae Jepsen zacząłem głośno śpiewać. Otworzyłem okno i napawałem się świecącym słońcem. Dzisiejsza pogoda była naprawdę świetna.
Kilkanaście minut później parkowałem już przed domem mojej znajomej. Wyłączyłem radio i wysiadłem. Poszedłem w stronę domu i zadzwoniłem dzwonkiem. Po minucie drzwi otworzyła mi uśmiechnięta Alice z Mayą na rękach.
- Hej - powiedziałem odwzajemniając uśmiech.
- Cześć. Wejdź. Rose, Harry już jest! - krzyknęła do swojej siostry.
Dziewczyna zaprowadziła mnie do salonu.
- Daj jej 5 minut. Zawsze się tak grzebie. A my musimy porozmawiać.
Przestraszyłem się słysząc to.
- My?! - zdziwiłem się.
- Co to ma znaczyć? - wskazała na zabawki leżące na podłodze. Były to rzeczy, które kupiliśmy dzisiaj.
- Prezenty dla Mayi. Prawda? - zwróciłem się do dziecka i wziąłem ją na ręce. Przytuliła się do mnie pokazując ręką na zabawki. - No właśnie. Zgadza się ze mną! - uśmiechnąłem się do Alice.
- Harry, nie powinieneś tak robić.
- Ale to było takie fajne! To Maya wybierała.
W tym momencie do salonu weszła Rose.
- Idziemy? - uśmiechnęła się do mnie.
- Jasne! To pa - oddałem Mayę jej mamie i wraz z jej ciocią wyszedłem.
Otworzyłem drzwi od auta, Rose wsiadła, a ja zająłem miejsce kierowcy.
- Widzę, że już miałeś poważną pogadankę z moją siostrą - powiedziała brunetka.
- Była zła za prezenty dla Mayi. Ale chyba jej przejdzie, nie?
- Wiesz, nie dziwię jej się. Jesteś obcym facetem. Znamy się jeden dzień, a ty tak od razu....
- Oj, nie jestem obcy - uśmiechnąłem się. - Już od dawna chciałaś zaprosić mnie na lody.
- Y? O czym ty mówisz?
- No, sama powiedziałaś, że gdybyś spotkała Harrego to zaprosiłbyś go na lody. Więc już od dawna chciałaś iść ze mną na lody.
- O matko. Znów zaczynasz?!
- Bo ja lubię jak ty się denerwujesz.
- Naprawdę fajne hobby. Ja lubię żółwie.
- A ja koty.
- Mam kota. Ale ciągle jest w kartonie, bo jest bardzo maleńki i może umrzeć.
- Chcę go zobaczyć! Zawracamy!
- Żartujesz?! Mieliśmy jechać do kina.
- Ale kot!
- Zobaczysz później.
- Ech, okey. Ale na pewno?
- Tak. Zachowujesz się jak małe dziecko, wiesz?
- Paul nam to mówi dość często ostatnio.
- Ja bym nie wytrzymała na jego miejscu.
- Ale on nas kocha. A ty?
- Co ja?
- Kochasz nas?
- Kocham moją siostrzenicę.
Posmutniałem. W tym momencie wjechałem na parking kina. Przed wejściem było dużo nastolatków. Widząc ich spojrzeliśmy z Rose na siebie nawzajem i zrobiłem głupią minę, na co dziewczyna wybuchnęła śmiechem.
- To co teraz robimy? Dobrze wiesz, że cię rozpoznają i będzie jak wczoraj w kawiarni - powiedziała.
- Nie wiem co teraz.
- Wiesz co? Odwieź mnie do domu. Spotkamy się innym razem.
- O nie! Nie ma mowy!
Po tych słowach ponownie przekręciłem kluczyk w stacyjce i wyjechałem na ulicę.
- Mam inny pomysł - powiedziałem. - Mam nadzieję, że lubisz pizzę.
- Lubię, ale jestem na diecie - posłała mi uśmiech.
- Ty?! Na diecie?! Świetny żart. Naprawdę.
- Ja nie żartuję.
- Mhmm. Chyba odchudzasz się z inteligencji, bo raczej nie z nadwagi, której nie posiadasz.
- No wiesz... Mam tu i tak kilka kilogramów za dużo.
- Tak, tak. Chyba tutaj - puknąłem ją w głowę.
Właśnie wjechałem na parking przed pizzerią. Wyjąłem komórkę i wybrałem numer pizzerii.
- To jaką zamawiamy? - zapytałem jeszcze.
- Obojętnie.
Nacisnąłem zieloną słuchawkę i połączyłem się z restauracją. Złożyłem zamówienie i poprosiłem by wynieść pizzę do mojego auta. Podałem markę i kolor więc powinni wiedzieć o który samochód chodzi. Rozłączyłem się i spojrzałem na dziewczynę.
- Jesteś wariatem, wiesz? - powiedziała.
- Tak, gdzieś to słyszałem.
Rozmawialiśmy czekając na zamówienie. Kilkanaście minut później usłyszeliśmy pukanie do okna więc otworzyłem je. Dziewczyna podała mi pizzę i wtedy uśmiechnęła się. Rozpoznała mnie, bo zauważyłem jak się rozpromieniła. Chciało mi się śmiać. Otworzyłem drzwi i przytuliłem ją.
- Jeeej, nie mogę uwierzyć - szepnęła.
Poprosiła mnie o zdjęcie i autograf. Przytuliłem ją, zrobiliśmy sobie zdjęcie i zacząłem szukać jakiejś kartki by się podpisać. W tym momencie przypomniało mi się, że w schowku mam naszą płytę, którą czasami słuchałem. Wyjąłem ją i podpisałem. Podałem dziewczynie mówiąc:
- Mam nadzieję, że nie jesteś zła, że płyta była kilka razy przesłuchana - posłałem jej uśmiech.
- Żartujesz? Dziękuję!
- Nie ma za co.
Wyjąłem pieniądze i podałem jej. Przytuliłem ją ponownie po czym ona wróciła do pizzerii. Spojrzałem na Rose. Zauważyłem, że spodobało jej się moje zachowanie. Przekręciłem kluczyk w stacyjce i wyjechałem z parkingu.
- To gdzie jedziemy? - zapytała dziewczyna.
- Tajemnica - puściłem jej oczko.
Już wiedziałem gdzie ją zabiorę. Będziemy z dala od paparazzi, od fanów. Będziemy tylko my....
----
Dankeszyn za dedykeszyn! :3
OdpowiedzUsuńJa ce już nastęęępny! *__*
Ej, weź napisz jeden ale taki meeega długi! XD
Taki na 3 rozdziały :D
Będzie bekowo :D
I idę spać, bo rano nie wstanę -_-
Byee xx
Pa Harry. Pa Liam. Pa Louis. Pa Zayyn *ekhem* ;> Pa Niaaaaal *mrrraww*
<3