niedziela, 21 października 2012

94. Tell me now, what's love today...

Nie ma wiele komentarz ale mimo to i tak wstawiam. Mam nadzieję, że pod tym będzie więcej. Może naprawdę powinnam robić coś w stylu "20 komentarzy = kolejna notka"?
Dziś dłuższy. Bardziej dłuższy. To kolejne w przyszły weekend xD Nie, no, żartuję ^^
CZYTASZ - KOMENTUJESZ!
A co do muzyki... to... na razie włączcie to co jest, a potem włączajcie to co tam jest podane. Na przykład Mettalica etc.
Wilki - Here I Am <3 - Polska też potrafi <3
------
****J*E*S*S****


Zamówiłyśmy sobie shake'i i poszłyśmy na spacer do parku. Idąc śmiałyśmy się  wspominając nasze wygłupy. Nie rozmawiałyśmy o chłopakach. Zachowywałyśmy się tak, jakby w ogóle nie istnieli. Aż do pewnej chwili. Grupka dziewczyn rozpoznając Alex i Angelę jako dziewczyny Zayna i Liama, podeszła do nas prosząc o zdjęcie. Odsunęłam się na bok umożliwiając im to. Nie były wyzywane przez fanki. Zazdrościłam im tego. W pewnym momencie jedna dziewczyna podeszła do mnie. 
- Hej, jestem Kate. Ty jesteś Jess. Pamiętam cię. 
Posłałam jej jedynie nieśmiały uśmiech czekając na rozwój wydarzeń. 
- Wiem, w jaki sposób potraktował cię Niall. Mój chłopak zrobił tak samo. Wiem co czujesz. Ty miałaś gorzej niż ja, bo Niall jest osobą znaną. Śledziłam ciągle informacje dotyczące Nialla i Ciebie. Wiem, że Harry jest w tobie szaleńczo zakochany. Zresztą potwierdził to na ostatnim koncercie. Dlaczego nie jesteście razem?
Zamurowało mnie. Nie spodziewałam się takiego pytania. Każda fanka życzyła mi śmierci, a tu taka niespodzianka. 
- Wiesz, to trudniejsze niż się wydaje - zaczęłam. - Fanki One Direction życzą mi śmierci dlatego nie chcę się z żadnym z nich wiązać. Są również inne powody, ale nie chcę o nich rozmawiać. 
- Ty i ten chłopak, z którym widziano cię ostatnio, jesteście razem?
- Nie, to tylko przyjaciel - powiedziałam uśmiechając się. 
Dziewczyna o nic więcej nie pytała. Poprosiła mnie o zdjęcie. Objęłam ją, a jej koleżanki ze zdziwionymi minami zrobiły zdjęcie. Kate podziękowała mi i razem z resztą odeszła. Zauważyłam, że co chwilę odwracały się i rozmawiały o czymś. Ja razem z Angelą i Alex poszłam dalej. Było mi miło po rozmowie z dziewczyną. 
Usiadłyśmy na pobliskiej ławce i znowu zaczęłyśmy się śmiać.
- Wiecie co mi się przypomniało? - powiedziałam. - Pamiętacie jak śmiałyśmy się, że nasze dzieci będą chodzić do jednego przedszkola? Ale miałyśmy plany...
Alex z Angelą spojrzały się na siebie. Były zmieszane. Chyba bały się tego tematu. 
- Wyluzujcie. Już mi przeszło po Niallu. Dzwonił do mnie. 
- Co? - zapytała Alex. 
- Twierdził, że ma wyrzuty sumienia. 
Zaczęłam się śmiać, a dziewczyny miały grobowe miny. 
- A wy co takie poważne? Wiecie jak go okrzyczałam? Jeszcze się Peterowi dostało. 
- Wredna jesteś. 
- Wiem - wystawiłam jej język. - Boże, muszę się oduczyć tego - mruknęłam. 
- Dlaczego? - zapytała Angela. 
- Bo Peter mi groził, że jak jeszcze raz wystawię mu język to mnie ugryzie. 
W tym momencie zadzwonił telefon Alex. Odebrała mówiąc:
- Cześć kotek. 
- Rzygam tęczą - szepnęłam. - Oh, cześć kochanie. Misiu, kotku, kwiatuszku.
Dostałam kuksańca w bok. Alex się roześmiała i zaczęła tłumaczyć o co chodzi:
- Jestem w parku z Jess i Angelą. I mam dla ciebie świetną wiadomość.  Jess zgodziła się być naszym świadkiem!
- Oh, tak słodko - szepnęłam znowu. 
- Jess - zaczęła Angela. - Peter się w tobie kocha, prawda?
- Nie zaczynaj - powiedziałam. 
Gdy Alex skończyła rozmawiać powiedziała:
- Zobaczymy czy jak znajdziesz sobie chłopaka to nie będziesz mówić do niego "kochanie"!
- Nie, nie będę. 
- Jasne, jasne. Zobaczymy. 
W tym momencie zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zaczęłam się śmiać. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wiedziałam, że jak odbiorę teraz to dziewczyny nie dadzą mi spokoju. Wyciszyłam. Jednak Peter się nie poddawał. Nie miałam innego wyjścia więc nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Hej - powiedziałam. 
- Hej. Coś się stało?
- Nie. Wszystko okey. Siedzę z przyjaciółkami w parku. 
- Ooo, fajnie. A jakie masz plany na wieczór?
- Chyba będę z rodzicami. A ty?
- Mam kolację służbową. 
- Służbową - powiedziałam drwiąco. 
- Zazdrosna jesteś?
- Ja? Nigdy. Żartuję tylko. 
Alex i Angela słysząc moją rozmowę zaczęły mnie przedrzeźniać. 
-Oh, tak, jestem bardzo zazdrosna. Tak bardzo cię kocham, ale przecież ci tego nie powiem, bo mi duma nie pozwala - powiedziała moja kuzynka. 
- Zabiję cię, Angela! - warknęłam na nią. 
Peter słyszał wszystko co mówiła. 
- Pozdrów przyjaciółki - powiedział śmiejąc się. - Nie wiedziałam, że jesteś taka niebezpieczna. 
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. 
- Z chęcią się dowiem. 
Porozmawialiśmy chwilę i pożegnaliśmy się po czym rozłączyłam się. 
- Zwariowałaś?! - warknęłam na kuzynkę. 
- Oj, wyluzuj.
Postanowiłyśmy wracać do domu. Umówiłyśmy się na jutro. Odprowadziłyśmy się i kwadrans później byłam u siebie. Mój tata siedział w salonie oglądając mecz, a mama robiła ciasto. Przywitałam się z moim ojcem. Zauważyłam, że tuląc mnie również miał łzy w oczach. 
- A jak tam prawo jazdy? - zapytał. 
Wyciągnęłam dokument z torebki i z dumą podałam mu. 
- Jestem taki dumny - powiedział przytulając mnie. 
Po chwili poszłam do mojej rodzicielki. Naprawdę byłam szczęśliwa, że jestem w Londynie. Bałam się tu przyjechać ze względu na złe wspomnienia, ale będąc tu dotarło do mnie, że rodzina potrafi pomóc. Gdyby nie moja mama to już dawno bym nie żyła. 
Podeszłam do kobiety, która mnie urodziła i przytuliłam ją mówiąc:
- Dziękuję za wszystko. 
Pomogłam jej robić ciasto, a potem całą trójką siedzieliśmy w salonie. Wieczór minął bardzo miło. Potem szybko udało mi się zasnąć. Nie obyło się bez telefonu od Petera.
Rano obudziłam się wypoczęta. Rozejrzałam się po pokoju. Uśmiechnęłam się. Tu spędziłam najlepsze lata mojego życia. Włożyłam płytę Coldplay do wieży i zaczęłam dzień od swojej ulubionej piosenki. Wiedziałam, że muszę dziś porozmawiać z Tonym o jutrzejszym zakończeniu. 
Spojrzałam na zegarek. Wskazywał dziesiątą. Chwyciłam telefon i zadzwoniłam do Tonego. Umówiliśmy się na dwudziestą w niedzielę. Porozmawialiśmy chwilę o jego siostrze i rozłączyłam się. Zauważyłam, że podczas mojej rozmowy dzwoniła Angela. Oddzwoniłam do niej. 
- Hej, hej. Za pół godziny wpadniemy do ciebie - usłyszałam. 
- Ale ja dopiero wstałam!
- Masz trzydzieści minut na przygotowanie się. To dużo czasu. 
- Okey, niech wam będzie. 
Wzięłam szybki prysznic i zeszłam na dół. Moja mama w kuchni rozpakowywała zakupy. Przywitałam się z nią. 
- Dlaczego nie powiedziałaś mi o zakupach? Poszłabym z tobą - powiedziałam. 
- Nie chciałam cię budzić. 
Zrobiłam sobie kawę i zjadłam kawałek ciasta. 
- Świetne śniadanie - usłyszałam za sobą głos mamy. 
Uśmiechnęłam się do niej z pełną buzią. 
- Zjedz coś normalnego. 
- Mówisz jak Peter - mruknęłam. 
- Kto?
- Chłopak, u którego mieszkam.
Teraz przypomniałam sobie, że moja mama nie wie o mojej przeprowadzce.Ale wpadka. 
- To znaczy... no wiesz... on mieszka w Stanach Zjednoczonych - zaczęłam tłumaczyć. - A ja mieszkam w jego domu. Nie chciałam dłużej siedzieć Andreasowi na głowie. 
- Dlaczego Andreas nic nie powiedział?
- Poprosiłam go żeby nic nie mówił. Powiedziałam, że powiem sama. 
- To dlaczego nie powiedziałaś?
- Oj, zapomniałam! Nie gniewaj się. 
- O czymś jeszcze zapomniałaś nam powiedzieć?
- Nie. To tyle. Okey, umówiłam się z dziewczynami więc idę. Pa - dałam jej całusa w policzek i czym prędzej wyszłam z domu.  Podejrzewam, że w bliskiej przyszłości moja mama będzie drążyć temat Petera.
Na dworze wpadłam na Angelę i Alex. Przywitałyśmy się i ruszyłyśmy w stronę centrum handlowego. Angela jak zwykle szalała przymierzając różne ubrania. Ja powiedziałam, że nie chcę nic nowego. 
- Dlaczego nie? - moja kuzynka udała obrażoną. 
- Bo jak chcę coś sobie kupić to wpadam na osoby, których nie chcę widzieć. 
- To na kogo wpadałaś? - zapytała Alex. 
- Na mamę Harrego. Zawsze. Zawsze wpadałam na nią w sklepie odzieżowym. 
Zaśmiały się obie. 
- Ale jej tu nie ma więc coś przymierz - dziewczyna podała mi różową bluzkę. 
- Ty chyba oszalałaś! Przecież wiesz, że nie lubię różowego! - oddałam jej ubranie. 
Zdecydowałam się coś kupić. Przeglądałam wieszaki ze znudzeniem. W oczy rzuciła mi się czarna dopasowana sukienka. Poszłam do przymierzalni i założyłam ją. Była bardzo krótka ale mimo to kupiłam ją. Nie wiem po co, ale podobała mi się.
Pochodziłyśmy jeszcze po kilku sklepach. Byłam już zmęczona tym oglądaniem i przymierzeniem ubrań przez Angelę. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła druga. Postanowiłyśmy iść do kawiarni na jakieś lody. Chwilę później składałyśmy zamówienie. Po kilku minutach kelner przyniósł nam kawę i desery lodowe. Biorąc pierwszy łyk napoju usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Wyjęłam go z torebki i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Peter. Odebrałam mówiąc:
- Hej.
- Hej. Co tam?
- Piję kawę i jem lody z Alex i Angelą. 
- To gdzie jesteście?
Podałam mu nazwę kawiarni, w której właśnie siedziałyśmy. To był mój ulubiony lokal więc chętnie tu przesiadywałam. 
Chłopak życzył mi miłego dnia i rozłączyliśmy się. Jedząc desery Alex zaczęła mówić o ślubie. Cieszyłam się jej szczęściem. Dziewczyna nie mogła doczekać się tego dnia. A ja bałam się. 
- Ej, Jess, patrz. Ten facet podobny jest do Petera. 
- On jest w USA - powiedziałam ale jednak odwróciłam się w stronę wejścia. 
W tym momencie chłopak zauważył mnie. Uśmiechnął się i ruszył do naszego stolika. Ja też się uśmiechnęłam. Podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek.
- Co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona. 
- Ładnie mnie witasz. Myślałem, że będziesz się cieszyć. 
- Ale ja się cieszę! Bardzo. 
- Bardzo, bardzo - powiedziała moja kuzynka, a ja zmroziłam ją wzrokiem. 
Przedstawiłam ich sobie. Peter dosiadł się do nas i zamówił sobie kawę. 
- Ale co ty tu robisz? - zapytałam ponownie.
- Siedzę i czekam na kawę - posłał mi uśmiech.
Dziewczyny zaczęły się śmiać. Ja byłam poważna. Coś musiało się stać, że on przyjechał tu aż ze Stanów. Może nie chce mówić o tym przy dziewczynach?
Kelner przyniósł jego zamówienie. Peter przytulił mnie i pocałował w głowę. Tego mi brakowało.
- Uśmiechnij się - szepnął.
Wystawiłam mu język.
- Pamiętasz co mówiłem?
- Cholera. Mówiłam, że muszę się od tego odzwyczaić.
- Dla mnie nie musisz. Jakie macie plany? - zapytał głośniej zmieniając temat.
Angela i Alex spojrzały na mnie, a ja wzruszyłam ramionami.
- Okey, to ja zapraszam was na obiad.
- Ja nie jestem głodna - powiedziałam.
- Zawsze tak mówisz więc się nie odzywaj. Ja was zapraszam, a nie pytam kto jest głodny.
W pewnej chwili do Angeli zadzwonił Liam i dziewczyna odeszła na bok by porozmawiać. 
- To jak się bawicie? - zapytał chłopak. - Co kupiłyście?
Zaczęłam opowiadać mu o naszych zakupach. Alex również powiedziała co kupiła.
- To wieczorem zabieram was do klubu.
- Ja nie mogę - powiedziałam.
- Nie martw się. Napiszę ci usprawiedliwienie z nieobecności w domu. Tobie Alex też napiszę - Peter się uśmiechnął.
Zaczęłyśmy się śmiać. Wróciła Angela. W tym momencie Peter skończył swoją kawę, a my nasze desery. Wyszliśmy z kawiarni.
- To teraz do restauracji - powiedział chłopak.
Skierowaliśmy się na podziemny parking.
- To ty byłeś w Holmes Chapel? - zapytałam widząc jego Mercedesa.
- Musiałem zabrać kilka rzeczy.
W pewnej chwili złapał mnie za rękę i mocno ścisnął, a następnie puścił. Chyba chciał mi coś przekazać poprzez ten gest.
Wsiedliśmy do auta i chwilę później byliśmy przed restauracją. Widząc to miejsce przeszły mnie ciarki. Jednak nie dałam nic po sobie poznać. Weszliśmy do środka i zajęliśmy stolik. Każdy zamówił to na co miał ochotę.
Zamyśliłam się. Przypomniał mi się dzień, gdy Niall powiedział mi o Stelli. Dzień kiedy moje życie się skończyło. A teraz siedzę tu z przyjaciółmi.
- Wszystko okey? - zapytał Peter.
- Tutaj rzucił mnie chłopak - powiedziałam.
- Chcesz zmienić lokal?
- Jest okey.
Zauważyłam w oczach Angeli i Alex przerażenie.
- A wam co? - zapytałam. - On jest przeszłością. Teraz ma Stellę - uśmiechnęłam się.
- Nawet mi o niej nie wspominaj - mruknęła Alex. - Chłopaki ciągle się o nią kłócą. Nikt jej nie lubi.
- Ona jest moją idolką! - powiedziałam z udawaną powagą. Jednak ironia w moim głosie była bardzo wyczuwalna.
- A ty masz mnie - powiedział Peter przytulając mnie.
- Dziękuję. I tak nie chcesz robić mi śniadań.
- Mówiłem żebyś wyjechała ze mną!
- No proszę, proszę. Czego my się dowiadujemy! I nic nam się nie pochwaliłaś - bardziej stwierdziła niż zapytała Angela.
- Angela, przestań. Peter gada głupoty, a wy wierzycie.
- Jakie głupoty? Mówiłem, żebyś wyjechała ze mną do USA. To, że mówiłem, że podoba mi się twój tatuaż też jest głupotą?
- Pokaż!
Odsłoniłam dziarę i pokazałam dziewczynom.
- WOW! Też chcę! - powiedziała Angela. - Bardzo boli?
- Prawie wcale.
- Zróbmy sobie! - moja kuzynka zwróciła się do Alex. 
- A ja nie chcę, bo się boję.
- Na początku mówiłam tak samo, ale potem Sam mnie przekonał.
- Mnie nikt nie przekona. Zresztą, w mojej sytuacji jest to ryzykowne. Nie mogę swojego organizmu narażać - powiedziała Alex ze smutkiem.
- Coś ci dolega? - zapytał Peter.
Kopnęłam go pod stołem na co spojrzał się na mnie.
- Miałam białaczkę - powiedziała dziewczyna. - Kilka miesięcy temu miałam przeszczep.
Zrobiła się dziwna atmosfera.
- Przestań się przejmować. Było - minęło. Masz młody organizm więc zwalczył chorobę - powiedział chłopak.
- Widzisz jak on się zna? Zaufaj mu - posłałam jej uśmiech.
Dokończyliśmy jeść i opuściliśmy restaurację.
- To gdzie teraz? - zapytał Peter.
- Ja muszę wracać do domu - powiedziałam.
- My też - dodały dziewczyny.
- A ty? - zapytałam.
- Jestem umówiony z Tonym. Podrzucę was.
- Poradzimy sobie.
- Ale ja nalegam - posłał mi uśmiech.
Wiedziałam, że nie ma sensu się z nim sprzeczać. Wsiedliśmy do jego samochodu i odwiózł nas do domów. Gdy staliśmy przed moim domem zapytałam trzeci raz:
- To co tu robisz? Ale tak szczerze.
- Stęskniłem się za tobą - powiedział odgarniając mi kosmyk włosów z twarzy.  - Jutro wyjeżdżam dlatego chciałbym spędzić z tobą trochę czasu.
- A gdzie nocujesz?
- U siostry Tonego. Przyleciałem również w tej sprawie. Przywiozłem różne maści, które powinny pomóc. Przed dwudziestą wpadnę do ciebie, dobrze? Później pojedziemy po dziewczyny i pojedziemy do jakiegoś klubu.
- Okey. To pa - powiedziałam chcąc wysiąść.
- Ej, Jess  - złapał mnie za rękę.
- Tak?
Przytulił mnie mocno, pogłaskał po głowie jakbym była małym dzieckiem i pocałował w policzek.
Wysiadłam i skierowałam się w stronę domu. Pomachałam mu na do widzenia i weszłam do środka. Poszłam na górę zanieść swoje zakupy i zeszłam na dół.
- I jak zakupy? - zapytała moja mama.
- Bardzo dobrze. Wieczorem wychodzę z dziewczynami do klubu. Peter przyjechał ze Stanów więc po mnie przyjedzie.
- Jess, czy on nie jest dla ciebie kimś więcej niż zwykłym przyjacielem?
- Nie, mamo. On jest tylko przyjacielem. On kocha swoją dziewczynę, która nie żyje. Rozmawiałam z nim o tym. On wie, że jest dla mnie tylko przyjacielem. Ja nie chcę się z nikim wiązać. Jest mi dobrze tak, jak jest.
- Boję się byś nie przeżyła kolejnego zawodu miłosnego.
- Mamo, ale tamtej Jess już nie ma. I naprawdę jest mi wstyd za wszystko co zrobiłam po rozstaniu z Niallem.
Zrobiłam kawę i razem z moją rodzicielką usiadłam w salonie. Opowiadałam jej o mojej pracy i o tym, że jutro idę na Zakończenie Igrzysk.
- Będę robiła artykuł. Zawsze marzyłam by pisać.
- Od dzieciństwa pisałaś. Do dziś trzymam twoje opowiadania oraz listy zakupów napisane przez ciebie w wieku trzech lat.
- Jezu, nie przypominaj mi.
- Ale to takie miłe pamiątki.
Przypominała mi moje błędy w pisowni, a ja paliłam się ze wstydu.
Czas mijał szybko. Nawet odrobinę za szybko. Spojrzałam na zegarek. Minęła dziewiętnasta.
- Okey, idę się przygotować.
Poszłam na górę. Jako pierwsze zadzwoniłam do Angeli i powiedziałam, że spotykamy się za godzinę. Potem to samo zrobiłam z Alex.
Wzięłam prysznic, założyłam sukienkę, którą dziś kupiłam i zrobiłam makijaż. Schowałam telefon do torebki i kilka najpotrzebniejszych kosmetyków. Usłyszałam pukanie do drzwi. Do mojego pokoju weszła mama:
- Peter przyjechał. Jest na dole.
- Skąd wiesz, że to Peter?
- Gdy otworzyłam mu drzwi przedstawił się. Bardzo miły chłopak. A jaki przystojny.
- Mamo...
Założyłam szpilki i zeszłam na dół. Peter widząc mnie uśmiechnął się.
- Obiecuję, że odwiozę Jess całą i zdrową - powiedział do mojej mamy.
Moja rodzicielka odwzajemniła uśmiech, a ja chciałam jak najszybciej wyjść i powiedzieć Peterowi co myślę. Powiedział "dobranoc" i wyszliśmy. Gdy tylko zamknęłam drzwi przytulił mnie i szepnął:
- Jess, jak ty pięknie wyglądasz. Chętnie bym ciebie porwał gdzieś gdzie bylibyśmy tylko we dwoje.
- Więc dlaczego tego nie zrobisz? - zapytałam.
Spojrzał na mnie, a ja dodałam:
- Dziewczyny czekają.
- Zepsułaś wszystko - powiedział.
Pół godziny później wszyscy razem byliśmy w klubie. Nie znałam tego miejsca. Mimo wszystko podobało mi się. Było bardzo klimatycznie. Nie było również szału z fotkami i autografami od Alex i Angeli. Wszyscy czuliśmy się swobodnie.
Poszukaliśmy wolnego miejsca by usiąść. Peter poszedł zamówić drinki.
- Boże, Jess, ten Peter jest nieziemski! Zobacz jaki on ma seksowny tyłek w tych jeansach! A ta czarna koszula? Jezu, brałabym.
- Jezusa w to nie mieszaj. Mam zadzwonić do Liama, że napalasz się na mojego przyjaciela?
Zaczęłyśmy się śmiać.
- Ale, Jess, zobacz... ten jego nieład na głowie jest taki podniecający!
Spojrzałam na Petera, który właśnie szedł w naszą stronę i wybuchnęłam śmiechem.
- Z czego się śmiejecie? - zapytał.
- Yyy.... Angela mówi, że masz seksowny tyłek.
- Wcale nie!
- Ale nie mam czy nie mówiłaś? - zapytał chłopak.
- Nie mówiłam!
- Czyli i tak twierdzisz, że ma seksowny tyłek? - zapytała Alex.
- Dajcie mi spokój!
- Widzisz, Angela, ja robię śniadanie Jess, a ona nigdy mi nie powiedziała, że mam seksowny tyłek.
- Bo ja wolę twój nieład na głowie - powiedziałam czochrając go po głowie.
Objął mnie i pocałował w policzek.
- Dlaczego pijesz zwykłą colę? - zapytałam.
- Obiecałem, że odwiozę cię całą i zdrową.
- Nie upijesz mnie dzisiaj. Nie uda ci się.
- Wcale nie mam takiego zamiaru.
Po chwili poszliśmy razem na parkiet. Wspaniale się bawiliśmy. Chłopak tylko donosił mi i dziewczynom kolejne drinki. Alex i Angela były szczęśliwe, że w końcu jesteśmy razem. Polubiły również Petera. Gdy wybiła druga postanowiliśmy wracać do domu. Najpierw odwieźliśmy Alex, a potem Angelę.
Gdy przyszła kolej na mnie zauważyłam, że chłopak nie jedzie w kierunku mojego domu.
- Co ty robisz?
- Porywam cię. Tylko zastanawiam się gdzie.
- Chciałabym pojechać w jedno miejsce.
- Zawiozę cię gdzie tylko chcesz.
Wytłumaczyłam mu gdzie chcę jechać. Dotarliśmy tam w dwadzieścia minut. Wyszłam z samochodu i skierowałam się nad rzekę. Słysząc jej szum przypomniały mi się wszystkie chwile, które tu spędziłam. Zrobiło mi się smutno. Nawet nie czułam, że byłam pod wpływem alkoholu. To miejsce wywoływało we mnie smutek i nienawiść. Kojarzyło mi się z Harrym. To tutaj pisałam list, to tutaj Harry pił whisky, to tutaj pierwszy raz mnie pocałował.
- Dlaczego chciałaś tu przyjechać? - usłyszałam ciche pytanie Petera, który obejmował mnie stojąc z tyłu.
Obróciłam się i wtuliłam się w niego mocno. Czułam jak z oczy płynął mi łzy. Chłopak nie mówił nic tylko mnie tulił. Usiadł na trawie i pociągnął mnie na swoje kolana. Siedziałam wtulona w niego.
- Wiesz... tutaj przeżyłam wielkie szczęście, które okazało się wielkim smutkiem. To tu przyjeżdżałam z chłopakiem, który był moją pierwszą miłością. On też mnie oszukał. Nigdy nie byliśmy razem. Zakochałam się w nim, ale on miał dziewczynę. Wtedy zakochałam się w jego przyjacielu, który mnie rzucił. Tu Harry mnie pocieszał. Tu pierwszy raz...
- Ciii - uciszył mnie kładąc swój palec na moje usta. - Nic więcej nie mów.
Przytuliłam się do jego torsu. Było mi tak dobrze.
- Wiesz, Peter?
- Tak?
- Jest mi tak dobrze z tobą...
Chłopak znowu zaczął temat mojego wyjazdu do USA. Zaczęłam myśleć o tym na poważnie. Po chwili jednak przed oczami stanęła mi mama. Nie mogłam jej zostawić. Wyjechał mój brat, teraz ja mam to zrobić?
Peter odgarnął mi włosy i nachylił się nad moją głową. Zaczął delikatnie całować moje usta. Nasz pocałunek z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny. Nie broniłam się. Brakowało mi bliskości drugiej osoby. Coś mnie do Petera ciągnęło. Chyba ta jego opiekuńczość była taka pociągająca. A może ja widziałam w nim Harrego?
Przestaliśmy się całować i ponownie się w niego wtuliłam. Głaskał moje plecy. Mogłam tak siedzieć w milczeniu przytulona do niego przez całą wieczność.
W pewnej chwili powiedziałam:
- Odwieziesz mnie do domu?
- Gdybym powiedział nie to zostalibyśmy tu?
- Peter, nie stawiaj mnie w takiej sytuacji. Czuję zmęczenie. Chcę się już położyć.
- Zawiozę cię do hotelu.
- Proszę cię, przestań.
Pocałował mnie w czubek głowy. Wstaliśmy i wsiedliśmy do auta. Kilkanaście minut później byłam przed swoim domem.
- Dziękuję, że jesteś - powiedziałam i chciałam wysiąść.
Chłopak pociągnął mnie za rękę i bez żadnych przeszkód pocałował. Po chwili wysiadł razem ze mną i odprowadził mnie do drzwi. Gdy chciałam już wejść do domu Peter jeszcze mnie przytulił, pocałował w policzek i szepnął:
- Dobranoc.
- Dobranoc.
Puścił mnie i weszłam do środka. Poszłam od razu na górę. Zdążyłam tylko zamknąć drzwi i zapalić światło, a już słyszałam dźwięk dzwoniącej komórki. Wyjęłam ją z torebki i odebrałam.
- Tak?
- Wiem gdzie jest twój pokój.
Podeszłam do okna i otworzyłam je. Peter stał oparty o samochód i patrzył w moją stronę. Usiadłam na parapet.
- Wiesz jak już bardzo za tobą tęsknie? - usłyszałam.
- Ja za tobą też.
- To pakuj się i skacz z okna. Jutro nas już tu nie będzie.
Roześmiałam się.
- Wiesz, że gdyby skoczyła to mogłabym nie przeżyć?
- Złapałbym cię.
- I umarłabym w twoich ramionach? Jeśli tak to nie miałabym nic przeciwko.
- Bo kiedy mnie dotykasz ja po prostu... tak? - dokończył za mnie.
Uśmiechnęłam się tylko.
- Słodkich snów.
- Pa, mój aniele.
Rozłączyliśmy się, a ja patrzyłam jak Peter rusza i po chwili żegna się mrugając światłami. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
Myślę, że gdyby mieszkał w Wielkiej Brytanii to nie broniłabym się by z nim zamieszkać. A może tylko się mylę? Nie wiem sama. Nie wiem co do niego czuję. Wiem, że... a zresztą idę spać.
Chwilę później przebrana leżałam w łóżku. W pewnym momencie zasnęłam.
W niedzielny poranek obudziło mnie słońce. Nie zasłoniłam okien. Chyba przez to, że patrzyłam na odjeżdżającego Petera. Na te wspomnienia uśmiechnęłam się. Spojrzałam na zegarek. Minęła dziesiąta. Usłyszałam pukanie do drzwi i po kilku sekundach zobaczyłam mamę.
- I jak było? Chyba późno wróciłaś.
- Tak, było późno. Świetnie się bawiliśmy. Rozmawiałam jeszcze długo z Peterem. Dzisiaj wyjeżdża.
- A jak Alex i Angela?
- Alex korzysta z ostatnich miesięcy wolności. Niedługo wychodzi za Zayna, a ja mam być świadkiem na ich ślubie.
- To wspaniale, córeczko. Harry też tam będzie?
- Chyba nie. Tak wywnioskowałam z rozmowy z Alex - powiedziałam. Nie przyznałam się, że rozmawiałam z Zaynem i to on mi o tym powiedział. Nie chciałam by mama wiedziała, że znów mam z nimi kontakt.
- Zejdziesz na śniadanie?
- Tak, zaraz zejdę. Tylko się ubiorę.
Mama zostawiła mnie samą. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w jeansową spódniczkę i białą, luźną bluzkę. Była niedziela więc chciałam wyglądać inaczej.
Zeszłam na dół. Stół już był przygotowany. Przywitałam się z tatą i usiadłam obok. Było naprawdę miło. Nie pamiętam kiedy ostatni raz siedzieliśmy w trójkę.
Pozmywałam po śniadaniu i przeprosiłam rodziców mówiąc, że muszę przygotować wstęp do artykułu. Będąc u siebie w pokoju włączyłam laptopa i zaczęłam pisać. Opisałam dzisiejszą pogodę i aurę panującą w Londynie. Już wczoraj zauważyłam, że do Londynu przyjechały osoby z różnych krajów. Zapisałam plik i wyłączyłam komputer. Spojrzałam na gitarę stojącą w kącie i uśmiechnęłam się. Nie wiem jak mogłam bez niej wytrzymać. Kiedyś była całym moim światem. Chwyciłam ją i przeciągnęłam palcami po strunach. Dźwięk, który się wydobył sprawił, że przeszedł mnie dreszcz. Zaczęłam grać "Nothing Else Matters". Znowu zaczęłam żyć dźwiękami gitary. Nawet nie usłyszałam gdy dzwonił mi telefon. Byłam w swoim świecie. W końcu się otrząsnęłam i odebrałam.
- Hej - usłyszałam Petera. - Czemu nie odbierałaś?
- Grałam na gitarze.
- Potrafisz grać?
- Tak.
- Zagraj teraz coś.
- Przestań!
- Proszę. Tak ładnie proszę.
Wzięłam telefon na głośnomówiący i zagrałam jeszcze raz kilka akordów "Nothing Else Matters". Po chwili powiedziałam:
- To by było na tyle.
- Boże, ja chcę jeszcze. Wyślij mi to. Ustawię sobie na dzwonek.
Roześmiałam się.
- Jess, mam prośbę. Moglibyśmy się jeszcze spotkać? Niedługo wracam do Stanów, a chciałbym zjeść z tobą jakiś obiad.
- Dopiero jadłam śniadanie.
- To wymyślę coś innego. Tylko spotkaj się ze mną. Pasuje ci o trzynastej?
- Ale to za niecałą godzinę!
- Tak, wiem, ale o szesnastej muszę być na lotnisku.
- Okey, niech będzie.
- Dziękuję.
Rozłączyłam się. W tym momencie zadzwoniła Angela.
- Co dziś robisz? - zapytała na wstępie.
- Cześć. Może się przywitasz?
- Tak, tak, cześć. To co robisz?
- Idę na obiad z Peterem. Wyjeżdża dziś. Może to będzie nasz ostatni obiad - mruknęłam bardziej do siebie niż do niej.
- Coś się stało?
- Nie, wszystko okey. Ale zauważyłam, że Peter staje się coraz bliższy dla mnie. A ja tego nie chcę. Chcę swobody i wolności
- Głupia jesteś. On się stara, a ty...
- Może i jestem głupia, ale nie chcę popełnić drugi raz tego samego błędu.
- Sama nie wiesz czego chcesz.
- Może masz rację.
- A co robisz po obiedzie?
- Wieczorem muszę być na zakończeniu Igrzysk.
- Wiesz kto tam będzie?
- Kto? - zapytałam zdziwiona.
- One Direction!
- A, wiem to. Ale to jest moja praca więc nie mam wyboru. Zresztą, będę z Tonym. Ale jutro możemy się spotkać.
- Okey, to do jutra.
- Pa.
Rozłączyłam się i poszłam się przebrać. Zastanawiałam się co ubrać. Wtedy w oczy rzuciła mi się błękitna sukienka. Uśmiechnęłam się i ściągnęłam ją z wieszaka. Szybko ją założyłam, wzięłam torebkę i zeszłam na dół.
- Nie będziesz na obiedzie? - zapytała moja mama, która robiła coś w kuchni.
- Nie, wychodzę z Peterem. Dziś wyjeżdża dlatego zjemy coś razem na mieście.
- To może zaproś go do nas.
- Nie, zjemy coś na mieści - posłałam jej uśmiech. - Może innym razem.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Chłopak widząc mnie uśmiechnął się szeroko.
- Pięknie wyglądasz - powiedział.
- Już mi to mówiłeś jak przymierzałam tą sukienkę.
- Mogę ci to mówić każdego dnia.
- Idziemy? - zapytałam zmieniając temat.
- Tak, idziemy.
Kwadrans później wchodziliśmy do restauracji. Nie miałam ochoty na jedzenie ale nie chciałam sprawiać przykrości Peterowi więc zamówiłam sałatkę. Czekając na zamówienie chłopak złapał mnie za rękę.
- Zrobiłaś mi wielką niespodziankę zakładając tą sukienkę - szepnął. - Wiesz, bardzo chciałem byś ją założyła ale wstydziłem się poprosić.
- Telepatia. Wszystko już załatwiłeś? - zapytałam zmieniając temat.
- Tak. Niestety. Mam przykrą wiadomość dla ciebie.
- Jaką?
- Teraz szybko nie przyjadę. Mam teraz dużo pracy i nie znajdę czasu by przyjechać.
Słysząc te słowa zrobiło mi się smutno. Czułam, że tracę przyjaciela. Czułam również jakby jakaś cząstka mnie umarła.
Peter ścisnął mnie za rękę i powiedział:
- Ej, Jess, co się dzieje?
- Nic.
Chyba zauważył mój smutek.
- Nie martw się. Zawsze to ty możesz przyjechać do mnie. Będę każdego dnia czekał. Tylko zadzwoń, a zarezerwuję ci bilet na najbliższy lot.
- Dziękuję.
W tym momencie kelner przyniósł nasze zamówienie. Zaczęliśmy jeść.
- A jak siostra Tonego? - zapytałam w pewnej chwili.
- Wszystko jest okey. Operacja przebiegła pomyślnie. Kilka tygodni rehabilitacji i wszystko będzie okey.
- To fajnie.
Dokończyliśmy jeść i opuściliśmy lokal. Na parkingu Peter przytulił mnie znienacka.
- Wiesz? Chcę zapamiętać twój zapach.
Objęłam go w pasie wtulając się w niego jeszcze bardziej. Oparł podbródek o moją głowę. Czułam jego ciepły oddech.
- Pojedziemy gdzieś jeszcze? - zapytał.
- Jeśli chcesz...
- Co proponujesz?
- Może lody w MilkShake City?
- To jedziemy - powiedział otwierając przede mną drzwi od auta.
Chwilę później byliśmy na miejscu. Postanowiliśmy kupić sobie shake'i i pójść na spacer. Peter trzymał mnie za rękę i szliśmy w stronę pobliskiego parku. Usiedliśmy na ławce. Oparłam swoją głowę na jego ramieniu. Po chwili Peter objął mnie.
- Wrócisz do Holmes Chapel moim autem, ok? - powiedział.
- Zwariowałeś?
- Przy tobie? Tak.
- Peter nie żartuj sobie teraz. Ja mówię poważnie.
- Ja też. Przyjechałem tu autem, a nie zostawię go na lotnisku. Chcę byś jeździła nim gdzie tylko chcesz.
- A jak je rozwalę?
- To tylko samochód. Najważniejsze żeby tobie nic się nie stało.
Spojrzałam na zegarek. Dochodziła piętnasta.
- Peter, jest już późno.
- Wiem.
Wstałam i podałam mu rękę. Po kilkunastu minutach byliśmy na parkingu przed MilkShake City. Peter stał oparty o samochód i trzymał mnie za obie ręce. Milczeliśmy patrząc sobie w oczy. Po chwili przyciągnął mnie do siebie, odgarnął mi włosy z twarzy i powiedział:
- Będzie mi ciebie brakowało. Bardzo.
Delikatnie mnie pocałował. Wyciągnął telefon i zadzwonił po taksówkę. Czekając aż żółte auto przyjedzie staliśmy przytuleni. Głaskał mnie po głowie, a ja chciałam by ta chwila trwała wiecznie. Po chwili jednak samochód zaparkował obok nas. Peter wyciągnął swój bagaż z Mercedesa i włożył do taksówki. Podszedł do mnie, dał mi kluczyki i powiedział:
- Uśmiechnij się. Ja myślami zawsze będę przy tobie. Uważaj na siebie.
Nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego słowa. Przycisnął moją głowę do swojego torsu. Wtuliłam się w niego najbardziej jak mogłam. Nachylił się nade mną, pocałował mnie w policzek i rzekł:
- Do zobaczenia.
- Mam nadzieję, że niedługo.
Pocałował mnie w czubek głowy i wsiadł do taksówki. Patrzyłam jak auto oddala się. Czułam jak po policzku spływa mi jedna samotna łza. Prędko ją otarłam, bo stałam w miejscu publicznym i nie chciałam by inni widzieli jak płaczę. Spojrzałam na swoją zaciśniętą pięść, w której trzymałam kluczyki. Odwróciłam się w stronę białego auta. Otwierając drzwi rozejrzałam się po parkingu. Nagle ugięły się pode mną nogi. Kilka aut dalej stał Louis i  Harry. Tomlinson trzymał rękę na ramieniu przyjaciela. Patrzyłam na Stylesa. Miał smutny wzrok. Wręcz błagalny. Chciałam do niego podbiec lecz nie zrobiłam tego. Ciekawe czy widział mnie z Peterem. Ciekawe co sobie pomyślał. Zresztą, nikt nie uwierzyłby mi, że Peter to tylko przyjaciel. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam przed siebie. Postanowiłam pojechać nad rzekę. Znalazłam się tam w krótką chwilę. Nie wysiadłam z auta. Mój telefon poinformował mnie o nadejściu nowej wiadomości tekstowej.


Dziękuję za wszystko. W skrytce jest coś dla Ciebie na smutek. 



Otworzyłam schowek żeby zobaczyć o czym napisał. Uśmiechnęłam się widząc czekoladki Merci. Odpisałam:



Myślałam, że schowałeś tam Nutellę. Dziękuję. 


Wysłałam i wyjęłam jedną czekoladkę. Gdy skończyłam jeść ruszyłam w kierunku domu. Jednak w pewnej chwili pomyślałam o kuzynce i pojechałam do niej. 



****H*A*R*R*Y****


Dziś przylecieliśmy do Londynu. Od rana mieliśmy próby do Zakończenia Igrzysk. Na szczęście wszystko przebiegało w porządku i szybko mieliśmy wolne. Postanowiliśmy razem z Louisem jechać na zakupy. Po drodze podrzuciliśmy Liama do Angeli. Gdy zrobiliśmy zakupy poszliśmy do MilkShake City. Będąc na parkingu zauważyłem znane mi auto. Rozpoznałem je po rejestracji. Poczułem, że moje serce zaczyna bić szybciej. Powiedziałem Lou, że znam to auto. Czekaliśmy na rozwój wydarzeń. W końcu zauważyłem Jess. Nie była sama. Była z przystojnym chłopakiem. Widziałem, że są ze sobą szczęśliwi. Zrobiło mi się smutno. Bardzo smutno. Chciałem podejść do dziewczyny jednak Lou zatrzymał mnie i powiedział żebym tego nie robił. Uległem mu. Miał rację.
Gdy zobaczyłem jak oboje się przytulają miałem ochotę upaść na kolana czując bezsilność. Okłamała mnie. Mówiła, że nikogo nie ma, że nie chce nikogo mieć. Jednak zdjęcia w gazecie były prawdą. Ona jest z nim zaręczona. Tylko dlaczego nie chciała powiedzieć mi prawdy? Zayn i Liam też mnie okłamywali twierdząc, że ona nie ma nikogo. 
Nie poszliśmy już z Louisem do kawiarni. Postanowiliśmy wracać do domu. Lou zauważył, że jestem załamany. Próbował mnie pocieszyć jednak warknąłem do niego, że ma się zamknąć. 
Zamknąłem się w swoim pokoju i próbowałem ułożyć wszystkie elementy tej układanki o nazwie "Jess". 
- Nie. Wiem kto mi wyjaśni to wszystko - mówiłem sam do siebie. - Liam okłamywał mnie przez cały ten czas. Jest teraz u Angeli więc oboje wreszcie powiedzą mi prawdę. 
Wybiegłem z domu i wsiadłem do auta. Zdenerwowany ruszyłem w kierunku domu Angeli. Kilkanaście minut później byłem na miejscu. 



****J*E*S*S****



Drzwi otworzyła mi Angela. Zauważyła mój smutek więc zapytała:
- Co się stało?
- Peter wyjechał. I wiesz co? Gdy się z nim żegnałam widziałam Harrego. On widział jak żegnam się z Peterem. 
- Wchodź - powiedziała otwierając drzwi szerzej. 
Weszłam, a ona zamknęła drzwi i przytuliła mnie. Poszłyśmy do jej pokoju. Gdy weszłam zauważyłam, że ma gościa.
- Boże, Jess - Liam podszedł do mnie i mnie przytulił. - Dawno się nie widzieliśmy. 
Wymusiłam uśmiech.
- Też się cieszę, że cię widzę - powiedziałam. 
- Napijesz się czegoś? - zapytała Angela. 
- Mocnej kawy. Albo Jack Daniels no. 7 - zażartowałam
- To ja jednak zrobię kawę. 
Angela zeszła na dół, a ja zostałam sama z Liamem. 
- I jak sobie radzisz? - zapytał. 
- Jest okey. 
- Na pewno? Nie wyglądasz dobrze. 
- Jest okey - zapewniłam go. 
W tym momencie drzwi do pokoju otworzyły się, a w nich stanął Harry. 
- No świetnie, że widzę was oboje! Wreszcie wszystko mi wyjaśnicie - zaczął krzyczeć. 
- Harry, uspokój się - powiedział Liam. 
- Okłamałeś mnie! Cały czas twierdzisz, że ona - wskazał na mnie. - nie ma nikogo! Niech ci opowie co robiła przed MilkShake City!
- Harry.. - zaczęłam.
- Nie chcę słyszeć kolejnych kłamstw od ciebie! Mi zarzucałaś kłamstwa, a to ty okłamujesz wszystkich wokół! Gazety mówiły prawdę więc co teraz powiesz, tatusiu? 
W tym momencie weszła Angela z kawą dla mnie. 
- Harry ciszej! - krzyknęła.
- Nie będę ciszej! Dlaczego wy wszyscy mnie okłamujecie?!
Nikt nic nie mówił. 
- Nienawidzę was wszystkich! Ale ciebie najbardziej - wskazał na mnie. - Nie wiem jak mogłem wierzyć ci w każde słowo. Byłem jak marionetka w twoich rękach. Umarłbym za ciebie. Tak bardzo cię kocham, a ty? Ty masz mnie kurwa gdzieś! Co ma on czego nie mam ja?
- Harry - szepnęłam błagalnie. 
- Chcesz powiedzieć mi kolejne kłamstwo?
Nie wytrzymałam. Wybiegłam z domu i wsiadłam do auta. Wróciłam do domu i zapłakana szybko poszłam do swojego pokoju. Po chwili poszłam do łazienki by wziąć prysznic. Chciałam by woda uspokoiła mnie. 
Harry znienawidził mnie już na zawsze. Nawet nie dał mi nic wytłumaczyć. 
Wytarłam się ręcznikiem i założyłam shorty i bokserkę. Rzuciłam się na łóżko. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła osiemnasta. 



****H*A*R*R*Y****


Gdy Jess wybiegła z domu spojrzałem na Angelę i Liama. Stali i patrzyli na mnie zdenerwowani. 
- I co narobiłeś? Kretyn - powiedział chłopak.
Opadłem na łóżko dziewczyny i popłynęły mi łzy.
- Ona się z nim zaręczyła - szepnąłem.
- Liam trzymaj mnie, bo mu trzasnę - usłyszałem głos Angeli. - Czy ty przestaniesz wierzyć brukowcom? Ona na palcu ma pierścionek od ciebie. Dałeś jej pierścionek?
Spojrzałem na nią. Przypomniał mi się pierścionek zaręczynowy dla Jess więc przytaknąłem. Wtedy mnie oświeciło. 
- Ale ten chłopak.... - powiedziałem. 
- Peter jest właścicielem domu, w którym mieszka Jess. Są dla siebie tylko przyjaciółmi. Proponował Jess wyjazd do USA, ale ona nie zgodziła się. Czy myślisz, że gdyby go kochała to odrzuciłaby tą propozycję? A po drugie gdyby ciebie nie kochała to nosiłaby pierścionek od ciebie?
- Boże, co ja narobiłem? Jestem idiotą. 
- Wreszcie powiedziałeś coś sensownego i zgodnego z prawdą - powiedział Liam na co Angela szturchnęła go. - No co? Jest idiotą. 
- Zamknij się. 
Wróciłem z Paynem do domu i próbowałem dodzwonić się do Jess. Odrzucała moje połączenia. Chciałem zadzwonić od Liama i Zayna, ale oni powiedzieli, że to moja wina i mam radzić sobie sam. Czas uciekał, a ja nie wiedziałem co robić. Musieliśmy już szykować się na Zakończenie Igrzysk. 



****J*E*S*S****


Harry ciągle dzwonił, ale ja nie miałam zamiaru odbierać. Nie chciałam słuchać, że jestem kłamcą. 
Po dziewiętnastej przygotowałam się i razem z Tonym pojechałam na miejsce gdzie odbywały się Igrzyska. Po drodze ustaliliśmy, że ja będę robić zdjęcia, a on zajmie się artykułem. Obiecałam mu, że prześlę mu wstęp, który napisałam. 
Impreza była naprawdę świetna i widowiskowa. Gdy znana piątka chłopaków zaczęła śpiewać poczułam żal do Harrego. A może to była nienawiść?
Po północy Tony odwiózł mnie do domu. Poszłam na górę i wgrałam zdjęcia na komputer. Wybrałam najlepsze, trochę obrobiłam je w programie graficznym i razem ze wstępem do artykułu przesłałam na adres mailowy Tonego. Cieszyłam się, że nie musiałam robić wywiadu z One Direction. Nie spotkałam się z nimi twarzą w twarz. 
Wybrałam numer Angeli i miałam nadzieję, że mimo późnej pory odbierze. Na szczęście odebrała mówiąc:
- Hej. 
- Hej. Wiesz jaki był dziś dzień dlatego chcę jakoś odreagować. Masz ochotę na jakiś wypad do klubu?
- Jasne! To o której?
- Za pół godziny u ciebie.
- Okey, pa.
Rozłączyłam się. Ubrałam sukienkę, którą kupił mi Peter i zamówiłam taksówkę. Pojechałam do mojej kuzynki. Stojąc przed domem zadzwoniłam do niej. 
- Idziesz? - zapytałam. 
- Już schodzimy
Rozłączyłam się. Po chwili z domu wyszła moja kuzynka i Alex. Wsiadłyśmy do taksówki i pojechałyśmy do klubu. 
Wchodząc do lokalu powiedziałam:
- Dziś się tak napiję, że nawet dam się przerżnąć barmanowi.
Dziewczyny spojrzały na siebie i wybuchnęły śmiechem. Weszłyśmy do środka i od razu poszłyśmy do baru. Alex nie chciała alkoholu, a ja zamówiłam sobie drinka. Angela poszła w moje ślady. Szybko wypiłam kolorowego drinka i zamówiłam kolejnego. Czułam jak alkohol zaczyna działać. To pewnie przez zdenerwowanie. 
W pewnej chwili podeszło do nas czterech chłopaków i dziewczyna. Eleanor widząc mnie przywitała się. Lubiłam ją. Szybko zniknęła w tłumie z Louisem. Liam przytulił Angelę, a Zayn Alex. Po chwili poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę.
- Możemy porozmawiać? - usłyszałam szept Harrego. 
Wybuchnęłam śmiechem prosto w jego twarz. 
- Nie - powiedziałam i zamówiłam kolejnego drinka. 
- Ta pani ma już dosyć - powiedział Styles do barmana. 
- A ten pan już wychodzi - powiedziałam. 
- To ty wychodzisz ze mną. 
- Chyba śnisz, chłopcze - powiedziałam biorąc swojego drinka i znikając w tłumie. 
Widziałam jak Harry idzie za mną. Wyszłam na dwór. W pewnej chwili podszedł do mnie jakiś chłopak. 
- Cześć - powiedział. 
- Cześć - uśmiechnęłam się. 
- Taka ładna i samotna?
- Ona nie jest samotna. Należy do mnie -  usłyszałam głos Harrego. 
- A, to sorry - powiedział chłopak i odszedł. 
- Zostawisz mnie wreszcie?  - warknęłam. 
- Musimy porozmawiać. 
- Ja nic nie muszę. 
Złapał mnie za rękę i podniósł wyżej moją dłoń. 
- Dziękuję, że go nosisz. 
Wyrwałam rękę. Milczałam. Odwróciłam się w inną stronę by nie patrzeć na chłopaka. Po chwili poczułam jego oddech na swojej szyi.
- Jess, ja nie potrafię bez ciebie żyć. Wybacz mi. 
Czułam jak ściska mnie za serce. Ja też nie potrafię bez niego żyć ale nie dowie się o tym. Zwłaszcza po słowach, które dziś powiedział. 
- Jess, nie odtrącaj mnie. Nie zabijaj mnie swoją ciszą. 
Odwróciłam się i spojrzałam mu w oczy mówiąc:
- Zniknij na zawsze z mojego życia. 
- Kochasz tego chłopaka?
- Czy kocham? Przestań. Miłość nie istnieje.
- To jak nazwiesz uczucie, którym cię darze?
- Nienawiść? Sam to dziś powiedziałeś. 
- Gdy dzisiaj cię widziałem jak go tuliłaś umierałem. Chciałem podejść, ale Lou mnie zatrzymał. Ja naprawdę cię kocham.
- Harry... - spojrzałam mu w oczy. - Ja już dla ciebie nie istnieję. Nie uwierzę w słowa komuś, kto powiedział, że mnie nienawidzi i nazwał mnie kłamcą. 
- Zawsze będziesz mi to wypominać? Byłem zdenerwowany. 
- W złości mówi się rzeczy, których nigdy nie powiedziałoby się na spokojnie. 
Wyminęłam go i chciałam wejść do środka. Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie mocno przytulając.
- Puść mnie - powiedziałam. 
- Nie. Chcę z tobą tu zatańczyć.
- To będzie mój i twój ostatni taniec. 
W tej samej chwili usłyszeliśmy piosenkę "When I Look At You"  Miley Cyrus. Harry zaczął mi śpiewać do ucha. 


Pojawiasz się po prostu jak marzenie dla mnie
Jak kolory w kalejdoskopie, które mnie otaczają
Wszystko czego potrzebuję,
Oddech, którym oddycham
Czy ty nie wiesz, jesteś piękna
Taaaak


Czułam jak powoli zaczynam mu ulegać. Był dla mnie jak narkotyk. Jego zapach, jego dotyk.... Kochałam go całego. Jednak nie potrafiłam się do tego przyznać. Zresztą, po tym co dzisiaj zrobił nie będę z nim. 
- Jess... pojedźmy do mnie.
W tym momencie przypomniało mi się jak dzwoniłam do niego i mówiłam, że go pragnę. Teraz też go pragnęłam. 
- Harry... to koniec. Nasza znajomość dobiegła końca łącznie z tą piosenką. 
Odeszłam od niego. Wzrokiem odszukałam dziewczyny i podeszłam do niech. 
- Ja wracam do domu - powiedziałam. 
- Przecież miałaś się tak napić, że aż barman cię przeleci - powiedziała Alex. 
- Barman nie jest w moim typie. 
Pożegnałam się z nimi i wyszłam. Rozejrzałam się po okolicy i pieszo ruszyłam do domu. Czułam się odważna. Ale tylko do pewnego momentu. 
W pewnej chwili poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu i zakrywa buzię ręką. Poczułam przerażenie. 
- Nie bój się - usłyszałam znany mi głos. 
Puścił mnie, a ja zaczęłam na niego krzyczeć:
- Jesteś kretynem!
- Tak, ale twoim. 
W tym momencie wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam po taksówkę. 
- Miałeś zniknąć z mojego życia. Obiecałeś mi. 
- Ja tak nie potrafię. 
- Skasuj mój numer i zapomnij gdzie mieszkam. 
W tym momencie podjechał żółty samochód, a ja wsiadłam. Chwilę później byłam w domu. 

31 komentarzy:

  1. super ;D czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie!!!! Niech Jess mu w końcu wybaczy. Już nie mogę tego znieść. Ale i tak uwielbiam Twojego bloga. <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku twój blog jest cudowny !!!
    Mam nadzieje, że Jess wybaczy Harremu i chociaż zostaną przyjaciółmi ale wolałabym przeczytać o nich, że są razem :)
    Umieram po następny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. wow, ale długie :D
    Błagam niech Jess będzie z Harrym :)

    OdpowiedzUsuń
  5. sa coraz blizej siebie ;d czekam na nastepny. uwielnbia *___*

    OdpowiedzUsuń
  6. cudny. i moja ulubiona metallica *_* UWIELBIAM! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Super,Zajebisty,ROZDZIAŁ czekam na next♥♥♥♥♥♥


    SARA :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaaaaebisty! Również czekam na next ! :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem co napisać... To że świetnie piszessz to już wiesz. To że twój blog jest epicki też wiesz. Uwielbiam te opowiadanie<3 Już nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny <3 czekam na nexta i niech jess bd z harrym. Musza byc razem. Much love xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham ! Me encanta! :3 Czuje, ze 20 koment juz niedlugo xd

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale Jess i Harry będą już razem... Muszą. Jess nie może zabijać siebie i jego.. :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Ona, tak po prostu odjechała? nie... już coraz bliżej do tego, żeby Jess pogodziła się z Hazza <3 Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  14. jejuu *_* jesteś niesamowita ♥ || kiedy następny rozdział ? :> ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Peter Peter Peter . Czy juz nie mówiłam ze jegomzachowanie jest zajebiste ? Uwielbiam twojego bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bożeeeee.Raz płakałam , raz się uśmiechałam do monitora ze szczęścia , a raz byłam wściekła na Jess .
    Tyle uczuć w 1 rozdziale . Naprawde masz wiekki wielki talent i życzę Ci , tego żeby w koncu udało Ci się wydać książkę . Ten rozdział jest zdecydowanie najlepszym ze wszystkich , tak samo Twój blog jest najlepszy ze wszystkich ! <333

    OdpowiedzUsuń
  17. Boże Boże Boże! Cudne! :3:3:# <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Ejj.. ;(; ja chce żeby Jess była z HArrym no;(;( fajne czytac nowy rozdział na religii.. Naprawdę :D @roxana_166

    OdpowiedzUsuń
  19. Przeczytalam reszte na Informatyce i jakbys slyszala jaki mi serce wali ! kobieto co ty ze mna robisz ? Kocham Cie ! <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Jest już 2o : )) Daaaaaaaaaaj nexta. ,nie mam czego na lekcjach czytać : * Hahh , nie no , ale na poewżnie . Bardzoooooo mi się podobaaaaaaaaa i czeeeeeekaaaaaaam na next ! C:

    @Claudie_Schmidt

    Btw. Będę ci dalej spamowała na Tt o nexta : D

    OdpowiedzUsuń
  21. Dodasz dzisiaj nowy rozdział? Błaaaaaagam <3333

    OdpowiedzUsuń
  22. Jestem 25? :D To czekamy *_*

    OdpowiedzUsuń
  23. NIEE dlaczego ona to robi ? :(
    oni maja być razem ! dodaj szybko kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Kocham te twoje opowiadanie :D
    Szkoda, że Jess odpycha Harrego ale będę się modlić żeby byli razem :P
    Jeśli mogę to polecam te opowiadanie. Dopiero się rozkręca ale zapowiada sie ciekawie: http://balletandlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Wchodze i nic ;c a jestem 29?

    OdpowiedzUsuń
  26. chciałabym ci podziękować za ten Rozdział . jest lepszy niż niejeden wyciskacz łez. Jestem w chujowej sytuacji i czegos takiego potrzebowałam ;( . I nawet mam ten sam problem co Jess.. To jest takie realne ... Dziekuje jeszcze raz :* czekam na NN ..:*:(

    OdpowiedzUsuń
  27. To sa chyba jakies zarty! Niech ona z Harrym w koncu bedzie bo sie potne! Harry Harry i tylko Harry!

    OdpowiedzUsuń