wtorek, 30 października 2012

98. You know I'll take you to another world...

Miałam dodać wczoraj, ale mam tak dużo nauki, że to nieporozumienie -.-'
A tak w ogóle to.. pisałam już, że Karen mi tłumaczy. Zakładam bloga i tam będzie "All You Need Is Love" po angielsku. Niedługo po prawej stronie w "Moje blogi" pojawi się link więc zapraszam :D
A... co powiecie na to, żebym założyła sobie fan-page na facebooku? Kilka osób mówi mi, że powinnam. A Wy co myślicie?
One Direction - Another World <3 - mam fazę <3
-----
****J*E*S*S*****


W nocy nie mogłam spać przez to wszystko co się wydarzyło. Nie wiem jak Harry mógł tak postąpić. Nigdy mu tego nie wybaczę.
Wstałam i spojrzałam na zegarek. Była piąta trzydzieści. Wzięłam prysznic i zeszłam do kuchni zrobić sobie kawę. Pijąc ją rozmyślałam o skutkach wypowiedzi Stylesa. Z zamyślenia wyrwał mnie Largo wbiegając do kuchni. Zaczął skakać wokół mnie. Wzięłam go na kolana i zaczęłam do niego mówić:
- Chociaż mam ciebie. Ty mnie nie zawiedziesz, nie oszukasz mnie.
Wzięłam smycz i poszliśmy na spacer. Zastanawiałam się czy szefowa słyszała wywiad.
Wiem, że będę musiała unikać spotkań z fankami One Direction, bo to skończy się dla mnie źle. Po prostu Harry swoją wypowiedzią, a bardziej jej brakiem, umilił mi życie w tym mieście. W Londynie lepiej żebym się nie pokazywała. Wiem, że te dziewczyny z miłości do chłopaków potrafią zrobić wszystko. Słyszałam o różnych przypadkach pobicia przez zazdrość, a nawet targnięcia się na swoje życie przez ataki antyfanów. Boże, jak ja się boję. Dlaczego oni stanęli na mojej drodze? Nie mogę dzisiaj do pracy jechać Petera samochodem. Przecież te hieny wiedzą jakim autem jeżdżę.
Będąc w domu napisałam wiadomość do Tonego z prośbą o przyjechanie po mnie. Zgodził się bez żadnych problemów. Ubrałam się i przygotowałam do pracy. Czekając na chłopaka zaczęły w mojej głowie pojawiać się czarne myśli. Nie wiem skąd do głowy przyszło mi, że jakieś chore fanki będą chciały spalić dom, w którym mieszkam. Boże, o czym ja myślę?
W tej samej chwili podjechał Tony. Wsiadłam, przywitałam się z nim i jakiś czas później byliśmy przed redakcją. W drodze do pracy opowiedziałam mu wszystko. Mówił, że mam się nie martwić, bo mam jego i mi pomoże. Wysiadając z auta zauważyliśmy przed wejściem do budynku kilkunastu reporterów.
- Chodź - powiedział Tony łapiąc mnie za rękę. - Nie bój się.
Reporterzy przekrzykiwali się wzajemnie. Nie udzielałam im żadnych odpowiedzi. Chciałam jak najszybciej być w środku. Po wejściu do naszego biura wpadliśmy na szefową. Okazało się, że jej też zadawali różne pytania dotyczące mnie.
- Jess, musimy porozmawiać - powiedziała wskazując swoje biuro.
Bałam się tej rozmowy. Chociaż wiedziałam, że szefowa jest wyrozumiałą kobietą. Siedząc w jej gabinecie usłyszałam po raz kolejny to samo pytanie:
- Czy to prawda, że ty...
Tu jej przerwałam mówiąc:
- Nie, to nieprawda. Nie jesteśmy razem. Mam do niego wielki żal, że nie zaprzeczył. Rozmawialiśmy na ten temat. Myślę jednak, że on tego nie sprostuje, bo żyje nadzieją, że kiedyś będziemy razem. On po prostu nie rozumie, że zniszczył mi życie.
- Rozumiem cię. Wiem, że teraz będzie ci ciężko. Będziesz atakowana i prześladowana przez nachalnych reporterów. Jeśli chcesz możemy iść na pewien układ. Będziesz przez pewien czas pracować w domu. Zauważyłam, że zaprzyjaźniłaś się z Tonym więc wiem, że chętnie będzie ci pomagał. Będziemy kontaktować się telefonicznie i poprzez maile. Będziesz w domu pisała artykuły i może zastanowisz się nad tą rubryką, o której wcześniej rozmawiałyśmy. Jesteś młodą osobą, ale twoje artykuły są naprawdę świetne. Dlatego nie chciałabym stracić takiego pracownika.
- Dziękuję. To naprawdę bardzo miło z pani strony. Zależy mi na tej pracy i nie chciałabym jej stracić. I ominie mnie lęk, że w drodze do pracy dopadną mnie reporterzy.
Jeszcze raz podziękowałam kobiecie i wyszłam z jej gabinetu. Opowiedziałam wszystko Tonemu. Zabrałam swoje rzeczy i wyszliśmy z budynku. Chłopak odwiózł mnie do domu. Nie wiedziałam co mam robić. Bałam się włączyć telewizor, by znowu nie usłyszeć plotek na swój temat. W końcu poszłam do siebie, wzięłam gitarę i przeniosłam się w swój świat. Gdy zaczęłam na niej grać Largo słysząc dźwięk gitary zaczął wyć.
- Aż tak fałszuję? - zapytałam na głos przestając grać. Razem z gitarą umilkł szczeniak. - Może ty masz coś po Harrym, co? On lubi śpiewać, a ty słysząc muzykę wyjesz.
W tym momencie zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. To była moja mama. Wiedziałam, że coś musiało się stać, bo nigdy nie dzwoni o tej porze.
- Cześć, mamuś - powiedziałam odbierając.
- Jess, co się dzieje? Dlaczego nie powiedziałaś mi, że jesteś z Harrym?
- Bo nie jestem. To jest kłamstwo. Wiem, że media żyją tą plotką ale uwierz mi! To nieprawda! Jak się dowiedziałaś?
- Zaczepili mnie dziennikarze.
- Kurwa - przeklęłam pod nosem.
- Jess! - powiedziała zbulwersowana.
- Oj, przepraszam. Ale oni są wszędzie!
Opowiedziałam jej całą moją historię z dzisiejszego dnia.
- To może wróć do Londynu?
- Nie, mamo. To nie jest dobry pomysł. Za jakiś czas to wszystko ucichnie. Niedługo razem z Alex i Angelą lecę do USA po sukienkę ślubną dla Alex.
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę i pożegnałyśmy się. Pusta lodówka zmusiła mnie do pójścia na zakupy. Wzięłam Largo i wyszliśmy razem kierując się do sklepu. Wracając z zakupami zauważyłam grupkę dziewczyn idącą w moją stronę. Po chwili otoczyły mnie. Jedna z nich powiedziała:
- Miło cię zobaczyć - wyczułam ironię w jej głosie.
- Zostawisz Harrego w spokoju i znikniesz wreszcie z jego życia na zawsze? - zapytała inna.
- Czy ty dziewczyno naprawdę nie widzisz jak zabijasz chłopaka? - zapytała kolejna.
Westchnęłam i próbowałam je wyminąć. Niestety, bez skutku. Jedna z nich złapała mnie za ramię przez co Largo zaczął na nią warczeć. Spojrzała na psa i kopnęła go mówiąc:
- Zamknij się.
Pies zapiszczał z bólu. Widząc to nie wytrzymałam. Kopnęłam dziewczynę w piszczel.
- Ty dziwko! - krzyknęła.
- Pamiętaj! To jest ostrzeżenie! - odezwała się kolejna. - Harry jest nasz! I chcemy go uśmiechniętego i szczęśliwego, a nie smutnego przez ciebie.
Złapała mnie za włosy dodając:
- Może tobie albo twojemu psu stać się krzywda.
W tym momencie podbiegł do nas jakiś chłopak i złapał dziewczynę za bluzę.
- Może tak ładniej odzywaj się do mojej koleżanki, co? A może zadzwonić na policję, że jej grozisz? - powiedział.
- Ooo, widzę, że sobie ochronę znalazłaś - powiedziała z uśmiechem. - I tak nic ci to nie da.
- Wynoście się, albo zaraz będzie tu policja - krzyknął chłopak.
Po tych słowach dziewczyny odpuściły i odeszły.
- Wszystko w porządku? - zapytał nieznajomy.
- Tak. I dziękuję.
- Odprowadzę cię.
- Nie trzeba.
- Trzeba. Jestem przyjacielem Harrego. Rozpoznałem cię ze zdjęć, które opanowały media.
- Mhmm, fajnie - mruknęłam.
- Zawsze, gdy Harry przyjeżdża spotykamy się. On też miewa tu różne podobne sytuacje. Ludzie są po prostu zazdrośni. Gdybyś potrzebowała pomocy to zawsze możesz na mnie liczyć.
- Dziękuję.
Pożegnaliśmy się podając sobie ręce. Zbliżając się do drzwi usłyszałam jeszcze:
- Fajnego masz psa!
- Dzięki - uśmiechnęłam się po czym zniknęłam w domu.
Rozpakowałam zakupy i przytuliłam Largo.
- Nie martw się - powiedziałam. Było mi go żal. Przeze mnie dzisiaj cierpiał. To znaczy nie przeze mnie. On cierpiał przez kłamstwa Harrego. To on powiedział Niallowi, a Niall przekazał dalej. - Widzisz Largo jak to jest z tymi facetami? Samo cierpienie i ból.
Zamówiłam pizzę. Miałam dziś wielką ochotę na nią. Jedząc ją włączyłam sobie horror. W pewnej chwili usłyszałam, że mój telefon daje o sobie znać. Nie znałam numeru więc nie odebrałam. Bałam się, że mój numer wypłynął do sieci i będę nękana przez fanki. Po chwili znowu ktoś zadzwonił. To był ciągle ten sam numer. Po raz kolejny nie odebrałam. Jednak osoba nie poddawała się. W końcu postanowiłam odebrać. Z lękiem i niepewnością odebrałam mówiąc:
- Słucham?
- Jess, tu Paul. Możemy porozmawiać?
Milczałam. Nie wiedziałam co to za Paul. Po chwili jednak dotarło do mnie, że rozmawiam z managerem One Direction. Byłam pewna, że coś się stało. A co jak Harry nie żyje i teraz Paul dzwoni by mi o tym powiedzieć?
- Jess, jesteś tam? - zapytał mężczyzna.
- Co się stało Harremu?
- Ale co z nim?
- Mnie się pytasz?! Przecież po to dzwonisz. Prawda? - dodałam zdezorientowana.
- Nie. Z chłopakami wszystko okey. Ale wiem, że ty masz kłopoty.
- Ja nie mam żadnych kłopotów!
- Do Harrego zadzwonił kolega i opowiedział wszystko. Wiemy też o dziennikarzach, którzy nękają ciebie i twoją rodzinę.
- Nie byłoby tego gdyby Harry powiedział całą prawdę - mruknęłam.
- Postanowiliśmy dać ci ochronę.
- Nie chcę żadnej ochrony. Ja chcę żyć normalnie, a nie z jakimś facetem, który będzie ciągle za mną chodził.
- Nawet go nie zauważysz!
- Nie. To moje ostateczne słowo.
Pożegnaliśmy się i rozłączyłam. Nie miałam czego się bać, bo nie musiałam chodzić do pracy. A do sklepu miałam blisko.
Pierwsze dni w domu minęły dość spokojnie. Wieczorne rozmowy z Peterem podtrzymywały mnie na duchu. Odwiedził mnie również mój brat, z którym wybrałam się na większe zakupy. Nie musiałam się niczego obawiać. Zaczęłam powoli zapominać o całej sytuacji. W mediach też ucichło. Pisałam artykuły tak, jak robiłam to zawsze w biurze. W czwartek idąc z Largo na spacer zauważyłam, że jedzie za mną czarny Range Rover. Poczułam strach jednak starałam się nie zwracać na to uwagi. Może tylko mi się wydaje, że to auto za mną jedzie? Po drodze zaszłam do sklepu po Pepsi. Wychodząc z niego zauważyłam, że samochód, który jechał za mną stoi teraz po drugiej stronie ulicy. Za kierownicą siedział dobrze zbudowany mężczyzna. Ruszyłam w stronę domu. Samochód znów jechał za mną. Czyżby fanki Harrego wynajęły kogoś by mnie na straszył? Jeśli tak, to udało im się.
Weszłam do domu, zamknęłam dokładnie drzwi i przez okno w salonie obserwowałam czarne auto. Zatrzymało się kilkanaście metrów dalej. Naprawdę bałam się.
W tej samej chwili zadzwonił Tony. Opowiedziałam mu o całej sytuacji. Obiecał, że zaraz przyjedzie i to sprawdzi.
Gdy byliśmy już razem w salonie pokazałam mu auto, które mnie śledziło. Nie wiedzieliśmy co zrobić. W pewnej chwili chłopak wyjął telefon i zadzwonił na policję, która zjawiła się po kilku minutach. Dwóch policjantów stanęło w moim korytarzu. Opowiedziałam im całą sytuację i pokazałam samochód. Opuścili mój dom i skierowali się do Range Rovera. Obserwowałam z Tonym wszystko przez okno w salonie. Policjanci rozmawiali z mężczyzną z auta, który po chwili razem z nimi szedł w kierunku mojego domu. Kilkanaście sekund później w salonie policjanci przekazali mi informację kim jest mężczyzna. Nieznajomy podał mi legitymację. Okazało się, że jest prywatnym ochroniarzem One Direction.
- Ale ja sobie nie życzę by ten pan mnie śledził! - powiedziałam.
- Przepraszam, ale to moja praca. To zlecenie Paula - powiedział ochroniarz.
- Rozmawiałam z nim i powiedziałam, że nie chcę ochrony.
Policjanci opuścili mój dom mówiąc abyśmy wyjaśnili to między sobą. Zgodziłam się. Wybrałam numer Paula i czekałam aż odbierze. Gdy usłyszałam jego głos powiedziałam:
- Paul, chcę by osoba, którą tu przysłałeś przestała mnie śledzić! Nie chcę ochrony. Zresztą, ja wyjeżdżam i ochrona nie będzie mi potrzebna.
- A gdzie wyjeżdżasz?
- Wylatuję do Stanów. Prawdopodobnie na zawsze. Więc proszę, odwołaj swojego człowieka.
Rozłączyłam się.
- Panu już podziękujemy - powiedziałam do nieznajomego.
Po kilku minutach zostałam w domu zupełnie sama. Tony wrócił do siebie, a ochroniarz po rozmowie z Paulem również odjechał.
Nie mogłam doczekać się wieczoru by porozmawiać z Peterem. Dzisiaj miał zarezerwować bilety dla nas. Ale jest jeden problem. On nadal nie wie o psie. Będę musiała mu dziś powiedzieć.
Przyniosłam z góry swojego laptopa i uruchomiłam go. Zaczęłam przeglądać różne portale plotkarskie. Chciałam dowiedzieć się czy wszystko już umilkło. Jednak nadal portale żyły "związkiem" moim i Harrego. Wczytując się zauważyłam, że wiele dziewczyn zaprzeczało tym plotkom twierdząc, że jestem związana z właścicielem kliniki w Stanach. Dowodem na nasz związek były zdjęcia, na których byłam z Peterem. Były to zdjęcia ze sklepu gdzie kupował mi sukienkę oraz z restauracji. Jedna dziewczyna napisała nawet, że potwierdzony jest fakt, że zaręczyłam się z chłopakiem. Do tego dołączone było zdjęcie mojej dłoni z pierścionkiem, który dał mi Harry. Następnym dowodem na mój związek z Peterem było zdjęcie, na którym wysiadam z jego auta. Zauważyłam, że dziewczyny dobrze prześledziły Petera i mnie. Były lepsze od FBI. Tym wszystkim poprawiły mi humor. Jedna z fanek napisała, że Harry nie opuszczał hotelu w noc, którą niby spędził ze mną. Podobno ona wraz z koleżanką spędziły całą dobę przed hotelem. Czyli plotki na mój rzekomy związek ze Stylesem zostały obalone.
W tym momencie zaczął dzwonić mój telefon. Byłam zdziwiona, że Peter dzwoni o tak wczesnej porze. Z uśmiechem na ustach odebrałam.
- Hej - powiedziałam.
- Hej. Porozmawiamy na Skype?
- Jasne. Zaraz będę.
Rozłączyłam się i zalogowałam komunikator. Po chwili widząc Petera poczułam radość.
- W przyszły czwartek przylatujecie do mnie - powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Już w czwartek? - zapytałam zdziwiona.
- Tak. Zarezerwowałem bilety na najbliższy termin. Wylot macie o dziesiątej.
- Peter... ja chyba nie mogę. Nie przylecę do ciebie.
- Dlaczego? - zauważyłam, że zrobił się smutny.
- Po prostu nie jestem już sama.
- Ale... ale jak to? - zapytał zaskoczony chłopak.
- Powiem ci, ale przyrzeknij, że nie będziesz zły i nie będziesz się gniewał.
- Okey - odpowiedział niepewnie.
- Largo, chodź tu - zawołałam psa, który z radością wskoczył na kanapę. - Peter, przedstawiam ci Largo. To on jest powodem, dla którego nie przyjadę.
Chłopak zaczął się śmiać. Po chwili powiedział:
-  Ty jak coś wymyślisz... Naprawdę myślałem, że w twoim życiu pojawił się jakiś chłopak.
- Zazdrosny?
- Pewnie. I dobrze o tym wiesz. A co do psa... To przecież możesz z nim przylecieć.
- A nie jesteś zły, że miesza w twoim domu?
- Przestań! Nawet jestem szczęśliwy, że ktoś się tobą opiekuje.
- Ale on nie chce robić mi śniadań. Za to robi mi pobudki o szóstej rano!
- Poczekaj do czwartku to ja będę robić ci śniadania.
- A z Largo też będziesz wychodził?
- Oczywiście! Będziemy biegać o trzeciej w nocy.
- Wariat!
Porozmawialiśmy chwilę i rozłączyliśmy się. Peter obiecał, że załatwi przelot dla psa, a ja musiałam poinformować dziewczyny. Były szczęśliwe, gdy przekazałam im dobrą wiadomość. Już nie mogły się doczekać.
Reszta wieczoru minęła mi na oglądaniu filmu.
Następne dni minęły mi spokojnie. Napisałam artykuły, o które prosiła szefowa. Poinformowałam ją również o moim wyjeździe, ale obiecałam, że to nie wpłynie negatywnie na moją pracę. We wtorek spakowałam swoje rzeczy oraz książeczkę zdrowia Largo. Nie mogłam doczekać się czwartku. W środę pociągiem pojechałam do Londynu. Spotkałam się z Angelą i Alex. Moja kuzynka była bardzo podniecona wizją wyjazdu do Nowego Jorku. Alex zaś była jakaś dziwna. Zapytałam ją co się dzieje. Odpowiedziała, że źle się czuje, ale to pewnie przez przygotowania do ślubu. Mówiła, że nocami nie może spać, bo wrócił jej strach, że choroba powróci. Wyglądała naprawdę źle. Też zaczęłam się bać, ale szybko odgoniłam te myśli.
- Robiłaś wyniki? - zapytałam.
- Tak. Są dobre.
- Alex, a może ty... no wiesz... Ty i Zayn będziecie mieć dziecko?
- Chyba oszalałaś, Jess!
Zaczęłyśmy się śmiać. Postanowiłyśmy iść na wspólny spacer, na który zabrałam psa. Potem rozstałyśmy się i wróciłam do domu moich rodziców. Chciałam pobyć trochę z nimi. Wieczorem porozmawiałam jeszcze z Peterem i poszłam spać.
Już od rana byłam podekscytowana wyjazdem. O dziewiątej byłyśmy na lotnisku. Wiedziałam, że z lotniska w Nowym Jorku odbierze nas Peter. Myśląc o tym uśmiechnęłam się. Pewnie znowu pocałuje mnie w czubek głowy na przywitanie.
- Tu ziemia. Przestań już rozmyślać o tym Peterze - powiedziała moja kuzynka. - Niedługo się spotkacie.
- Ja wcale o nim nie myślę!
- Jasne, jasne. To niby czemu tak się uśmiechasz?
- Bo.. bo... daj mi spokój!
Zaczęła się śmiać. Kilkanaście minut później siedziałyśmy w samolocie. Kilka godzin później byliśmy już na miejscu. Czułam podekscytowanie na myśl, że za dosłownie kilka sekund zobaczę Petera.
Opuszczając terminal wzrokiem szukałam chłopaka.
- O, twój Romeo już czeka - powiedziała Angela.
Podążyłam za jej wzrokiem i zobaczyłam go. Podszedł do nas i przywitał się z dziewczynami. Dał im kwiaty, a ja stałam jak idiotka.
- O tobie też nie zapomniałem - szepnął przytulając mnie. Oczywiście pocałował mnie w czubek głowy, następnie odgarnął mi włosy z twarzy i dodał: - Tak bardzo tęskniłem. Teraz cię nie wypuszczę. Zostaniesz u mnie na zawsze.
Pocałował mnie w policzek i również dał mi kwiaty. Każda z nas dostała piękny bukiet składający się z różnych kwiatów. Zapakował nasze bagaże do swojego białego BMW i ruszyliśmy do domu.

27 komentarzy:

  1. Jeejejejejej <3. Mój komentarz dzisiaj pierwszy <3. Wspaniale piszesz. Nie mogę doczekac sie następnego rozdziału <3. Mam nadzieję że ukaże sie juz jutro. Proszę, proszę, proszę <3. Kocham cię. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. ejjjjj.. ja chcę Harry'ego noo! Kocham cię i chcę nexta :D <3

    OdpowiedzUsuń
  3. aaaaa <3 myslalm, ze bede pierwsza! xd Rozdzial wspanialy- jak zawsze ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Już nie wiem sama , co mam Ci pisać w tych komentarzach , mówiłąm że Cie kocham ,że życzę Ci wszystkiego naj i że cudownie piszesz , wszystko Ci już chyba powiedziałam ;p
    <3

    OdpowiedzUsuń
  5. omggggg. z jednej strony chciałabym, żeby Jess była z Hazzą, ale Peter też jest taki fajniutki. kurde. :<

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział <3 co się dzieje z Alex ? Ja też od razu pomyślałam, że ona jest w ciąży...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tak to bardzo kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Peter , Peter , Peter <3<3<3 uwielbiam Cię mam nadzieje ze napiszesz szybko następny ;) bo spodziewam sie dużo Petera ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nieeeeeeeeeeeeeee... Ja chcę Harrego! I to szybko <333

    OdpowiedzUsuń
  10. Super. ,chcemy kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć. Piszesz, że wydajesz książkę, ale zastanawiam się jak to zrobiłaś? Jakieś wydawnictwo zaproponowało ci współprace czy po prostu wysłałaś swoją pracę i ci odpowiedzieli. Wysyłałam już swoje jedno opowiadanie z chłopakami z One Direction i praca spodobała im się, jednak nie mogą tego wydać z powodu istniejącego na prawdę zespołu. A ty jak to zrobiłaś. Czekam na odpowiedź i zapraszam do siebie. http://beautiful-famous-and-rich.blogspot.com/ to opowiadania także będę wysyłać do wydawnictwa i czekam na szczerą opinię z twojej strony - Jenny ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu wysłałam do kilu wydawnictw. A co do tego, że nie mogą wydać z powodu istnienia zespołu tak jak piszesz w komentarzu to polecam Ci książkę pt. "Blog Amandy", w której również znaczącą rolę odgrywa pewien zespół.

      Usuń
    2. a odpisali Ci oni, że wydają twoją książkę?

      Usuń
  12. czytam twojego bloga od dłuższego czasu i stwierdzam, że dlaczego wydajesz książkę? piszesz normalnie. mało tu uczuć i opisów sytuacji. trzeba rozszerzyć to wszystko. jest też za dużo tych rozdziałów i robisz z tego drugą modę na sukces co jest bezsensowne. spojrzałam na komentarz znajdujący się wyżej i weszłam na bloga jego autorki. już po rozdziale widać, że autorka lub autorki piszą o wiele lepiej od ciebie. powinnaś przyjrzeć się jej/ich opowiadaniu bo opisują tam uczucia, miejsca i to co się dzieje. u ciebie akcja toczy się za szybko. życzę każdemu jak najlepiej, ale dlaczego ty wydajesz książkę, a nie ona/one? pisze/piszą lepiej od ciebie. to nie jest hejt czy coś po prostu to moja szczera opinia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem po cholerę czytasz mojego bloga skoro uważasz, że to druga "Moda na Sukces"? Uważasz, że jest mało uczuć i opisów sytuacji. Każdy czyta to co lubi. Nie lubię przesłodzonych uczuciami książek. Nie lubię również w książkach długich opisów, które ciągną się przez ileś stron. A po drugie to jest blog. Książka przechodzi korektę. Jeśli podobają Ci się bardziej inne blogi to nie czytaj mojego. Ja piszę dla ludzi, którzy tego chcą. To Oni poprosili mnie by wydać to w formie książki.

      Usuń
    2. książką opowiada o tym, że dziewczyna jest fanką tego zespołu i, że o nich marzy. w twojej telenoweli one direction są głównymi bohaterami i to robi wielką różnicę. nie odpowiedziałaś też na powyższe pytanie, wiec i ja postanawiam cię o to zapytać : CZY JAKIEŚ WYDAWNICTWO ODPISAŁO CI, ŻE CHCE WYDAĆ TWOJĄ KSIĄŻKĘ?

      Usuń
    3. Po pierwsze to nie jest telenowela, bo tego nie oglądasz w TV. Po drugie: główną bohaterką jest Jess. I Ona jest fanką i o Nich marzy. Potem Jej marzenie się spełnia, tak? A co do wydawnictwa to książka będzie wydana, ale kazali mi najpierw dokończyć drugą część :3

      Usuń
  13. Mega, czekam na więcej :)

    http://i-remember-yoou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeeeeeej <3. Jak wydasz książke na pewno ją kupię <3. Z chęcią bym poczytała. Też chciałabym kiedyś wydać coś podobnego ;c. Ale pewnie mi sie nie uda. ;c Do której klasy w ogóle chodzisz ? ;D Trololo ja dopiero 1 gimnazjum xD .

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam nadzieję, że doczekamy się połączenia Jess i Harrego. Może Jerry ? :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Chce juuż next !

    OdpowiedzUsuń
  17. wpadłam tu przypadkiem i dziękuję Bogu że tu weszłam :D

    OdpowiedzUsuń
  18. zrób w końcu tak żeby jess była z harroldem noo pilss ♥

    OdpowiedzUsuń