poniedziałek, 24 grudnia 2012

108. A little girl made a great big wish...

HO! HO! HO!
Teraz trochę przynudzę ;)
Więc... dziś mamy 24 grudnia, tak? Dla Was to może urodziny Lou etc. Dla mnie to choinka i jedzenie, ale jak kto woli. Jeszcze innym kojarzy się to z Narodzeniem Jezusa, ale co tam. Z tej pięknej okazji chciałabym życzyć Wam oraz Waszym rodzinom zdrowych, wesołych, pogodnych świąt w gronie najbliższych. Dużej, zajebistej choinki, masy prezentów i jedzenia xD JEDZENIE NAJWAŻNIEJSZE! I CHOINKA! <3
A wiecie, że w innych krajach nie obchodzi się Wigilii? Na przykład Niall idzie dziś do baru pić, jeść i oglądać mecz. No stary, zabierz mnie ze sobą. Wiem, że czytasz tego bloga, bo w kartce, którą wysłałam do Irlandii napisałam link. A zresztą, przecież ciągle siedzisz na moim facebooku. Szkoda tylko, że teraz zmieniłeś na subskrypcję. Mam nadzieję, że nosisz bransoletkę ode mnie, moja dupo <3
No więcej nie przynudzam. A, i spełnienia marzeń, bo to najważniejsze <3 I szczęśliwego Nowego Roku.
A Tobie Lou życzę szczęścia z Eleanor i... i... kasy i sławy. I fanek. I małych Tomlinsonów. HUEHUEHUE XD
Dziękuję wszystkim, którzy to czytają i wspierają mnie w dążeniu do celu jakim jest wydanie ksiązki. Widzimy się na moich 18 urodzinach! Dokładnie 12 lutego 2015 roku :D
Dedykacja dla wszystkich osób, od których dostałam kartki i listy. Jesteście naprawdę zajebiści <3
Pozostali czytelnicy też są zajebiści <3 MUAH :* BIG LOVE :* Bisou bisou - jakby powiedział Harry ;3
Train - Shake Up Christmas - kocham to <3 HO! HO! HO! <3
-------
O jedenastej obudził mnie Harry pocałunkiem. Przytuliłam się do chłopaka. Objął mnie mocno i szepnął:
- Jak się czujesz?
- Dobrze – odpowiedziałam.
- Wstajemy?
- Mhmm.
- To ja idę do łazienki.
Chłopak wyszedł z pokoju, a ja obróciłam się na drugi bok i naciągnęłam kołdrę na siebie. Udało mi się zasnąć. Po jakimś czasie obudził mnie Harry siadając na łóżku.
- Jess, obudź się – szepnął.
- Nie śpię już.
- Mhmm.
- Idę pod prysznic – powiedziałam.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się do łazienki. Odświeżyłam się i wróciłam do Harrego.
- Chodź, idziemy na śniadanie – złapał mnie za rękę ciągnąc na dół.
- Nie jestem głodna.
- Zawsze tak mówisz.
Zeszliśmy na dół. Przy stole siedziała już reszta rodziny. Przywitałam się z nimi i zajęłam miejsce obok Gemmy. Widząc wszystkie potrawy czułam mdłości.
- Kochanie, co ci podać? - zapytał Harry.
- Nic. Naprawdę nie jestem głodna.
- Jess, musisz jeść – odezwała się mama chłopaka.
Chwyciłam pomarańczę i zaczęłam jeść. Harry spojrzał na mnie i powiedział:
- Ty chyba urodzisz owoc, a nie dziecko.
- Dlaczego? - zapytała Gemma.
- Bo ona nie je niczego innego oprócz owoców.
- Przesadzasz – powiedziałam.
W pewnym momencie nałożyłam sobie sałatkę i zaczęłam jeść. Wreszcie Harry dał mi spokój. Po posiłku, chłopak spakował się, pożegnaliśmy się z jego rodziną i pojechaliśmy do Londynu. W samochodzie Styles cały czas przekonywał mnie bym pojechała z nim w trasę.
- Chociaż na kilka dni! - mówił. - Jess, chciałbym spędzić z tobą Sylwestra.
Milczałam. Nie wiedziałam co mam zrobić. Będąc na miejscu Harry musiał pojechać po coś do domu One Direction, a ja chciałam porozmawiać z Anną. Chciałam by mi doradziła. Razem z moją bratową poszłam do swojego pokoju. Opowiedziałam jej o wszystkim.
 - Jess, myślę, że powinnaś z nim pojechać – usłyszałam w odpowiedzi. - Fanki i tak prędzej czy później dowiedzą się. Będziesz mieć ochronę. Niczym się nie przejmuj. Zajmij się swoim dzieckiem i swoim chłopakiem.
- A Niall?
- Nie mów mi, że przejmujesz się nim.
- Wiesz, Anna? Dopóki nie powiedziałam Harremu o ciąży wszystko było jakieś łatwiejsze.
- Żałujesz, że mu powiedziałaś?
- Trochę.
- Dlaczego?
- Miałam swoje plany na przyszłość. Teraz zostały zniszczone. Nie wiem dlaczego, ale Harry czasami mnie denerwuje. Denerwuje mnie samym byciem.
- To się nazywa „hormony”.
W tym momencie usłyszałyśmy pukanie.
- Jedź z nim – powiedziała moja bratowa.
Do pokoju wszedł Harry. Usiadł obok mnie na łóżku i objął mnie po czym pocałował w policzek.
- Zejdziecie na dół? - zapytała Anna wychodząc z mojego pokoju.
- Za chwilę.
Dziewczyna zamknęła drzwi, a chłopak wziął mnie na kolana, mocno przytulił i zapytał:
- Pojedziesz ze mną?
- Muszę?
- Tak – powiedział uśmiechając się.
- Ale obiecaj mi, że nie powiesz nikomu o mojej ciąży.
Chłopak spuścił głowę.
- Harry, jak mogłeś? Prosiłam cię wcześniej – powiedziałam.
Spojrzał na mnie i szepnął:
- Tylko Paul wie. Nikomu nie powie. Musiałem mu powiedzieć, że jedziesz z nami. Prosiłem go również o dodatkową ochronę dla ciebie. Śmiał się, że nie nadąża za naszym związkiem. Spakowałaś się już?
- Ja nie powiedziałam, że jadę.
- Jess, kochanie...
- Kiedy wyjeżdżacie?
- Jutro o dziesiątej mamy samolot.
- To spotkamy się na lotnisku.
- Nie pojedziesz. Chcesz żebym dał ci spokój, a jutro ciebie tam nie będzie.
-Będę. Ale nie chcę by ktokolwiek widział nas razem. Harry, a gdzie spędzimy Sylwestra? - zapytałam zmieniając temat.
- Mamy koncert w Madison Square Garden – powiedział z dumą. - A o dwudziestej jakaś impreza. Podobno Alex i Angela mają przyjechać.
- Nic mi nie mówiły.
- Też dopiero dzisiaj się dowiedziałem, że mają przyjechać. Pewnie w święta to uzgodnili.
- Mhmm.
- Jess przestań tak robić.
- Jak?
- No tak „mhmm”. Pojedziesz ze mną?
- Mhmm.
Uśmiechnęłam się widząc jak denerwuje go. Położył głowę na moich kolanach, a ja zaczęłam go głaskać.
- Chciałbym już zawsze być przy tobie i przy naszym dziecku – szepnął.
- W życiu nie można mieć wszystkiego. Śpiewasz. To jest twoja praca. Spełniłeś swoje marzenia.
- Teraz moim największym marzeniem jest bycie przy was. Chciałbym odejść z zespołu.
- Nie możesz, Harry. Nie możesz zrobić tego dla chłopaków.
- Ale ty i nasze maleństwo jesteście najważniejsi.
- Kiedyś przyjdzie taki czas i będziemy razem. Musisz pogodzić się z tym.
- Jak nasze dziecko się urodzi to ja odejdę z One Direction.
- Nie mów tak, Harry. Nie możesz tego zrobić fankom. One was kochają.
- A ja kocham was.
W tym momencie do pokoju wszedł Jake.
- Hej Jake – powiedział Harry.
- Hej wujek. Ciocia chodź.
- Już idziemy, Jake – powiedziałam.
Chłopak wziął dziecko na ręce i razem zeszliśmy na dół. Zrobiłam kawę i poszliśmy do salonu. Harry siedział u mnie do późnego popołudnia. Potem pożegnaliśmy się i Styles pojechał do domu One Direction. Ja ciągle myślałam o jutrzejszym wyjeździe. Nie wiem czy powinnam z nim jechać, ale nie potrafiłam mu odmówić.
Wieczorem powiedziałam mamie o moim wyjeździe. Była zachwycona, że wreszcie spędzę trochę czasu z Harrym. Wszyscy się cieszyli tylko nie ja. O dwudziestej poszłam do siebie. Zaczęłam się pakować. W tym momencie zadzwonił Styles.
- Hej – powiedziałam odbierając.
- Co robisz?
- Jestem na randce z kochankiem.
- Jess, nie żartuj tak. Proszę.
- Pakuję się.
- Naprawdę?
- Żartuję.
- Dlaczego mi to robisz?
- Bo zadajesz głupie pytania. Harry, porozmawiamy później. Dokończę się pakować i zadzwonię.
- A może pójdziemy na spacer?
- Przestań. Zimno jest. I późno.
- Oj nie przesadzaj.
- Harry, jestem zmęczona.
- Mhmm.
- Przecież ciebie to denerwuje.
- To ja przyjadę do ciebie i pójdziemy na spacer.
- Nie, Harry. Chcę zaraz wziąć prysznic i położyć się spać. Jutro spotkamy się na lotnisku.
- A z Largo wyjść nie musisz?
- Andreas z nim był. Zadzwonię później. Idę się spakować. Jeśli będziesz nadal tak gadał to nigdzie nie pojadę.
- Okey, to ja czekam kochanie.
Rozłączyłam się i kontynuowałam pakowanie. Nie miałam żadnej sukienki na Sylwestra. Te co miałam były za ciasne. Kupię coś w Nowym Jorku. Nowy Jork. Tam mieszka Peter. Zrobiło mi się smutno. Uważałam go za wspaniałego faceta, a on tak mnie okłamał. Ciekawe dlaczego tak zrobił. Teraz wiem dlaczego nie chciał uprawiać ze mną seksu. Po prostu nie chciał zdradzić swojej kobiety. Przynajmniej mnie nie wykorzystał. Za to ma plusa. No i miał ładny tyłek. To już dwa plusy. Śniadanie też robił dobre. To już trzeci plus. Peter ma więcej tych plusów. Świetnie też całuje. Boże, o czym ja myślę? Ta ciąża naprawdę źle na mnie wpływa.
Dokończyłam pakowanie i poszłam wziąć prysznic. Gdy wróciłam zaczęłam przeglądać swoje zeszyty stojące na półce. Były to stare pamiętniki oraz notesy, w których pisałam różne opowiadania. W pewnym momencie natrafiłam na moją ulubioną historię. Przeczytałam kilka stron. A może opisać by moją historię? Wszystko to, co przeżyłam przenieść na papier? A raczej na dysk twardy komputera. Ciekawe jak będzie się czytało to za kilkanaście lat. Tak zrobię. Opiszę swoje życie. Zmienię jedynie imiona bohaterów, a One Direction od dziś będzie One Step. Może kiedyś opublikuję to w formie książki? Może moja historia będzie przestrogą dla innych dziewczyn. Nigdy nie można być pewnym swoich uczuć. Nigdy nie można wierzyć w słowa „na zawsze”. „Na zawsze” w związku znaczy „dopóki nie znajdzie się inna”.
Przypomniał mi się Niall. Nie mam do niego żalu. Miał prawo zakochać się. Mam jedynie nadzieję, że jest szczęśliwy. A może mam żal do niego? Przecież mnie okłamał. Spojrzałam na swoje ręce. Mam do niego żal za to, że przez niego chciałam odebrać sobie życie. I że nie poszłam do collage'u. Niall pokazał mi, że nic nie trwa wiecznie i to co piękne zawsze się kończy. Czy Harry też przestanie mnie kiedyś kochać? A co z naszym dzieckiem? Gdyby pokochał inną to będzie je odwiedzał?
Dźwięk telefonu wyrwał mnie z zamyślenia.
- Ile można się pakować? - usłyszałam po odebraniu.
- Sprawdzasz mnie?
- Nie. Ja po prostu czekałem na telefon od ciebie. Bałem się, że coś ci się stało.
- Niby co?
- Jess, co ci się stało?
- Nic.
- Przecież słyszę smutek w twoim głosie.
- To tylko zmęczenie.
Położyłam się i dotknęłam brzucha.
- Harry... czy jeśli kiedykolwiek pokochałbyś kogoś innego i zostawiłbyś mnie to odwiedzałbyś nasze dziecko?
- Boże, Jess! O czym ty myślisz?! Ja was nigdy nie zostawię! Ja kocham was nad życie!
- Mhmm.
- Błagam cię, Jess! Nie myśl o tym.
- Odpowiedz na pytanie.
- Nie będę odpowiadał na takie idiotyczne pytania. Musisz zrozumieć, że ja od zawsze ciebie kochałem.
- Jakoś pozwoliłeś by Niall mnie wziął. I byłeś z Caroline. Kochałeś ją nad życie.
- Jess, mam do ciebie przyjechać?
- Kiedyś też będziesz mówił do innej kobiety, że kochasz ją nad życie? Czy ja będę jak Caroline?
- Jess... błagam cię.
- A powiesz jej o naszym dziecku? Czy będziesz ukrywał?
- Gdybyś mi pozwoliła to już powiedziałbym całemu światu!
- Mhmm.
- Wiesz kochanie? Ja jednak zrezygnuję z tej trasy i z całego zespołu. Lepiej będzie, gdy będziemy każdego dnia razem.
- Nie, Harry. Nie możesz.
- To przestań gadać takie bzdury.
- Mhmm. Idę spać. Dobranoc.
- Kocham cię i rano cię obudzę.
- Nie wiem czy będzie chciało mi się wstać.
- Jasne, jasne. Naślę na ciebie Paula to zobaczymy. Jeszcze nie wiesz jak potrafi się denerwować, gdy zaśpimy.
- Mhmm. Dobranoc. A Paula się nie boję.
- Mówiłem tak samo. Do pewnego czasu.
- Harry, dasz mi spać?
- Nie.
- Błagam. Ja muszę wstać o szóstej!
- Ja też.
- Więc idź spać.
- Nie.
- To zadzwonię do Paula.
- On mnie nie przytuli.
- To do Louisa.
- Jego właśnie tuli El. Jedyne wyjście to muszę przyjechać teraz do ciebie abyś mnie przytuliła.
- Jutro cię przytulę.
- Dziś. Minęła północ.
- No właśnie. Dobranoc.
- A może jeszcze chwilę?
- Twoje dziecko kiedyś ci to wypomni.
- Oj przepraszam. Śpijcie słodko.
- Mhmm. Ty też.
Rozłączyłam się. Ustawiłam budzik po czym naciągnęłam na siebie kołdrę i zasnęłam. Gdy budzik dzwonił nacisnęłam przycisk „drzemka”. Powtórzyłam czynność drugi raz. Nagle usłyszałam „Bring Me To Life” Evanescence co oznaczało, że ktoś do mnie dzwoni. Wiedziałam, że to Harry. Odebrałam i usłyszałam:
- Wstałaś już kochanie?
- Oczywiście.
- Na pewno?
- Mhmm.
Zaczął się śmiać.
 - I tak wiem, że leżysz jeszcze w łóżku – powiedział chłopak. - A wiesz, że minęła szósta trzydzieści?
- O cholera! Ja chyba nie pojadę. Nie chce mi się wstawać. To przez ciebie.
- Jess, nie wygłupiaj się tylko wstawaj.
- Już wstaję. Idę pod prysznic. Pa. Do zobaczenia na lotnisku.
- Pa.
Rozłączyłam się i poszłam do łazienki. Pół godziny później siedziałam na dole pijąc kawę, którą zrobiła mi mama. Dziś musiała już iść do pracy. Gdy kończyłam gorący napój, zamówiłam taksówkę. Pożegnałam się z rodzicielką i pojechałam na lotnisko. Kwadrans po ósmej byłam na miejscu. Zauważyłam tłum fanek. Boże, czy one nigdy nie śpią? Po chwili podszedł do mnie postawny mężczyzna. Na jego szyi wisiał identyfikator z logiem 1D. Przywitał się, wziął ode mnie walizkę i pomógł mi przedostać się do środka. Przeszłam odprawę po czym zaprowadził mnie do pokoju VIP gdzie była reszta zespołu. Każdy był zdziwiony na mój widok. Uśmiechnęli się i zaczęli witać ze mną. Zauważyłam, że Niall był smutny.
- Coś się stało? - zapytałam, gdy podszedł przywitać się ze mną.
- Wszystko okey – powiedział smutno.
- Niall, jesteś zły, że jadę?
- Nie. Opowiem ci kiedyś.
- Okey.
W tym momencie podszedł Harry. Przytulił mnie mocno i powiedział:
- Bałem się, że nie przyjedziesz.
- Obiecałam ci.
- A jak się czujesz?
- Spać mi się chce.
Roześmiał się. Usiedliśmy na kanapie.
- Ale przytyłaś – powiedział Lou.
- To było chamskie.
- Nie jestem chamski. Po prostu mówię co widzę.
- To patrz się na siebie – odezwał się Harry.
- Wiesz, Lou, jestem chora więc wybaczcie mi to.
- Co ci jest? - zapytał Liam z poważną miną. Zresztą, każdy zrobił się wystraszony.
- To nic poważnego. Przejdzie mi.
- Za kilka miesięcy – szepnął Harry.
Dałam mu kuksańca w bok i spojrzałam na niego.
- Ale nie umrzesz, nie? - zapytał Niall.
Zaczęłam się śmiać.
- Nie, nie umrę.
W tej samej chwili do pokoju wszedł Paul i położył na stole kilka batonów i jakieś ciastka oraz kilka butelek wody.
- Śniadanie dzieciaki – powiedział.
Będąc już na pokładzie samolotu zjedliśmy normalne śniadanie. Harry ciągle mnie przytulał, a ja obserwowałam Nialla. Był bardzo smutny. Wiedziałam, że coś się stało.
- Harry, coś się stało? - zapytałam w pewnej chwili.
- Mi? Nie.
- Chodzi mi o Nialla.
- A co mnie on obchodzi?
- Czemu jest taki smutny?
- Taki wrócił po świętach.
- Może ktoś z jego rodziny jest chory?
- Jesteś przewrażliwiona.
W pewnej chwili udało mi się zasnąć. Było mi niewygodnie. A zwłaszcza, że Harry miał głowę na moich kolanach. Cieszyłam się, gdy samolot wylądował. Nadal czułam zmęczenie.
- Źle wyglądasz – powiedział Harry.
- Jestem padnięta.
- Zaraz będziemy w hotelu.
Czarnym vanem pojechaliśmy do hotelu, przed którym było mnóstwo fanek. Miałam je gdzieś. Postanowiłam sobie, że nie będę się nimi przejmować dla dobra mojego dziecka. W pokoju, który dzieliłam z Harrym wzięłam prysznic i założyłam piżamę. Wracając do sypialni zauważyłam kolację.
- Kochanie, zamówiłem coś do jedzenia – powiedział Styles.
- Nie jestem głodna.
- Ty nigdy nie jesteś. Zjedz coś.
Usiadłam obok chłopaka i zjadłam tosty z Nutellą. Po posiłku położyłam się. Czułam okropny ból pleców. Obróciłam się na bok i przykryłam kołdrą. Gdy Harry wrócił z łazienki położył się obok mnie. Zaczął całować mnie po ramionach.
- Dziękuję, że jesteś tu ze mną – szepnął.
- Mhmm. 
Obróciłam się w jego stronę i wtuliłam się. Ból pleców był nie do zniesienia. Wstałam z łóżka i usiadłam na fotelu, który stał przy oknie. Podkurczyłam nogi i oparłam głowę.
Jess, co ci jest? - zapytał Harry podchodząc do mnie.
- Nic.
- Przecież widzę.
- Kręgosłup mnie boli.
- Chodź, zrobię ci masaż.
- Nie.
Wziął mnie na ręce i zaniósł na łóżko. Zaczął głaskać mnie po plecach. Mimo zmęczenia długo nie mogłam zasnąć. Gdy ból powoli ustępował zasnęłam. O dziesiątej obudził mnie Harry delikatnymi pocałunkami.
- Jess, zamówiłem nam śniadanie. Zjesz ze mną?
- Mhmm.
- Niedługo mam wywiad. Pojedziesz ze mną?
- Nie.
- Dlaczego?
- Nie chcę by widziano nas razem. Muszę kupić sobie sukienkę na Sylwestra.
- To po wywiadzie pojedziemy na zakupy.
- Z tobą zakupy? - powiedziałam siadając na łóżku.
- Mhmm.
- Pfff... Poradzę sobie sama.
- A dlaczego ja nie mogę jechać z tobą?
- Bo za tobą wszędzie chodzą fanki.
Zjedliśmy razem śniadanie i poszłam pod prysznic. Gdy wróciłam do pokoju Harry znowu zaczął temat wywiadu. Chciał bym pojechała z nim.
- Harry, ja nigdzie nie jadę. Będę czekała na ciebie w hotelu.
- Ale nie pojedziesz na zakupy?
- Nie wiem. Idź już.
- Wyganiasz mnie?
- Męczysz mnie jak ta ciąża. Teraz już wiem, że dziecko będzie takie samo jak ty.
W tym momencie chłopak podszedł do mnie, ukucnął, podniósł mi bluzkę i zaczął całować mój brzuch.
- Widzisz? Będziemy tacy sami – szepnął.
Wstał i pocałował mnie.
- To ja uciekam.
- Pa.
Po wyjściu chłopaka, postanowiłam iść na zakupy. Założyłam kurtkę, wzięłam torebkę i wyszłam z pokoju. Po drodze do windy zaczepił mnie ochroniarz.
- Wychodzisz? - zapytał.
- Tak. Idę na zakupy.
- Pojadę z tobą.
- Nie trzeba.
- Mam takie zlecenie.
- Ja nie należę do zespołu i nie chcę zwracać na siebie uwagi.
- Będziemy udawać, że jesteśmy rodziną.
- Dobrze, że nie parą – mruknęłam.
Zauważyłam, że mężczyzna uśmiechnął się. Patrząc na niego dodałam:
- A jeśli się nie zgodzę na ochronę?
- To będę musiał iść trzy metry za tobą i udawać, że wcale cię nie śledzę.
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do centrum handlowego. Chodziłam po sklepach nie mogąc się na nic zdecydować. W pewnej chwili na wystawie sklepowej zauważyłam sukienkę, która od razu mi się spodobała. Weszłam do sklepu i przymierzyłam ją. Ładnie się układała. Nie widać było moich krągłości. Spojrzałam na cenę i uśmiechnęłam się. Trochę przesadzili, ale wiadomo. Płaci się za markę. Kupiłam sukienkę i wychodząc ze sklepu zaproponowałam:
- Idziemy na obiad?
Ochroniarz uśmiechnął się. Poszliśmy do baru znajdującego się na wyższym piętrze. Siedząc przy stoliku patrzyłam na ludzi chodzących po korytarzach centrum. Gdy kelner przyniósł nasze zamówienia, zaczęliśmy jeść. Jedząc nadal obserwowałam ludzi. W pewnej chwili zauważyłam mężczyznę z dzieckiem na rękach. Peter?! Nie, to niemożliwe. Chociaż wiem, że przyjeżdżał tu na zakupy. Nie, to na pewno nie on. Na pewno przyjechałby z kobietą, a nie tylko z synem.
Zapłaciliśmy i wyszliśmy z baru. Na parterze centrum handlowego znajdował się sklep, w którym kupiłam świeże owoce i sok. Wsiadając do samochodu zaparkowanego na podziemnym parkingu zauważyłam tego samego mężczyznę, którego widziałam wcześniej. To był Peter. Wkładał zakupy do bagażnika. Chłopiec stał i trzymał się kurczowo nogi Petera. Miałam ochotę podejść do nich. Tylko co ja powiem? Kierowca przekręcił klucz w stacyjce i odjechał. Cały czas patrzyłam w stronę Petera. Nowy Jork jest wielki, a ja wpadam na niego. Gdy wchodziłam do pokoju hotelowego zadzwonił Harry.
 - Jess, co robisz? - zapytał.
- Nic. A ty?
- Mamy przerwę. Niedługo będę w domu.
Spojrzałam na zegarek. Minęła czternasta.
- To ja czekam – powiedziałam.
- Pa.
Rozłączyłam się. Położyłam się i zaczęłam rozmyślać o mojej książce. W pewnej chwili zasnęłam. Obudziło mnie pukanie do drzwi. Harry miałby swój klucz. Wstałam i otworzyłam drzwi.
 - Niall? Coś się stało? - zapytałam zdziwiona widząc Horana.
- Nie. Chciałem pogadać. Ale myślę, że to nie jest dobry pomysł – odwrócił się chcąc odejść.
- Coś ty! Chodź.
Wszedł i usiadł na fotelu.
- A gdzie Harry?
- Pojechał coś jeszcze załatwić z Zaynem.
- To o czym chcesz pogadać?
- Już o niczym.
Spuścił głowę.
- Niall, powiedz co się dzieje.
Milczał.
- Niall.
- Nie jestem już ze Stellą. Chciałem cię przeprosić za to co zrobiłem.
- Jak to już z nią nie jesteś?
- Rozstaliśmy się w święta. Ale mi nie chodzi o to. Ja chcę cię przeprosić.
- Nie wracajmy do przeszłości. Zakochałeś się i trudno.
- Byłem taki głupi. Pojechałem do niej w święta by dać jej prezent. Widziałem jak szła z jakimś chłopakiem za rękę. Podszedłem do nich. On ją przytulił i zapytał: „Kochanie, kto to?”. Wtedy ona zaczęła się śmiać i powiedziała „To dupek. Był moją kartą kredytową”. Powiedziała mi prosto w oczy, że to koniec. Śmiała się, że jestem głupi i naiwny. Nie odbierała później połączeń ode mnie. Napisała tylko, że mam dać jej spokój.
- Co za suka – mruknęłam.
- Przestań. Zasłużyłem na to. Jess – spojrzał na mnie. - Na co jesteś chora?
- Nieważne, Niall. Nie przejmuj się tym.
- Martwię się. Powiedz mi.
- Nie mogę.
- Umrzesz, tak?
Uśmiechnęłam się.
- Kiedyś na pewno. Ale na to co mi jest nie umiera się.
- To co ci jest?
- Obiecasz mi, że nikomu nie powiesz?
- Jasne.
- Jestem w ciąży, Niall.
- Żartujesz?
- Nie – powiedziałam wstając i wyciągając z torebki zdjęcie USG. Podałam mu je.
- Z Harrym?
- Tak. Też nie chciałam mu powiedzieć. Chciałam sama wychować dziecko.
- Dlaczego?
- Przez fanki, które ciągle mnie atakowały i przez ten niby-seks w aucie Harrego z jakąś blondynką.
- Tą blondynką się nie przejmuj. Wiesz to sprawka managamentu.
- To on zlecił ten Photoshop?
- Jaki Photoshop?
- Harry wyjaśnił mi, że w tym czasie mieliście wywiad i to nie on. Teraz już wiem, że to sprawka managementu.
- Yyy... - zmieszał się. - Aaaa, tak, tak.
- Niall to była prawda?
- Ale co?
- Że Harry uprawiał seks w aucie!
- Nie, Jess! To był Photoshop.
- Niall, to prawda?! - podniosłam głos.
- Nie, Jess. Wyluzuj! - podszedł i przytulił mnie. - Nie powinnaś się denerwować. Zazdroszczę Harremu. A tobie gratuluję.
W tym momencie drzwi do pokoju otworzyły się i wszedł Styles. Widząc mnie w objęciach Nialla powiedział:
- Zostaw ją! Ona jest moja.
- Wyluzuj, Harry powiedział Horan po czym wyszedł z pokoju.
Spojrzałam na Harrego. Teraz nie wiem co jest prawdą.
- Co on chciał od ciebie? - zapytał, gdy zostaliśmy sami.
- Dowiedzieć się na co jestem chora.
- Tylko?
- Jesteś zazdrosny? Nie wierzysz mi?
- Nie chcę żebyś przyjaźniła się z nim.
- Przestań, Harry. Będę przyjaźnić się z kim chcę.
- On ciebie skrzywdził!
- Każdy popełnia błędy. Ty też.
- Niby jakie?
- Nieważne.
Chłopak podszedł do mnie, przytulił i całując w policzek powiedział:
- Mam coś dla ciebie.
Podał mi torbę. Wyciągnęłam z niej czarną sukienkę.
- Co to ma być? - zapytałam.
- Sukienka dla ciebie.
- Ale ja sobie dzisiaj kupiłam.
- Miałaś nigdzie nie wychodzić.
- Ale poszłam i kupiłam. Ale dziękuję za prezent.
- Przymierzysz?
- Później.
- Powiedziałaś Niallowi? - zapytał patrząc na zdjęcie USG.
- Tak. On myślał, że jestem poważnie chora. Obiecał, że nikomu nie powie.
- Zobaczymy – mruknął.
- Harry, uspokój się, bo zaraz wrócę do Londynu.
- Ale co ja robię?
- Nic, kurwa – mruknęłam idąc do łazienki.
Po chwili wróciłam do pokoju. Harry oglądał telewizję.
- Zamówię obiad – powiedział.
- Jadłam na mieście.
- Nie mogłaś zaczekać na mnie?
- Zamów sobie coś. Ja wychodzę.
- Gdzie idziesz?
- Przemyśleć wszystko – powiedziałam ubierając kurtkę.
Harry widząc co robię wstał i podszedł do mnie. Objął mnie i położył głowę na moim ramieniu.
- Nie idź nigdzie – szepnął.
- Nie chcę cały czas siedzieć w hotelu.
- To pójdziemy gdzieś razem.
- Już to widzę. Idę sama. Nie chcę być otaczana twoimi fankami.
- Nie puszczę cię samej.
- Pójdę z tym przystojnym ochroniarzem.
- Ejj!
Zaczęłam się śmiać.
- Harry, przestań być zazdrosny.
- Nie potrafię. Zostań, proszę.
W tym momencie zadzwonił mój telefon. Wyjęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła Angela. Odebrałam.
- Jess to prawda, że jesteś z chłopakami? - zapytała.
- Szybko się plotki roznoszą. Tak, to prawda. Jestem, ale chyba zaraz jadę na lotnisko i wracam do domu – mówiąc to patrzyłam na Harrego. Zrobił błagalną minę.
- Nie wygłupiaj się – powiedziała Angela. - Jutro przylatuję razem z Alex więc nie będziesz się nudzić.
- O, w to nie wątpię. Okey ja kończę. Spotkamy się to pogadamy. Pa.
- Mhmm. Pa.
Rozłączyłam się.
- Naprawdę wyjeżdżasz? - zapytał przerażony Harry.
- Przestań. Zjedz coś – powiedziałam zdejmując kurtkę. Na ustach chłopaka pojawił się uśmiech.
Usiadłam na fotelu, podciągnęłam nogi i zaczęłam obierać mandarynkę. Harry zamawiał jedzenie. Usłyszałam, że zamawia dla dwóch osób. Pewnie dla siebie i dla Lou. Ale mógł mnie uprzedzić, że jego kolega do nas wpadnie. Po dostarczeniu zamówienia zapytałam:
- A gdzie Lou?
- Chyba u siebie. Nie wiem. Eleanor przyjechała więc są razem. Dlaczego pytasz?
- Bo zamówiłeś mu obiad.
- Ja?
- A co, ja?
- Ja zamówiłem obiad dla ciebie i dla siebie. Jess, co się z tobą dzieje?
- Nic.
- To chodź zjesz.
- Mówiłam, że nie jestem głodna.
- Zawsze tak mówisz – powiedział podając mi talerz i sztućce.
Nie mogłam patrzeć na jedzenie. Widząc mięso nie wytrzymałam i pobiegłam do łazienki. Wymiotując usłyszałam:
- Jess, przepraszam. Nie chciałem.
Wypłukałam usta i spojrzałam na Harrego.
- Za co ty mnie przepraszasz?
- Za jedzenie. Nie wiedziałem, że tak cierpisz.
Przytulił mnie mocno.
- A ja myślałam, że chcesz mnie przeprosić za brak gumek w hotelu po ślubie Alex.
- Przecież miałem – powiedział uśmiechając się szeroko.
- Widać ten rezultat.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. Dzięki temu jesteśmy razem.
Wróciliśmy do pokoju. Harry dokończył obiad, a ja wypiłam jogurt. Nigdzie nie poszliśmy. Postanowiliśmy resztę dnia spędzić w łóżku.
Następnego dnia wieczorem przyleciała Angela i Alex. Od razu wpadły do mojego pokoju. Chłopaków nie było, bo mieli koncert.
- Jess, ale się zmieniłaś – powiedziała Alex witając mnie.
- To sprawka Harrego – odezwała się moja kuzynka.
Alex nie wiedziała co się dzieje. Podałam jej zdjęcie USG i powiedziałam:
- Jestem w ciąży. Tylko cicho! Pamiętaj!
- Boże, Jess! Jak się cieszę!
- To przez ciebie. A raczej twój ślub.
- Żartujesz?
- Nie. Ty brałaś ślub, a ja mam dziecko.
Rozmawiałyśmy do późnych godzin nocnych. Dopiero, gdy wrócił Harry i pozostali, dziewczyny poszły do swoich pokoi. Wzięłam prysznic i wreszcie położyłam się do łóżka. Chwilę później leżał obok mnie Harry.
- Tak bardzo stęskniłem się za tobą – powiedział całując mnie w szyję.
- Mhmm.
Zaczął delikatnie całować moje usta. Po chwili czułam jak jego dłonie wędrują po moim ciele.
- Harry, przestań.
- Mhmm – mruknął nie przestając całować mnie. - Kocham cię.

14 komentarzy:

  1. AAA Wesołych Świąt !!! Dzięki ,że w końcu Jess pogodziła się z Niallem jeszcze tylko Harry
    Nie moge się doczekać prezentów pod choinką a szczególnie jednego którego zdięcie wyślę ci na TT
    ____SARA____ <3333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehs. Świetny blog ♥. Uwielbiam.
    Życzę Ci wesołych świąt. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wesołych Świąt!!!! Mam nadzieję że nie planujesz żadnej kłótni między Harrym a Jess, bo jeśli tak to się zdenerwuję..
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, jak zawsze z resztą <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Pogodzili się to dobrze , i coś czuję , że harry ją okłamał ...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie upragniony rozdział, czekam na kolejny :D
    Zakochałam się w tym opowiadaniu ale szkoda mi Petera.


    Tak w ogóle to cały czas nurtuje mnie pytanie czy Jess tak naprawdę kocha Harrego, bo z tego co czytam to wygląda jakby chciała go odtrącić. Taka oschła jest :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział? Tylko nie wiem o co dokładnie chodzi Niallowi, w sprawie z Harrym. Nie chciał powiedzieć Jess prawdy..
    Czyżby Harry ją okłamał?

    OdpowiedzUsuń
  7. cudo,jeszcze ten Peater super kocham cie jestes zajebisa :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Harry romantyk <3
    Mrrr...
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  9. cudo ten rozdział był super kocham cie

    OdpowiedzUsuń
  10. http://halten-uns-an-der-hand.blogspot.com/ -26. odcinek :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć! Twój blog został nominowany do Liebster Award! :D Zapraszam na: http://sweetheartforget.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham Kocham kocham Cię.
    @_Hesitation

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow, mega, super , zajebiscie. Ale i tak wyczuwam jakas klotnie znajac Ciebie <3

    OdpowiedzUsuń