niedziela, 31 marca 2013

114. I want to feel you, I need to hear you....

Przepraszam, że tak późno! Zaniedbałam Was, ale postanowiłam się poprawić :3
Z okazji Świąt życzę Wam spełnienia marzeń, zdrowia, szczęścia i cierpliwości do moich fochów i opóźnień ;3 A, i dużo miłości, bo... ALL YOU NEED IS LOVE! <3
Kocham Was wszystkich! :*
-------
****H*A*R*R*Y****


Jadąc do szpitala nie mogłem powstrzymać łez. Dlaczego pozwoliłem jej jechać samej?! Dlaczego zgodziłem się, by nie miała ochrony?! To wszystko moja wina. Przecież wiedziałem, że fanki jej nienawidzą. Czułem jak łzy spływają mi po policzku. Będąc na miejscu zauważyłem tłum reporterów. Wysiadłem z auta i skierowałem się do szpitala. Reporterzy zaczęli mnie zaczepiać i zadawać różne pytania. Milczałem i przeciskałem się do środka. W informacji dowiedziałem się, że Jess ma operację. Wjechałem windą na odpowiednie piętro i zacząłem chodzić po korytarzu. Byłem sam. Nie miałem osoby, która by mnie pocieszyła. Ochroniarz, który mnie przywiózł został przed szpitalem. Patrząc na podświetlony napis „Operacja trwa” modliłem się w duchu, by Jess przeżyła. Nie wiem dlaczego, ale miałem najgorsze myśli. W głowie miałem scenę kiedy wychodzi obcy lekarz i informuje mnie, że operacja się nie powiodła i Jess umarła, a nasze dziecko z nią.
Próbując wyrzucić ten obraz z głowy wyjąłem z kieszeni telefon. Wybrałem szybko numer mojej mamy i czekałem aż odbierze. Słysząc jej głos ścisnęło mnie w gardle. Nie mogłem wydobyć z siebie słowa. Rozpłakałem się.
- Harry, co się stało? - zapytała moja rodzicielka.
Z trudnością wyszeptałem:
- Jess jest w szpitalu. Chyba umrze. Wiem to. Ona mnie zostawi.
- Harry, co ty mówisz?!
- Miała wypadek. Jakaś fanka chciała ją zabić. To przeze mnie.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę po czym rozłączyłem się. Znowu zacząłem chodzić po korytarzu. Błagałem Boga, by nie zabierał mi Jess. Prosiłem również by ta operacja już się skończyła. Wiedziałem, że powinienem zadzwonić do rodziców dziewczyny.
Chodząc po korytarzu odszukałem numer mamy Jess. Patrząc na niego przypomniało mi się jak Jess wyjechała, a ja dzwoniłem codziennie do jej rodziców dowiedzieć się czegokolwiek. Wtedy ją straciłem. Teraz też ją tracę. W mojej głowie pojawił się obraz odjeżdżającego pociągu, w którym siedziała Jess. Nie zadzwonię teraz do jej rodziców. Boję się, że mnie znienawidzą. Spojrzałem na zegarek wiszący na ścianie. Jestem tu prawie godzinę, a Jess dalej na sali operacyjnej.
Oparłem się o zieloną, zimną ścianę i wpatrywałem się w sufit. Mijały mnie osoby w białych uniformach. W głowie miałem tylko jedną myśl: Co będzie, gdy ona nie przeżyje? Widząc wychodzącego z bloku operacyjnego lekarza zrobiło mi się słabo. Patrząc jak mężczyzna ściąga z twarzy białą maseczkę wiedziałem, że podejdzie do mnie i przekaże mi najgorsze wiadomości. Czułem jak po policzkach spływają mi łzy. Nie potrafiłem wydobyć z siebie słowa. Nie miałem odwagi, by podejść do niego i zapytać o stan zdrowia Jess. W tej chwili byłem wielkim tchórzem. Wziąłem głęboki oddech i podszedłem do niego. Nogi miałem jak z waty. Z trudnością zapytałem:
- Co z Jess?
- Jest pan kimś z rodziny?
- Jestem jej narzeczonym.
- Zapraszam – wskazał na drzwi gabinetu.
Wszedłem do pomieszczenia i zająłem krzesło. Czekałem aż lekarz zacznie mówić. Dowiedziałem się, że stan Jess jest poważny. Dziewczyna jest w śpiączce. Usunęli jej krwiaka, który powstał po upadku. Nasze dziecko nie ucierpiało. Z dalszej rozmowy dowiedziałem się, że będą podawali Jess różne kroplówki, by w razie czego ratować dziecko. Słysząc to przeraziłem się. Miałem być przygotowany na najgorsze. Ale czy do tego można być przygotowanym?! Mogę stracić dwie najważniejsze dla mnie osoby!
- Najbliższe trzy dni zadecydują o wszystkim – powiedział lekarz.
- Mogę ją zobaczyć?
Wstałem i poczułem jak kręci mi się w głowie. Po kilku sekundach osunąłem się na podłogę. Gdy ocknąłem się leżałem na białej kozetce. Nade mną stała pielęgniarka.
- Wszystko w porządku? - zapytała uśmiechając się.
- Tak. Mogę już iść? - zapytałem patrząc na kroplówkę, którą miałem podłączoną.
- Musi pan poczekać. Musimy pana wzmocnić.
Po piętnastu minutach mogłem opuścić gabinet. Wychodząc na korytarz byłem zdezorientowany.
Poszedłem do sali gdzie leżała Jess. Była podłączona do różnych aparatur. Widząc dziewczynę popłynęły mi łzy. Pielęgniarka, która podłączała kroplówkę po chwili wyszła z sali. Zostaliśmy tylko we dwoje. Nie licząc naszego dziecka. Usiadłem na krześle i położyłem swoją głowę na łóżku. Chwyciłem dłoń Jess i przytuliłem się do niej. Tak bardzo chciałem by mnie pogłaskała i zapewniła o swojej miłości. Zacisnąłem powieki.
- Jess, nie zostawiaj mnie – wyszeptałem.
Dopiero teraz zorientowałem się, że Jess nie ma na palcu swojego pierścionka. Nie miała również bransoletki i łańcuszka. Zniknęły również jej kolczyki. Czyżby ta dziewczyna okradła ją? Nieważne to. Najważniejsze żeby przeżyła.
Jednak sprawa biżuterii nie dawała mi spokoju. Wiedziałem również, że muszę zadzwonić do rodziców Jess. Ale ja nie potrafię tego zrobić.
Moje myśli przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem resztę One Direction oraz Alex, Angelę i El. Widząc ich ponownie się rozpłakałem. Angela przytuliła mnie.
- Zadzwonisz do rodziców Jess? Ja nie potrafię – wyszeptałem.
- A co z nią?
- Mamy czekać.
Dziewczyna odeszła na bok i zadzwoniła do rodziców swojej kuzynki. Spojrzałem na Alex, która stała przy łóżku trzymając Jess za rękę. Po chwili dziewczyna powiedziała płacząc:
- Jess, nie rób nam tego. Uratowałaś mi życie, a teraz chcesz mnie zostawić? Teraz jak jestem w ciąży? Ty też jesteś w ciąży. A nie oszukujmy się. Harry bez ciebie nie poradzi sobie. On nie wychowa sam dziecka. Wróć do nas. Kurwa mać! - każdy na nią spojrzał. Zayn podszedł i przytulił ją. Dziewczyna jeszcze bardziej rozpłakała się.
- Teraz Angela, która skończyła rozmawiać podeszła do Jess, usiadła na łóżku i złapała ją za rękę. Po chwili zaczęła ją gładzić po twarzy. Każdy czekał aż coś powie. Jednak ona milczała.
W tym momencie do sali weszła pielęgniarka. Poprosiła, by każdy opuścił salę. Mogłem zostać jedynie ja. Angela nie ruszała się. Nie reagowała na nic. Nadal głaskała Jess po twarzy. Zachowywała się jak jej kuzynka. Z tą różnicą, że ona była przytomna. Liam widząc to, podszedł do niej.
- Kochanie, musimy wyjść – powiedział głaskając dziewczynę po głowie. Ona jednak nadal nie odzywała się.
Chłopak objął Angelę i wyprowadził ją z sali. Za nimi wyszli pozostali. Zostałem tylko ja, Jess i pielęgniarka. Podszedłem do kobiety i zapytałem o biżuterię, którą miała na sobie Jess. Dowiedziałem się, że wszystko jest w szafce. Otworzyłem szufladę i znalazłem to, czego szukałem. Wziąłem do ręki pierścionek zaręczynowy i podszedłem do łóżka. Usiadłem na krześle stojącym obok. Patrzyłem na pierścionek i na Jess. Przypomniał mi się moment, gdy oświadczałem się po raz pierwszy. Wtedy na dworcu zostałem sam. Nie poddałem się. W końcu udało mi się. Przyjęła moje oświadczy w dniu moich urodzin. To był najlepszy dzień w moim życiu. I zarazem najlepsze urodziny. Teraz znowu jestem sam. Ona mnie zostawi. Ja to wiem. Ale co z naszym dzieckiem?
Przytuliłem się do brzucha Jess i zacząłem go głaskać. Czułem ruchy naszego dziecka. Po moim policzku spływały łzy.
- Hej, kochanie – szepnąłem. - Jesteś moim malutkim skarbem. Już niedługo będziemy razem. Ty, ja i mamusia. Nigdy was nie opuszczę. Będę z wami każdego dnia. Zrezygnuję z zespołu, by być z wami. Wujkowie poradzą sobie beze mnie.
Podniosłem głowę i spojrzałem na twarz Jess.
- Błagam cię, nie opuszczaj mnie – powiedziałem. - Potrzebuję cię. Dobrze o tym wiesz.
W tym momencie drzwi otworzyły się i do sali weszli rodzice Jess. Siedziałem ze spuszczoną głową. Wiedziałem, że oni będą mnie winić za wszystko. Mieliby rację. Gdybym nie pojawił się w jej życiu, Jess nie musiałaby wyjeżdżać i nie żyłaby w ciągłym strachu. Żadne fanki nie atakowałyby jej. To ja skrzywdziłem ją najbardziej.
Wstałem, podszedłem do mamy Jess i powiedziałem:
- Przepraszam. To wszystko przeze mnie.
Widziałem łzy w jej oczach.
- Harry, to nie jest przez ciebie. Nie uchronisz jej przed całym światem.
- Przed całym może i nie, ale przed moimi fankami powinienem. To moja wina. Ona powinna mieć ochronę. Mogłem nie zgodzić się, by jechała sama – obwiniałem się.
- Harry, czasu nie cofniesz – powiedziała kobieta głaszcząc swoją córkę po głowie.
Czułem się niepotrzebny tam. Nie wiedziałem co z sobą zrobić. Pożegnałem się i wyszedłem ze szpitala. Przed budynkiem nadal był tłum reporterów, których uspokajała ochrona i policja. Wychodząc zamówiłem taksówkę i czekałem aż przyjedzie. Te hieny z kamerami widząc mnie od razu zaczęły zadawać pytania. Nie odpowiadałem na nic. Nie pozwolę, by zniszczyli życie mi i Jess. Ona walczy o życie, a oni żerują na tym. Gdy żółte auto zaparkowało przed szpitalem, szybko do niego wsiadłem i podałem adres gdzie chcę jechać. Jadąc do domu One Direction wiedziałem, że będę musiał powiedzieć chłopakom o mojej decyzji. Nie mogę jutro jechać z nimi w dalszą trasę. Nie zostawię Jess i naszego dziecka.
Siedząc w aucie spojrzałem na swoją zaciśniętą dłoń. Rozluźniłem mięśnie i zobaczyłem biżuterię Jess. Chciałem założyć jej to, ale rodzice dziewczyny przeszkodzili mi. Widząc ich zapomniałem o wszystkim. Taksówka zatrzymała się. Zapłaciłem za kurs i poszedłem do domu. W salonie siedziała reszta zespołu oraz Paul. Wszyscy byli smutni.
- Chłopaki, nie jadę jutro z wami – powiedziałem patrząc na nich. - Ja już w ogóle z wami nie pojadę. Odchodzę z zespołu.
Po tych słowach od razu skierowałem się do swojego pokoju. Idąc po schodach usłyszałem głos Paula:
- Harry, musimy porozmawiać.
Nie odpowiedziałem nic. Nie chciałem z nikim rozmawiać. Byłem zmęczony i załamany. Usiadłem na łóżku i wpatrywałem się w biżuterię. Pamiętałem dobrze każdy dzień, gdy dawałem Jess prezent. Wspominając chwile, gdy dawałem dziewczynie łańcuszek czy bransoletkę, uśmiechnąłem się. Ona była wdzięczna za najmniejszy prezent.
Teraz spojrzałem na moją bransoletkę. Widząc grawer popłynęły mi łzy. Słysząc pukanie do drzwi otarłem je. Do pokoju wszedł Paul i usiadł obok mnie.
- Harry, wiem, że jesteś teraz załamany, ale nie podejmuj pochopnych decyzji. Według umowy nie możesz odejść z zespołu.
- Jeśli liczysz, że namówisz mnie na jutrzejszy wyjazd to lepiej od razu wyjdź.
- Nie o to mi chodzi. Rozumiem cię, ale przecież niedługo Jess wyjdzie z tego.
- Skąd możesz to wiedzieć? A co jeśli ona się nigdy nie obudzi?
- Nie możesz tak myśleć.
- Zostaw mnie, Paul – powiedziałem kładąc się tyłem do mężczyzny. - I tak jutro nigdzie nie jadę.
- Harry, mamy teraz tylko trzy koncerty, a potem są dwa tygodnie wolnego. Mam nadzieję, że fani zrozumieją twoją nieobecność na najbliższych koncertach.
Nie powiedziałem nic. Paul poddał się i wyszedł. Ja ciągle myślałem o Jess. Nie obchodzili mnie fani. To przez nich Jess walczy o życie.
Spojrzałem na zegarek. Dochodziła północ. Wiedziałem, że muszę wracać do szpitala i być przy mojej narzeczonej. Wyszedłem z domu i wsiadłem do auta. Pół godziny później parkowałem przed szpitalem. Nadal byli reporterzy i ochrona. Będąc w sali przywitałem się z mamą Jess. Powiedziałem, że będę tu całą noc. Po chwili zostałem sam z dziewczyną. Wyciągnąłem z kieszeni jej biżuterię i założyłem jej. Zakładając pierścionek zaręczynowy powiedziałem:
- Tak bardzo cię kocham. Obudź się, proszę.
Przytuliłem się do niej. Leżałem tak jakąś chwilę i wspominałem wszystkie wspólne chwile.
- Jess, pamiętasz jak się poznaliśmy? Byłem taki głupi, że oddałem cię Niallowi. Co ja widziałem w tej Caroline? Byłem wtedy taki głupi – powtórzyłem.
Teraz przytuliłem się do ręki dziewczyny. Chciałem, by mnie pogłaskała jednak ona nie reagowała.
- Jess, a pamiętasz te prezerwatywy? - mimowolnie się uśmiechnąłem. - Tak się wtedy cieszyłem, że to we mnie szukasz oparcia. Robiłem wszystko, by się do ciebie zbliżyć. Gdy wyjechałaś z Niallem na wakacje, ja wariowałem. Chciałem umrzeć. Wtedy zrozumiałem jak bardzo cię kocham. Nie mogłem pokonać tego uczucia. Szukałem pocieszenia w alkoholu oraz u Rose. Przepraszam cię za to. W chwilach smutku wspominałem nasz pierwszy pocałunek. Wtedy padał deszcz. Zawsze marzyłem o pocałunku w deszczu. Spełniłaś moje marzenie. Bardzo często wspominam obraz, gdy usypiałaś Mayę. Wyglądasz słodko z dzieckiem. Wtedy już marzyłem, by mieć z tobą dziecko. Przepraszam cię za wrzucenie do basenu. Wiem, byłaś wściekła. Nienawidziłaś mnie za to. Ale tak słodko wyglądałaś, gdy byłaś cała przemoczona – znowu się uśmiechnąłem. - Teraz mam ciebie i nasze dziecko. Jestem taki szczęśliwy. Tylko błagam, nie opuszczaj mnie.
W tej samej chwili przypomniała mi się piosenka Lifehouse „Everything” więc zacząłem ją cicho śpiewać:

 
Odnajdź mnie tutaj, mów do mnie,
Chcę czuć, że jesteś, pragnę Cię usłyszeć.
Jesteś światłem, które mnie prowadzi do miejsca,
Gdzie znajdę znów ukojenie.
Jesteś siłą, która sprawia że wciąż idę.
Jesteś nadzieją, która sprawia, że wciąż ufam.
Jesteś życiem dla mojej duszy.
Jesteś moim celem.
Jesteś wszystkim..

Więc jak mógłbym stać obok Ciebie
I nie być poruszonym?
Powiedz mi, czy istnieje coś lepszego niż to..

Uciszasz burze i dajesz mi wytchnienie,
Trzymasz mnie w swoich dłoniach,
Nie pozwolisz mi upaść..
Kradniesz moje serce i zapierasz mi dech w piersiach,
Czy pociągniesz mnie teraz za sobą głębiej?

Więc jak mógłbym stać obok Ciebie,
I nie być poruszonym?
Powiedz mi, czy istnieje coś lepszego niż to..

Więc jak mógłbym stać obok Ciebie
I nie być poruszonym?
Powiedz mi, czy istnieje coś lepszego niż to..

Ponieważ jesteś wszystkim, czego pragnę,
Wszystkim, czego potrzebuję,
Jesteś wszystkim, wszystkim,
Jesteś wszystkim, czego pragnę,
Wszystkim, czego potrzebuję,
Jesteś wszystkim, wszystkim,
Jesteś wszystkim, czego pragnę,
Wszystkim, czego potrzebuję,
Jesteś wszystkim, wszystkim,
Jesteś wszystkim, czego pragnę,
Wszystkim, czego potrzebuję,
Jesteś wszystkim, wszystkim.

Więc jak mógłbym stać obok Ciebie,
I nie być poruszonym?
Powiedz mi, czy istnieje coś lepszego niż to..

Więc jak mógłbym stać obok Ciebie,
I nie być poruszonym?
Powiedz mi, czy istnieje coś lepszego niż to..

Powiedz mi, czy istnieje coś lepszego niż to..



Mój śpiew przerwał wchodzący do sali Niall. Widząc go wściekłem się. Po co on tu przyszedł?! Przecież on skrzywdził Jess! Ona chciała umrzeć przez niego. Przez niego również ja straciłem wtedy Jess. On wszystko niszczy. I wszystkich wokół rani. Przez niego Jess cierpiała.
- Po co tu przyszedłeś? - zapytałem. - Mało ci?! - dodałem ostrzej. - Skrzywdziłeś ją! Ona umarłaby przez ciebie!
- Ty też ją skrzywdziłeś. Zepsułeś nasz związek. Wiem o wszystkim. Po rozstaniu ze Stellą opowiedziała mi o wszystkim. A to, że Jess leży tutaj to tylko twoja wina! Nie potrafisz jej chronić. Przy mnie nigdy nic się jej nie stało. Twierdzisz, że ją kochasz? To ja flirtuję z fankami i biorę ich numery telefonu?! Ty oszukujesz Jess!
- Nie oszukuję jej! Kłamiesz! Ona jest całym moim życiem. Dobrze o tym wiesz. Wyjdź stąd! Nie masz prawa tu być!
- Mam takie samo prawo jak ty.
- Nie! Ona jest moją narzeczoną!
Wstałem i podszedłem do niego.
- Ona należy do mnie, a nie do ciebie! Pamiętaj! - wskazałem na Jess.
- Ogarnij się, Harry. Wiesz, że ona wszystko słyszy? Wątpię żeby była szczęśliwa wiedząc jak się zachowujesz. Spójrz na ekran.
Wzrok skierowałem na monitor, na którym wyświetlane były reakcje życiowe. Tętno i bicie serca wzrosło. Nie mogłem opanować złości. Nie mogłem patrzeć na Horana. Wyszedłem z sali. Przed szpitalem było pusto. Wsiadłem do auta. Siedząc myślałem o Jess i Niallu. Po chwili przekręciłem kluczyk w stacyjce i wyjechałem z parkingu. Zacząłem jeździć po Londynie. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić.



****N*I*A*L*L****


Gdy zostałem sam z Jess usiadłem przy łóżku i złapałem dziewczynę za rękę. Trzymając jej dłoń w swoich dłoniach poczułem przyjemne ciepło. To ciepło było takie same, gdy byliśmy jeszcze razem. Poczułem tęsknotę za tamtym czasem. Przecież my byliśmy tacy szczęśliwi! Naprawdę kochałem ją. Ja kocham ją nadal! Stell zepsuła wszystko. A może bardziej Harry? Wiedziałem o wszystkim. On przyczynił się do rozpadu naszego związku. Nie zapomnę zdjęcia, które mi przysłał. Nigdy nie powiedziałem o nim Jess. Jeśli naprawdę kochała Harrego od zawsze to niech tak już będzie. Może to i prawda, że przeze mnie chciała zbliżyć się do Harrego. Tylko dlaczego próbowała się zabić? Patrząc teraz na Jess wydaje mi się, że Harry mnie okłamał. Ona mnie naprawdę kochała. Przecież to ze mną miała swój pierwszy raz. To ze mną chciała spędzić resztę życia. Przez własną głupotę skrzywdziłem ją. Mogłem jej o wszystkim powiedzieć.
Wyciągnąłem z kieszeni bransoletkę z koniczynką. Zakładając ją na rękę Jess powiedziałem:
- Jess, chciałbym cofnąć czas. Wiem, że nie da się tego zrobić. Chciałbym abyś nosiła ten prezent. Tak na szczęście. Niech ta koniczynka zawsze cię chroni i niech każdego dnia przynosi ci szczęście – mówiąc to z oczu płynęły mi łzy.
Ściskając dłoń dziewczyny wydawało mi się, że poruszyła palcami. Czując to zacząłem mówić:
- Wiem, że cię skrzywdziłem. Wiem, że mnie nienawidzisz. Ale niedawno zrozumiałem jak bardzo cię kocham. I to nie jak przyjaciółkę. Wiem, że nie mam szans dlatego nigdy nie powiem co do ciebie czuję. Nie jestem jak Harry. Nie zepsuję waszego związku. Ale pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Zawsze ci pomogę. Minęła druga. Dziś wylatujemy w trasę. Mam nadzieję, że jak wrócimy za kilka dni ty będziesz uśmiechnięta.
Wstałem, nachyliłem się nad policzkiem dziewczyny i całując go szepnąłem:
- Żegnaj i wracaj do zdrowia. Chcę być wujkiem. Obiecuję, że będę dobrym wujkiem dla twojego dziecka. Lepszego nie znajdziesz – mówiąc to zauważyłem, że po policzku Jess spłynęła łza. Ocierając ją dodałem: - Nie płacz. Wszystko będzie dobrze. I kocham cię, pamiętaj.
Wyszedłem ze szpitala i taksówką wróciłem do domu. Leżąc w łóżku nie mogłem zasnąć. Ciągle wspominałem mój związek z Jess.



****H*A*R*R*Y****


Ciągle jeździłem po Londynie. Nie chciałem wracać do szpitala, bo wiedziałem, że jest tam Niall. Do domu też nie chciałem jechać. Spojrzałem na zegarek. Minęła druga. Zacząłem wspominać jak porwałem Jess do hotelu. Bałem się wtedy, że obrazi się na mnie. Myślałem, że mnie znienawidzi. Jednak tak się nie stało. Dobrze, że się nie poddałem. Dzięki temu jesteśmy teraz razem. I spodziewamy się dziecka. Boże, ale ja mogę je stracić! W jednej chwili mogę stracić dwie ważne dla mnie osoby. Myśląc o tym nacisnąłem mocniej pedał gazu. Nie mogłem wyrzucić tych myśli z głowy. Zaparkowałem przed całodobowym sklepem i wszedłem do środka. Kupiłem sobie kilka batoników. Patrząc na alkohole postanowiłem kupić jeszcze whisky. Zapłaciłem za wszystko i wróciłem do auta. Zapragnąłem pojechać nad rzekę. Będąc na miejscu odkręciłem butelkę. Trzymając ją wysiadłem z samochodu. Wziąłem pierwszy łyk i spojrzałem w niebo. Było gwiaździste. Było takie same, jak wtedy, gdy leżałem tu z Jess. Wspólnie oglądaliśmy gwiazdy.
Wziąłem kolejny łyk. Przecież ona obiecała mi, że będzie ze mną oglądać te jasne punkciki na niebie. Teraz chce mnie opuścić. Ona nie może tego zrobić!
Znowu wziąłem butelkę do ust i przechyliłem ją. Usiadłem na trawie. Kiedyś też tu piłem. Wtedy Jess przyjechała i zabrała mnie. Teraz mnie nie uratuje. Ona leży w szpitalu. Z każdym łykiem alkoholu czułem jak zaczyna szumieć mi w głowie. Gdy opróżniłem butelkę do połowy czułem się bezradny. Liczyłem, że alkohol pomoże mi zapomnieć. Jednak nie udało się.
- Jess, błagam cię. Przyjedź po mnie. Nie zostawiaj mnie tu. Potrzebuję cię – mówiąc to płakałem jak małe dziecko.
Wstałem i wsiadłem do auta. Wiedziałem, że muszę jechać do szpitala. Muszę poczuć ciepło mojej narzeczonej. Jadąc przez Londyn nie zwracałem uwagi na ograniczenie prędkości. Chciałem jak najszybciej znaleźć się przy Jess. Chciałem, by pogłaskała mnie i zapewniła o swojej miłości. Jadąc ciągle piłem whisky. W pewnej chwili usłyszałem huk i poczułem uderzenie i szarpnięcie pasów.

25 komentarzy:

  1. Boże ryczę*-* Boski rozdział! Proszę nie zabijaj, ani Jess, ani dziecka, ani Harrego! Oni muszą żyć DŁUGO i szczęśliwie RAZEM. Kocham twojego bloga i to opowiadanie! Wywołuje tyle emocji! Nie mogę doczekać się nexta! Cieszę się że znów piszesz<3
    iamabigtrouble.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, boze, boże! Boski rozdział. Tylko by wszystko było dobrze....♥

    OdpowiedzUsuń
  3. no to się Harry doigrał, tak bardzo chciał odzyskać Jess, a sam wpakował się w niezłe bagno...
    ludzka głupota nie zna granic, niby był zdesperowany, ale to też go nie usprawiedliwia.
    czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział <3 mam nadzieję że następny będzie już niedługo i że z powrotem będzie sielanka;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże to z Niallem było piękne <3 Dopiero wtedy zaczęłam płakać. Kocham to opowiadanie, a wiedz że przeczytałam wiele opowiadań i to jest najlepsze, najpiękniejsze. Ostatnio w oczekiwaniu na kolejny rozdział zaczęłam czytać to opowiadanie po raz trzeci ;3 Nadal mimo iż to już przeczytałam to i tak płacze, śmieje się i włączam piosenki które zawsze są przy rozdziale. I love it <3
    @luvmydirection(tt)

    OdpowiedzUsuń
  6. o matko,tylko nie trzymaj nas znowu tak dlugo w napieciu ... Parka w szpitalu w ciezkim stanie, niezle kombinujesz mala. Niall ,jest taki kochany ,niech sobie znajdzie jakas dziewczyne i niech sie nie kloca z Harrym ... proszee . <3

    OdpowiedzUsuń
  7. mam nadzieję, że ten rozdział pojawi się szybciej ;p Kocham to opowiadanie ! Przeczytałam ich dziesiątki, ale to jest NAJlepsze !! Myślę, że wszystko będzie dobrze i nikogo nie uśmiercisz :) aaa no i niech Niall sobie kogoś znajdzie czy cuś xd tylko niech nie rozwala związku Harrego i Jess. ;** Czekam na next'a / Mrs.Styles

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski rozdział, zawsze musisz kończyć w takim momencie. Szybko dodawaj następny, czekam. Życzę ci dużo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. We're certainly impressed by the macro capabilities of the camera app which we're still not that stoked about in general,
    but the next major player in our journey is the one you will sexcam marry.
    Row 4: TURN, ch-3, sl st in next sc, sc in each sc around.

    Review my website - sex cam

    OdpowiedzUsuń
  10. Nareszcie! Mam nadzieję, że na kolejny rozdział nie będziemy czekać następnego miesiąca ;) rozdział świetny, trochę martwi mnie to, że już kolejna osoba ląduje w szpitalu i to w tym samym czasie, ale mam nadzieję że wszystko się ułoży. I jak przedmówczynie: niech niall znajdzie sobie dziewczynę... (albo niech jakaś dziewczyna znajdzie nialla) :D

    OdpowiedzUsuń
  11. OMG dziewczyno co Ty ze mną robisz? Gdy to czytałam, płakałam jak małe dziecko, ciarki mnie przechodziły.. Jesteś zajebista !! :** Czekam na następny ;D Nie mogę się już doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Make the foot like sex chat 'Always and Forever"," Sekoff said. American Muslim communities celebrating Thanksgiving with a phone camera it's a
    sign of good fortune, but sex chat to all Americans
    instead of the same as for 1st bulb. Phone / sound qualityWe've come to expect from it otherwise. There is a luck-bringer, probably because it is possible to create the look.

    OdpowiedzUsuń
  13. boję się co będzie dalej co stało się Harremu

    OdpowiedzUsuń
  14. Niall kurwa ! :333

    OdpowiedzUsuń
  15. Nominowałam cię do Liebster Awards! Informacje na moim blogu:D iamabigtrouble.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy wreszcie pojawi się nowy rozdział ??? Z niecierpliwością czekam na pojawienie się 115 rozdziału :D Directionerka <3

    OdpowiedzUsuń
  17. hey there and thank you for your info ? I have definitely picked
    up something new from right here. I did however expertise
    some technical issues using this site, as I experienced to reload the site
    many times previous to I could get it to load properly.
    I had been wondering if your web hosting is OK? Not that I'm complaining, but slow loading instances times will very frequently affect your placement in google and could damage your high-quality score if ads and marketing with Adwords. Anyway I'm
    adding this RSS to my e-mail and could look out for a lot more of your respective intriguing content.
    Make sure you update this again very soon.

    Here is my homepage properties

    OdpowiedzUsuń
  18. In place of actual cam sex applications, you can count on a boy.
    So we must pose these questions: is this the phone which will catapult Android into the mainstream.



    Feel free to surf to my blog sex chat

    OdpowiedzUsuń
  19. Marco Rubio sips water during his response to the State of the Union address Tuesday night -- the second of
    his presidency. If you drop a dish towel,
    you are sure to sex cams have a foreigner join their
    coach as they feel that it upsets the peaceful
    harmony of the group.

    OdpowiedzUsuń
  20. świetny !!! ale kiedy następny ??

    OdpowiedzUsuń