środa, 9 lipca 2014

116. I Will Always Love You.

Whitney Houston - I Will Always Love You
--------------



****J*E*S*S****


Byłam szczęśliwa widząc Harrego. Jego łzy sprawiły, że i ja się rozpłakałam. Chłopak przytulił mnie i szepnął, że mnie kocha. 
- Co ci się stało? - zapytałam widząc plaster na jego czole. 
- Miałem mały wypadek. Nic takiego. 
W tej samej chwili poczułam ruch dziecka. Automatycznie uśmiechnęłam się i pogłaskałam po brzuchu. Cieszyłam się, że moja mama zostawiła nas samych i dała trochę prywatności. 
- Tęskniłem za wami - powiedział chłopak przytulając się do mojego brzucha. 
Wplotłam rękę w jego włosy i zapytałam: 
- Nie jesteś w trasie?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo musiałem być przy was.
Trzy dni później zostałam wypisana ze szpitala. Pojechaliśmy do naszego domu , którym nie zdążyliśmy się jeszcze nacieszyć. Leżąc wieczorem w łóżku usłyszałam:
- Jess, myślę że powinniśmy zrobić pokój dla naszej córeczki. Masz jakieś pomysły?
- Harry, dasz mi spać?
- Jess, proszę cię. Porozmawiajmy. Za tydzień  muszę wyjechać. Rozmawiałem z mamą i Gem się tu wprowadzi, okey?
- Jasne! - powiedziałam z radością. - Ale wiesz, że mogłabym pojechać do siebie. 
- Tu jesteś u siebie. 
- Chodziło mi o dom moich rodziców. 
- Nie chcesz tu mieszkać?
- Wróciłabym jak ty byś wrócił. A teraz idź spać.
- Kocham cię - szepnął chłopak obejmując mnie mocniej.
Wreszcie udało mi się zasnąć. We wtorek miałam wizytę u lekarza. Chciałam być pewna, że po moim wypadku dziecku nic nie jest. Harry oczywiście musiał jechać ze mną. Wychodząc z gabinetu ciągle zachwycał się naszym maleństwem patrząc na zdjęcia, które dostał.
- A teraz jedziemy zrobić zakupy do pokoju naszej Darcy! - powiedział otwierając przede mną drzwi od auta. 
Będąc na miejscu chłopak był zachwycony. Nie mogliśmy się zdecydować na kolor ścian oraz mebli. W ostateczności zdecydowaliśmy się na różową farbę i białe meble. Oglądając łóżeczka sprzeczaliśmy się które wziąć. 
- Zaraz rozpłaczę się jak nie pozwolisz mi wziąć tego - wskazałam na jedno z nich. - Kobietom w ciąży się nie odmawia. 
- Okey, ale ja wybieram wózek!
- Nie!
Po dokonanym zakupie wybraliśmy się do działu z odzieżą dziecięcą. Chcieliśmy kupić kilka rzeczy. Oglądając różne śpioszki usłyszeliśmy krzyki. Odwróciliśmy się w stronę źródła dźwięku. Byłam przerażona widząc kilka nastolatek. Ochrona sklepu próbowała uspokoić je, ale one coraz głośniej wołały Harrego. 
- Chcę jechać do domu - powiedziałam przerażona. 
- Jess, źle się czujesz? - przytulił mnie. 
- Boję się - szepnęłam. 
- Nie bój się. Jestem przy tobie. Już wychodzimy. 
Chłopak zapłacił za rzeczy, które trzymałam. Siedząc w aucie nie mogłam uspokoić się. Czułam jak trzęsą mi się ręce. Po chwili rozpłakałam się. 
- Kochanie, już wszystko w porządku - powiedział chłopak kładąc mi rękę na policzku. 
Chciałam już znaleźć się w domu, który był moim azylem. Po południu przywieziono zakupione przez nas rzeczy. Przyjechała także moja mama przywożąc nam zakupy. 
- Jak się czujesz? - zapytała, gdy siedziałyśmy w kuchni. 
- Dobrze.
- Byliście na zakupach? - zapytała.
- Mhmm.
- Kupiliście już wszystko?
- Naprawdę sądzisz, że udało nam się zrobić spokojne zakupy?
- Pojedziemy razem. Pomogę ci. 
Godzinę później moja rodzicielka musiała jechać do domu. Poszłam na górę zobaczyć co robi Harry. Chłopak siedział na środku pustego pokoju z laptopem na kolanach.
- Co robisz? - zapytałam podchodząc do niego.
- Taki czy taki? - zignorował moje pytanie i zadał kolejne pokazując mi inspiracje pokoju dla dziecka. 
Spojrzałam na zdjęcie wyświetlające się na ekranie komputera. Po krótkim namyśle powiedziałam, że drugi jest ładniejszy.
- To zaraz znajdę jakąś firmę od remontów.
- Nie zrobisz tego sam? - zapytałam podpuszczając go. 
- Wolę się zająć moimi skarbami - powiedział przytulając mnie i głaszcząc po brzuchu. 
Siedząc w salonie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Chłopak poszedł otworzyć. Usłyszałam głosy Angeli i Alex. Cieszyłam się, że przyjechały. Od razu rzuciły się do głaskania mnie. Pytały jak się czuję i co kupiliśmy. Mogłam się spodziewać, że zdjęcia z zakupów trafią na Twittera. 
- Zobaczycie wszystko jak będzie gotowe! - powiedziałam z uśmiechem. 
Poszłam do kuchni zrobić kawę, a Harry wyszedł z Largo. Siedząc w salonie rozmawiałam z dziewczynami. Opowiadały o swoich chłopakach. 
- A najgorsze jest to, że fani oddają... - Angela przerwała swoją wypowiedź i spojrzała na Alex. 
- Co oddają? - zapytałam.
- Nie, nic. 
- Przecież widzę, że kłamiesz. Dobrze cię znam.
Dziewczyna wzięła głęboki oddech po czym opowiedziała mi, że fani oddają bilety na koncert i awanturują się, że Harry nie jest w trasie. Słysząc to przeraziłam się.
- Harry, chodź tu! - krzyknęłam słysząc, że chłopak wrócił do domu.
- Co jest, kochanie?
- Wiedziałeś, że fani oddają bilety?
Chłopak zmieszał się, a gdy powtórzyłam pytanie, spojrzał na moje przyjaciółki i ze złością zapytał która to powiedziała.
- Nieważne, która powiedziała! I tak bym się dowiedziała. Powiedz mi czy wiedziałeś.
Harry nie odpowiedział nic. Zezłoszczony wziął laptopa i poszedł na górę. Dziewczyny miały wyrzuty sumienia widząc moje zdenerwowanie.
- Przestań się przejmować. Zobacz ile zła wyczyniły te głupie fanki, a ty jeszcze się nimi przejmujesz! Harry cię kocha więc dobrze zrobił. Ty jesteś dla niego najważniejsza. Wy jesteście. Wiesz co on przeżywał, gdy dowiedział się o twoim wypadku? Nie myślał o fankach tylko o was! On był pewien, że was straci. Nie mógł sobie z tym poradzić. Topił smutek w alkoholu i dlatego miał wypadek.
- Jaki wypadek?! - zapytałam przerażona.
Alex spojrzała na Angelę, a potem na mnie. Miała błagalny wzrok. Moja przyjaciółka po chwili wydusiła z siebie:
- Więc ty nic nie wiesz, prawda?
Pokręciłam przecząco głową, a ona opowiedziała mi co działo się, gdy byłam w śpiączce. Byłam przerażona. Zrobiło mi się żal chłopaka, że musi wszystko ukrywać przede mną, bo nie mogę się stresować.
- Jess, porozmawiaj z Harrym, a my już pójdziemy. Odwiedzimy was niedługo.
Pożegnałam się z nimi i po ich wyjściu poszłam na górę. Zdziwiłam się widokiem pustej sypialni. Wyszłam na korytarz i wypowiedziałam imię mojego narzeczonego. Jednak nikt nie odezwał się. Zaczęłam po kolei zaglądać do wszystkich pokoi. W końcu zguba znalazła się. Chłopak siedział w pokoju wybranym dla naszego dziecka i pił alkohol przeglądając internet. Podeszłam do niego i ukucnęłam przytulając go.
- Zostaw mnie, Jess - powiedział ozięble.
Spojrzałam na butelkę z whisky. Chłopak nawet nie raczył nalewać cieczy do szklanki tylko pił z oryginalnego szkła. Przeniosłam wzrok na laptopa. Harry dodawał wpisy na Twittera. Były pełne bluźnierstw i nienawiści. Zamknęłam komputer i spojrzałam na chłopaka.
- Zostaw mnie - powtórzył biorąc łyk whisky.
- Jak chcesz - odpowiedziałam biorąc jego komputer i wstając.
Wychodząc z pokoju słyszałam głos Harrego, że mam oddać mu laptopa. Zignorowałam go idąc do sypialni. Usiadłam na łóżku i otworzyłam komputer. Czytając ostatnie tweety poczułam jak do oczu napływają mi łzy. Styles pisał jak bardzo nienawidzi fanek i przeklinał dzień, gdy powstało One Direction. Usunęłam wszystkie negatywne wpisy i napisałam:


Przepraszam Was, ale ktoś włamał mi się na konto. Ja naprawdę Was kocham i nie mogę doczekać się powrotu w trasę. Harry xx


Wyłączyłam komputer i zostawiłam go na łóżku. Poszłam wziąć prysznic, bo czułam zmęczenie. Wracając do sypialni zerknęłam do pokoju gdzie niedawno siedział Harry. Chłopak nadal tam siedział. Tym razem oglądał zdjęcia. Zauważyłam łzy spływające po jego policzkach. Poczułam jak ściska mnie w środku. Podeszłam do niego przytulając go. Bez słowa wtulił się we mnie, a mi ulżyło że już się nie gniewa. Poprosiłam, by szedł ze mną do sypialni jednak on nie reagował. Moczył mi koszulkę swoimi łzami i szeptał jak bardzo nas kocha. 
- My też cię kochamy - szepnęłam.
Harry całował mnie po brzuchu i przepraszał za wszytko. Udało mi się go namówić, by poszedł ze mną do sypialni. Kwadrans później spaliśmy. Rano obudził mnie chłopak delikatnymi pocałunkami. Otworzyłam oczy i ujrzałam wielki bukiet róż i tacę z jedzeniem. 
- Jess, wybacz mi - powiedział chłopak widząc, że się obudziłam. 
- Ładniej brzmi "Dzień dobry, kochanie"  - powiedziałam.
Pocałował mnie uśmiechając się. Zjedliśmy wspólnie śniadanie po czym poszłam pod prysznic. Styles poinformował mnie, że o dwunastej przychodzi ekipa remontowa pomalować pokój naszej córeczki. Byłam zdziwiona, ale jednocześnie szczęśliwa. Gdy mężczyźni zjawili się, ja postanowiłam pojechać do moich rodziców. Opowiedziałam mojej rodzicielce co się u nas dzieje. Postanowiłyśmy pojechać na zakupy. Cieszyłam się wybierając rzeczy dla naszego maleństwa. Tym razem nikt nie przeszkadzał. Moja mama doradzała mi co powinnam kupić. Byłam jej wdzięczna za pomoc. Siedząc w kawiarni powiedziałam mojej rodzicielce, że Harry za cztery dni wraca w trasę. Chciała abym wróciła do rodzinnego domu. Zapewniłam ją, że nie będę sama. Po jakimś czasie odwiozłam mamę i wróciłam do swojego domu. Pokój dla Darcy pomalowany był tak jak ustaliłam z Harrym. Ustawione były też meble i łóżeczko. Styles siedział w salonie jedząc pizzę i rozmawiając z resztą zespołu. Chłopacy widząc mnie przywitali się i zapytali o moje samopoczucie. Przytuliłam się do Harrego i wspólnie rozmawialiśmy z naszymi przyjaciółmi. Gdy skończyliśmy pokazałam chłopakowi zakupy. Był szczęśliwy widząc malutkie ubranka. Podczas kolacji dowiedziałam się, że jutro przyjeżdża Gemma. Cieszyłam się. 
W czwartek po południu chłopak pakował się. Nie chciałam, by wyjeżdżał ale nie mogłam mu tego powiedzieć. Bałam się zostać sama mimo iż Gem była ze mną. Harry dawał mi poczucie bezpieczeństwa. Widziałam, że jemu też było ciężko opuścić mnie. Ustaliliśmy również, że podczas mojej następnej wizyty u lekarza chłopak będzie ze mną. To oznaczało, że spotkamy się już za trzy tygodnie. Nie mogłam patrzeć jak wkłada do walizki kolejne koszulki. Zeszłam na dół i zaczęłam robić ciasto. W tej samej chwili do domu wróciła Gemma, która była na spacerze z Largo. Przytuliła mnie mówiąc, że nie może doczekać się kiedy przytuli swoją bratanicę. 
- Ja też nie mogę się doczekać - powiedziałam. - Mam dość tej ciąży. 
- Oj jeszcze tylko dwa miesiące!
- Tylko?! Wiesz ile to dni?! Ja już nie czuję nóg i kręgosłupa!
W tym momencie z góry zszedł Harry. Podszedł i przytulił mnie.
- Mam pomysł - powiedział.
- Jaki?
- Zabieram was na kolację. O dziewiętnastej wychodzimy.
Dał mi całusa i poszedł do salonu. O umówionej godzinie pojechaliśmy do restauracji. Stolik już wcześniej był zarezerwowany. Cieszyłam się, że ostatni wieczór razem spędzimy w takiej atmosferze. I na dodatek nie było żadnych psycho-fanek. Około dziewiątej byliśmy w domu. Od razu skierowałam się do łazienki. Chciałam, by prysznic ukoił mój ból nóg. Po wieczornej toalecie położyłam się w sypialni. Mimo wczesnej godziny czułam zmęczenie. Styles wyszedł z Largo, a ja czekając na jego powrót włączyłam komputer. Kiedy wszystko się uruchomiło, zalogowałam się na Twittera i przejrzałam interakcje. W trendach było hasło dotyczące powrotu Harrego w trasę. Cieszyłam się szczęściem fanek, bo przypomniało mi się jak sama nią byłam. Otworzyłam folder ze zdjęciami pokoju naszego dziecka i wybrałam jedno z nich po czym wrzuciłam na TT z podpisem: "Już wkrótce <3". Ponownie weszłam w interakcje. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech widząc, że Niall odpowiedział na mój wpis.


Będę najlepszym wujkiem na świecie!


Wymieniliśmy kilka prywatnych wiadomości i wyłączyłam komputer. Odkładając go usłyszałam otwierające się drzwi. Harry położył się obok mnie z uśmiechem. Powiedział, że jeśli go pocałuję to dostanę niespodziankę.
- Szantażujesz mnie! Nie chcę niespodzianek. Już jedną mi dałeś - powiedziałam głaszcząc się po brzuchu. 
- Ale to taka mniejsza.
Widząc, że nie chcę go pocałować, głośno westchnął wyciągając małe pudełeczko. Byłam zdziwiona i w głowie próbowałam sobie przypomnieć wszystkie ważniejsze daty. 
- Z jakiej to okazji? - zapytałam widząc przypinkę typu Charms w kształcie kropli. 
- Rok temu po raz pierwszy poczułem smak twoich ust. I wtedy padało, pamiętasz?
- Nie, nie pamiętam.
Wiedział, że udaję bo uśmiechnęłam się. Pocałował mnie podając prezent. Leżeliśmy wtuleni w siebie i rozmawialiśmy o nas. Chłopak wiele razy powtarzał mi co powinnam robić, a czego nie. 
- Harry, nie jestem małym dzieckiem - powiedziałam w końcu. 
- Chcę żebyś uważała na siebie i na nasze maleństwo. 
Od rana panowało zamieszanie. Harry chodził poddenerwowany, a ja byłam przygnębiona. Gemma widząc nas w takim stanie usunęła się z naszego pola widzenia i poszła z Largo na długi spacer. O dwunastej zawiozłam chłopaka na lotnisko. Długo się żegnaliśmy i nie mogliśmy się rozstać. W pewnej chwili popłynęły mi łzy. Wcześniej modliłam się, by taka sytuacja nie nastąpiła. Styles mocno przytulił mnie do siebie i szepnął:
- Obiecuję, że już niedługo będziemy razem. W trójkę. Nigdy was nie opuszczę. 
Siedząc w aucie starałam się uspokoić. Spędziłam tam dłuższą chwilę, bo chciałam zobaczyć lecący samolot. Nie obchodziło mnie czy patrzę na właściwy. W końcu westchnęłam i przekręciłam klucz w stacyjce. Po południu przyjechały do nas Alex i Angela. Moja kuzynka razem z Gemmą postanowiły zrobić grilla w ogrodzie. Wspólnie wszystko przygotowałyśmy i do wieczora siedziałyśmy na świeżym powietrzu. Leżąc w łóżku rozmawiałam z Harrym na Skype. Po zakończeniu połączenia długo nie mogłam zasnąć. Czułam dziwny lęk i brakowało mi ramion mojego narzeczonego. Sen nadszedł dopiero, gdy słońce zaczęło wschodzić. Rano obudził mnie śmiech dziewczyn dobiegający z dołu. Nie chciało mi się wstawać. Czułam przygnębienie i tęsknotę za Harrym. Leżałam głaszcząc się po brzuchu i czując ruchy dziecka.
- Dlaczego nie śpisz? - zapytałam. - Też tęsknisz za tatusiem?
Darcy odpowiedziała mi kopnięciem.
- Jesteś niegrzeczna. To boli. Niedługo tatuś będzie z nami. Wiesz? Już mamy dla ciebie pokój i wszystkie potrzebne rzeczy. Czekamy na ciebie.
W tym momencie mój telefon dał o sobie znać. Odebrałam z uśmiechem, widząc zdjęcie Harrego. Chłopak pytał jak się czuję i mówił, że tęskni.
- My też bardzo tęsknimy. Jak koncert?
Styles opowiadał, że fani byli szczęśliwi widząc go z resztą chłopaków. Naszą rozmowę przerwały dziewczyny, które weszły do mojego pokoju. Angela zabrała mi telefon i powiedziała, że od teraz one się mną zajmują. Jęknęłam czując jak moja kuzynka przytula się do mojego brzucha. Zeszłyśmy na dół gdzie przygotowane było śniadanie. Podczas posiłku dowiedziałam się, że czeka mnie niespodzianka, ale jest jeden warunek.
- Na dwie godziny musisz zniknąć z domu - usłyszałam.
Nie wiedziałam o co chodzi. Miałam najgorsze myśli dotyczące mojego mieszkania. Dziewczyny zapewniały mnie, że wszystkim się zajmą, a ja mam się nie martwić. Poddałam się i postanowiłam pojechać do moich rodziców. Godzinę później wychodziłam z Largo z domu. Będąc na miejscu ucieszyłam się. W moim rodzinnym domu był Andreas z Anną i Jacobem.
- Ładnie, ładnie, a mnie to nikt nie odwiedził - powiedziałam.
- Dopiero dzisiaj przyjechaliśmy i zamierzaliśmy cię odwiedzić! - mój brat przytulił mnie.
- Niezły z ciebie kłamca, braciszku.
- Ta ciąża chyba ci źle służy, co?
- Nie narzekam. 
Siedzieliśmy w ogrodzie pijąc zimne napoje i rozmawiając o wszystkim. Moja ciąża była tematem numer jeden. Jake biegał kopiąc piłkę, którą zabierał mu Largo.
- Kiedy do nas przyjedziesz? - zapytała Anna.
- Przyjedziemy jak Darcy będzie z nami.
- Fajna wymówka - wtrącił się Andreas.
- Ciocia, jedź z nami - teraz Jacob podszedł i zaczął się do mnie tulić.
- Ja nie mogę, kochanie.
- Dlaczego?
Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Patrzył na mnie oczami mojego brata. W tym momencie przypomniało mi się, że przecież muszę pojechać do redakcji i porozmawiać z szefową na temat mojej dalszej pracy.
- Niedługo was odwiedzę - uśmiechnęłam się przez co zostałam obdarowana całusem.
Po południu wróciłam do siebie. Parkując na podjeździe byłam ciekawa co wymyśliły moje przyjaciółki. Z jednej strony bałam się, bo Angela była zdolna do wszystkiego. Nie wiedziałam co mogę zastać w środka. Po wejściu do domu usłyszałam głosy moich przyjaciółek. Wśród nich była El. Widząc mnie, rzuciła się do tulenia. W salonie było mnóstwo balonów i innych ozdób typowych na imprezy. Dowiedziałam się, że jest to impreza na cześć mojej ciąży.
- Zwariowałyście - stwierdziłam.
Dziewczyny pociągnęły mnie w stronę fotela i zaczęły wręczać prezenty składając życzenia. Rozpakowywałam je ze śmiechem. Dostałam mnóstwo zabawek i różne potrzebne akcesoria. Do naszej imprezy dołączyła Anna, która o wszystkim wiedziała. Moje przyjaciółki wymyślały różne głupie zabawy.
- Zaraz przez was urodzę - powiedziałam śmiejąc się, gdy dziewczyny jadły różne papki dla niemowląt.
Podczas imprezy dzwonił Harry. Przez muzykę nie słyszałam dźwięku telefonu przez co podczas wieczornej rozmowy musiałam wysłuchać wywody chłopaka, który był zły. Jednak szybko mu minęło, gdy tylko powiedziałam, że ze mną i z dzieckiem wszystko w porządku, a impreza była świetna. Poinformowałam go, że muszę jechać do Holmes. Nie był zbyt zadowolony.
- Harry, nic mi nie będzie. Będę na siebie uważać - zapewniłam. - Muszę tam jechać. Muszę porozmawiać z szefową.
- Zwolnij się. Wiesz, że nie musisz pracować.
- Wiem, że nie muszę, ale ja chcę pracować. Lubię to.
- Kochanie, przemyśl wszystko. Za dwa miesiące urodzi się nasza córeczka i co wtedy?
- Wtedy ty będziesz się nią zajmować, a ja będę pisać.
Roześmiał się słysząc to. Pożegnaliśmy się, bo chłopak pędził na wywiad. Zeszłam na dół i dołączyłam do moich przyjaciółek, które oglądały filmy pożerając przekąski. Po jakimś czasie Alex poszła się położyć, bo źle się czuła. Chwilę po niej sama poszłam na górę. Wzięłam prysznic i leżąc w łóżku pisałam moją książkę. Nie mogłam się doczekać aż ją skończę. Dziewczyny zostały u mnie kilka dni. W środę zebrałam się i pojechałam do Holmes. Gemma została w Londynie z Largo. Jadąc miastem uświadomiłam sobie jak dawno tutaj nie byłam. Od razu skierowałam się do redakcji. Chciałam przywitać się z Tonym, ale nie było go. Na biurku nie było nawet jego laptopa. Zdziwiłam się, ale nie chciałam pozostałych pracownic pytać o chłopaka. One nadal pajały do mnie nienawiścią. Zapukałam do gabinetu mojej szefowej i przywitałam się z nią. Kobieta pytała jak się czuję. Była szczęśliwa, że chcę nadal dla niej pracować. Jednak rozumiała moją sytuację i obiecała, że nie będzie zła jeśli nie będę w stanie napisać niektórych artykułów po narodzinach Darcy. Po godzinie opuszczałam budynek, który był miejscem mojej pracy. Kierując się na parking odpisywałam na wiadomość Harrego. Zbliżając się do mojego auta, zauważyłam znajomy mi samochód. Widząc go poczułam ukłucie w sercu. To było auto Petera. Byłam zdziwiona co on tu robi. W tej samej chwili on, Tony i jakaś kobieta wyszli z restauracji znajdującej się po drugiej stronie ulicy. Byli roześmiani i rozmawiali o czymś. Obserwowałam ich siedząc w aucie i zastanawiając się czy mogłabym podejść. Oni byli kiedyś moimi przyjaciółmi, a teraz?
Kiedy przeszli na drugą stronę ulicy i skierowali się w stronę parkingu, na którym byłam, poczułam jak odwaga mnie opuszcza. Przypomniały mi się chwile, które spędziłam wspólnie z Peterem. Ufałam mu, a on mnie zawiódł. Przekręciłam kluczyk w stacyjce i wyjeżdżając spojrzałam na znajome mi osoby. Zastanawiałam się jedynie kim jest kobieta wsiadająca do auta Petera. Nie mam prawa być zazdrosna. Peter nie jest mój i może być z kim tylko chce. Zwłaszcza, że mają dziecko. W tej samej chwili Darcy dała o sobie znać. Dziecko. Ja też niedługo będę je miała. Pogłaskałam się po brzuchu mówiąc:
- Już jedziemy, kochanie.
Kilkanaście minut później stałam przed drzwiami domu mojego brata. Anna była w środku. Ucieszyła się na mój widok.
- Ciocia! - powiedział Jake, który oglądał bajkę w salonie. Przybiegł i przytulił się do mnie.
Siedząc w kuchni i pijąc z Anną herbatę opowiadałam jej o mojej wizycie w redakcji. Kobieta zauważyła, że coś jest nie tak i próbowała wyciągnąć ode mnie powód mojego smutku. Westchnęłam i opowiedziałam jej o spotkaniu z Peterem.
- On nie był ci obojętny, prawda? - zapytała.
Spojrzałam na nią nie wiedząc co odpowiedzieć. Milczałam, a po chwili poczułam jak łzy spływają mi po policzkach. Kobieta przytuliła mnie.
- Wiesz, Anna? Nigdy nie spodziewałabym się, że Peter może mnie tak oszukać. Broniłam się przed uczuciem do niego. On jednak potrafił dać mi skrawek nieba. Nie chciałam budzić się z tego snu, ale to dziecko...
- Jess... - powiedziała po chwili milczenia. - Kochasz Harrego? Jesteś z nim szczęśliwa?
Mocniej się rozpłakałam wtulając się w moją bratową. 
- My będziemy mieli dziecko - szepnęłam. - Przecież od zawsze kochałam Harrego.
- Nie płacz. To wszystko przez hormony.
Oderwałam się od niej i uśmiechnęłam. Wieczorem wróciłam do Londynu. Podczas kolacji Gemma opowiadała mi o zakupach z przyjaciółkami. Słysząc nazwę butiku gdzie Peter kupił mi błękitną sukienkę, zamarłam. Znowu miałam mętlik w głowie. Miałam dość dzisiejszego dnia. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w łóżku więc skłamałam, że źle się czuję i pójdę się położyć. Wzięłam prysznic i chwilę później leżałam w sypialni. Nie miałam ochoty na pisanie, a także na rozmowę z Harrym. Cieszyłam się, że miał dużo zajęć i rozmawialiśmy tylko kilka minut. Wstydziłam się swojego zachowania u Anny. Wiem jak bardzo Harry mnie kocha. Ja też go kocham, a mimo to wahałam się nad odpowiedzią u mojej bratowej. Brakowało mi go teraz. Wiem, że gdybym wtuliła się w niego, wszelkie wątpliwości by zniknęły. Przypomniało mi się jak leżeliśmy i wspólnie oglądaliśmy gwiazdy. Już wtedy Styles powiedział, że jedna z gwiazd to Darcy. Już wtedy wszystko planował. Jestem mu wdzięczna, że wziął sprawy w swoje ręce. Ja nie umiałabym zrobić żadnego kroku. Miałam żal do niego, że nie powiedział mi o zdradzie Nialla. To przez niego uciekłam. W sumie to on rzucił mnie w ramiona Petera. Wydawało mi się, że ten mężczyzna jest ideałem. Kolacja na dachu, przytulenia, pocałunki, kanapki z Nutellą - to wszystko było takie nierealne. Pamiętam jak godzinami rozmawialiśmy na Skype. Tak bardzo mu ufałam, a on zniszczył wszystko. Nie wiem jak mógł zataić przede mną fakt, że ma dziecko i rodzinę.
Miałam wielki mętlik w głowie. Dziwnie się czułam. Noszę w sobie dziecko chłopaka, którego kocham od zawsze, a myślę o człowieku, który mnie oszukał. Nie powinnam tak robić. Nie chcę ranić Harrego. On nie zasługuje na to. Wiem ile wycierpiał, gdy leżałam w szpitalu. On zawsze był przy mnie. Nawet kiedy byłam z Niallem.
Nie mogąc zasnąć włączyłam laptopa. Przeglądałam Twittera i odpowiadałam na niektóre wpisy fanek. Uśmiechałam się widząc zdjęcia mojego narzeczonego z fankami. Poczułam zazdrość widząc jak jedna dziewczyna całuje go w policzek. Po chwili roześmiałam się z samej siebie. W końcu odłożyłam komputer i starałam się zasnąć. Udało mi się. Z porannego snu wyrwał mnie Harry telefonem. Odebrałam zaspana i usłyszałam:
- Kochanie dlaczego nie spałaś w nocy? Źle się czułaś?
- Spałam.
- A tweety to ja dodawałem?
- Śledzisz mnie?
- Po prostu o ciebie dbam.
- Tak, tak, dbasz. A z innymi się całujesz!
- Kochanie... ja... to ona się na mnie rzuciła!
Zamarłam słysząc to. Myślałam, że chłopak się roześmieje i zrozumie mój żart, a to okazuje się prawdą.
- Co?!
- No... Chwila, o czym ty mówisz?
- Zdradziłeś mnie?!
- Nie! Przecież wiesz, że kocham tylko ciebie!
- To z kim się całowałeś?
- Fanki się na mnie rzuciły. Nikt szczególny. Jesteś zła?
- A powinnam być?
- Nie możesz. Ty nie możesz się złościć. 
Po chwili chłopak powiedział, że musi pędzić na próbę. Pożegnałam się i zakończyłam połączenie. Postanowiłam jeszcze trochę pospać. Obudziłam się po jedenastej. Biorąc prysznic przypomniało mi się moje wahanie dotyczące miłości do Stylesa. Wstydziłam się za moje zachowanie. Nie wiem jak mogłam tak myśleć. Przecież Peter mnie zranił, a Harry nigdy tego nie zrobił.
Jedząc śniadanie przeglądałam internet. Gemma była na spacerze z Largo. Wiedziałam, że muszę dzisiaj napisać artykuł, o który prosiła mnie szefowa. Trudno było mi się za niego zabrać. Próbowałam zacząć go, ale spędziłam nad nim kilka godzin. Ciągle coś mi się nie podobało i wiedziałam, że mogę napisać to lepiej. W końcu zalogowałam się na pocztę i wysłałam do redakcji efekty mojej pracy. W tej samej chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Ucieszyłam się widząc moją mamę. Postanowiłyśmy wybrać się na zakupy, bo moja lodówka zaczyna świecić pustką. Będąc w supermarkecie brałam wszystko na co miałam ochotę. Głównie były to owoce. Będąc w dziale z mrożonkami wpadłam na Rose z Mayą. Ucieszyłam się widząc je. Rose przytuliła mnie mówiąc, że gratuluje i cieszy się, że jestem z Harrym. Maya tuliła siostrę patrząc na mnie.
- Musimy się spotkać! - powiedziałam. - Dawno się nie widziałyśmy!
- Jasne!
- Jutro?
Dziewczyna pokiwała głową zgadzając się. Miałam napisać jej wiadomość z miejscem i godziną spotkania. Pożegnałam się z nią i Mayą po czym poszłam z mamą w stronę kasy. Siedząc w kawiarni opowiadałam jej skąd znam Rose.
- To ona kazała Harremu walczyć o mnie - powiedziałam jedząc lody.
- Cieszę się, że z nim jesteś. Wyglądasz na szczęśliwą.
- Jestem, mamo. Jestem szczęśliwa - uśmiechnęłam się. - I mam Darcy! - pogłaskałam się po brzuchu.
Kobieta przytuliła mnie mówiąc, że jest dumna. Odwiozła mnie do domu i chwilę posiedziała ze mną i Gemmą.
- A może upiekę ciasto, co? - zaproponowała.
- Oj, mamo! Posiedź z nami!
Chwilę później musiała wracać do domu. Largo zaczął piszczeć pod drzwiami. Bolały mnie nogi i plecy i nie chciało mi się z nim wychodzić. Zawołałam go do siebie i pogłaskałam, gdy przybiegł szczęśliwy. Usiadł podając mi łapę i znowu zaczął piszczeć.
- Wyjdę z nim - powiedziała Gem.
- Wypuść go do ogrodu.
- Chcesz coś ze sklepu czy coś?
- Nie, wszystko już kupiłam.
Pies widząc smycz, merdał wesoło ogonem. Westchnęłam widząc to. Kiedy dziewczyna wyszła, ja włączyłam telewizor. Na kanale plotkarskim emitowany był wywiad z One Direction. Widząc Harrego uśmiechnęłam się. Prowadząca pytała czy wybraliśmy już imię dla naszego dziecka.
- To będzie niespodzianka - uśmiechnął się.
- Chłopiec czy dziewczynka?
- Dziewczynka - mój narzeczony był dumny jak paw.
Kobieta zapytała o datę naszego ślubu. Chłopak spojrzał na swoich przyjaciół i nie wiedział co powiedzieć. W końcu stwierdził, że pobierzemy się po porodzie, gdy odnajdziemy się w nowej sytuacji i zdążymy pozbyć się cieni pod oczami przez nieprzespane noce. Fani będący na widowni, roześmiali się. W tej samej chwili Darcy dała o sobie znać. Uwielbiałam czuć jej ruchy, ale niektóre kopnięcia były naprawdę bolesne.
- Nie śpisz? - zapytałam głaszcząc się po brzuchu. - To tatuś - podkręciłam głośność kiedy chłopacy zaczęli śpiewać ich największy hit.
Byłam dumna widząc moich pięciu chłopaków. Po jakimś czasie wróciła Gemma. Widząc One Direction roześmiała się. Largo wskoczył na kanapę i zaczął się cieszyć, liżąc mnie. Odepchnęłam go, a on pobiegł do kuchni. Wieczorem rozmawiałam ze Stylesem i opowiadałam mu o oglądanym wywiadzie.
- Kocham cię, Jess - usłyszałam.
- Ja ciebie też. A wiesz kogo dzisiaj spotkałam? - opowiedziałam mu o Rose. - Spotykamy się jutro.
Chłopak był padnięty i kwadrans później kazałam mu iść pod prysznic i położyć się. Sama szybko usnęłam słuchając One Direction.
Już od samego rana cieszyłam się na myśl o spotkaniu z Rose. Umówiłyśmy się w Milkshake City na dwunastą. Po drodze w umówione miejsce podwiozłam Gemmę na dworzec skąd miała jechać do Holmes. Musiała wrócić do domu na kilka dni. Była umówiona z chłopakiem, który wrócił ze stażu za granicą. Wchodząc do lokalu uśmiechnęłam się widząc Rose z Mayą. Zamówiłyśmy lody. Jedząc je opowiadałam o mnie i o Harrym. Dziewczyna cieszyła się naszym szczęściem. Po skończeniu lodów postanowiłyśmy iść do parku. Dziś była piękna pogoda. Siedząc na ławce, Rose opowiadała mi o jej związku z Randallem. Wiedziałam, że ona mocno go kocha. Harry opowiedział mi całą jej historię. Uśmiechnęłam się słysząc, że w sierpniu planują zaręczyny.
Patrzyłam na biegającą Mayę i dotarło do mnie, że niedługo będzie biegać tak moja córeczka. Moja i Harrego. W tej samej chwili zadzwonił Styles.
- Cześć kochanie - powiedziałam odbierając.
Chłopak pytał o moje samopoczucie i o spotkanie z Rose. Słysząc, że siedzimy w parku stwierdził, że nie będzie nam przeszkadzał i porozmawiamy wieczorem. Prosił bym przekazała pozdrowienia dla naszej znajomej. Dziewczyna odwzajemniła to i zapytała jak Harry czuje się w roli tatusia. Opowiadałam jej o trosce nastolatka, a także o tym jak nie może doczekać się porodu.
- Trochę mu odwala - powiedziałam śmiejąc się.
Po kilku godzinach musiałyśmy się rozstać. Dziewczyna wróciła do domu, by położyć siostrzenicę. Siedząc w pustym domu poczułam samotność. Nie chciałam być sama więc spakowałam kilka rzeczy i z Largo pojechałam do domu moich rodziców. Widząc mnie przestraszyli się.
- Coś się stało? - zapytała moja mama widząc torbę.
- Czy ja już nie mogę odwiedzić rodziców bez powodu?!
Kobieta przytuliła mnie mówiąc, że cieszy się z mojego przyjazdu. Poszłam z nią do kuchni i od razu otworzyłam lodówkę. Ostatnio nie narzekałam na brak apetytu. Po chwili jadłam odgrzany obiad rozkoszując się daniem mojej mamy. Wieczorem siedziałam w salonie z moimi rodzicami i oglądaliśmy tv jak za dawnych czasów. Przerwał nam Harry upominając się o rozmowę na Skype. Poszłam do swojego pokoju i zalogowałam się na komunikatorze. Opowiadałam Stylesowi o Rose. Po dwóch godzinach poczułam senność więc wzięłam szybki prysznic i położyłam się. Leżąc wspominałam czasy, gdy byłam z Niallem, a z Harrym jedynie się przyjaźniłam. Nie zamieniłabym się za to co mam teraz. Naprawdę kocham mojego narzeczonego i to z nim chcę spędzić resztę życia.

1 komentarz: